Teraz jest Cz, 28 mar 2024, 21:11



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 84 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
Zgoda i Niezgoda 

Jaki jest twój ulubiony zawodnik?
Ankieta wygasła Śr, 13 lis 2013, 21:47
Nika 20%  20%  [ 2 ]
Haruko 0%  0%  [ 0 ]
Krzysztof 0%  0%  [ 0 ]
Hiroto 0%  0%  [ 0 ]
Jimmy 10%  10%  [ 1 ]
Artur 30%  30%  [ 3 ]
Ramzes 10%  10%  [ 1 ]
Patryk 0%  0%  [ 0 ]
Autor 30%  30%  [ 3 ]
Liczba głosów : 10

Zgoda i Niezgoda 
Autor Wiadomość
Pod-ziemniak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 26 lip 2012, 09:49
Posty: 1691
Naklejki: 10
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Jak zwykle wspaniały rozdział, 9/10 - Bo to tylko część 1...


So, 31 sie 2013, 15:31
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2165
Naklejki: 100
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Wszystko fajnie, ale ten Autor mnie już wkurza xD. Rób jak chcesz... W sumie chcę zobaczyć co dalej się z nim stanie. Ale grzechów popełnił w jednym rozdziale ;-;.
Ja tam dam 10/10. Proszę, kontynuuj, bo to jedno z lepszych opowiadań na tym forum.


So, 31 sie 2013, 15:36
Projektantka Mostów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11
Posty: 307
Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Hohoho. Z językiem trochę gorzej w tym rozdziale, jak dla mnie za dużo powtórzeń, parę błędów też się znalazło.
Ale nie jest tak źle. Parę naprawdę śmiesznyh momentów, mnie osobiście rozśmieszyła cenzura i kotki nyan. Gratuluję pomysłu, naprawdę świetne z tą teczą. Koziołek i syreny też niezłe.
Nie otwierać tego spoilera, jeśli ktoś jest zaciekawiony fabułą, bo kto wie, może się jeszcze sprawdzić.
Spoiler:

Biedna Eris, ciekawe, co z nią zrobią piraci. Sama mam swoją tego wizję, ale nie jest raczej miła. Coś tam o nożach...
Myślę, że wiem, kto się wykaże w drugiej części rozdziału. Ba, jestem pewna w 100%. Ale nie powiem. Będzie walka, oj będzie.
Nie oceniam tego liczbami, bo wynik byłby niesprawiedliwy. Ale z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.

_________________
To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie.
Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!

Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...


So, 31 sie 2013, 15:40
Starszy Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 25 kwi 2013, 12:00
Posty: 408
Naklejki: 0
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Bardzo fajny rozdział. Ta ośmiornica chyba parodiuje hugona albo mendiga z baśnioboru. Daję 9,5/10.

_________________
Obrazek


So, 31 sie 2013, 17:44
WWW
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53
Posty: 1778
Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Muszę was przeprosić.

Tego odcinka nie będzie.

To jest dla mnie bardzo trudne, nałożyło się na to wiele spraw i niestety nie wiem czy im podołam.

Tego odcinka naprawdę nie będzie, przykro mi.

































Kapitan Jack: I jak, ślicznotko? Udało mi się wykonać poprawnie twoją codzienną rolę, zapowiadania odcinków? <chciwy uśmieszek>
Eris: Po pierwsze, nie mów do mnie ślicznotko! Po drugie, jeszcze zobaczysz, wszyscy zobaczycie że jeszcze przyjaciele po mnie przypłynął!
Kapitan Jack: Och, ty dalej miewasz te durne myśli? Gdyby mieli przypłynąć, już dawno by to zrobili. Dzisiaj mija dokładnie miesiąc od napadu na tą twoją wyspę. Zapewne, w ogóle nie mieli zamiaru cię ratować! Dalej myślisz, że jeszcze ktoś pamięta o tym twoim durnym show? Wszyscy dawno pozapominali, ślicznotko. Teraz należysz już tylko do nas, i radzę ci się przyzwyczaić.
Eris: Och, jeszcze zobaczysz! Moje dni na tym statku są policzone, i dobrze o tym wiem!

Ale nie wiedziała. Sama straciła już dawno nadzieję, że zostanie oswobodzona. Pomyśleć, że jeszcze miesiąc temu miała takie beztroskie życie. Wspaniałe obiady, wspaniały dom i wiele, wiele więcej! Teraz utknęła na tej łajbie, zdana na siebie. Może rzeczywiście kapitan miał racje? Może w ogóle nikt nie chciał jej pomóc? Jej myśli przerwał Bili, który wpadł do nagle do pokoju.

Bili: Przepraszam serdecznie, Pana Kapitana, ale obiad na stole. Chyba, nie przeszkadzam, prawda?
Kapitan Jack: Ależ skąd, Bili. Zaraz przyjdę, nie czekaj.

Bili szybko i energicznie wyszedł z pokoju, mocno trzaskając drzwiami.

Kapitan Jack: Droga panienko... Jeżeli będziesz grzeczna, to kto wie, może kiedyś zasiądziesz do obiadu ze mną?

Eris miała zamiar niegrzecznie odpowiedzieć na słowa kapitana, ale w ostatniej chwili się opamiętała. Może i nie znosiła ludzi na tym pokładzie, ale wiedziała, że im bardziej jej zaufają tym szybciej się wydostanie. Postanowiła działać na własną rękę, gdyż była pewna już, że pomoc nie przyjdzie. Sama musi sobie poradzić, a nie czekać na szczęśliwy los, który nie przyjdzie.

Eris: Zobaczymy.

Zgoda i Niezgoda!
Odcinek 6: Morskie przygody [2/3]

Patryk: No ile jeszcze? Zaraz tutaj padnę... nie jadłem nic od wieków!
Jimmi: Przecież przed chwilą, zjadłeś nam całe zapasy złowionych ryb, i jeszcze ci mało?!
Patryk: Ojś, kiedy to było, straciłeś całkowicie poczucie czasu, Jerry!
Jimmi: Och, ogarnij się. I wcale nie nazywam się Jerry, tylko Jimmy! J-I-M-M-Y!
Patryk: Patrz, bocian!
Jimmi: Jeszcze jeden dzień spędzony z nimi wszystkimi, a daję głowę, że wszystkich ich powybijam!

31 dzień podróży, gdzieś na oceanie spokojnym (chociaż z dnia na dzień, wydaje mi się, że ta nazwa nijak nie pasuje!)
Zapowiada się ciepłym dzień. Nie udało nam się złowić żadnych ryb, umieram z głodu! Nie mam pojęcia który dzisiaj jest, dni mijają szybko. Kucharzyna dawno już przestał orientować się w terenie (chociaż wcale nie chce tego przyznać!). Elma robi już coraz większe przerwy w podróży, jest bardzo zmęczona. Wydaje mi się, że to wszystko nie ma już sensu. Wszyscy stracili już dawno umysły... Czasem mam ochotę wyskoczyć z tej ośmiornicy, i po prostu zdać się na los... naprawdę! Naprawdę, mam tego dosyć. A gdyby to miało trwać wiecznie? Gdybym nigdy już nie dotknął stopą swoją lądu? Gdybym nigdy nie zobaczył już mojej Niki? Nadzieje zawsze umiera ostatnia, ale mam wrażenie, że już dawno umarła. Czy to wszystko ma sens? Nie chcę oszaleć, nie nie chcę!

Ramzes odłożył pióro i zamknął swój zeszyt. Pisał w nim od wielu dni, tak aby nie oszaleć.


Autor: Teraz twoja kolej, Ramzes.

Ponura twarz Autora, mówiła sama za niego. Był zmęczony ponad dwugodzinną próbą złowienia ryb. Już od dawna bohaterowie rozdzielali czas na łowienie ryb – aby przeżyć. Każdy w wyznaczonym czasie (np.;wschodzie słońca, zachodzie słońca) musiał próbować złowić ryby. Na samym początku tylko Artur się wywiązywał, jednak i on później zrozumiał, że sytuacja jest tak fatalna, że i on musi pomagać innym.

Ramzes: Mam nadzieję, że tym razem mi się poszczęści! Pomódl się o mnie, Autor!

Autor nie odezwał się. Był taki od jakiegoś czasu. Taki ponury, wiecznie smutny. On pierwszy zauważył przykrą sytuację w jakiej się znaleźli. On wymyślił system dzielenia się czasem na łowienie ryb, on ich pocieszał. Na początku regularnie modlił się o pomoc Boga – ale później przestał. Stracił nadzieję. Teraz żyje w swoim świecie – oszalał?

**
Koziołek: Macie coś? Błagam, powiedzcie że tak!
Ramzes: Niestety. Najwidoczniej te obszary pozbawione są ryb. Przykro nam.
Koziołek: Niemożliwe! Niemożliwe! Nie gadaj mi tu bzdur! Daj mi tą wędkę, nicponie! Sam coś złowię, zobaczycie, zobaczycie! Już, już!

Jego tik w oku zaczął coraz mocniej się objawiać. Machał wędką w różne strony świata, jakby odprawiał jakiś rytuał. Wykrzykiwał, wyklinał Boga.

Artur: Proszę cię, uspokój się! Jeszcze tego brakuje, żebyś zachowywał się jak ostatni szaleniec!
Jimmi: On już dawno oszalał! Mówię wam, wyrzućmy go stąd! Sami sobie bez niego poradzimy! Patrzcie, co on wyprawia!
Ramzes: Gdyby to było takie proste... Jakieś sugestie?
Patryk: Jesteeem głodny!
Artur: Och, my też, i co z tego?!

Patryk upadł. Zaczął głośno krzyczeć i płakać.

Patryk: Jesteśmy zgubieni! Jesteśmy zgubieni! Aaaaaa!
Artur: Uspokój się!
Patryk: Ooo co ja tu widzę! Świeże mięsko!
Artur: Co ty wygadujesz...?

Nie zdążył odpowiedzieć, tylko szybko ugryzł Artura w nogę.

Artur: Aaaaaał! Ty, ty co ty wyczyniasz?!
Patryk: Dobre, świeże. Patryk lubić.
Ramzes: On oszalał.
Autor: Amen.

**

Peny stała przed drzwiami kapitana. Nieco przestraszona, zastanawiała się co powiedzieć. Może zacząć, dzień dobry? A może, hej? Takie głupie pytania zawsze miała w głowie kiedy przyszło jej porozmawiać z kapitanem. Zawsze wychodziła na głupka. Dawno nikogo tak nie pokochała jak jego, chociaż nie była niczego pewna. Może to tylko złudzenie? Otworzyła drzwi.

Peny: Szanowny, kapitanie... Nie przeszkadzam?

Kapitan siedział przy swoim stoliku, podpisując jakieś papiery. Obojętnie zerknął na Peny.

Kapitan: Coś się stało?
Peny: Nie, nie tylko my... przybyliśmy do celu.
Kapitan: Doskonale. Rozkaż załodze w moim imieniu, aby wypakowywali rzeczy. Zaraz się tam pojawię. Dziękuję.
Peny: Ależ nie ma za co... <zaczerwieniła się Peny>

**

Przez małe okienko pokoju Eris przemknęły promienie słoneczne. Coś było nie tak, pokój oświetlały nie tylko promienie, ale i zieleń. Eris szybko wyjrzała. To co zobaczyła, totalnie ją zaskoczyło

Eris: A niech mnie! Ląd!

Rzeczywiście. Zza okna można było zobaczyć, piękne palmy, plażę oraz w oddali zarysy miasta.

Jeżeli nie teraz, to nigdy. Właśnie przytrafiła jej się najlepsza okazja do zwiania podstępnym piratom. Teraz tylko trzeba będzie ją jak najlepiej wykorzystać. Nagle, ktoś zapukał do drzwi.


Eris: Em... proszę.

Do pokoju wpadł Kapitan Jack.

Kapitan Jack: Jaśnie panienko, wygląda na to, że panienka wysiada.
Eris: Cóż... dobrze. <odpowiedziała, udając że jest to jej obojętne>
Kapitan Jack: I żeby było wszystko jasne – tylko spróbuj uciec, a nie będziemy panienki traktować tak jak teraz.
Eris: Uciekać? Ciekawe gdzie.
Kapitan Jack: I tak dla bezpieczeństwa założymy ci kajdanki, a pilnować cię będą kamraci.
Eris: Tak właściwie, po co tu przybyliśmy?
Kapitan Jack: Wkrótce się dowiesz, panienko.

Godzinę później.

Bohaterowie znaleźli się w mieście, na którym najwidoczniej znajdował się jakiś wielki bazar. Wszędzie były stragany, z najróżniejszymi rzeczami (zaczynając od jabłek, kończąc na granatowych koniach). Z tego co udało się usłyszeć Eris, odbywał się dzisiaj tu jakiś wielki dzień sprzedaży. Piraci nieśli ze sobą masę cennych przedmiotów, które ukradli z wyspy. Zastanawiała się, czy i ona jest jedną z rzeczy które chcą sprzedać. To takie okrutne! Traktować kogoś jak rzecz, na sprzedaż. Ale z drugiej strony sami by ją oddali, a dalej byłoby prościej. Kto wie, co ją tutaj czeka?

**

37 dzień podróży, ocean szaleństwa,
od kilku dni jemy glony, i po prostu wszystko to co nam wpadło w łapy. Elma ma już naprawdę mało siły, ledwo pływa – potrzebuje odpoczynku. Obszar na którym się znajdujemy pozbawiony jest ryb. Wydaje mi się, że znajdujemy się między Styllą a Otyllą... Koziołek i Patryk oszaleli, żyją we własnym świecie, wydaje im się, że jest tak wspaniale...
Ramzes przerwał pisanie. Było już naprawdę późno, inni już dawno zasnęli. Dzisiaj była pełnia, księżyc dumnie prezentował się na niebie. Ramzes przytulił się do macki i usnął z nadzieją, że spotka go lepsze jutro.
Nie wiedział jeszcze, że ich los odmieni się jeszcze tej nocy.


**

Kapitan Jack: Zasady są proste, panienko. Wystarczy, że wykonasz nasze polecenia, a ujdziesz z życiem. Rozumiemy się?
Eris: Ale po co mam to robić? Nie zdobędziecie odpowiedniej liczby pieniędzy z tego co macie?
Kapitan Jack: Może i uzyskamy, ale chcemy więcej, rozumiesz? Poza tym mając ciebie, nasze szanse na lepsze zyski, wzrastają o połowę.
Eris: Niby czemu?
Kapitan Jack: Takiej słodkiej ślicznotki jak ty, nikt nie posądzi o kradzież, rozumiesz? Poza tym jesteś zwinna i zręczna, powinno pójść bez problemowo. I nie myśl sobie nawet o ucieczce – i tak cię znajdziemy, rozumiesz?!
Eris: Jasneee, więc gdzie znajduje się móc cel?
Kapitan wskazał na mały domek na horyzoncie. Nie wyróżniał się niczym nadzwyczajnym.
Eris: Jesteś pewny?
Kapitan Jack: Owszem. Pamiętaj, pozory mylą. W owym domku znajduje się bardzo cenna rzecz - statuetka persfazji.
Eris: Persczego?
Kapitan Jack: Och, po prostu bardzo ważna i cenna statuetka. Jej właściciel znalazł ją na niebezpiecznych wodach oceanu – jest warta miliony.
Eris: I tak po prostu tam sobie stoi? Niemożliwe, aby tak cenna rzecz była nie strzeżona.
Kapitan Jack: I w tym problem, panienko. Nie mamy pojęcia co szanowny obywatel domu przygotował by ochronić statuetkę. Miejmy nadzieję, że cokolwiek to będzie, stawisz temu czoła.

Eris zerknęła raz jeszcze na mały domek. Cała ta sytuacja była bardzo podejrzana. Piraci albo ufają jej do tego stopnia, aby powierzyć jej szansę na ucieczkę, albo to pułapka. W każdym bądź razie musiała być czujna.

Kapitan Jack: Gotowa?
Eris: Taak... chyba tak.
Kapitan Jack: Pamiętaj o naszych zasadach, mała! Jeżeli będziesz chciała uciec, źle się to dla ciebie skończy! Zrozumiałaś?
Eris: Tak, tak, tak! Mogę już ruszać?

Jack dokładnie jej się przyjrzał. Jej chaotycznie ułożone rude włosy dokładnie odzwierciedlały charakter dziewczyny. Eris westchnęła i ruszyła w stronę domku. Przez drogę towarzyszyli jej kamraci, którzy nawet na sekundę nie spuszczali z niej oka. Wkrótce bohaterowie dotarli do celu.
Teraz albo nigdy – pomyślała Eris.


**

Artur: Ramzes, Ramzes!
Ramzes: Artur? Co ty tu do czorta robisz w środku nocy?
Artur: Musisz coś zobaczyć, i to szybko! Wstawaj, nie ma czasu!
Ramzes: Och, Artur daj mi jeszcze..
Artur: Nie!

Sytuacja musiała być ważna, skoro sam Artur chciał powiadomić o niej swojego wroga – Ramzesa.

Ramzes: Więc o co chodzi? Znowu Patryk próbuje odgryźć komuś nogę?
Artur: Nie, nie! Postaraj się mówić trochę ciszej!
Ramzes: Ale czemu? O co tu w ogóle chodzi?

Artur przyłożył palca do ust, sugerując aby Ramzes przestał rozmawiać.

Ramzes: Budzisz mnie w środku nocy bez konkretnego celu... Niezbyt śmieszny żart, Artur!

Kot zaczął syczeć sugerując ciszę.

Ramzes: Och, prze...

Nie dokończył. Zauważył to, co miał zauważyć. W mgle można było zobaczyć zarysy statku – i to prawdziwego!

Ramzes: Artur, to... to
Artur: Nasza jedyna droga ratunku. Pakuj manatki i zwiewamy z tego wariatkowa!
Ramzes: Ale nie możemy... no wiesz... bez nich.
Artur: Oszalałeś, prawda? Ledwo zniosłem spędzony z nimi miesiąc, a ty sugerujesz, abym męczył się dalej? Co to, to nie! Albo idziesz ze mną, albo zostajesz z nimi. Radzę ci szybko podjąć decyzję, bowiem statek odpływa. Nie zamierzam porzucić takiej szansy na wydostanie się stąd!

Ramzes miał głowę pełną myśli. Tak właściwie, dlaczego Artur wybrał akurat jego? Przez ostatni czas niezbyt się dogadywali, a teraz ten chciał uratować mu życie. Ale z drugiej strony, skąd mogą wiedzieć, że to pokojowy statek? Może grasują na nim źli piraci, i kto wie, co z nimi zrobią. Ramzes podjął decyzję.

Artur: Tak więc?

**

Mały domek tylko wydawał się mały. W rzeczywistości wewnątrz domu było masa pokoi. Każdy z nich dokładnie wyposażony. Aż dziwne, że dom był po prostu otwarty. To wręcz niemożliwe... w tym wszystkim musiał być haczyk. Jadnak Eris nie chciała dowiedzieć się jaki, tylko jak najszybciej uciec. Dokładnie opracowała plan. Miała wziąć byle co, a później napaść na dwóch kamratów pilnujących jej przed domkiem. Znalazła ciekawy naszyjnik, owinęła go w bandaże i udała się do wyjścia. Nad drzwiami znajdował się napis, którego wcześniej nie zauważyła. Pisało na nim: ''WSZYSTKO CO PRZEPADŁO WRACA”. Zaciekawiona napisem, nieco zastanowiła się nad jego znaczeniem. Może tu był haczyk? Może to wszystko było jedną wielką pułapką? Postanowiła już o tym nie myśleć, i otworzyła drzwi. Pociągnęła za klamkę ale ta nie drgnęła. Została zamknięta.

Okna nie drgnęły. Została zamknięta z wszystkich możliwych stron. Usłyszała tylko jakieś ciche śmiechy – wpadła w pułapkę! Sama nie uwierzyła, że dała się tak nabrać. Teraz tylko czekać, aż pojawi się właściciel domu, i zadzwoni na policję. Nie mogła stać bezczynnie.

**

Ramzes: Jesteśmy jedną drużyną – od samego początku. Znosiliśmy tutejsze trudy, razem i razem z tego wyjdziemy. Nie próbuj mnie powstrzymać – bądź co bądź nieładnie będzie jak ich tu zostaniemy na pastwę losu.
Artur: Oszalałeś? Oszalałeś, tak? Ramzes, przemyśl to! To jedyna szansa na lepsze życie, wydostanie się z tej udręki!
Ramzes: Doskonale wiem, dlaczego obudziłeś właśnie mnie. Chcesz mnie wykorzystać, jak ostatniego kozła ofiarnego – sam boisz się tam pójść! Mniejsza, dobrze postąpiłeś, że mnie w ogóle obudziłeś. Teraz czas, abym to ja dokonał kolejnych decyzji. Przykro mi, ja teraz przewodzę.
Artur: Nie pozostawiasz mi wyboru. Myślisz, że mi nie było tutaj źle? Okropnie! Teraz kiedy mam przed łapą deskę ratunku, nie mogę jej nie wykorzystać! Zrozum mnie! <jego tik w oku znacznie zaczął się pojawiać> Ja... ja muszę.

Artur wyjął z worka leżącego nieopodal łopatę. W owym worku gromadzili wszystko co znaleźli na morzu. Nagle deszcz zaczął ulewnie padać, zbierało się na burzę.

Ramzes: Artur, przemyśl to! Nie wykonuj pochopnych decyzji, błagam!

Bał się. Naprawdę się bał. Całe to szaleństwo ogarnęło też Artura – i dobrze już o tym wiedział. Chęć uwolnienia się z ich obecnego życia, opanowała go. Przestał normalnie myśleć – nie kontrolował już nad sobą. Tik w oku wyraźnie stał się właśnie czynnością niczym mruganie – ciągle się powtarzał. W oczach Artura pojawiły się łzy. Później Ramzes, już nic nie myślał, upadł. Stracił przytomność.

C.D.N

_________________
Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
:(


Ostatnio edytowano Pt, 1 lis 2013, 21:45 przez Kacper98, łącznie edytowano 2 razy



Pn, 28 paź 2013, 20:35
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2165
Naklejki: 100
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Rozdział dobry, może nawet najlepszy. Wszystko fajnie. 10/10...


Ostatnio edytowano Wt, 29 paź 2013, 19:18 przez Autor8, łącznie edytowano 1 raz



Wt, 29 paź 2013, 07:42
Pod-ziemniak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 26 lip 2012, 09:49
Posty: 1691
Naklejki: 10
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Podoba mi się. Porządnie napisane, ciekawe i oczywiście barwne w postaci opowiadanie. 10/10.


Wt, 29 paź 2013, 17:42
Projektantka Mostów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11
Posty: 307
Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Przeczytane.
Chyba nie muszę nic pisać, wszystko rozumie się samo przez się.
Moja ocena co do tego opowiadania wykracza za skalę. W każdym przypadku.
Począwszy od pomysłu, kończąc na genialnym wykonaniu.
Brawa. Brawa dla Kacpra!

_________________
To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie.
Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!

Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...


Wt, 29 paź 2013, 19:21
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Pozwolę sobie ocenić Twoje opowiadanie. Jest ładne, składne, ale są błędy. Niestety, dopatrzyłem się błędów interpunkcyjnych itp. (Po drugie, jeszcze zobaczysz, wszyscy zobaczycie że jeszcze przyjaciele po mnie przypłynął!) Ale poza tym ładnie, nie mam zastrzeżeń. Ocena to 9,5/10.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Wt, 29 paź 2013, 19:25
YIM WWW
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53
Posty: 1778
Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Zgoda i Niezgoda
Odcinek 6: Morskie przygody [3/3]

Wybiła dwudziesta.
Słońce zaszło już za horyzont, a na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Ostatnie bazary zostawały złożone, wkrótce mieszkańcy miasteczka mieli zamknąć się w domach i zgodnie z zasadami obowiązującymi w miasteczku, spędzać cicho wieczór.
Eris zjadła ostatni herbatnik znaleziony w kuchennym regale. Cały dzień zajadała się właśnie nimi, teraz musiała jakoś przetrwać noc. Od czasu jej przybycia do tajemniczego mieszkania, zdążyła go dokładnie spenetrować. Dużą częścią pokoi w domu były garderoby. Znajdowały się w nich masa drogim ubrań – męskich. Poza tym były tu też piękne łazienki, pokoje dziecięce oraz jedna wielka kuchnia. Bez wątpienia właściciel mieszkania był bogaty. Dom wyglądał na taki w którym nikt nie mieszka. Wszędzie była masa pajęczyn i kurzu. Mimo to, dom był w dobrym stanie.
Dzwon obił się o uszy Eris. Wybiła cisza nocna, czas w którym w miasteczku panować ma cisza i spokój. Bogini przyjrzała się dokładnie obrazowi powieszonemu w salonie, w którym obecnie się znajdowała. Dzieło bardzo jej się spodobało, gdyż ukazywało piękny statek. Statek według obrazu, nazywał się ''Królowa Oceanu'' i najwidoczniej był statkiem turystycznym. Znajdowało się na nim dużo wesołych postaci. Była ciekawa czy statek naprawdę istnieje, i czy jest to tylko wytwór malarza. Chcąc lepiej się przyjrzeć tajemniczemu dziełu, ściągnęła go ze ściany. Ku jej zdziwieniu w samym rogu obrazu wyleciała kartka. Eris szybko ją podniosła, i szybko domyśliła się, że jest to kartka pocztowa. Pisało na niej:

Drogi Fredzie,
Serdecznie pozdrawiam Cię z mojej kochanej łajby! Mam nadzieję, że miło spędzasz czas na Hawajach. Mam nadzieję, że wkrótce znów się spotkamy. Moja łajba wkrótce znowu zacumuje w twoim rodzinnym miasteczku. Więc kiedy wracasz? Będziemy na miejscu za około miesiąc, i super byłoby się spotkać.
Proszę, odpisz.
Twój Rick.

Kartka została wysłana niecałe dwa lata temu, była już stara. Eris wywnioskowała z niej tylko to, że właściciel domu najprawdopodobniej nazywał się Fred. Nic więcej, żadnych wskazówek. Nie mając większego wyboru, postanowiła poszukać czegoś więcej.


**

Tymczasem na niespokojnych wodach oceanu Spokojnego...
Rozpętała się okropna burza. Pioruny waliły gdziekolwiek, rozpętał się sztorm. Głośne grzmoty i deszcz obudził Jimmiego.

Jimmi: Co się tu najlepszego dzieje?!

Powiedział zobaczywszy nieprzytomnego Ramzesa i Artura z łopatą.

Jimmi: Co ty mu zrobiłeś?!
Artur: Ja... ja...

Jimmi podbiegł do rannego Ramzesa.

Jimmi: Oszalałeś? Zabiłeś go!
Artur: CO?! Ja nie... nie...
Jimmi: Hahah, szkoda, że nie widziałeś swojej miny! Stracił tylko przytomność przez uderzenie tą twoją łopatą.
Artur: Ja... ja...
Jimmi: Wiesz, ja tam był najpierw strzelił Koziołka. Słaby wybór.
Artur: Nie, nie o to chodzi! Tam... tam
Jimmi: Uspokój się teraz, łap wdech i wydech... spokojnie.

Artur dalej telepiąc się wskazał łapą statek w mgle.

Jimmi: WooW, czy mi się zdaje, czy naprawdę to prawdziwy statek?
Artur: Tak, to...

Nagle rozległ się okropny krzyk. Bohaterowie odwrócili się i zobaczyli piszczącego Koziołka, błagającego o pomoc. Wstali też pozostali zawodnicy.

Artur: Uspokój się! Nie wiemy czy ten statek ma pokojowe zamiary!
Koziołek: Pomocy! Pomocy! Uwolnijcie nas!
Artur: No co za...
Autor: Chyba nas zauważyli! Ocaleni!
Jimmi: Nie byłbym tego taki pewny...

Kula wielkości strusiego jaja uderzyła w Elmę. Ta zawyła z bólu, po czym uderzyły w nią kolejne kule.

Patryk: Co tu się dzieje?
Jimmi: Wygląda na to, że...

Nie dokończył. Ktoś złapał go od tyłu, związał i powalił na cielsko Elmy. To samo było z pozostałymi.

**

Listy z banku, kartki urodzinowe, pocztówki... nie. Nie tego szukała Eris, ale tylko to udało jej się znaleźć w starych szafkach czy regałach lub półkach. Znudzona poszukiwaniami, wykąpała się w luksusowej łazience i postanowiła położyć się spać. Może nie był to najlepszy pomysł, ale zdała sobie sprawę, że nic już dzisiaj nie wymyśli. Namalowała już tylko pianką do golenia napis na oknie ''pomocy'' i udała się do sypialni. Znajdowało się w niej ogromne łóżko, a cały pokój pokryty był w pięknych obrazach. Eris domyślała się, że są to obrazy z przygód Freda. Było tu narysowanych wiele wysp, świątyń, statków. Wnętrze pokoju bardzo podobało się Eris. Zasnęła równo gdy zegar wybił dwudziestą pierwszą.

Trzy godziny później.
Klamka od drzwi ruszyła się. Ktoś przekręcał klucz.
Eris nie miała na sobie swoich nocnych słuchawek, i doskonale usłyszała głośne przekręcanie klucza w zamku. Została uratowana! A może nie? Nie wiedziała, kto po nią przyszedł. Być może był to ktoś kto odczytał jej napis na oknie, lub właściciel domku. A może piraci? Nie mogła szybko się ujawniać i pobiegła do pobliskiej garderoby i schowała się za stertą eleganckich ubrań. Usłyszała kroki, ktoś penetrował domek.


Ktoś: Prze kapitana, ale ona tu była! Penetrowaliśmy domek, cały czas tu była!
Kapitan Jack: Hm... przyjrzyj się tym pokojom, ja spenetruję jeszcze poprzednie. Módl się abyśmy ją znaleźli, bo inaczej źle skończysz!
Ktoś: Tak, tak, już idę, kapitanie!

Eris przestraszyła się. Przyszli po nią. Nie może się ujawnić, musi szybko uciec. Nim jednak zdążyła cokolwiek zrobić do jej pokoju wpadł majtek.

Percy: Halo, Halo.. jest tu kto?

Nie odpowiedziała.

Percy: Chyba... chyba nie ma. Dobra idę. Tak właściwie, czemu do siebie gadam? <zaczął się głupio śmiać>
Kapitan Jack: Znalazłeś ją?!
Percy: Nie. Zaraz, zaraz... coś widzę.
Kapitan Jack: Co konkretnie?

Percy spojrzał dokładnie na Eris.

Percy: Nie.. chyba tylko mi się zdaje. Hehe.

Podszedł do niej, głupio się śmiejąc. W pewnej chwili Eris pomyślała, że patrzy na nią jakiś szaleniec. Chyba miał zamiar coś powiedzieć, jednak nie zdążył. Eris dała mu porządnego kopniaka, tak aż ten upadł na ziemię. Dłużej się nie zastanawiając, bogini wybiegła z pokoju do wyjścia.

Eris: Proszę, proszę aby były otwarte drzwi.

Były! Eris energicznie wybiegła z domku, dumna z siebie. Właśnie udało jej się uciec, z pułapki!

Kapitan Jack: Nie tak prędko, panienko.
Eris: Co? Jak ty tu?
Kapitan Jack: Było ci u nas tak źle? Czego uciekasz?
Eris: Och, nie udawaj teraz dobrego pana. Nie powstrzymasz mnie.
Kapitan Jack: Rób co chcesz, i tak cię znajdziemy.
Eris: Nie macie szans...
Kapitan Jack: Na co jeszcze czekasz?

**

Jimmi: Paaatryk, Paaatryk!
Autor: Mówiłem wam, jest w jakimś transie.
Patryk: Gofryy! Aaaa! <zaczyna się ślinić>
Jimmi: Fujjj! Teraz niech ktoś inny spróbuje go obudzić!

Prawie wszyscy obecnie znajdowali się w małym pomieszczeniu, w środku statku. Osoby które były odpowiedzialne za atak na ich, ich tu przywlekli. Każdy właśnie się tu obudził, i czekał co dalej. Byli zamknięci.

Artur: Znam lepsze sposoby na obudzenie jego, niż te wasze.
Jimmi: Niby jakie?

Artur podszedł go krzyczącego Patryka, i dał mu z plakata. Patryk energicznie wstał.

Patryk: Aaaał!
Artur: Widzicie, od razu wstał.
Autor: Bardzo śmieszne, Artur...
Jimmi: Dobra, czas obmówić strategię.
Patryk: Ejjj, a gdzie jest Ramzes?
Autor: Zabrali go gdzieś indziej, chyba go przesłuchują.
Jimmi: To już wiemy, aczkolwiek...
Patryk: Ejjj, a kto to?

Patryk wskazał na dwie postacie śpiące w drugim rogu pokoju.

Jimmi: Nie wiemy, zapewne trafili tu w taki sam sposób jak my... Moja strategia jako kapitana naszej drużyny...
Artur: Kapitana? Zaraz, zaraz kto cie niby nim mianował?
Jimmi: Och, uznam, że tego nie słyszałem. Utrzymując chory klimat tego show, potrzebujemy kapitana. Nie ukrywajmy, że jestem najsilniejszym i najmądrzejszym obozowiczem.
Artur: Pf...

Nagle odezwała się dziewczyna leżąca w rogu pokoju.

Jasmine: Przepraszam... kim jesteście?
Jimmi: Em... a ty?
Jasmine: Jestem Jasmine. Ten pokoi jest dla mnie domem od kilku lat, dokładnie nie wiem. Jeszcze nigdy was tutaj nie widziałam, kim jesteście?
Jimmi: Nazywam się Jimmi, i jestem kapitanem naszej drużyny. Mówiąc ''nasza drużyna'' mam na myśli...
Artur: Wszystkich nowych oprócz mnie.
Jimmi: Em...
Jasmine: Dobrze, rozumiem. Skąd jesteście?
Jimmi: Z Wyspy Strachów.
Jasmine: Nie słyszałam o tej wyspie. To daleko stąd?
Jimmi: Właściwie nie wiem...
Autor: Tak, dosyć daleko. Wyspa została obrabowana przez piratów, a my wpadliśmy w sidła przeciwności losu. Ech...
Artur: A tak właściwie, to skąd ty jesteś?
Jasmine: Och, zapomniałabym. Urodziłam się w Indach, aczkolwiek całe życie spędzałam na wodach oceanów czy mórz. Mój ojciec padł ofiarą pewnego sztormu, i... i znalazłam się tutaj. Właściciele tego statku mnie tu znaleźli... i jestem ich więźniem.
Jimmi: A ten obok?
Jasmine: Cóż... pojawił się kilka miesięcy temu, wiem tylko, że nazywa się Fred. Jest mało rozmowny.
Jimmi: Dobrze... Widzisz, Jasmine musimy się stąd jak najszybciej wydostać.
Jasmine: Myślisz, że to takie proste? Próbowałam już wiele razy... on też.
Jimmi: Musi być stąd jakieś wyjście! Ja i moja drużyna będziemy próbować, aż w końcu nam się uda! Zobaczysz, panienko.
Artur: Cóż, wy sobie próbujcie, ja zamierzam już teraz stąd uciec.

Artur spinką do włosów Jasmine otworzył zamek drzwi.

Jimmi: Eeee... no cóż, można i tak...

**

Pirat Duncan: No więc, skąd się tutaj wzięliście? Dalej zamierzasz milczeć?

Ramzes siedział na wygodnej sofie. Znajdował się w małym, ale ładnie urządzonym pokoiku. Siedział przed nim kapitan tego statku, i zadawał rozmaite pytania. Ramzes siedział cicho, jednak wiedział, że cierpliwość kapitana zaraz pęknie.

Pirat Duncan: I co, cwaniaczku? Dalej zamierzasz milczeć? <pirat wyciągnął ze swojej kieszeni złoty nóż>

Nim Ramzes zdołał cokolwiek odpowiedzieć, rozległy się trzaski i słychać było wystrzeliwanie pocisków.

Pirat Duncan: Co się tam dzieje?!
Majtek: Padnij!

Pirat razem z Ramzesem szybko wykonali rozkaz.

Majtek: Uciekli! Wszyscy uciekli!
Pirat Duncan: Co?! Gdzie?! Jak?!
Majtek: Nie wiem... mogą być wszędzie!

Ramzes widocznie się ucieszył. Teraz tylko jakoś się przemknąć i uciec razem z innymi. Rozejrzał się po pokoju, i nie zauważył nic co mogło mu pomóc, oprócz papugi która znajdowała się w klatce. Nagle wpadł mu do głowy świetny plan.

Ramzes: Przepraszam panów, ale...
Pirat Duncan: Ale co?!
Ramzes: Ale wydaje mi się, że pańska papuga uciekła.

Ramzes otworzył drzwiczki od klatki papugi. Ta energicznie wyskoczyła i wskoczyła Duncanowi na głowę.

Pirat Duncan: Co?! Aaaa! Zabierz, ją zabierz ją!

Ramzes wykorzystał chwilę paniki i uciekł. Szybko namierzył skąd pochodzą łomoty, i udał się w ich stronę. Szybko do nich dołączył. Oprócz podstawowych bohaterów, zauważył też jakąś lisicę i barana. Nie zastanawiając się skąd się wzięli, tylko ruszył w stronę wyjścia. Na ich drodze do wyskoczenia ze statku stanęła grupa majtków. Na samym początku stawiali opór, ale dzięki sile bohaterów (szczególnie Jasmine) udało im się ich pokonać. Czym prędzej wyskoczyli ze statku i zanurzyli się w zimnych wodach Oceanu Spokojnego.

**

Fred: Jesteś pewien, że ta ośmiornica nie gryzie?
Jimmi: Tak, jestem. Teoretycznie jedyna osoba która na tym ''pokładzie'' gryzie to Patryk.
Patryk: Jeno bez przesady.
Fred: No dobrze.. Ale ona się jakoś dziwnie na mnie patrzy!
Ramzes: Daj spokój! Przepłynęliśmy na niej wiele kilometrów, jest pokojowo nastawiona do innych zwierząt.

Fred niepewnie postawił kopyta na ciele Elmy.

Jimmi: Tak więc, jesteśmy wolni!
Artur: Nie ma się czym cieszyć. Elma jest bardzo ranna wątpię aby przepłynęła dużo.
Jasmine: Cóż.. Nie to, że jest mi u was źle, ale nasze plany są rozbieżne. Każdy chce płynąć gdzie indziej. Jako, że nasze drogi niezbyt się stykają proponuję inne wyjście.
Ramzes: Chcesz opuścić nasz środek transportu?
Jasmine: Widzisz, zapewne nie płyniecie do Indii. Moja droga jest właśnie tam – muszę popłynąć do matki.
Fred: Szczerze mówiąc, muszę udać się do mojego miasta rodzinnego. Mam tam mieszkanie – mam nadzieję, że jeszcze nikt go nie okradł.
Jimmy: Rzeczywiście, nasze drogi są rozbieżne. Aczkolwiek, problem w tym, że my nie wiemy gdzie się udać.
Fred: Jak to?
Jimmi: Poszukujemy dziewczyny, porwanej przez piratów. Aczkolwiek, gdzie obecnie się znajduje, jest dla nas jedną wielką niewiadomą.
Jasmine: Bądź co bądź, proponuję kompromis. Proponuję drogę Królową Oceanu.
Artur: Że niby czym?
Fred: Nie wiecie, czym jest Królowa Oceanu?
Jasmine: Najwyraźniej nie. Jest to statek który przewozi pasażerów gdzie tylko zechcą.
Jimmi: Brzmi ciekawie. Elma i tak nas już długo nie powozi.
Jasmine: Problem w tym, że aby kogokolwiek przewieść potrzebne są pieniądze. Mamy problem.
Fred: Myślę, że nie! Kapitan statku, to mój stary znajomy. Myślę, że bezproblemowo nas podwiezie.
Ramzes: To cudownie!
Artur: Ale w jakich miejscach cumuje statek?
Fred: Myślę, że najbliżej zacumuje w obszarach Wysp Karłowatych.

**

Piękny statek zbliżał się do wybrzeża wyspy. Nie był to może ogromny statek, ale nie był też mały. Był kolorowy i widniał na nim napis ''KRÓLOWA OCEANU''. Przez krótki czas pobytu na wyspie bohaterowie zjedli wczesne śniadanie (głównie jagody i mleczko z kokosów znalezione na wyspie). Teraz machali tak, aby kapitan zauważył ludzi.

Fred: Nie wierzę, że za chwilę zobaczę Ricka! Wydaje mi się, że nie widziałem go od wieków!
Jasmine: Jesteś pewny, że nas wpuści!
Fred: O ile jeszcze mnie pamięta, to tak. Myślę, że tak...

Statek zacumował przy brzegu wyspy.

Rick: Podrzucić was?
Wszyscy: Tak!
Rick: Macie pieniądze?
Fred: Witaj Rick, stary przyjacielu.
Rick: Kim ty jesteś, i skąd znasz moje imię?
Fred: Och, nie pamiętasz mnie? Jestem...
Rick: Czekaj, czekaj... Ten Fred?
Fred: Tak to ja!
Rick: Ile lat już minęło?

Przyjaciele zaczęli się uściskać i kapitan bez problemowo wpuścił resztę na załogę. Szybko zaproponował Fredowi kawę, a innym kazał usiąść z drugiej strony podkładu, tam gdzie znajduje się reszta pasażerów.
Pasażerowie statku przyglądali się przybyszom z zaciekawieniem. Jeden z nich, wielki grubas w pasiastym swetrze, tulił do siebie katarynkę.


Grubas: Ahoj!

Dziewczyna koło niego zachichotała. Nosiła na sobie różową sukienkę i mitenki. Jej twarz okalały pęki różowych kędziorków zebranych nad czołem i policzkami. Pomacha przybyszom a następnie trąciła chudego mężczyznę który poważnie skinął głową. Oprócz nich na pokładzie znajdowało się kilku innych pasażerów, którzy niezbyt zwrócili uwagę na bohaterów. Nagle kapitan podszedł do nich z uśmiechem.

Rick: Witajcie na pokładzie! Daleko płyniecie?
Jasmine: Moim celem są Indie, a ich.. cóż...
Jimmi: Jeszcze nie wiemy, wysiądziemy gdzieś przy okazji <skłamał Jimmi>
Rick: Czyżby? Wypływacie na szerokie wody?
Ramzes: Cóż...
Rick: Jeszcze coś, przyjaciele. Tutejsze wody pełne są niebezpiecznych robali, które za nami się ciągną. Chyba nie chcecie, aby któryś z nich odgryzł wam rękę, więc palce daleko od wody. Zrozumiano?

[i] Rick powiedziawszy to, głupio się uśmiechnął a kobieta w różowym cicho zachichotała.


Rick: Dobrze, jeszcze tylko jedna sprawa... Oferuję transport, nie ochronę. To okrutne wody, i samu musicie zadbać o własne bezpieczeństwo.

Nie brzmiało to dobrze. Bohaterowie usiedli na ławkach z zakłopotanymi minami.

Pani w różu: Spokojnie, nie przejmujcie się. Nam też to mówić. Pewnie musiał zachować ostrożność, ale doprawdy...

Jimmi: Dziwna ta grupka... musimy uważać <szepnął Jimmi>
Ramzes: Rzeczywiście.
Patryk: Wy się tu zastanawiajcie, a ja skoczę po bufet! Nie czekajcie!

**

Ramzes obudził się, słysząc krzyk. W ułamku sekundy zerwał się na równe nogi, sięgając po coś po ręką. Nie miał pojęcia, jak długo spał. Było bardzo ciemno. Latarnie zgasły. Niebo było ciemne.


Ramzes: Jimmi, Artur, Patryk, Autor!

Z ciemności nieopodal odpowiedziały mu cztery głosy. Bohaterowie byli gotowi do działania.
Znowu usłyszał krzyk. Ramzes uświadomił sobie, że to krzyk grubasa. Ostrzegał ich przed czymś. Co ma robić? Wokół rozległy się zaspane, zachrypnięte głody. Pasażerowie się obudzili. Na chwilę zapanowała cisza, mącona jedynie pluskiem wody i skrzypieniem statku. Ale – Ramzes nadsłuchiwał ucha – dźwięki z całą pewnością brzmiały inaczej. Stały się głośniejsze. I po chwili rozległo się ciche pukanie. Inny statek. Ledwo ta myśl przyszła mu do głowy, mrok wokół statku stał się gęstszy. Zdawał się poruszać. Rozległy się ciężkie oddechy i ledwie słyszalny zgrzyt stali. Ktoś się wkradał na ich statek!


Ramzes: To napad! Ratujcie...

Rozległ się ryk gniewu i tupot nóg. Ktoś na niego wpadł, i brutalnie go przewrócił. Ramzes upadł na katarynkę. Szybko się podniósł. Na statku panowała panika. Kobieta w różu piszczała, a inny pasażerowie biegali po statku oszołomieni. Ramzes usłyszał szczęk broni i jęki, mnożące się z każdą minutą. Nagle rozległ się głos.

Ktoś: Światła, głupcze!

Latarnie zaczęły się kolejno zapalać. Napastników było ze dwadzieścioro, każdy uzbrojony. Kilku pasażerów walczyło z napastnikami. Ramzes nie mógł stać bezczynnie, i próbował coś zrobić. Zobaczył jak kilka przeciwników otacza Autora, który szamoce się w niemocy. Był bezbronny, Ramzes musiał go ratować. Tymczasem Autor wpadł w panikę, coś podpowiadało mu aby walczył. Coś mówiło mu, że nie może przez całe życie być słaby. Głos, słyszał głos. Ogarnęła go wściekłość. Po tym wszystkim co przeszedł, tak się poddać! Co to, to nie! Nie może! Musi walczyć. Autor zaczął wściekle krzyczeć. Rozerwał swoją bluzkę i zrobił z niej opaskę, po czym nałożył ją na głowę. Coś w jego głowie zmieniało się. Czuł się silniejszy. Czuł się odważniejszy. Zmieniał się.

Ramzes: Autor, już lecę ci pomóc!
Autor: Nie... nie tym razem.

Zamachnął się po czym uderzył kilku przeciwników. Zaczęła się walka pomiędzy nimi. Autor zdecydowanie prowadził, powalał już kilkunastu przeciwników. Groźnie krzyczał na znak zwycięstwa. Nie był już tym samym Autorem.

Ramzes: WooW, Autor to było coś!
Autor: Nie jestem już Autor.. Jestem Autodestruction!
Ramzes: Co?!
Autor: Chcesz dostać w zęby?!
Ramzes: Co?! Ja nie, Autodestructionie!
Autor: Dobrze.

Nagle kobieta w różo zaczęła krzyczeć.

Kobieta w różu: To ja! To mnie szukacie! Jack, tu jestem!

Kobieta zdjęła z siebie swój różowy kapelusz i ukazały się jej rude włosy. To była Eris!

Kapitan Jack: O proszę bardzo... znalazła się zguba!
Eris: Czego jeszcze ode mnie chcesz? Dałeś mi odejść!
Ramzes: Eris, jak dobrze, że cię znaleźliśmy!
Bili: Cicho bądź! Mamy sprawę do załatwienia z panną Eirs.
Kapitan Jack: Czas na zemstę, odwet.
Eris: Jak mnie znaleźliście?! Gdy tylko wsiadłam do tego statku, odpłyną z tej wyspy.
Kapitan Jack: Och, ślicznotko nie pamiętasz swojego pięknego naszyjnika? Co zabrałaś zawsze wraca.. a raczej da się to namierzyć. Magia, nieprawdaż?
Eris: Och, to niedorzeczne.
Jimmi: Drużyno, ustawić się! Czas pomoc Eris!
Eris: Sama sobie poradzę, czas abym załatwiła spraw z tym piratem raz na zawsze.
Kapitan Jack: Proszę bardzo, zacznij!

Eris ruszyła na pirata. Ten szybko odskoczył i zaczął strzelać. Eris zwinnie wykonywała uniki, ale szybko się męczyła.

Patryk: Ma ktoś popcorn?
Jimmi: Patryk!
Patryk: No co?

Walka trwała w najlepsze. Kiedy Jackowi zabrakło pocisków ruszył sam na Eris. Przez chwilę się szarpali, kiedy nagle jeden z majtków popchnął Eris. Ta przewróciła się i wyleciała za burtę. W ostatniej chwili złapała się ręki kapitana.

Kapitan Jack: To już koniec, księżniczko.
Eris: Nieee, pomocy!
Autor: Nie do końca koniec, piratku! Autodestructor wkracza do gry!

Autor popchnął pirata, a ten razem z Eris wypadł. Rozległy się krzyki i nagle cisza. Każdy oczekiwał tego co będzie dalej.

Ramzes: Czyżby oni...?
Jimmi: Ona żyje!

W rogu pokładu wyłoniła się ręka Eris. Ona żyła!

Ramzes: Och, ile szczęścia naraz!
Jimmi: Drużyno, wygraliśmy tą bitwę.

Pozostali napastnicy, którzy dalej byli na pokładzie szybko uciekli. Bohaterowie zwyciężyli.

Eris: Kapitanie, kurs na Wyspę Strachów, teraz!

**

Ramzes: Nareszcie, nareszcie w domu!

Podróż nie trwała długo. Bohaterowie hucznie obchodzili zwycięstwo. Gdy dobili do brzegu, pożegnali się z Fredem i Jasmine i ruszyli na wyspę.

Koziołek: Jejku... cała zniszczona.
Eris: Tak, Koziołku... będziesz miał dużo pracy.
Koziołek: Co? Ja?
Eris: No a kto?

Eris zaśmiała się cicho. Pocałowała Koziołka w policzek.

Eris: Dzięki, że urządziliście tą całą akcję aby mnie uratować.
Koziołek: Taaak!
Eris: Hm... dobrze. Zawodnicy, czas nareszcie znowu zacząć normalne show. Zero potworów, piratów, i innych dziwactw! Normalne show! Spotkajmy się o dwudziestej, w tym co zostało z sali ceremonii. Jeszcze dzisiaj ktoś opuści wyspę.
Ramzes: No przyjaciele, chociaż to była długa i trudna podróż, przyznajcie, że się trochę ze sobą zżyliśmy! Jak jedna wielka rodzina! <uśmiechnął się Ramzes>
Artur: Pfff, i tak was nie lubię.
Ramzes: Och, zepsułeś tą uroczą chwilę, Artur!

**

Godzina dwudziesta, to co zostało z sali ceremonii.
Eris: Cóż.. wszyscy oddaliście już na kartkach wasze głosy. Dwie zagrożone dzisiejszego wieczoru osoby to... Jimmi i Artur.
Artur i Jimmi: Co?!
Eris: Tak zagłosowali wasi koledzy... Tymczasem, tym który opuści dzisiaj wyspę jeeeest...
Jimmi!
Jimmi: Co?!
Autor: Sorry gościu, ale za bardzo się rządziłeś...
Artur: Pomiatałeś nami jakbyśmy byli jakimiś twoimi sługusami...
Jimmi: Ej, chyba nie umiecie bawić się w drużynę.
Artur: Eris, to tyle? Mogę już spokojnie pójść i się wykąpać.
Eris: Tak, myślę, że tak... Jimmi udaj się na molu... mam nadzieję, że chociaż katapulty nam nie zniszczyli.

Jakieś pięć minut później...

Eris: A jednak. Ech, twoja eliminacja musi odbyć się więc w jakiś inny sposób. Jakieś sugestie?
Autor: Autodestruction się tym zajmie! Chodź tu Jimmi!

Autor złapał Jimmiego za nogi, i wystrzelił niczym z rakiety. Dało się już tylko usłyszeć krzyki Jimmiego.

Jimmi: Aaaaaa!
Ramzes: Czyżby koniec?
Eris: Tak właściwie, jest jeszcze jedna rzecz... Elma zmarła.
Ramzes: Och, to okropne!
Patryk: Ale kto to jest Elma?
Razmes: Patryk! Za jej cudowne wyczyny, i pomoc nam, zamilknijmy na minutę.

Minuta niby nic, a tak wiele znaczyła. Bohaterowie pogrążyli się w smutku. Milczeli.

C.D.N

PS: Przeczytałeś? Skomentuj! To nic nie kosztuje, a tak motywuje!

_________________
Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
:(


Ostatnio edytowano N, 3 lis 2013, 10:37 przez Kacper98, łącznie edytowano 1 raz



So, 2 lis 2013, 22:00
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Ta część jest bardzo ciekawa i fajna, ale do opowiadania wkradł się mały byk: "Artur podszedł go krzyczącego Patryk, i dał mu z plakata. Patryk energicznie wstał". O ile dobrze myślę, miało tam być: "Artur podszedł do krzyczącego Patryka i dał mu z plakata". Wszystko super, hiper, ale popełniasz jeden malutki błąd: stawiasz przecinek przed spójnik "i". Jak dobrze wiemy przecinek przed spójnik "i" stawiamy, gdy on się powtarza. Ale poza tym opowiadanie wciąga, jest fajne i nie mam innych poważnych zastrzeżeń, i za to daję 9/10.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


So, 2 lis 2013, 22:22
YIM WWW
Pod-ziemniak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 26 lip 2012, 09:49
Posty: 1691
Naklejki: 10
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Cóż... Bardzo ciekawe opowiadanie. Oprócz tego co powiedział Kretes102 nie mam zastrzeżeń, a więc się nie rozpisuję tylko oceniam - 9,5/10. Mam nadzieje, że będzie jeszcze lepiej.


So, 2 lis 2013, 22:29
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2165
Naklejki: 100
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Zauważyłem kilka innych błędów, np. "ktoś złapał go od typu...". Wszystko inne fajne, oprócz tych błędów z spójnikiem "i", które zauważył Kretes102. 9/10


N, 3 lis 2013, 07:48
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53
Posty: 1778
Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Bardzo przepraszam was za te literówki. ;c
Wynikają one z tego, że za szybko piszę i czasem umknie mi jakaś literka. W najbliższym odcinku postaram się ogarnąć interpunkcję i te nieszczęsne literówki.
Poza tym, jeżeli jakiś user (czytaj: Matek, Autor, Patryk) ma jakiś ciekawy pomysł na rozwinięcie jego postaci, to chętnie przeczytałam. Być może nawet któryś z pomysłów wykorzystam. ;)

/błędy poprawione.

_________________
Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
:(


N, 3 lis 2013, 10:42
Projektantka Mostów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11
Posty: 307
Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Fajne, wiadomo.
Literówki były, ale jak mówisz, że poprawiłeś, to się cieszę.
Ciekawe wątki, ale według mnie za dużo postaci, które mają bardzo mało udział w całym opowiadaniu. Brzmi to naturalnie, przecież często spotykamy mnóstwo osób, ale w opowiadaniu wydaje mi się to sztuczne.
Elma zmarła ;( Jakie mam skojarzenia to szóstej części Harry'ego Pottera...
Autodestructor... xd Nie rozpiszę się xd
Chcę więcej ciekawych wątków :) Same zadania powinny być w granicach normy (zakładając, że ZiN to show, bardzo ciekawe, że wszędzie były kamery... A może to ustawiane, nawet w wymiarze ustawiania?)
Czekam na kolejny rozdział.
Jak zawsze.

_________________
To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie.
Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!

Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...


N, 3 lis 2013, 18:16
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 84 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL