Teraz jest Pt, 29 mar 2024, 08:45



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
Rozgrywka III rozdziału 
Autor Wiadomość
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2165
Naklejki: 100
Post Re: Rozgrywka III rozdziału
Samson stwierdził bardzo szybko w swojej głowie: "o kirfe. o nie. jesteśmy zgubieni. kirfe. co teraz".
Rozważania te prowadziłby zapewne dalej, ale stwierdził "dosyć tego dobrego, trza coś urabiać". No więc postanowił coś urabiać. Dlatego też zwrócił się do Demaina z zapytaniem:
- Jak myślisz, panie kolego? Czy ten tu oto kret serio był przez kogoś mordowany? A może w rzeczywistości mu się zdawało? Może po prostu naoglądał się amerykańskich bajek i teraz ma zwidy?
Po tej jakże niezbędnej dyskusji, Samson postanawia jakoś zająć się przybyszem. Na przykład, oblewa go wodą i rozpoczyna całkowicie łagodne przesłuchanie, naturalnie bez żadnych tortur. A przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja...
Pyta głównie przybysza o to, kim jest i kto morduje.


N, 19 lis 2017, 19:06
Zgłoś post
Roz-krecony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 9 sie 2017, 17:28
Posty: 165
Naklejki: 0
Post Re: Rozgrywka III rozdziału
Demain stał, albo siedział. Kto go tam wie. Wyglądał na opanowanego. Jednak tak jak Samson był zaskoczony sytuacją, zupełnie zdezorientowany i nieprzytomny. Opanował się dopiero kiedy Samson zadał mu dosyć specyficzne pytanie.
- Mój drogi Samsonie, jest to możliwe jednak patrząc na małą dostępność amerykańskich bajek w okolicy...
Tak kontynuowali tą rozmowę przez minuty, dni, może lata. Nie spieszyli się, mieli przecież czas do następnej rozgrywki.
Ostatecznie doszli do końca. Zaraz po jej zakończeniu Demain uznając, że przybysz jest w dobrych rękach ruszył w stronę drzwi. Postanowił je lekko uchylić i zbadać wydarzenia na zewnątrz.


N, 19 lis 2017, 23:15
Zgłoś post
Mistrz Administracyjnej Magii
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23
Posty: 1751
Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Post Re: Rozgrywka III rozdziału
UPRZEJMIE PROSZĘ O WSTRZYMANIE SIĘ Z ODPOWIEDZIAMI DO CZASU OPUBLIKOWANIA WSZYSTKICH ROZGRYWEK.
Obrazek
Demain Hunter & Samson T. JohnsonKubeł zimnej wody dosyć szybko postawił zemdlonego na nogi.
-RATUNKU, MORDUJO!
-Zważywszy na metodę wybudzenia, myślę, że można wykluczyć upojenie alkoholowe. To zaś oznacza, że naprawdę coś mu grozi. - zauważył Corneille.
-Mógł użyć czegoś mocniejszego. - zwrócił uwagę Demain.
-M69... Mocarz... a może nawet mefedron, albo piwo z sokiem... albo, o zgrozo, chipsy kukurydziane... - podpowiedział mu Samson.
-Yyyyyyyyyyy... - dorzucił Lamar.
-MORDUJO! - darł się wniebogłosy spanikowany kret.
-Spokojnie, spokojnie, wystraszy nam pan... - Casimir rozejrzał się po sali. Po prawdzie nie bardzo było już kogo wystraszyć: prawie wszyscy klienci powrócili do domów albo też ich stan uniemożliwiał im już reagowanie na jakiekolwiek bodźce. - ...To znaczy... zakłóca pan ciszę nocną...
-To oni zakłócają, panie! Palo, rabujo, mordujo, robio różne grzeszne rzeczy z kobietami, ba, nawet z mężczyznami...
-Grają w karty? - nie dowierzał Corneille.
-Sprzedają im chleb po zawyżonej cenie? - dociekał Demain.
-Zmuszają ich do studiowania chemii!? - zdumiał się Samson.
-Yyyyyyyy!? - nie mógł wyjść z oburzenia Lamar.
-Gorzej, panowie, dużo gorzej...
-Co może być gorszego od studiowania chemii!?
W końcu kreta udało się uspokoić na tyle, by mógł opowiedzieć, co się stało. Jak się okazało, jego rodzinna wioska, położona kilometr na zachód od Neverville, padła ofiarą brutalnego najazdu. Napastnicy nie zostawiali przy życiu nikogo. On sam nie miał pewności, jak właściwie udało mu się wydostać z tego piekła. Słysząc o magach potężnej gildii The Rex Tales, którzy od kilku dni przebywali w karczmie w Neverville, tam właśnie postanowił szukać pomocy.
Demain powstał ze swego krzesła i ruszył w stronę drzwi.
-Idziemy. Trzeba ratować, co się da!
Samson pobiegł za nim.
-Panowie, zaczekajcie! - kret chwycił butelkę najmocniejszego trunku z lady i na odwagę wypił duszkiem sporą część zawartości, po czym ruszył śladem dwóch magów. Będąc już przy drzwiach, przypomniał sobie o czymś, cofnął się do lady, z pewnym trudem przeczytał cennik i wręczył Casimirowi należność za napitek. - Idę z wami! Wskażę drogę, może na coś się przydam...
-Yyyyy... - Lamar teraz dopiero skończył rozważanie wszelkich za i przeciw, po czym szybko pobiegł za swoimi towarzyszami broni.

Wkrótce dotarli do wioski - a raczej tego, co z niej zostało.
Z większości budynków zostały zgliszcza, kilka jeszcze płonęło. Dookoła pełno było trupów, nieliczni zaś jeszcze żywi w większości zbyt ciężko byli ranni, by mogli liczyć na przeżycie więcej niż kilku minut.
W centrum wioski dobre dwa tuziny zbirów znęcali się w sposób wyjątkowo okrutny nad tymi mieszkańcami wioski, którzy jeszcze byli w stanie zapewnić im krwawą rozrywkę.
Przez rozpalony na środku placu stos z książek i mebli jakiś olbrzymi lis przeciągał starszą kobietę. Staruszka, wrzeszcząc wniebogłosy, błagając Niebiosa o pomoc, zaś swoich oprawców o zaprzestanie, długo jeszcze walczyła o życie, nim wreszcie skonała. Widząc to, dryblas pozostawił jej ciało w płomieniach, po czym ruszył wybrać kolejną ofiarę.
Przed szereg pojmanych mieszkańców wioski wypchnięto mężczyznę w średnim wieku, kota, i na oczach jego przerażonej, ale bezsilnej żony zadźgano bagnetami, długo znęcając się nad ciałem nawet kiedy już przestało wykazywać jakiekolwiek znaki życia.
W pewnym momencie jeden z oprawców chwycił za włosy małą dziewczynkę, zamierzając rzucić ją na miecze swych kompanów - i... trudno powiedzieć nawet, czy miał jeszcze czas pożałować swego czynu.
Przewodnik naszych bohaterów miał swoje wady. Był starym alkoholikiem, człowiekiem pozbawionym perspektyw i przegranym, który dawno już pogodził się ze swym losem i choć wiedział, jak wielki jest jego problem, nie zamierzał z nim walczyć. Był tchórzem, który uciekł z pożaru, gdy tylko nadarzyła się okazja. Być może, zważywszy na to, co postanowił właśnie zrobić, można by go nawet nazwać głupcem. Jedno jednak było pewne: nie można było nazwać go osobą bezduszną. Widząc dziecko odciągane na siłę od matki i prowadzone na rzeź, stary kret wpadł w szał - i nim ktokolwiek się zorientował, rzucił się na napastnika z grabiami i z okrzykiem "ŁAPY PRECZ OD TEGO DZIECKA!" przebił go nimi na wylot. Trójce magów z gildii nie pozostało nic innego, jak podążyć jego śladem.
Walka była w gruncie rzeczy dosyć jednostronna: choć wróg miał, zda się, nie dającą żadnej nadziei przewagę liczebną, zabrakło mu zapału, z jakim działali nasi bohaterowie. Wkrótce napastnicy musieli ulec wodnym salwom Demaina, ostrym jak brzytwa liściom, które Samson miotał we wszystkie strony niczym typowy hollywoodzki ninja swoje osławione gwiazdki, przede wszystkim zaś - ślepej furii przewodnika, któremu widok okrutnej zbrodni, której próbowano dokonać na niewinnym dziecięciu, pozwolił na znalezienie nieznanej dotąd siły, z którą zabijał wrogów, jednego po drugim, uzbrojony tylko i wyłącznie w grabie. To jego odwadze w dużej mierze należy przypisać fakt, że wkrótce na pobojowisku leżało dziesięć nowych trupów, a reszta grupy pierzchała w popłochu.
W tym też momencie do akcji wkroczył Lamar. Indyk skoczył w stronę najwolniej uciekającego - zezowatego krokodyla z aparatem na zębach - i chwycił go pewnie w pasie, po czym zaciął się.
-Yyyyyyyyy... - nigdy wcześniej nie udało mu się zajść tak daleko, jeśli chodzi o branie jeńców. O dziwo jednak, wystarczyło to, żeby jego przeciwnik poddał się, ba - prawie zemdlał z przerażenia.
-BŁAGAM, PANIE, OSZCZĘDŹ! - zwrócił się w kierunku reszty drużyny, zajętej pomaganiem nielicznym ocalałym mieszkańcom. - POWIEM WAM WSZYSTKO, TYLKO ZABIERZCIE ODE MNIE TEGO PSYCHOPATĘ!

_________________
Obrazek
Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!
Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Spoiler:


Pn, 20 lis 2017, 16:55
Zgłoś post
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL