Teraz jest Pt, 29 mar 2024, 01:55



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 9 ] 
Reksio i tajemnica całego Świata. 
Autor Wiadomość
Mistrz Pisarstwa
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 31 gru 2007, 11:00
Posty: 613
Lokalizacja: Ostrów Mazowiecka
Naklejki: 7
Post Reksio i tajemnica całego Świata.
Oto moje opowiadanie na konkurs.

ROZDZIAŁ I: Dziwne wydarzenia.

Nadeszła noc. Noc jak każda inna najzwyklejsza. Ale było w niej coś dziwnego. Taki nadzwyczajny spokój. Cisza przed burzą. Wszyscy spali spokojnie. Nikt się niczego nie spodziewał. Cisza i spokój. Musiało to oczywiście zostać zakłócone. Straszliwy huk obudził wszystkich. Huk tak ogromny jakby na podwórko spadła olbrzymia bomba. A może i dwie.
Wszyscy szybko wybiegli na podwórko zobaczyć co się dzieje. Kretes trzymał w ręku swoją obronną łopatę bojową. Było ciemno. Mgła utrudniała widoczność. Ale wszyscy widzieli, że podwórko i cała okolica wyglądają tak jak zawsze.
-O matku- wydusił zdenerwowany kret.- Toż to III wojna światowa...-
-Ale zaraz- odparł Kogut wynalazca uzbrojony w duży klucz francuski.- Przecież nie ma tu żołnierzy, komandosów, a nawet śladów po żadnym wybuchu.-
-A więc fałszywy alarm. Możemy wrócić do łóżek.-
Wszyscy posłuchali się kreta i poszli do swych łóżek. Kretes odchodził ostatni. Chciał jeszcze sprawdzić otoczenie. Nagle potkał się o coś. Był pewien, ze ktoś go zaatakował wiec zaczął krzyczeć wniebogłosy. Znowu wszyscy wbiegli na podwórko i ujrzeli leżącego na ziemi Kreta.
-Aaaa- krzyczał Kretes ciągle leżąc.- Coś mnie zaatakowało!-
-Przecież tu nikogo nie ma- odparł Reksio.
-Przecież sam się nie położyłem na tej ziemi.-
Reksio zaczął szukać czegoś podejrzanego. Nic nie znalazł. Spojrzał na nogi Kretesa. Obok nich zobaczył cos dziwnego. Kształtem przypominało kurze jajo, choć było całe czarne i wielkości piłki koszykowej. Gdy Reksio się schylił i podniósł to dziwne coś zaczęło świecić szkarłatnym blaskiem.
-Co to jest?- zapytał Reksio.
-Nie wiem- odparł Kogut.-Ale wiem, jedno. Teraz nic nie zrobimy. Wezmę to coś i jutro coś wymyślimy.
Reksio wręczył Wynalazcy to coś.
-Dobra- odparł Kretes.- To teraz chyba możemy już pójść do łóżek. Co?-
Wszyscy się z nim zgodzili i znowu poszli do łóżek.
Reksio wciąż męczyły koszmary. Nie mógł spać całą noc. Rozmyślał. Nie obejrzał się gdy słońce już wschodziło i nadszedł nowy dzień. Wczesnym rankiem Reksio i Kretes razem z Kogutami siedzieli w warsztacie i oglądali znalezisko. Teraz wyglądało jak mały meteor z kilkoma dziurami na powierzchni. Wyglądały one dziwnie. Miały kształty geometryczne. Nie świeciło się już tak jak wcześniej.
-Hmmm- rozmyślał Kogut.- Wygląda jak by pochodziło z innej planety.-
Kretes wziął ją do łap i zaczął obracać. Wpatrywał Sie w nie coraz uważniej.
-Cos tu jest napisane- powiedział po chwili kret.- I to po starokretońskiemu. Poczekajcie chwilę i to przetłumaczę.-
Zgodnie z zapowiedzią po chwili (a dokładnie po dwóch godzinach) tekst był przetłumaczony.
-Nareszcie go przetłumaczyłem- powiedział Kretes.- Uwaga, czytam:
„Naznaczony został ten co brązową łatę ma na twarzy
I przyjaciel jego co przez niebieskie gogle patrzy.
Oni tylko świat przed zagładą mogą uratować,
Tak wielką, że nikt się nie zdoła przed nią schować.
By to zrobić muszą znaleźć osiem kamieni
Których moc los i życie nas wszystkich odmieni.”
-Brzmi ja przepowiednia- powiedział Kornelek który milczał od dłuższego czasu.
-Ale co ona oznacza?
-Moim zdaniem- odparł Wynalazca.- Musie znaleźć te kamienne i włożyć je do wypustek na tym meteorze.
-Ale jak je znajdziemy?-
-Dajcie mi dwie godzinki, a coś wymyślę.-
-I znowu się zaczyna...-

_________________
Obrazek
Ten kolor został wybrany jako mój kolor do moderowania.


Pt, 4 lut 2011, 15:01
YIM WWW
Mistrz Pisarstwa
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 31 gru 2007, 11:00
Posty: 613
Lokalizacja: Ostrów Mazowiecka
Naklejki: 7
Post Re: Reksio i tajemnica całego Świata.
ROZDZIAŁ II: Pierwsza podróż.

Kogut po niecałej godzinie stał przed nowym wynalazkiem. Było to sofa z kokpitem z pralki i dziwnym kręcącym się czymś z tyłu. Jego zadaniem było przewozić Reksia i Kretesa po całej Ziemi w poszukiwaniu kamieni. Nie minęła minuta jak nasi bohaterowie siedzieli w urządzeniu, a Kogut Wynalazca wyjaśniał im jak tym sterować.
-Uważajcie tylko- wyjaśniał Kogut- na ten durzy czerwony przycisk.-
-A to czemu?- zapytał ciekawy wszystkiego kret.- Włącza jakiś hipernapęd kosmiczny?-
-Nie. Włącza tryb prania intensywnego w 60°C. Przecież siedzicie w pralce.-
-A no racja. No to co ruszamy?-
-Tak. Możecie startować. Tylko nie zapomnijcie meteoru.-
-Bobra, bobra, pamiętam o wszystkim.-
I tak byli już gotowi do startu. Kogut nie zdążył się obejrzeć jak już nad jego głową leciał jego pojazd, a w nim Reksio i Kretes.

Nagle ku zdziwieniu wszystkich, wszystko się zatrzymało bez ruchu. Przed nimi pojawiła się grubawa postać w niebieskim mundurze.
-Przepraszamy- powiedziała,- aby grać dalej musicie wprowadzić kod dostępu w ramach akcji „Przegrywasz, przegrywasz”.-
-O matku- powiedział zaskoczony kret.- Przecież ja nie znam jednego kodu. Reksiu pomóż.-
-Hau- Reksio zaczął podawać kod- Hau Hau Wrau.-
-Dziękujemy- odpowiedziała postać dziwnie szczerząc zęby.- Miłej zabawy.-
-Ach- westchnął Kretes.- Nic teraz tylko te całe formalności, kody, formularze, ubezpieczenia. Cały czas proszą o jakieś pieczątki, załączniki i regony. Ach ta przeklęta biurokracja. Bez znajomości nie przetrwasz na tym świecie. I nikt się tym nie zajmie. Czemu? Bo wszyscy moja ważniejsze sprawy. Te całe konkursy, rewolucje, bałagan... A Reksiu o czym ja mówiłem?-

Po tej krótkiej, troszeczkę nieprzyjemnej przygodzie oraz wyczerpującemu monologowi Kretesa o urzędach państwowych i nie tylko, wreszcie mogli lecieć dalej. Po jakimś czasie kret wyjrzał zza wnętrza pralki.
-Spójrz Reksiu- powiedział.- Jesteśmy już w Paryżu. Dużo się tu zmieniło od naszej ostatniej wizyty...-
-Kretesie- przerwał kretowi Reksio,- meteor się świeci. Kamień jest pewnie gdzieś tutaj. Lądujemy.-
I wylądowali przy samej wieży Eiffla. Pierwsze co zrobili to kupili kilka bagietek, ponieważ Kretes był bardzo głodny oraz narzekał ciągle że po głodnemu nie ma siły nic robić. Reksio trzymał w łapach meteor który świecił coraz jaśniej, a Kretes opychał się już trzecią bagietką. Szli tak prawie cały dzień (łącznie z „krótkimi” postojami komandora). Nie potkali niczego nadzwyczajnego. Nadszedł wieczór, a ciągle nic nie mogli znaleźć. Doszli do wniosku, że powinni wrócić do swego pojazdu, przespać się i przełożyć poszukiwania kamienia na jutro. Tak więc uczynili.

_________________
Obrazek
Ten kolor został wybrany jako mój kolor do moderowania.


N, 6 lut 2011, 12:10
YIM WWW
Mistrz Pisarstwa
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 31 gru 2007, 11:00
Posty: 613
Lokalizacja: Ostrów Mazowiecka
Naklejki: 7
Post Re: Reksio i tajemnica całego Świata.
ROZDZIAŁ III: Odnalezienie pierwszego kamienia.

Reksio wstał dość wcześnie. Przetarł oczy i spostrzegł że nie ma nigdzie meteoru.
-Kretesie!- krzyknął zaniepokojony Reksio.- Nigdzie nie ma meteoru. Zniknął gdzieś.
Zaczęli razem go szukać. Pralka nie była za duża więc szybko ją przeszukali, a meteoru dalej nie było. Kretes uniósł łapy, wzniósł oczy do góry i już miał biadolić w stylu: ”Dlaczego ja?” albo ”No czemu, czemu!”. Ale zauważył że to czego szukali wisiało nad sufitem.
-Reksiu, spójrz- powiedział.- Meteor wisi pod sufitem.-
-Ale jak się tam znalazł?- zapytał Reksio.
-Nie wiem, ale trzeba go z stamtąd zdjąć.-
Gdy go zdjęli zauważyli, że on wyrywa się z rąk i znowu odlatuje w górę. Coś go wyraźnie tam ciągnęło.
-Hmm..- powiedział po zastanowieniu kret.- Wydaje się że jeden z kamieni jest na szczycie wieży Eiffla. Przecież jesteśmy pod nią, a w gurze jest tylko jej szczyt. Nie ma na co czekać.-

Kretes włączył pojazd i w ten sposób znaleźli się na szczycie wieży. W tym samym miejscu Kretes parę wieków temu rozmawiał z doktorem Młodsonem który wisiał na iglicy. Obejrzeli się dokoła, ale nie spostrzegli niczego co by przypominało magiczny kamień. Nagle światło meteoru zgasło, świeciła się tylko jedna dziurka w kształcie koła. Oznaczało to że są już bardzo blisko. Kretes postanowił wyjść z pojazdu, wejść na wieżę i ją przeszukać. Obejrzał każdy zakątek, każdą szczelinę i nic nie znalazł. I znowu uniósł łapy, podniósł oczy do góry i już miał zamiar wydać okrzyk rozpaczy gdy ujrzał cos na szczycie iglicy. Był to poszukiwany przez niego kamień. Stary kret ucieszył się na ten widok, ale po chwili spoważniał. Jak przecież miał wejść na ta iglice? Komandor napluł sobie na łapy dla lepszego chwytu i zaczął się wspinać. Mimo że iglica nie była wysoka, Kretesowi sporo czasu zajęło dostanie się do kamienia. Ale nareszcie się to mu udało. Kret wrócił do pojazdu i pochwalił się Reksiowi znaleziskiem przy okazji opowiadając o swej męskości i odwadze, po czym włożył kamień do jednej z dziurek meteoru. Ten zajaśniał zielonkawym blaskiem i zgasł po chwili.
-Mamy już- odparł Reksio- jeden kamień. Zostało nam jeszcze siedem. Gdzie teraz się udamy?-
-Na południe- odpowiedział komandor.- Moje krecie przeczucie mówi mi, że tam go znajdziemy.-
Po tym wyruszyli w dalszą podróż...

_________________
Obrazek
Ten kolor został wybrany jako mój kolor do moderowania.


Pt, 18 lut 2011, 16:26
YIM WWW
Mistrz Pisarstwa
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 31 gru 2007, 11:00
Posty: 613
Lokalizacja: Ostrów Mazowiecka
Naklejki: 7
Post Re: Reksio i tajemnica całego Świata.
ROZDZIAŁ IV: Kolejny kamień i kolejne niepewności.

Nasi bohaterowie lecieli prawie cały dzień. Dopiero pod wieczór meteor zaczął świecić. Znajdowali się wtedy nad Egiptem. Kretes postanowił wylądować w Gizie.
-Wiesz co Reksiu- powiedział Kretes gdy już wylądowali.- Musimy uważać. Może tu być niebezpiecznie. Te ostatnie rewolucje. Na szczęście te Krowy już nie są u władzy, ale lepiej nie tracić czujności.-
-Kretesie ty lepiej nie dyskutuj tutaj o polityce, ale choć ze mną szukać kamienia- odpowiedział dzielny pies.
-Teraz? Nigdy! Jest za ciemno, jeszcze nas ktoś napadnie. Lepiej prześpijmy się, a jutro zajmiemy się poszukiwaniami.-
Reksio przyznał racje komandorowi, więc już po chwili siedzieli we wnętrzu pralki i szykowali się do spania.
Rano obudził ich hałas na zewnątrz. Wszyscy turyści chodzili już po rynku, zwiedzali piramidy. Gdy nasi bohaterowie wstali udali się na poszukiwania kamienia. Po pewnym czasie gdy znaleźli się u stup największej piramidy meteor zaczął mocniej świecić. Wszystko wskazywało na to, że kamień jest w środku. Reksio i Kretes podeszli do kasy która stała przy wejściu.
-Dzień dobry- powiedziała pani kasjerka.- Czym mogę służyć?-
- Chciałem zapytać- odpowiedział kret- ile kosztują bilety do piramidy.-
-Normalny kosztuje 10zł, a ulgowy 5zł.-
-A nie ma zniżek dla weteranów?-
-Niestety nie.-
-A może zniżki dla osób chorych i niepełnosprawnych?-
-Są, ale czy jest pan niepełnosprawny?-
-No- kret zniżył trochę głos,- a widzi pani te gogle? Ja jestem ślepy, nic nie widzę. To da pani tą zniżkę?-
-No dobrze to ile tych biletów?-
-Jeden normalny i jeden ulgowy.-
-Należy się 15zł.-
-Eee... Reksiu masz może jakieś drobne?-
Pies zajżał do kieszeni i wyjął kilka monet po czym wręczył je Kretesowi. Ten zaś dał je kasjerce i odebrał bilety. Nareszcie mogli wejść do środka.

Wewnątrz piramidy było pełno ludzi. Rozglądali się dokoła, robili zdjęcia. Nigdzie nie było widać kamienia.
-Kretesie- powiedział Reksio,- tu go pewnie nie znajdziemy. Musimy trochę złamać regulamin i pójść do działu zamkniętego dla zwiedzających.-
-No dobra- odpowiedział komandor,- ale lepiej by nas nie znalazł żaden moderator.-
Tak wiec uczynili. W zamkniętej części piramidy było bardzo ciemno, ale święcący coraz jaśniej meteor oświetlał drogę. Włóczyli się tak dobre pół godziny bez żadnych rezultatów.
Nagle znaleźli się w dziwnej komnacie. Dziurka w meteorze w kształcie półksiężyca zaczęła świecić. Komnata była większa i jaśniejsza od reszty, choć nie było w niej żadnej pochodni, ani świecy. Na środku tej komnaty na kamiennej kolumnie leżał kamień. Był on na kryształowej postawie. Nie miała ona geometrycznego kształtu choć wydawał się on regularny. Komandor podszedł do kolumny i podniósł kamień z podstawy. Włożył go do meteoru który zaświecił zielonkawym blaskiem i zgasł.
-Kretesie- powiedział Reksio,- wydaje mi się, że ta kryształowa podstawa może być ważna. Lepiej ją zabrać.-
-Może masz racje- odpowiedział kret po czym zabrał i kryształową podstawę.
Ruszyli w stronę wyjścia.

Gdy byli już w pojeździe komandor obrał kurs na zachód w kierunku Ameryki Południowej.
Gdy lecieli nad Oceanem Atlantyckim kret rozmyślał nad wszystkimi wydarzeniami które do tej pory przeszli.
-Wiesz co Reksiu- zaczął rozmowę.- To wszystko nie trzyma się kupy. Skąd się wziął ten meteor? Co za tragedia ma na nas spaść? Co mają takiego w sobie te kamienie, że mają nas uratować? I jeszcze ten dziwny kryształ...-
-Nie wiem- odpowiedział po zastanowieniu Reksio,- ale wydaje mi się, że niedługo wszystkiego się dowiemy.-

_________________
Obrazek
Ten kolor został wybrany jako mój kolor do moderowania.


Śr, 23 lut 2011, 19:02
YIM WWW
Mistrz Pisarstwa
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 31 gru 2007, 11:00
Posty: 613
Lokalizacja: Ostrów Mazowiecka
Naklejki: 7
Post Re: Reksio i tajemnica całego Świata.
ROZDZIAŁ V: Kamień w świątyni.

Nasi bohaterowie lecieli całą noc. Rano byli już w okolicach rzeki Amazonki. Wtedy meteor zaczął świecić. Kretes zmniejszył wysokość by znaleźć miejsce do lądowania. Wylądowali na bezdrzewnej polance. Reksio i Kretes nie wiedzieli jeszcze, że nie są tu sami.
Ktoś ich obserwował. Wyruszyli przed siebie w poszukiwania. Droga była ciężka ponieważ las był gęsty i trudno było się poruszać. Po jakimś czasie nagle usłyszeli bębny.
-Reksiu- powiedział lekko przerażony kret,- co to było?-
Reksio nie zdążył odpowiedzieć. Ogłuszony leżał na ziemi. Nie minęła sekunda gdy komandor leżał nieprzytomny obok niego. Gdy odzyskali przytomność zobaczyli, że znajdują się w jakiejś wiosce. Byli przywiązani do słupów i nie mogli się wydostać. Wtem podszedł do nich jakiś kogut z dziwnym nakryciem głowy i zaczął im się przyglądać.
-Co wy być?- zapytał kogut.
-Yyy- wyjąknął Kretes.- My być dobre nastawione. My chcieć uratować. My przylecieć w stalowa pralka. My prosić by nas nie zjadać.-
-Ja być wódz wioska. My być plemię Aztekur. My was nie zjeść, jeśli wy nam pomóc.-
-My co zrobić mamy?-
-Hmmm... jeśli wy nam dać te coś- wódz wskazał na meteor w łapach Reksia.-
-My nie muc wam dać tego. To świat uratować.-
-A my móc uratować?-
-Hmmm... móc uratować jeśli nas uwolnić i pokazać drogę do kamienia bogów.-
Wódz klasnął po czym przyszło dwóch żołnierzy i ich uwolniło.
-Ja- kontynuował kogut- pokazać wam gdzie kamień być. Wy pójść za mną.-
Wódz zaprowadził ich do świątyni, zapalił pochodnie i weszli do środka. Szli tak pewien czas długimi i ciemnymi korytarzami. Wreszcie doszli do ośmiokątnej komnaty.
Na środku komnaty stał posąg jakiegoś bożka. Przypominał od olbrzymiego, opierzonego chomika z otwartą paszczą. Kogut podszedł do posągu i włożył skrzydło do paszczy.
Oczy bożka się zaświeciły. Meteor przygasł, święciła już się tylko dziurka w kształcie rombu. Wódz wyjął skrzydło z paszczy i zaczął wyjmować coś z jednego oka posągu.
Tu coś okazało się kamieniem. W drugim oku zaś znajdował się kryształ. Podobny do tego który znaleźli w Egipcie. Kogut podszedł do naszych bohaterów którzy ciągle stali przy wejściu do komnaty i wręczył im znaleziska. Reksio włożył kamień do meteoru który zaświecił zielonkawym światłem i zgasł po chwili, a kryształ schował do kieszeni.
Nie minęło nawet pół godziny gdy Reksio i Kretes pożegnali się z plemieniem Aztekur i byli w drodze do następnego kamienia.

_________________
Obrazek
Ten kolor został wybrany jako mój kolor do moderowania.


N, 6 mar 2011, 11:26
YIM WWW
Mistrz Pisarstwa
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 31 gru 2007, 11:00
Posty: 613
Lokalizacja: Ostrów Mazowiecka
Naklejki: 7
Post Re: Reksio i tajemnica całego Świata.
ROZDZIAŁ VI: Kamień w kamieniu.

Następnego dnia rano meteor zaczął świecić gdy nasi bohaterowie przelatywali nad Doliną Śmierci. Wylądowali.
Nigdzie nie było widać oznak życia na tym terenie. Dookoła pustka tylko kilak kaktusów i kamieni. Nic co by się wyróżniało. Reksio i Kretes wałęsali się po okolicy jakiś czas bezskutecznie.
Poszukiwania były na tyle utrudnione, że męczył ich upał i nigdzie nie było jakiegoś drzewa które dawało by cień. Na szczęście Reksio był przygotowany na takie sytuacje i miał w kieszeni kilka butelek wody (ale nie starczą pewnie one na długo, znając Kretesa który w upalne lato potrafi wypić dwa litry wody dziennie).
Szukali i szukali, a meteor nie dawał żadnych znaków by w pobliżu znajdował się magiczny kamień.
W oddali zobaczyli duży głaz. Podeszli do niego by go obejrzeć z bliska. Kretes zauważył na nim jakieś napisy. Był to starokretoński. Kret zabrał się do tłumaczenia.
-Reksiu- powiedział po pewnym czasie.- Przetłumaczyłem już te napisy- i zaczął czytać.-
„Kamień wtedy odnajdziecie,
Gdy zło i smutek odrzucicie,
Dobro w sobie odnajdziecie,
A spokój Ziemi przywrócicie.”-
-Hmm- zamyślał się Reksio.- Musimy tu usiąść, odpocząć i odnaleźć wewnętrzny spokój, a wtedy znajdziemy kamień.-
Kretes posłuchał się go i po chwili siedzieli w ciszy na gorącym piasku. Po piętnastu minutach medytacji, głaz rozdwoił się na dwie części jakby przeciął go niewidzialny miecz.
Meteor przygasł i zaświeciła się dziurka w kształcie słońca. W środku jednej połówki głazu nasi bohaterowie znaleźli poszukiwany przez nich kamień. Kretes wyjął go i włożył do meteoru który jak zwykle zaświecił zielonkawym blaskiem i zgasł.
Reksio i Kretes powrócili do swojego pojazdu polecieli na zachód w strojne Azji.
Lecąc nasz dzielny pies z uwagą przyglądał się meteorowi, kamieniom i kryształom. Zauważył, że kryształy można ze sobą połączyć jak dziecięcą układankę.
Ale gdy to zrobił nic się nie działo. Brakowało jednego kawałka.

_________________
Obrazek
Ten kolor został wybrany jako mój kolor do moderowania.


So, 12 mar 2011, 12:31
YIM WWW
Mistrz Pisarstwa
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 31 gru 2007, 11:00
Posty: 613
Lokalizacja: Ostrów Mazowiecka
Naklejki: 7
Post Re: Reksio i tajemnica całego Świata.
ROZDZIAŁ VII: Piąty kamień.

Nastał wieczór. Nasi bohaterowie ciągle lecieli nad oceanem. Reksio starał uświadomić sobie wszystko, ale nie dał rady tego pojąć.
Było to dla niego zagadka nie do rozwiązania. Nie wiedział nic oprócz jednego. Wiedział, że by się dowiedzieć dlaczego to wszystko się wydarzyło muszą odnaleźć resztę kamieni.
Rano gdy kamień zaczął świecić znajdowali się nad Indiami. Wylądowali w mieście Agra, w regionie Indii zamieszkałego przez myszy i szczury. Zasłużyli się oni bardzo dla kraju. Dzięki nim mieszkające na południe plemię sów i sokołów miało co jeść. Spowodowało to wzrostem ludności o wykształceniu wyższym (sowa mądry zwierz). Na ich cześć władca zbudował przepiękną budowlę znaną do dziś jako Tadź Ma-Rat. Tak czy siak nasi bohaterowie wylądowali obok tego pałacu.
Wszystko skazywało na to, że kamień jest gdzieś w środku. Gdy udali się do wejścia zatrzymał ich strażnik. Był to potężnie zbudowany szczur.
-Czego tu szukacie?- zapytał.
-My chcieliśmy trochę pozwiedzać- odpowiedział Kretes.
-Wejście do pałacu Tadź Ma-Rat mają tylko mieszkańcy okolicy oraz osoby im towarzyszące.-
Komandor podszedł do jakiegoś kupca, powiedział mu kilka słów, wręczył kilka monet po czym podszedł z nim do wejścia.
-Chciałbym- powiedział kupiec- wejść razem z nimi do środka.-
-Dobrze- odpowiedział strażnik.- Możecie wejść.-
Nasi bohaterowie udali się do środka. Kupiec po załatwieniu swej powinności szybko się oddalił. Mogli w spokoju rozpocząć poszukiwania. Jak zwykle po pewnym czasie meteor przygasł i znaleźli się w komnacie innej od wszystkich. Na środku tego pięciokątnego pomieszczenia znajdowała się kolumna na której znajdowała się kamień i kryształ. Reksio poszedł zabrał je po czym włożył kwadratowy kamień do meteoru, a kryształ do kieszeni. Cali i zdrowi wrócili do pojazdu po czym odlecieli na południowy wschód w stronę następnego kontynentu.

_________________
Obrazek
Ten kolor został wybrany jako mój kolor do moderowania.


Cz, 17 mar 2011, 14:03
YIM WWW
Mistrz Pisarstwa
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 31 gru 2007, 11:00
Posty: 613
Lokalizacja: Ostrów Mazowiecka
Naklejki: 7
Post Re: Reksio i tajemnica całego Świata.
ROZDZIAŁ VIII: Ciągle bez odpowiedzi.

Podczas podróży Reksio oglądał znaleziska. Kryształ który znaleźli pasował do dwóch połączonych wcześniej. Wszystkie razem tworzyły figurę przypominającą czworościan foremny. Ale nic się nie stało. Czy to była tylko podpucha? Czy ma to jakieś inne, ukryte znaczenie. I ciągle nic nie wiedział. Do znalezienia zostały im trzy kamienie. Może gdy je wszystkie znajdą pokaże się jakiś ślad. Jakieś trop którym mogą iść. Na razie nie wiedział nic.
Nic co mogło by mu pomóc.
Następnego dnia rano nasi bohaterowie wylądowali u wybrzeży Australii, przy Wielkiej Rafie Koralowej. Po głębszej analizie i dedukcji Kretes stwierdził, że kamień znajduje się gdzieś na dnie oceanu. Udali się wiec do wypożyczalni sprzętu do nurkowania i wyruszyli na poszukiwania, mimo narzekania Komandora. Gdy zanurkowali nie wierzyli własnym oczom. Dookoła nich rosło tysiące, a może i miliony koralowców. Musieli jednak szukać dalej. Niestety niczego nie mogli znaleźć.
Dopiero pewnym czasie znaleźli coś dziwnego pomiędzy koralowcami. Nie był to magiczny kamień. Była to kamienna głowa koguta. Wzięli ja na wszelki wypadek. Gdy popłynęli dalej ujrzeli płaską kamienną ścianę. Na środku niej znajdował się otwór. Reksio zbliżył się do niej i włożył głowę koguta do otworu. Ziemia zadrżała. Ściana zaczęła się przesuwać. Za nią stała kolumna a na niej poszukiwany kamień. Kretes podpłynął do niej zabrał kamień w kształcie gwiazdy pięcioramiennej i włożył go do meteoru. Nasi bohaterowie wynurzyli się, oddali sprzęt do wypożyczalni (drogiej wypożyczalni jak sądził Kretes), po czym udali się do swego pojazdu i ruszyli na południe do ostatniego kontynentu.
Nie minęło wiele czasu gdy wysiedli na ląd (no może na lód). Było im bardzo zimno. Reksio maił na szczęście kilka kurtek po przygodzie w Himalajach (no, ale to już całkiem inna historia). Szli tak przez mroźne lodowe pustynie Antarktydy.
-Reksiuuu- powiedział z trudem Kretes.- Jest miii strrrasznie ziiimmmnooo.-
Kretes marudził tak jeszcze kawał czasu. Doszli, aż do samego bieguna południowego.
Tam meteor przygasł, świeciła się tylko dziurka w kształcie trójkąta równobocznego. Znajdowała się tam tylko flaga którą tam pozostawił Roald Amundpies (pierwszy pies na biegunie południowym). Reksio zauważył, że zakończenie kija od flagi ma kształt poszukiwanego przez nich kamienia. Reksio podszedł złapał na trójkątne zakończenie i to był kamień. Reksio włożył go do meteoru, a ten zaświecił zielonkawym blaskiem.
-Nareszcie!- krzyknął ze szczęścia Kretes- Mamy wszystkie kamienie!-
-Mylisz się- odpowiedział mu Reksio.- Mamy ich tylko siedem, a potrzebujemy ośmiu. Gdzie tylko może być ten ostatni kamień?-
-Nie wiem, ale wiem kto nam pomoże. Chodźmy teraz szybko do pojazdu bo zamarznę.-
Poszli więc do pojazdu, a kret objął kurs.

_________________
Obrazek
Ten kolor został wybrany jako mój kolor do moderowania.


So, 19 mar 2011, 15:34
YIM WWW
Mistrz Pisarstwa
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 31 gru 2007, 11:00
Posty: 613
Lokalizacja: Ostrów Mazowiecka
Naklejki: 7
Post Re: Reksio i tajemnica całego Świata.
ROZDZIAŁ IX: Koniec nie daje wszystkich odpowiedzi.

Kretes nie chciał powiedzieć Reksiowi gdzie lecą. Zauważył on jednak ze lecą w kierunku północy. Wcześnie rano Komandor go obudził i powiedział, ze są na miejscu. Ku jego pełnemu zdziwieniu spostrzegł, że znajdują się na podwórku.
-I co?- zapytał Kretes.- Zaskoczony?-
-Tak- odpowiedział.- Ale po co tu przylecieliśmy?-
-Myślę, że Kogut pomoże nam znaleźć ostatni kamień.-
Udali Sie więc do warsztatu. Kret przedstawił całą sytuacje Wynalazcy.
-Hhhhmmm- zastanowił się i odparł po chwili,- a możecie mi dać meteor i ten dziwny kryształ?-
-Oczywiście- powiedział Reksio i wręczył mu znaleziska.
Kogut przyglądał się najpierw meteorowi później kryształowi. Nic nie wpadało mu do głowy. Spróbował je jakoś połączyć ze sobą. Otarł jednym o drugi i nagle zajaśniało żółtawe światło. Wyrwały mu się ze skrzydeł i zawirowały w powietrzu. Pojawiło się coś co przypominało portal. Po chwili gdy wszyscy się ocknęli Kretes przemówił.
-No to co? Wskakujemy?-
-Raczej tak- odpowiedział Reksio.
Niemal jednocześnie weszli po portalu. Po chwili znaleźli się w miejscu które było im dobrze znane. Nie wierzyli własnym oczom. Meteor leżał na podłodze. I wtedy Reksio ujrzał coś, coś czego nie spodziewał się tutaj ujrzeć. Wszystkie tajemnicze zdarzenia zaczęły nabierać sensu. Wiedział już co trzeba zrobić, ale nie miał wystarczająco odwagi. Znajdował się w Mu. Ale wyglądało ono inaczej. Na ścianach znajdowały się płaskorzeźby które pokazywały całą tą historie. Starożytni Kretoni posiadali najznakomitszą technologię w całej galaktyce. Potrafili zobaczyć to o czym kolejne pokolenia nie będą miały pojęcia. Widzieli prawdopodobny koniec świata. Nawet go przeżyli. Wiedzieli że to się kiedyś powtórzy. Że znowu wszystkie galaktyki się zderzą tworząc wielka kosmiczna katastrofę. Oni dzięki swojej technologii dali rade temu zapobiec. Wiedzieli jednak, że ich potomkowie nie dadzą sobie rady. Stworzyli wiec niezawodny system obrony aktywowany medalionami. Kamień aktywacyjny zostanie wystrzelony gdy wykryje zagrożenie. Kamieniem tym był meteor naszych bohaterów. Medalionami zaś kamienie.
Na środkowej kolumnie leżał ostatni kamień. Reksio wiedział że ma go wziąć, ale tym razem nie miał odwagi, rozglądał się dookoła, oglądał płaskorzeźby. Niewiadomo skąd przed nimi pojawił się ekran, a na nim obraz całego wszechświata. Widać było, ze galaktyki przybliżają się do siebie. Koniec był blisko. Kretes podbiegł do kolumny wziął ostatni kamień w kształcie okręgu i włożył go do meteoru. Ten uniósł się i uaktywnił maszynę stojącą obok. Ta zaczęła kręcić się jak karuzela. Sufit się otworzył. Z maszyny wystrzelił olbrzymi promień do samego nieba. Stworzył on barierę wokół całej naszej galaktyki. Na ekranie było widać jak cała reszta wszechświata zaczęła się od niej oddalać i powróciła na swoje miejsce. Maszyna wyłączyła się. Nie było żadnych śladów po meteorze. Za nimi pojawił się portal który ich wessał do środka. Stracili przytomność.
Gdy się obudzili leżeli w szopie. Kogut się im przyglądał.
-Udało wam się!- krzyknął uradowany.- Uratowaliście nas wszystkich.-
-Ale- odparł Kretes,- co się stało? Nic nie pamiętam tylko jakieś błyski.-
-Ważne, że wszystko jest już w porządku.-
Kretes wyszedł na zewnątrz. Obejrzał się. Wszystko wyglądało tak samo jak zwykle. Nie wiedział czy to wszystko co zrobili miało jakiś sens. Nie wiedział tak naprawdę wszystkiego.

***
To już koniec mojego opowiadania. Mam nadzieję, że się wam spodoba.

Dadi

_________________
Obrazek
Ten kolor został wybrany jako mój kolor do moderowania.


N, 20 mar 2011, 20:25
YIM WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 9 ] 

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL