Teraz jest Cz, 28 mar 2024, 23:57



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 84 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
Zgoda i Niezgoda 

Jaki jest twój ulubiony zawodnik?
Ankieta wygasła Śr, 13 lis 2013, 21:47
Nika 20%  20%  [ 2 ]
Haruko 0%  0%  [ 0 ]
Krzysztof 0%  0%  [ 0 ]
Hiroto 0%  0%  [ 0 ]
Jimmy 10%  10%  [ 1 ]
Artur 30%  30%  [ 3 ]
Ramzes 10%  10%  [ 1 ]
Patryk 0%  0%  [ 0 ]
Autor 30%  30%  [ 3 ]
Liczba głosów : 10

Zgoda i Niezgoda 
Autor Wiadomość
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 22 lis 2007, 20:28
Posty: 316
Lokalizacja: Londyn
Naklejki: 3
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Właściwie była tu jedna taka ciekawa rzecz: Eris i Koziołek... hmmm... Czy Eris nie jest przypadkiem żoną Pana Potwora? Nie chcę nic sugerować, ale Pan Potwór może przypadkiem zjeść Koziołka ;)
A i jeszcze jedno! Ja... ja się nie rządziłem! Po prostu chciałem być godnym przywódcą! Dziękuję za uwagę.

_________________
Avatar został wykonany przeze mnie.


N, 3 lis 2013, 19:28
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53
Posty: 1778
Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Z dedykacją dla Niki.

Zgoda i Niezgoda
Odcinek 7: Kuchnia Strachów

Eris: W poprzednim odcinku Zgody i Niezgody! Piątka pozostałych w programie uczestników zmagała się z długą podróżą po niespokojnych wodach Oceanu Spokojnego. Po wielu przygodach bohaterowie, w końcu kończą szczęśliwie misję uwolnienia mnie – no może nie do końca. Bądź co bądź, czas na dawkę kolejnych zwariowanych przygód w ZGODZIE I NIEZGODZIE!

Ciemność. Wszędzie ciemność. Głos. Słyszeć głos. Potworny głos.
Wołania. Krzyki. Pisk. Znów głos. On mówi. Szyfr. Już wkrótce. Śmierć.
Oczy. TE OCZY.


Artur: Aaaaaaaa!

Artur zaczął krzyczeć. Właśnie obudził go okropny koszmar. Ocknął się, i zdał sobie co właśnie sprawę co idiotycznego zrobił. Piszczał będąc sam w domu, przez głupi sen. Sny to tylko sny i się nie spełniają. A co jeśli ten to coś więcej niż głupi sen? Wszystko było takie realistyczne – słowa, mrok. Artur postanowił już o tym nie myśleć, i zakrył się ciepłą kołdrą. To tylko sen, to tylko sen – wciąż sobie powtarzał.

**

Tymczasem na hamaku...
Ramzes po raz kolejny trzepał hamak. Co jakiś czas zjawiały się na nim wstrętne owady, gryząc Ramzesa, który w najlepsze spał. Był to już siódmy raz. Siódmy raz wstrętne pasożyty budziły go. Miał już dosyć tego okropnego uczucia, kiedy budził się z wielkim pryszczem na ciele. Miał ochotę rzucić wszystko i po prostu wpaść do swojego dawnego domku i się porządnie przespać. Czemu właściwie jeszcze tego nie zrobił? Bał się Artura? Bez podstawy oskarżał go o zdradę, której wcale nie popełnił. Tym razem jednak miał po dziurki w nosie humorków Artura i postanowił pójść do domku. Zapewne Artur właśnie smacznie śpi i wcale nie zauważy jak Ramzes wchodzi. Tak, tak właśnie zamierzał zrobić.
Zostawił walizki przed hamakiem i wszedł do domku. Gdy tylko postawił jedną nogę za próg domku rozległ się okropny pisk.


Artur: Aaaaaaa!
Ramzes: Na Allaha, Artur uspokój się to tylko ja, Ramzes!
Artur: Matko Boska, co ci strzeliło do głowy aby wpadać do mojego domku o tak później porze?
Ramzes: Mam dosyć spania na dworze. W związku z tym zostaję tu i czy ci się to podoba czy nie!
Artur: Tylko zamknij porządnie drzwi, aby ON tu nie wpadł...
Ramzes: On, czyli kto?
Artur: A nie nikt... Zamknąłeś?

**

Godzina 6:00, stołówka.

Eris: Witajcie zawodnicy w kolejnym dniu zmagań na wyspie. Zanim przejdziecie do pierwszego zadania, zjecie śniadanie specjalnie przygotowane dla was przez Koziołka.
Ramzes: Hm, powiem szczerze, że przez miesiąc jedzenia glonów stęskniłem się za kuchnią szefa.
Autor i Artur: Serio?!
Ramzes: Tak, zawsze to lepsze od tamtych świństw.
Artur: Hahahaahahahha. Tamto jedzenie było zdecydowanie lepsze od tego co spożywamy tutaj! Kiedy opuszczę tą wyspę udam się na prześwietlenie, by zobaczyć jak bardzo jedzenie tego Kozła zaszkodziło mojemu organizmowi. Przy odrobinie szczęścia lub photoshopu wytoczy się proces. <szeroko się uśmiecha>
Koziołek Diabołek: Za te miła słowa Ramzes, dostaniesz ode mnie specjalne danie. Oto sałatka grecka alla sałatka z pasikoników.
Ramzes: Emm, dziękuję.
Patryk: Mmmmm, ale pyszności. Mogę swoją porcję, szefuniu?
Koziołek Diabołek: Dla ciebie przygotowałem coś innego. Oto dżdżownicowy makaron!
Patryk: Wygląda smacznie.
Koziołek Diabołek: To samo dla ciebie, Arturze! Autor, dla ciebie to samo co miał Ramzes!
Autor: Autodestrucion! Nie Autor!
Koziołek Diabołek: Jak tam wolisz.
Artur: Ja podziękuję. Jakoś nie jestem głodny...
Eris: To masz problem. Macie to zjeść, jeżeli chcecie pozostać w programie.
Artur: Że co?!
Eris: To wasza pierwsza konkurencja.
Artur: Mówiłaś, że konkurencja będzie dopiero po śniadaniu.
Eris: Ale zmieniłam zdanie, głupi śmiertelniku. Jak nie masz ochoty tego jeść, to pakuj manatki i wystrzelimy cię z wyspy.
Artur: Ja... ja...

Spojrzał na swój talerz. Jedna z dżdżownic zaczęła się poruszać.

Artur: O fuuuj!
Patryk: Ale pyszneee, można dokładkę, szefuniu?

Artur tym razem spojrzał na Patryka. Mówił z pełną buzią, wystawały z niej ruszające się dżdżownice. Nie wytrzymał. Zwymiotował.

Eris: Cóż... ty będziesz to sprzątał.

Ramzes i Autor właśnie zjedli swoje dania. Obrzydzeni odłożyli talerze.

Eris: To co, zamierzasz to zjeść? Jak będzie?
Artur: Ja... ja...

Zapadła cisza. Bohaterowie czekali jak postąpi Artur. Ten zaś stał osłupiony, nie wiedząc co ma zrobić. Ciszę przerwała mu głos, głos w jego głowie. Dobrze znał ten głos, głos ze snu. Coś kazało mu zjeść ohydne danie. Coś...

Eris: No proszę! I jak smakowało.

Artur odpowiedział jej zwymiotowaniem.

Koziołek Diabołek: Hyhy, to nie koniec, śmiertelniku.
Artur: Co?! Co muszę jeszcze zrobić?!
Koziołek Diabołek: Nie tylko ty. Czas na drugie wyzwanie, nad którym będę czuwał ja.
Ramzes: A co nim będzie, szefie?
Koziołek Diabołek: Będziecie musieli odtworzyć zjedzone przez was potrawy! Rozumiecie? Mają być dokładną repliką moich!
Ramzes: No ale, skąd skąd weźmiemy potrzebne składniki?
Koziołek Diabołek: Myślę, że wszystkie składniki znajdziecie w lesie. Tak, las będzie odpowiednim miejscem.
Ramzes: Las?! Serio? Ostatnio gdy tam byliśmy uwolniliśmy złe siły wyspy, które mało co nie doprowadził do zniszczenia wyspy!
Koziołek Diabołek: Trudno. Wasz problem. Na zebranie odpowiednich składników macie dokładnie godzinę od teraz. Osoba, która nie zjawi się w porę zostaje zdyskwalifikowana z konkurencji. Rozumiemy się?
Autor: Tak! Autodestructor jest silny i mądry, i wygra to wyzwanie!
Koziołek Diabołek: Cóż.. na co jeszcze czekacie? Las stoi otworem.

**

Las.

Ramzes: Artur, na pewno dobrze się czujesz?
Artur: Tak, tak... ja... mi po prostu jest bardzo zimno.
Ramzes: Trochę? Cały się dygoczesz. Nie wyglądasz dobrze, chyba te dżdżownice mocno ci zaszkodziły. Może udaj się do skrzydła szpitalnego?
Artur: Nie! Ja... ja... bardzo dobrze się czuję. Odczep się ode mnie! Idź szukaj składników sam!
Ramzes: Jak wolisz... ale naprawdę radziłbym ci...
Artur: Cicho bądź! Już, znikaj mi z oczu!

Nagle twarz Ramzesa w oczach Artura zaczęła się zmieniać. Pojawiła się dobrze znana mu twarz.

Artur: Aaaaaa!
Ramzes: Artur, Artur co się dzieje?! Czemu krzyczysz!
Artur: Bestio, zostaw mnie, zostaw mnie w świętym spokoju!

Artur szybko uciekł w głąb lasu, zupełnie tak jakby przestraszył się Ramzesa.

Ramzes: Cóż... widocznie był uczulony na dżdżwonicowy makaron.

Tymczasem u Patryka...

Patryk: Hm... bardzo ładne ziele. Biorę!
Autor: Och, idioto, to trujący bluszcz...
Patryk: Kto mówi?! Zdobyłem czarny pas karate!
Autor: Och, Autodestructor.
Patryk: Dalej nie kojarzę. Autoco?
Autor: AUTODESTRUCTION!!!
Patryk: Aaaa, Autor. Cześć.
Autor: AUTODESTRUCTION, ŚMIERTELNIKU!!!
Patryk: Czego za mną łazisz, Autor?
Autor: AUTODE... a zresztą. Nie jestem dla ciebie chodź trochę straszny?
Patryk: Ty straszny? Hyhy, skończ z tą dziecinadą Autor, i lepiej zajmij się zadaniem.
Autor: No co ty nie powiesz...
Patryk: Ja tam na twoim miejscu popracowałbym trochę nad wyglądem. O, i nad głosem.
Autor: Coś jeszcze?
Patryk: Tak, charakter. Jak dla mnie jesteś dalej za bardzo mięczakowaty.
Autor: CO POWIE... eee, mów dalej...
Patryk: Zrób sobie tatuaż. Aaa, i będąc zbirem będziesz musiał być bardzo sprytny i chytry.
Autor: Hm... Dobry pomysł Patryk. O, patrz bocian!
Patryk: Gdzie, gdzie?

Autor wykorzystując chwilę, złapał koszyk ze składnikami Patryka.

Autor: Niestety, odleciał.
Patryk: Szkoda.
Autor: Muszę już iść, bywaj.
Patryk: Papa!

Patryk odbiegł z miejsca rozmowy śpiewając i radośnie podskakując. Autor spojrzał na koszyk Patryka. Znajdowały się w nim muchomory, trujący bluszcz, pokrzywy i inne całkowicie zbędne składniki.

Autor: Cóż... lepsze to niż nic.
Autor: Korzystając z podpowiedzi Patryka, zamierzam naprawdę zmienić moja dawna ''ja''. Koniec ze starym mięczakiem Autorem! Zamierzam zrobić sobie tatuaż, zmienić charakter, oraz... zdobyć dziewczynę. Jestem pewny, że gdy tylko to zrobię wszyscy będą przede mną drżeli. Mhahahahaha<zaczyna się krztusić>

U Artura.
Bohater po raz kolejny zwymiotował. Silne bóle głowy oraz brzucha cały czas mu towarzyszyły. Bardzo źle się czuł, nawet nie zdawał sobie sprawy gdzie się znajduje. Wydawało mu się, że co jakiś czas przechodzą koło niego różowe jednorożce, lub przelatują latające bobry. Teraz zdał sobie sprawę, że powinien posłuchać wcześniej Ramzesa i zawrócić. Czuł jakby coś siedziało mu w głowie, i nie chciało wyjść.


Głos: Jeszcze trochę... tylko trochę.

Okropny głos znów przemówił. Towarzyszył Arturowi przez sporo drogi. Im dalszą drogę przeszedł tym głos był coraz wyraźniejszy i mocniejszy. Rósł w siłę.

Głos: Jeszcze tylko chwilka drogi, Arturze.

Głowa wprost pękała mu z bólu. Wstał i ruszył przed siebie, jakby majaczył. Znalazł się w w części lasu, w której drzewa były bez liści, a kwiatki zwiędnięte. Dobrze znał to miejsce, po raz trzeci się w nim znajdował.

Głos: Dotarłeś na miejsce, Arturze. Koniec udręki.

Artura przestała boleć głowa. Przejrzał. Znów dobrze się czuł.

Artur: Co się tu?
Głos: Pomóż mi, śmiertelniku. Zawarliśmy kiedyś umowę. Nie pamiętasz już mnie?
Artur: Bahumat?!
Bahumat: Owszem.
Artur: Jesteś jakiś... jakiś inny.
Bahumat: Umieram, śmiertelniku. Nie jest tak jak się wszystkim wydaje. Nie jestem nieśmiertelny.
Artur: Gdzie jesteś?
Bahumat: To nie istotne. Pomóż mi.
Artur: To ty cały czas byłeś w mojej głowie? Kontrolowałeś mój sen?
Bahumat: Dokładnie. To tylko jedna z moich cudownych mocy, jednak nie zawsze mogę jej używać. Jestem wyjątkowo osłabiony, mogłem tylko wpaść w twój umysł. Kontrolować sny, wykonywać niewielkie ruchy twoim ciałem.
Artur: Och, jesteś okropny!Dlaczego ja?! Nie mogłeś sobie wziąć takiego Ramzesa, czy Patryka?
Bahumat: Wybrałem ciebie nie bez powodu. Artur, pomyśl sobie ile razem możemy osiągnąć. Penetrowałem twój umysł, dużo o tobie wam. Byłbyś moim wspaniałym uczniem.
Artur: Hahahahah... Śmieszny jesteś. Przepraszam bardzo, jestem zajęty.

Artur napięcie się odwrócił.

Bahumat: Czekaj. Myślę, że mam coś co powinno cię przekonać.
Artur: Niby co?
Bahumat: Wiem jak bardzo zależy ci na wygraniu tego programu. Muszę cię jednak rozczarować, ty go nie wygrasz.
Artur: Phi, co ty tam wiesz. Tak właściwie czemu ja dalej z tobą rozmawiam?!
Bahumat: Zwykle nie ingeruję w sprawy innych, rzadko kto mnie tu odwiedza. Gdy jednak natoczy się okazja, chętnie zaglądam w wasze życia. Widzę ich przeszłość, przyszłość. Śmieję się z ich okrutnej śmierci.
Artur: Phi, niemożliwe.
Bahumat: Niemożliwe? Doskonale wiem, że twoje ulubiona kryjówka na słodycze, to trzecia półka w regale. Wiem również, że masz młodszego brata, którego bardzo nie lubisz. Twoja ulubiona liczba to 2. W przyszłości założysz własną firmę. Coś jeszcze?
Artur: Oł.
Bahumat: Nigdy nie powiedziałeś rodzicom o jedynce z geografii. Śpisz ze swoim ulubionym kocykiem z dzieciństwa.
Artur: Ciiii! Dobrze, wierzę ci! Zadowolony?!
Bahumat: Zdajesz sobie teraz sprawę jak wielką magią dysponuję. Jeżeli nie chcesz aby twoja historia potoczyła się jak ma się potoczyć, przynieś mi pożywienie, zostań moim uczniem! Odegraj się na tych wszystkich, którzy gnębili ciebie!
Artur: Niby jak potoczyć się ma moja historia?!
Bahumat: Pozwól, że ci to pokażę....

Nad Arturem pojawiła się wielka bańka, a w środku niej obraz. Zobaczył tam siebie oraz Ramzesa. Bańka przemówiła.

{Artur: Ramzes, nie rób tego! Błagam!
Ramzes: Nie pamiętasz już jak mnie wyzywałeś?! Trzeba było wcześniej nad tym pomyśleć!
Artur: Przepraszam, przepraszam! Nie rób tego!}

Bańka pękła.

Artur: Co on takiego chciał zrobić?
Bahumat: Jestem zbyt osłabiony, aby odtworzyć dalszą część.
Artur: Na jakiej podstawie mam ci wierzyć?
Bahumat: Masz na drugie imię Franklin.
Artur: Och, tylko moi rodzice o tym wiedzą!
Bahumat: No widzisz. Jeżeli nie chcesz aby twoja historia skończyła się tak, jak skończyć się ma
przyjdź do mnie o 17:00.
Artur: Stawką jest wygrana w tym programie?
Bahumat: Nie tylko. Wiele, wiele więcej.
Artur: Teraz słuchaj. Zgodzę się, jeżeli spełnisz moje warunki. Aczkolwiek, mam co do ciebie wątpliwości. W końcu jesteś demonem...
Bahumat: Pójdźmy na kompromis. Zawrzyjmy przysięgę wieczystą. Jeżeli ktoś z nam ją złamie, zginie. I to z jej własnej ręki. Zgoda?
Artur: Wiesz... ufasz mi bezgranicznie?
Bahumat: Śmiertelniku, znam twoją przyszłość. Wiem, że nie złamiesz tej przysięgi.

Ciemna ręka, pokryta łuskami wyłoniła się z mgły.

Bahumat: Przysięgam, że spełnię twoje warunki.
Artur: Przysięgam, że uwolnię cię.

[/i] Uścisnęli dłonie. [/i]

Bahumat: A jeszcze coś... masz tu dżdżownicowy makaron.

**

Stołówka.

Koziołek Diabołek: Są wszyscy?
Ramzes: Brakuje Autora... ma jeszcze minutę. Widzę, Artur że poprawił ci się humor.
Artur: Co? A tak, no rzeczywiście... hehe.
Ramzes: To dobrze.

Nagle bohaterowie usłyszeli dziwne dźwięki dobiegające z lasu. Do stołówki wbiegł Autor.

Autor: Jestem, mhahaha. Widzicie mój nowy tatuaż?

Na jego ramieniu narysowana była kotwica.

Autor: Mhahahah.
Ramzes: Aha...
Autor: No dobrze, tatuaż już mam. Teraz tylko charakter i dziewczyna...
Koziołek Diabołek: Cóż... są wszyscy. Widzę, że macie przed sobą dania. A teraz niespodzianka. Nie będę ich oceniał.
Oni: CO?
Koziołek Diabołek: Nie ja, a wy. Będziecie oceniać swoich kolegów. Powymieniacie się daniami, osoba, która jako jedyna zje bez wymiotów lub innych skutków ubocznych danie przeciwnika zyska fory w kolejnym zadaniu.
Ramzes: Oł.
Koziołek Diabołek: Artur zjesz danie Patryka, Patryk zje danie Artura. Ramzes Autora, Autor Ramzesa. Czas... start!
Artur: Em, Patryk? Jesteś pewny, że to jadalne?
Patryk: No pewnie, mmmm ale to twoje jest pyszne.

Patryk pochłonął całe danie Artura naraz.

Patryk: Pychota.

Ramzes wziął gryza swojego dania.

Ramzes: Hm... wyczuwam szparagi...
Autor: Serio? To bluszcz! Mhahahahaha!

Ramzes momentalnie wypluł jedzenie.

Ramzes: O fuuuj! Co tam jeszcze jest?!
Autor: Muchomory?
Ramzes: Na Allaha!

Autor zjadł danie Ramzesa bez wykrzywienia się czy wymiocin.

Koziołek Diabołek: Zostałeś ty, Artur. Musisz wziąć chociaż kęsa.
Artur: To nie wygląda zbyt...
Patryk: Och, nie marudź! Mama zawsze mi powtarzała, że dobrze gotuję.
Artur: Och, błagam niech tak będzie...

Wziął kęsa. Przełknął.

Artur: Wow, Patryk to... to jest naprawdę dobre!
Patryk: Mówiłem...

Wziął kolejnego kęsa. I kolejnego. I jeszcze kolejnego.

Artur: Mmmmm! Pyszne!
Koziołek Diabołek: Jeszcze kilka kęsów, a chyba Artur zostanie zwycięzcą tego wyzwania.
Artur: Mmmm, Patryk z czego zrobiłeś ten pyszny sos?
Patryk: Z chrabąszczy, przyprawiałem ćmą.

Nie minęła sekunda a Artur zwymiotował prosto na Patryka.

Artur: Ooo fuj! Ja chyba nie...

Pobiegł do łazienki.

Koziołek Diabołek: Cóż... czyli mamy remis. Patryk, Autor wystartujecie w rundzie dodatkowej. Musicie wypić kompot z karaluchów. Jest...
Patryk: Tak jest, szefuniu!

Patryk podszedł do kompotu i wypił cały dzban za jednym razem.

Patryk: Mmmm, co dalej?
Koziołek Diabołek: Em... wygląda na to, że wygrałeś.

**

Czwórka obozowiczów ustawiła się koło miejsca swoje pracy. Każdy z nich stał przy swoim stoliku, na którym znajdowała się kuchenka z piekarnikiem. Była też mikrofalówka i mała lodówka.

Koziołek Diabołek: Witam was w zadaniu drugim, w którym przyjdzie wam gotować już na poważnie. Każdy z was przygotuje dla mnie jakiekolwiek danie – oby było dobre. Osoba, która przygotuje najlepsze danie wygra dzisiaj nietykalność.
Artur: Skąd weźmiemy składniki?
Koziołek Diabołek: Będziecie musieli je zdobyć.
Patryk: Znowu w lesie?
Koziołek Diabołek: Nie, tym razem udacie się po nie do domku Eris. Dokładnie do jej spiżarni. Hyhyhy.
Artur: Co nas tam czeka? Smoki, gnomy?
Koziołek Diabołek: A czy ja powiedziałem, że będziecie się tam z czymś zmagać?
Artur: Nie wierzę, że w tym wszystkim nie ma haczyku.
Koziołek Diabołek: Jak uważasz. Tymczasem, Patryk jako, że wygrałeś zadania pierwsze możesz pobiec do domku minutę wcześniej od innych.
Patryk: Eee... dobra.

I pobiegł
Ramzes: Co przygotujesz, Artur?
Artur: Ja? Crème brûlée, a ty?
Ramzes: Cóż, coś z kuchni Egipskiej.
Koziołek: Czaaaas start!

Po wielu przepychankach i kłótniach w spiżarni bohaterowie zdobyli potrzebne im składniki. Kiedy wszyscy wrócili, Koziołek dał im równą godzinę na przygotowanie wspaniałych potraw. Artur zabrał się za swoje Crème brûlée, Patryk za makaron, Ramzes za zupę z papirusa. Autor zaś przygotowywał ciasteczka ''śmierci''.

Autor: Myślę, że jestem już odpowiednio przygotowany na bycie złym. Moje ciasteczka, zadedykuję Eris.

**

Godzinę później.

Koziołek Diabołek: Koniec czasu! Czas abyście zaprezentowali swoje dania.. Artur, ty pierwszy!
Artur: Proszę. Jestem pewien, że wyszło wyśmienicie.
Koziołek Diabołek: To się okaże.

Koziołek wziął kęsa dania. Było bardzo dobre, rozpływało się w ustach.

Koziołek Diabołek: Mmmm, daję za nie okrągłe osiem punktów.
Artur: Tylko osiem?!

Nagle Koziołek przemówił dziwnym, na pewno nie swoim głosem.

Koziołek Diabołek: DZIEWIĘĆ.
Artur: Hah... od razu lepiej.
Koziołek: Emmm, co to się działo? A, teraz ty, Ramzes.
Ramzes: Smacznego.
Koziołek Diabołek: Fuuj! Co to za breja?!
Ramzes: Zupa z papirusa.. mi smakuje.
Koziołek Diabołek: Zabierz to ode mnie! Następny!

I podszedł Patryk. Niestety jego danie nie zostało skonsumowane, gdyż podany makaron był surowy. Patryk całkiem przypadkowo zapomniał zagrzać go w wodzie. Teraz Koziołek zajadał się ciastkami Autora. Były naprawdę dobre.

Koziołek Diabołek: Wygląda na to, że mamy dwa najlepsze dania. Jednak, dzisiejszym zwycięzcą jest Autor! Brawo, twoje ciasteczka były pyszne!
Autor: Hyhy, nie ma za co, mahaha.
Autor: Sorki Ramzes. Myślę, że to podłożenie mu mojej przyprawy, nieco mu ją zaszkodziło. Miałem pokrzyżować też plany Patrykowi, ale ten sam... to zrobił. I kto teraz powie, że nie jestem wcieleniem zła, co?! AUTODESTRUCTION wkracza do gry! Strzeżcie się!
Ramzes: Moja zupa była dobra! Zawsze dobrze ją robiłem. Oj, wyczuwam sabotaż Artura!
Koziołek Diabołek: Dobrze więc, Autor zdobyła nietykalność. Spotkajmy się o godzinie dwudziestej w sali ceremonii. Bye bye.

**

Siedemnasta.

Ramzes: Artur, gdzie idziesz?
Artur: Nie twoja sprawa! Odczep się ode mnie!

Ramzes ciągle za nim chodził.

Ramzes: Po co idziesz do lasu? Czego tam szukasz? Szczęścia?!
Artur: Nie wtrącaj się w to co robię! Idź do domku, prześpij się!

Ramzes złapał go za ramię.

Ramzes: Dobrze wiem, że oszukiwałeś podczas drugiej konkurencji.
Artur: Co?! Nie oszukiwałem.
Ramzes: Podłożyłeś mi złą przyprawę!
Artur: Pff, nic o tym nie wiem.
Ramzes: No jak to...to byłeś naprawdę ty!
Artur: Jak chcesz.

Artur szybko się od niego oddalił. Tymczasem Ramzes pobiegł do domku Patryka.

Ramzes: Patryk, Autor musicie mi pomóc!
Patryk: W czym?
Ramzes: Artur poszedł do lasu, boję się, że może zrobić coś złego!
Autor: Niby co?!
Ramzes: No nwm... ale na pewno nie idzie tam bez powodu. Idziecie ze mną go śledzić?
Patryk: Ja tak.
Autor: Autodestruction też pójdzie. Pośmieje się z Artura, hahaha.
Ramzes: Weście coś ze sobą. W lesie może czyhać niebezpieczeństwo.

**

Artur przedział się przez kolejne warstwy lasu. W rękach niósł małą siekierkę. Kroku dotrzymywali mu pozostała trójka, uważając by ich nie zauważył. Po jakimś czasie Artur wreszcie dotarł na miejsce.

Patryk: O, patrzcie jagódki!
Ramzes: Ciii, Patryk! Chyba dotarliśmy na miejsce... wydaje mi się, że kiedyś już tu byłem.
Autor: Autodestructorowi też się tak wydaje.
Patryk: A mi nie. Idę na jagódki, zaraz wracam.
Artur: Dotarłem, mistrzu. Jestem.
Bahumat: Spóźniłeś się.
Ramzes: O matku... to on!
Artur: To nic. Uwolnię cię, tylko to się liczy.
Ramzes: O nie...
Autor: Będzie jadka!
Bahumat: Moje więzły są tu, pod drzewem.
Artur: Tak jest, mistrzu.
Ramzes: Na Allaha, jak on mógł?!
Autor: Hyhyhy.
Ramzes: Pewnie jest pod jego zaklęciem! Ratujmy go!

Ramzes wyskoczył z kryjówki.

Ramzes: Artur, stój!
Artur: O nie! Znowu ty?
Autor: I Autodestruction!
Bahumat: Nie martwi się nimi. Zajmę się obojgiem.
Artur: Jak chcesz.

Ramzes poczuł że coś go złapało za brzuch. W rzeczywistości to wielki węzeł tam mu się owijał. Autor zaczął machać rękami, jednak i na jego zadziałał urok.

Ramzes: Artur, nie rób tego! Uwolnisz go, a on zniszczy wyspę, a potem świat! Artur, nieee!

Stracił mowę.

Bahumat: Już ci nie będą przeszkadzać... rób co masz robić.
Artur: Tak jest.

Artur potarł do sznurka pełnego węzłów.

Artur: A teraz, czas na twoją wolność.
Bahumat: Mhahahah!

Artur rozciął siekierką sznur. Bahumat został uwolniony.

Bahumat: Taaak, mhahahah! Nareszcie wolny! Mhahahaha!
Artur: Tak, uwolniłem cię. Pamiętam i o mojej części umowy, Bahumat. A teraz giń.
Bahumat: Że co, śmiertelniku?
Artur: Giń.

Bahumat poczuł coś dziwnego. Zaczął drżeć.

Bahumat: Co ty zrobiłeś?!
Artur: Rozciąłem sznurek, nie więzły. Ale uwolniłem cię, tera czeka cie życie na górze. Umowa spełniona.
Bahumat: Nie, nie, nie! To nie tak miało być! Nieeeeeeee!
Artur: Serio myślałem, że wszystko będzie po twojej myśli. Przysięga wieczysta, to przysięga wieczysta.
Bahumata: NIGDY NIE SPEŁNIĘ TWOICH ROZKAZÓW.

Ulewa. Zerwała się ulewa. Bahumat przepadł. Zaklęcie przestało działać na Ramzesa i Autora.

Ramzes: WooW, Artur to było niesamowite! A ja w ciebie zwątpiłem!
Artur: Cóż...
Ramzes: Prawdziwy z ciebie bohater!
Autor: Grrrr.
Autor: Niech się tak nie sławi ten Artur!
Patryk: Jestem już. Coś ciekawego się tu działo?

Całą buzię miał w niebieskim kolorze.

Ramzes: Nie, chyba nic... Hah.

**

Eris: Witajcie. Czas zacząć kolejną ceremonię. Standardowo, na początku pojawi się na ekranie pytania. Odpowiecie na nie, oczywiście kłamczuch zna wszystkie odpowiedzi. Gotowi?

Autor: Tak wgl Eris, chcesz ciasteczko?

Po głosowaniu...

Eris: Największą liczbę punktów dziś zdobył Autor. Gratuluję, a tymczasem wasze głosy zostały już podliczone. Wytypowaliście dwóch podejrzanych. Patryka i Artura.
Artur: Co?!
Patryk: Eee...
Eris: A z wyspą pożegna się dzisiaj... Artur!
Artur: COOOO?!
Eris: Tak to. Katapulta czeka, Artur.
Artur: AAAAAAAAAAAAA! KTOŚ MUSIAŁ PODROBIĆ GŁOSOWANIE!!!
Autor: Hihihihi.
Eris: Sorki, pogódź się z tym. Ty przegrywasz, a ich czeka półfinał.
Artur: OCH, ŚWIETNIE! SPODZIEWAJ SIĘ WIZYTY MOICH PRAWNIKÓW!!!
Artur: PiiiiiiiiP <cenzura>
Eris: Taaa, ale się boję... Czeka cię napraaaawdę długa droga.

Na molo...

Artur: Spotkamy się w sądzie! Obiecuję, że nie wypłacisz się do końca życia!!!
Eris: Cóż... Patryk, Autor, Ramzes zostaliście we trójkę. Czeka na was półfinał. Niedługo okaże się, kogo spotka przywilej wystąpienia w finale!
Oni: Juhuuu!
Eris: Koziołku, wystrzel proszę Artura.

Tak też zrobił. Z oddali było słychać krzyki byłego obozowicza.

Artur: POZNASZ SMAK PORAŻKI, OSKUBIĘ CIĘ, ZOBACZYSZ WYLECISZ Z PRACY, OBSMARUJĘ CIĘ NA MOIM BLOGUUUUUUUUU!!!

----------------------------
Zgadniecie, z jakiego to odcinka? :D By Nika.

Spoiler:

_________________
Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
:(


Śr, 6 lis 2013, 21:17
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Ocenię sobie tą część. Jak zwykle, część ciekawa, ładnie napisana, ale nadal popełniasz jeden malutki błąd tzn. stawiasz przecinek przed "i". Czasami miałeś poprawnie, bez przecinka, ale miejscami nadal się to zdarzało. Ale i tak jest w miarę dobrze. Popraw jeszcze jedną rzecz tzn. [/i]Uścisnęli dłonie.[/i]. Mały błąd, zwłaszcza gdy się szybko pisze. Wiem coś o tym :wink: . Ocena to 9,5/10. Jak każdy czekam na kolejne części.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Śr, 6 lis 2013, 21:32
YIM WWW
Pod-ziemniak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 26 lip 2012, 09:49
Posty: 1691
Naklejki: 10
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Bardzo dobre opowiadanie. Ciekawe, zabawne i oczywiście długie. Oceniam 10/10.


Cz, 7 lis 2013, 15:27
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53
Posty: 1778
Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Uwaga, niespodzianka. c;
Jesteś wiernym czytelnikiem Zgody i Niezgody? Wydaje ci się, że wiesz dużo o tym opowiadaniu?
Sprawdź swoją wiedzę, w quizie dotyczącym tego opowiadania. Osoba, która uzyska najwięcej punktów jako pierwsza ujrzy półfinał. Czas quizu - aż do premiery półfinału dla wszystkich. Nie liczy się czas, tylko poprawność odpowiedzi. Za każde pytanie jeden punkt.
Odpowiedzi na Pw. Zapraszam. :)

QUIZ
1.Ile statków przypłynęło na wyspę w odcinku 1?
2.Który z zawodnik jako jedyny nie marudził z powodu złych warunków na wyspy?
3.Co zauroczyło Ramzesa w Nice?
4.Dlaczego Nika zrezygnowała z gry?
5.Według opowiadań Hiroto, w którym odcinku wystąpił Pan PamPam?
6.Co zrobił Goblin aby uwięzić Krzysztofa i Jimmego na drzewie?
7.Co Ramzes obiecał Bahumatowi?
8.Jakie osoby były szefami Eris?
9.Jakie dekoracje znajdowały się na gali w odcinku 4?
10.Jakie potrawy zostały ugotowane na galę?
11.Dlaczego Eris została zwolniona?
12.Co definitywnego ugotował Hubert?
13.Według opowiadań Hiroto, w którym odcinku wystąpił Zły Doktor?
14.Dlaczego Artur nie przyłączył się do drużyny Jimmiego w odcinku 5?
15.Kim była Muriel?
16.Co pokazało Eris, że wyspa jest w niebezpieczeństwie w 5 odcinku?
17.Według Artura, w jaki sposób Ramzes zdradził sojusz?
18.Gdzie spał Ramzes po wygnaniu go z domku?
19.Co widział Patryk, gdy najadł się kolorowych rybek?
20.Dlaczego Artur uderzył łopatą Ramzesa, w odcinku 6?
21.Kim była Jasmine?
22.Jak piraci odnaleźli Eris, po tym jak im uciekła?
23.Dlaczego Artur miewał okropne bóle brzucha i głowy?
24.Kto podrzucił Ramzesowi złą przyprawę?
25.Czy Bahumat został uwolniony?
26.Czym różni się eliminacja zawodników z oryginalnego ZiN, a opowiadania?
27.Do kogo Dizel porównuje swoją postać w ZiN?
28.W ilu obecnie odcinkach pojawiła się Nika?
29.Co jest do wygrania w ZiN?
30.Ile będzie razem odcinków ZiN?

_________________
Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
:(


Cz, 7 lis 2013, 18:57
Projektantka Mostów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11
Posty: 307
Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Super opowiadanie, wiadomo.
Szkoda, że Artur odpadł. Mam nadzieję, że chociaż Auto... Wielki Autodestruction jeszcze trochę pobędzie. Cóż, opowiadanie z Patrykiem i Ramzesem... Ciekawy pojedynek byłby, nie ma co.
Cytuj:
Eris: A więc zaczynamy! Kto pierwszy dosięgnie złote jabłko rosnące na najwyższej jabłoni, wygra!
Patryk: Jabłko?
Ramzes nie zdążył dostrzec owocu wśród liści, gdy żarłok siedział już na samej górze.
Patryk: Dobre było.
Eris: A więc zwycięża Patryk!

Tak to mniej-więcej widzę. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z opowiadaniem, jedynie moja wizja.
Mam nadzieję, że wykażesz się największą jak dotąd kreatywnością w następnych rozdziałach. Po prostu nie mogę się doczekać.
Powodzenia!

_________________
To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie.
Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!

Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...


So, 9 lis 2013, 16:54
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 11 sie 2013, 09:36
Posty: 276
Naklejki: 0
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Kiedy pół finał?


So, 9 lis 2013, 20:21
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53
Posty: 1778
Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
Post Re: Zgoda i Niezgoda
AdamZet27 napisał(a):
Kiedy pół finał?

Zapewne, kiedy napiszę. Podejrzewam, że będzie około wtorku, aczkolwiek najpierw zostanie udostępniony zwycięscy quizu. Kilka dni później ujrzą do wszyscy. ;)

_________________
Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
:(


So, 9 lis 2013, 20:26
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53
Posty: 1778
Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Zgoda i Niezgoda
Odcinek 8: Półfinałowe zmagania

Eris: W poprzednim odcinku Zgody i Niezgody! Nasza czwórka zawodników zmagała się z kulinarnymi zadaniami. Najpierw musieli zjeść potrawy Koziołka, a później własne ugotować. Zadanie wygrał Autodestrucion, a z programem pożegnał się Artur. Kto tym razem opuści wyspę, a kto trafi do finału? Koniecznie przeczytajcie ten odcinek ZGODY I NIEZGODY!

Stołówka, godzina 6:00

Patryk: Mmmm, ale dobra ta zupka! Koziołku, mogę dokładkę?
Koziołek Diabołek: Co, znowu?! To już będzie twoja siódma... W takim tempie skończą mi się zapasy.
Patryk: No co poradzę na to, że jestem tak bardzo głodny? Dolewaj!
Koziołek Diabołek: Jak chcesz. Tak właściwie, gdzie się podziewa wasz kolega Ramzes?
Autor: Hihihihi. Widocznie ma jakieś problemy z wydostaniem się z domku. Hihihihi.
Patryk: Ciekawe jakie...
Autor: Tak to już jest, jak się jest skończoną łajzą.
Patryk: Aha, dobrze wiedzieć.
Autor: Cóż, jesteśmy już w półfinale i czas podjąć jakieś odpowiednie kroki, do mojej wygranej. Mimo że jestem jej pewny, zawsze lepiej się upewnić. Ja, wielki i wszechmocny Autodestruction
zamierzam wyeliminować dzisiaj Ramzesa. Dlaczego? Może i jest lepszy od tego głupka Patryka, ale wolę łatwiej wygrać w finale. Szkoda, że głupek Ramzes zapomniał jak otwierać drzwi w domku... mhahahahah

Autor: Patryku, ja wielki i wszechmocny Autodestrucion mam dla ciebie propozycję, nie do odrzucenia!
Patryk: Chcesz oddać mi swoją zupę? -powiedział wyraźnie uradowany-
Autor: Och, nie! Co powiesz na sojusz? Chyba chciałbyś trafić do finału, prawda? Pomóż mi wyeliminować Ramzesa! Gdy połączymy nasze siły, to znaczy moją siłę i mądrość i twoję... eeee...
nieważne co. Ważne, że zrobimy to z Ramzesem...

Autor wziął pobliski talerz i jednym gestem ręki zgniótł go.

Patryk: Cóż, ja... Ale tylko pod jednym warunkiem!
Autor: Czego chcesz?
Patryk: Oddasz mi swoją zupę?
Autor: Och...

**

Ramzes szamotał się w niemocy w domku. Ktoś kto go zamknął, dobrze wiedział jak to zrobić. Okna nie drgnęły, drzwi były zamknięte. Zdesperowany postanowił zrobić coś, co tylko mu pozostało. Chciał wyważyć drzwi. Odpowiednio się oddalił, i biegł prosto na drzwi. Nawet nie zdał sobie sprawy jak szybko wyleciał z domku, pozostawiając za sobą przedziurawiona drzwi. Przed domkiem siadało kilka stażystów popijających w spokoju herbatkę.

Ramzes: Nie słyszeliście jak krzyczałem?!
Stażysta: Może tak, a może nie. Leć na śniadanie.

Ramzes rzucił im kilka groźnych spojrzeń i pobiegł do stołówki.

Koziołek Diabołek: No proszę, witamy spóźnialskiego.
Ramzes: To nie moja wina! Ktoś mnie zamknął w domu!
Koziołek Diabołek: Biedactwo... A teraz siadaj, zupa stygnie!
Ramzes: Tak jest!
Autor: Hihihiih, smakuje zupa?
Ramzes: Nawet jej jeszcze nie... Ooo, fuj!
Autor: Hihihihi.
Ramzes: Kto dał tyle pieprzu?!
Ramzes: Fuj, fuj, fuj, fuj!
Autor: Hihihihhi. Teraz nikt już nie wątpi w w wielkość Autodestructiona!

Autor: Pozwólcie, że udam się na chwilkę do łazienki...
Ramzes: Och, Patryk czemu on jest taki dla mnie niemiły?
Patryk: A bo ja wiem...
Ramzes: Nie chcę być jakiś niemiły, ale on przesadza! Co ja mu takiego zrobiłem?! Zaraz, zaraz... a może założymy sojusz i razem się niego pozbędziemy!
Patryk: Może być.
Ramzes: No to umowa stoi!
Patryk: Czy ty też to czujesz?
Ramzes: Co, chodzi o ten pieprz?
Patryk: Nie, nie...
Koziołek Diabołek: No co? W kuchni nic się nie pali! Chyba...

Tymczasem Autor wszedł do stołówki.

Autor: Widzieliście ten samolot?
Ramzes: Jaki samolot?
Autor: Taki odlotowy... Przed chwilą wylądował.
Ramzes: Lepiej chodźmy to sprawdzić.

Bohaterowie wyszli ze stołówki. Ich oczom okazał się duży fioletowy samolot. Wylądował nieopodal domku Eris. Nagle, z domku dało się usłyszeć krzyki.

Eris: Aaaaa!
Ramzes: Chyba jej się coś stało!
Patryk: Kosmici! Aaaa!
Autor: Cicho! Patrzcie, ktoś wysiada z samolotu!

Z samolotu po schodach zaczęła schodzić elegancko ubrana postać. Gdy tylko jej nogi były już na ziemi, postać uścisnęła Eris.

Eris: Tak dawno cię nie widziałam!
Pan Potwór: Wiesz, że jestem obecnie bardzo zajęty... Dobrze wiesz, że prowadzę również własne show.
Eris: Tak, tak. Och, jak się cieszę, że cię widzę!
Pan Potwór: Ja też, kochanie. Cały dzień tylko dla nas.
Eris: Ech, niestety mam złe wieści. W grze pozostało jeszcze kilka zawodników, muszę przeprowadzić ten odcinek.
Pan Potwór: O to się nie martw! Szybko przeprowadzę ten cały odcinek, a później spędzimy romantyczny wieczór sami. Dobrze?
Eris: Cóż... Zgadzam się. Mogę zrobić wstęp?
Pan Potwór: Tak, dostosuję się.

Ramzes, Autor i Patryk wyszli podeszli do pary.

Eris: Em... witajcie w półfinale. Tak, już dwa miesiące zmagacie się z zadaniami na wyspie. Te, ostatnie tygodnie będą wymagały od was więcej siły i rozsądku niż poprzednie. Dzisiaj walczycie o wejście do wielkiego finału! Nie mniej jednak, należą wam się gratulację, i tak daleko zaszliście. Niestety, tylko szczęścia nie mieli: Nika, Haruko, Krzysztof, Hiroto, Jimmi i sam Artur.
Ramzes: Wow, to już półfinał. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że aż tutaj dotrę. To ogromne wyróżnienie!
Autor: Wielki i wszechmocny Autodestruction od początku wiedział, że się tu znajdzie. Też mi niespodzianka.
Patryk: To już półfinał? Wow.

Eris: Cóż, czas abyście się zmierzyli z dzisiejszym trudnym zadaniem. Wyręczy mnie w nim Pan Potwór, mój mąż.
Ramzes: Co to za zadania?
Autor: Takie w którym przegrasz hihiihih.
Ramzes: Zamknij się, dobrze!
Eris: Hm... widzę, że towarzyszą wam ciekawy emocje. Pobawicie się w poszukiwaczy skarbów.
Partryk: O, fajnie!
Autor: Co?! To nie jest zadanie godne Autodestruciona!
Eris: A dacie mi dokończyć? Każdy z was będzie starał się zdobyć klucz, wykonując trudne zadanie. Gdy zdobędziecie klucz, będziecie szukać skrzyni. Aby było ciekawiej, podczas szukania skrzyń będzie próbował was upolować mój mąż. Tego którego złapie, przed odnalezieniem skrzyni przegrywa to wyzwanie, i nie wygrywa nietykalności. Skrzynie zostaną ukryte w najbardziej niebezpiecznych i niedostępnych miejsc na wyspie. Wszystko rozumiecie?
Ramzes: Chyba... chyba tak.
Eris: Jeszcze coś. Osoba która najszybciej znajdzie skrzynkę wygra nietykalność. Później, będzie głosowanie.
Pan Potwór: Później? Mieliśmy spędzić ten wieczór razem!
Eris: Och, rzeczywiście. No dobrze, więc osoba która wygra sama wybierze osobę, która odpadnie! Żadnej eliminacji, żadnej ceremonii.
Zawodnicy: WooW.
Autor i Ramzes: Muszę to wygrać!

**

Trójka obozowiczów znajdowała się teraz w domku Eris. Każdy z nich siedział na przygotowanym miejscu, z odpowiednią cyferką. Cyfrą Autora była cyfra 1, Ramzesa 2, Patryka 3.
Eris: No dobrze, czas na pierwszą część waszej konkurencji. Waszym zadaniem będzie jak najlepsze udowodnienie nam, że zasługujecie na kluczyk. Żeby było wszystko jasne – każdy z was go dostanie. Haczyk jednak polega na tym, że będziecie musieli się napracować aby zdobyć kluczyk. Każdy z was za chwilkę zadanie, które będzie musiał wykonać. Jeżeli go nie wykona, sięgnie po następne. Jasne?
Zawodnicy: Tak!
Eris: Najpierw poproszę numerek pierwszy!

Autor wstał z swojego krzesła i podszedł do Pana Potwora. Trzymał on dosyć duże pudełko, do którego należało wsadził łapkę i wyciągnąć karteczkę z zadaniem. Autor też tak postąpił.

Eris: Co pisze na twojej karteczce?
Autor: Em... ,,Pocałuj meduzę w czułki, tak aby cię nie poparzyła''
Eris: Ach, skarbie przynieś akwarium.
Autor: Ale, Eris to nierealne!
Eris: Phi, z czego wnosisz?
Autor: To czułka są...
Eris: Ojś cicho!
Autor: Może i teraz nie jestem tym kujonem Autorem, ale trochę znam się na tych rzeczach!
Pan Potwór: Gotowe.
Autor: Cóż... wielki i wszechmocny Autodestrucion wykona zadanie. Dajcie mi ją tu.
Pan Potwór: Gorzko, gorzko!

Autor zbliżył się do mokrej meduzy. Rezultat który otrzymał po zbliżeniu ust do czułek był oczywisty.

Autor: Aaaaaa!
Pan Potwór: Hyhyhyhy.
Eris: Zadanie niezaliczone. Przykro mi.

Autor wrócił po swojego stanowiska. Pozostali obozowicze cicho się śmiali.

Autor: Tylko spróbujcie to skomentować!
Eris: Ramzes, zapraszam.

Ramzes wstał i udał się do Eris.

Eris: Losuj.
Ramzes: Dobra.

Ramzes wsadził łapkę do pudełka, po czym wyciągnął kartkę.

Ramzes: Wiedza. Tak tam pisze.
Eris: Ooo, test wiedzy. Może być ciekawie. Ja zadaję pytania, ty odpowiadasz.
Ramzes: Rozumiem.
Eris: Stolica Polski?
Ramzes: Co to jest Polska?
Eris: Kształt ziemi?
Ramzes: Em... Piramidoedeta?
Eris: Ech... Kto cię uczył w szkole?
Ramzes: Nie chodziłem do szkoły...
Eris: Och, siadaj do ławki. Może Patrykowi się poszczęści... zapraszamy.
Patryk: Tak jest!

Patryk wstał, po czym losował zadanie. Długo grzebał w pudełku, aż w końcu wyciągnął karteczkę.

Patryk: Ooo, zjedz psią karmę.
Pan Potwór: Hyhyhy, akurat mam ją przy sobie.
Patryk: O, dzięki!

Patryk momentalnie wsadził karmę do buzi. Szybko ją przełknął, wyraźnie zadowolony.

Patryk: Mniami.
Eris: Wow... Wygląda na to, że wygrywasz klucz. Jako, że jesteś pierwszy będziesz mógł go wybrać spośród trzech.

Eris wyciągnęła z kieszeni trzy kluczyki – złoty, srebrny i metalowy pokryty rdzą.

Patryk: Wybieram srebrny, bo ładnie się błyszczy.
Eris: Jak uważasz. Teraz jesteś wolny i możesz zacząć poszukiwania. Twoim kolejnym przywilejem będzie to, że dostaniesz mapkę, która pokaże ci gdzie znajduje się skrzynia.

Eris wręczyła Patrykowi mapkę i kluczyk.

Eris: Radzę ci się pośpieszyć. Kiedy twoi przeciwnicy dostaną klucze to Pan Potwór wyruszy na poszukiwania. Powodzenia!
Patryk: Eeee... dobra, idę.
Eris: No to my dalej gramy. Autor, znowu twoja kolej.
Autor: Wielki i wszechmocny Autodestruction gotowy!
Eris: Wylosuj kartkę.

Autor wykonał polecenie Eris.

Autor: ''Kowadło''
Eris: O, to zadanie przesłał nam jeden z widzów programu! Skarbie, przynieś kowadła.
Autor: Nie będę musiał ich całować, prawda?
Eris: Hyhyhy, nie.
Pan Potwór: Pięć kowadeł – gotowe!
Eris: Dobrze. Stań tam <wskazuje>
Autor: Dalej?
Eris: Dalej pobawimy się w zbijanego. Masz unikać kowadeł!
Ramzes: Ale głupie zadanie...
Autor: Gotowy! Dawaj tu te kowadła!

Pan Potwór szybko i precyzyjnie zaczął rzucać stalowymi kowadłami. Autor uniknął wszystkich.

Autor: Banalne.
Eris: I przegrałeś.
Autor: CO?!
Eris: Czy pozwalałam ci ruszać się z miejsca w którym miałeś się ustawić?
Autor: Nic o tym nie mówiłaś!
Eris: Bo się nie pytałeś. Dalej...

Ramzes wylosował karteczkę.

Ramzes: Robaki...
Eris: Zapowiada się wesoło!

**

Patryk spoglądał na swoją mapkę. Wskazywała ona jezioro znajdujące się na wyspie – mniej więcej na północ od miejsca w którym się znajdował. Nim jednak ruszył na podróż, postanowił udać się do stołówki aby zabrać za sobą zapasy. Obszedł część wyspy i przyszedł do stołówki. Uradowany, że nie znajduje się w niej Koziołek zaczął grzebać w lodówce, i po półkach. Nawet nie zdał sobie sprawy, że większość rzeczy zjadł niż zabrał. Opamiętał się, po czym w plecak (który również znalazł w kuchni) zaczął wkładać to co zostało. Kiedy zdawało mu się, że zabrał już wszystko zauważył ciekawą półkę w roku kuchni. Półka bardzo wyróżniała się w porównaniu do innych. Patryk przekonał się, że jest zamknięta. Jedyne co mu przyszło do głowy to to, aby spróbować ją odtworzyć swoim srebrnym kluczykiem. O dziwo, półka stanęła otworem. Znajdowało się w niej pięć buteleczek, wypełnionych jakimś napojem. Czerwony, niebieski, żółty, brązowy i zielony – oto kolory butelek. Patryk schował prawie wszystkie do plecaka – zostawił żółtą. Bardzo mu się spodobała, obstawiał smak ananasowy. Usiadł na wygodnym fotelu, i postanowił w spokoju się przespać. Nim jednak to zrobi, chciał spróbować tajemniczego napoju. Odkręcił małą buteleczkę i wypił całą zawartość. Ułożył się wygodnie na fotelu kiedy nagle do głowy wpadły mu dziwne myśli. On ma spać? Wygrał przed chwilą klucz, i ma się kłaść spać? Ma zaprzepaścić tak wielką szansę na finał, bo chce mu się spać? Ma taką przewagę, i chce aby przepadła?! O nie, co to to nie! Poczuł nagły przypływ determinacji. Wstał energicznie z fotela i ruszył do wyjścia. Przy wyjściu stał Koziołek.

Koziołek Diabołek: O proszę bardzo, kto tu mi po kuchni grzebał!
Patryk: Przepraszam, nie mam czasu. Mam zadanie do wykonania!

Patryk zaczął przepychać się z Koziołkiem.

Koziołek Diabołek: Nie tak prędko! Co robiłeś w mojej kuchni?!
Patryk: Nie mam czasu na wyjaśnienia, naprawdę mi się śpieszy.
Koziołek Diabołek: Czyżby?

Zamknął za sobą drzwi.

Patryk: Proszę mi otworzyć! Nie mogę dalej zwlekać z moim calem!
Koziołek Diabołek: Nigdzie nie wyjdziesz! Co masz w plecaku?!
Patryk: Nie pozostawia mi pan wyboru.

Patryk niczym zdobywca czarnego pasu powalił Koziołka na ziemię i jednym gestem wyciągnął od niego klucz. Szybko odtworzył drzwi i uciekł.

Koziołek Diabołek: Och, jeszcze zobaczysz, dorwę cię śmiertelniku!

Patryk najwyraźniej nic nie słyszał. Biegł jak strzała.

Koziołek Diabołek: A jemu co... nie był w takiej kondycji odkąd pojawił się na wyspie. Czas zajrzeć do kuchni... CO DO?!

**

Autor: SERIO?! SERIO?! Skąd miałem wiedzieć, że w tej butelce jest 423 ziarenek maku?!
Eris: Nie dyskutuj tylko siadaj. Czy łaskawie któryś z was zamierza wygrać dzisiaj ten klucz?
Ramzes: Nie nasza wina, że macie takie zadania
Eris: Nie bądź taki mądry, zobaczymy jakie ty zadanie teraz będziesz musiał wykonać.
Ramzes: Taaak! Kamień, Papier, Nożyce!
Eris: Zagrasz z Panem Potworem.
Ramzes: Nareszcie to wygram...
Autor: Autodestruction wyraża sprzeciw. Ramzes specjalnie wylosował to zadanie!
Pan Potwór: Skoro nic nie widziałem, nie mogę potwierdzić. Ramzes, zaczynajmy.

Ramzes i Pan Potwór podeszli do siebie, i zaczęli wyliczankę. Ramzes wystawił kamień, Pan Potwór nożyce.

Ramzes: Tak, 1:0 dla mnie!
Pan Potwór: Dalej.

Ramzes papier, Pan Potwór nożyczki.

Pan Potwór: 1:1, ostateczna rozgrywka.

Ramzes wylosował nożyczki, Pan Potwór papier.

Ramzes: Taaak! Udało się, zdobędę klucz! Juhuuu!
Pan Potwór: Nie, nie zdobędziesz. Wystawiłem metalową kartkę papieru.
Ramzes: To przeciwne zasadom gry, nie możesz!
Pan Potwór: Mi wszystko wolno, hyhyhy. Dalej
Autor: Hihihiihihihi.
Ramzes: Ohhhh, przeklinam tą durną grę! To nie ma sensu, gramy już tak prawie godzinę! Na Allaha, co za męczarnia...
Autor: Co za furia...
Autor: Wielki i potężny Autodestruction już wie jak wygrać tą grę... użyję swojego uroku osobistego na Eris.
Autor: Eriiiis, a co powiesz na kompromis? Dam ci popatrzeć na poje piękne muskuły, a ty dasz mi ten klucz... to jak?

Eris dała Autorowi z plakata.

Pan Potwór: Dobrze, skarbie!
Eris: Zamiast gadać, wylosuj kartkę, Autor.
Autor: Dobra... to będzie ,,powtórz''
Eris: Dobra, powtórz to co właśnie powiedziałam, ale od końca.
Autor: Końca dobra właśnie co to powiedziałam, ale od końca?
Eris: Ech... siadaj. Ramzes?
Ramzes: Em... skończyły się karteczki.
Eris: Świetnie! Koniec gry, zwyciężył Autor.
Ramzes: CO?! Na jakiej podstawie?
Eris: Ostatnia kartka należała do niego.
Ramzes: Nie fair!
Autor: Hyhyhyhy, frajer.

Eris wyjęła skrzynię z kluczami. Był w niej dalej złoty i metalowy klucz.

Eris: Autor, który wybierasz?
Autor: Oczywiście, że złoty!
Eris: Dobrze, Ramzes dostajesz ten metalowy pokryty rdzą.
Ramzes: Och...
Eris: Tutaj są mapy. A, jeszcze coś. Jako, że byliście ostatni otrzymujecie też te obroże.
Autor: Co?! Wielki i wszechmocny nie będzie nosił obroży..
Eris: Dobrze, więc wylecisz.
Autor: W sumie, ma nawet ładny kolor...
Ramzes: Po co nam one?
Eris: Dzięki nim na komórce Pana Potwora będzie znajdowała się wasza obecna lokalizacja. Sprytne, nie?
Ramzes: Niefajnie.
Eris: Macie mapy? Więc wyruszajcie, czeka was długa droga.

Ramzes spojrzał na swoją mapę – zaznaczony był tam nijaki ''żywy las''. U Autora była plaża.

**

Autor: Widzę, że zapuszczasz się w las, leszczu.
Ramzes: Co cię to wgl interesuję? Odczep się ode mnie. Mam dzisiaj pechowy dzień.
Autor: Ooo, jakie to smutne...
Ramzes: Spadaj.

Autor podbiegł do Ramzesa i zabrał mu mapkę.

Ramzes: Oddaj to natychmiast!
Autor: Uuu, Ramzes chce mapkę?
Ramzes: Autor, uspokój się. Co się z tobą dzieje? Dlaczego taki jesteś? Kiedyś byłeś taki miły i uprzejmy... gdzie jest twoja dawne ''ja''?
Autor: Po pierwsze nazywam się AUTODESTRUCTION!!! Po drugie, zrobiłem z nim to samo co zrobię z tobą.

Autor na oczach Ramzesa porwał mapkę, tak aż pozostały z niej tylko strzępy.

Autor: Szykuj się na porażkę, nędzniku. Mhahahha.

Ramzes podbiegł do tego co pozostało z dawnej mapy z łzami w oczach. Czuł gniew i smutek. Chciał odegrać się na Autorze, ale wiedział, że to nie ma sensu. Ruszył w stronę żywego lasu.

**

Patryk przedzielał się przez coraz to kolejne warstwy lasu. Mokry, spocony, zmęczony nie poddawał się. Wiedział jaki jest cel tego wszystkiego. Nie mógł się poddać, musiał dotrzeć do jeziora. Na swojej drodze spotkał już wiele przeszkód jednak każdej z niej dał radę. Był dzielny i silny. Czuł w sobie moc. Nagle znalazł się na dziwnej polanie. Była całkowicie pusta, mimo to Patryk czuł magię jaka się na niej znajduje. Postanowił tu trochę odpocząć – w końcu do jeziora było już całkiem niedaleko, więc może sobie pozwolić na jeden krótki postój. Usiadł na trawię, i zobaczył kilka pięknych motyli i ptaszków latających przed nim. Ptaszki wesoło śpiewały. Z krzaków wyskoczył też śliczny króliczek i kaczuszki. Słodki widok. Patryk wyjął prowiant. Zjadł kanapkę z marmoladą i postanowił spróbować kolejnego napoju – zielonego. Nim to jednak zrobił pogłaskał króliczka, który się do niego przytulał. Nie czekając dłużej, wypił zielony napój. Nieco się skrzywił, widocznie napój był miętowy. Nagle to co ujrzał bardzo go zdziwiło. Nigdzie nie było zwierząt, których wcześniej widział. Zamiast wesołych ptaszków i motylków, były okropne chochliki. Na miejscu kaczuszek były małe wilkopodobne coś, a zamiast królika goblin.

Patryk: Co się tu...

Patryk wsłuchał się w piosenkę chochlików. Brzmiała mniej więcej tak ''będzie obiad, będzie obiad, ofiaro giń, ofiaro giń, hi hi hi.

Patryk: Kim wy...?!

Goblin ugryzł do w rękę. Patryk żałośnie ryknął z bólu, i wstał do ucieczki.

Chochlik: Łapać go! Nim nam ucieknie!

Stwory podobne do wilków rzuciły się na Patryk. Ten na daremnie próbował się uwolnić, aczkolwiek one były lepsze. Goblin związał go od tyłu i powalił na ziemię.

Patryk: Aaaaaa! Pomocy, ratunku!
Chochlik: Będzie obiad, oj będzie!
Patryk: Pomoooocy!
Goblin: Nam nie uciekniesz!
Wilkopodobnecoś: Patrzcie co ma w plecaku!

Przeciwnicy rzucili się na plecak pełny smakołyków. Patryk wykorzystał tę chwilę aby się odwiązać.

Patryk: Ha!

Stwory zauważyły Patryka. Szybko odciągnęły się od jedzenia i znów zaatakowały jego. Gdy rzuciły się na jego, w pewnej chwili jakby się czegoś przestraszyły. Szybko zaczęły uciekać.

Patryk: O proszę... Jak miło.

Patryk zauważył cień.

Patryk: No nie... a co stoi za mną?

Obejrzał się. Za plecami miał wielkiego ogra.

Patryk: Oooo nie... Nie! Nie! Nie! Nie jedz mnie, błagam!
Ogr: A czy ja powiedziałem, że chcę ci zjeść. Nie bój się mały, jestem wege. Wiesz, ponoć panienki lecą na tych wege... Tak wgl Heniu jestem.
Patryk: Oł... Miło mi, Patryk. Przepraszam, nie mogę zbytnio gadać, mam podróż do przebycia.
Ogr: A gdzie idziesz?
Patryk: Do tego jeziora <wskazuje na mapie>.
Ogr: Do jeziora łez? Znam ciekawy skrót.
Patryk: O proszę, którędy?
Ogr: Pan idzie prosto. Miłej podróży!
Patryk: Dziękuję.

**

Autodestruction dalej kopał. Był pewny, że jego skrzynia znajduję się gdzieś pod piaskiem. Stracił dawno poczucie czasu. Tylko kopał, kopał, kopał. I nic dotąd nie znalazł.
Pan Potwór cicho obserwował Autora. Czekał na moment w którym trafi go swoim strzałem koloru fioletowego. Zakradał się po cichu, dokładnie obserwując czy bohater go nie widzi. Kiedy znalazł się odpowiednio blisko, namierzył punkt strzału. Być może ten strzał zadecyduje o przegranej Autora. Tylko dokładnie namierzyć...
Pam! Chybił.
Autor się obejrzał. Fioletowa farba znajdowała się kilka centymetrów od niej.


Autor: Blisko byłeś... NO DAWAJ, POTWORKU. I tak nie pokonasz wielkiego i wszechmocnego Autodestructiona!

Zaczęła się szalona walka. Pan Potwór precyzyjnie strzelał, jednak zawsze zabrakło mu kilku centymetrów szczęścia. Autor szybko i zwinnie unikał pocisków.

Autor: Tylko na tyle cię stać? Mhahahahaha.

Wystrzelił. Autor schylił się, a farba przeleciała tuż nad jego nosem.

Autor: 52:0 dla mnie, Potworku!

Pan Potwór wystrzelił kilka pocisków do góry. Poszedł poszukać Ramzesa.

**

Tymczasem u Ramzesa...
Dawno stracił orientację w terenie. Błąkał się po lesie, szukając czegoś co by choć trochę przypominało las na mapie. Usiadł by chwilkę odpocząć. Nagle z krzaków wyskoczył Patryk.


Ramzes: Patryk?
Patryk: O hej, Ramzes. Jak leci?
Ramzes: Źle... mam jakiś pechowy dzień.
Patryk: Co masz na szyi?
Ramzes: Co? A to... Dzięki temu cacku Pan Potwór może mnie namierzyć.
Patryk: Oł... słabo wyglądasz.
Ramzes: No co ty. Mam dosyć. Jestem wykończony.
Patryk: Nie możesz się poddać!

Patryk zaczął grzebać w swoim plecaku.

Patryk: Masz tutaj kilka kanapek. O, i jeszcze ten napój – brązowy.
Ramzes: Skąd ty to wszystko masz?
Patryk: Nieważne.
Ramzes: Dziwny ten napój. Gdzie jest jego skład?
Patryk: Po prostu spróbuj. Zapewne jest pyszny jak pozostałe.
Ramzes: Nigdzie nie ma składu... tylko na odwrocie jest napis ''JEDNORAZOWE SZCZĘŚCIE''.
Patryk: Ciekawe.
Ramzes: Właśnie, że dziwne. Nie wypiję tego, to pewnie jakaś trutka.
Patryk: Och, tylko spróbuj! Doda ci sił...
Ramzes: Ech... jak coś to woja wina.

Ramzes wypił napój. Smakował trochę jak mandarynka.

Patryk: I jak?
Ramzes: Całkiem, całkiem.
Patryk: Dobra, ja muszę spadać. Jezioro Łez jest już niedaleko stąd.
Ramzes: Em?
Patryk: Nieważne! Powodzenia!

Patryk pobiegł dalej, prosto przed siebie. Tymczasem Ramzes postanowił również przestać leniuchować i zacząć dalsze poszukiwania. Wstał, strzepał z siebie liście i zrobił dwa kroki przed siebie... Ziemia się pod nim zawaliła.

Ramzes: AAAAAAAA! Królicza nora!

Ramzes zaczął spadać. Spadał przez różne podziemne korytarze, krzycząc o pomoc. W końcu jeden z tuneli skończył się i Ramzes spadł na trawę.

Ramzes: Oł... gdzie ja?

Znajdował się w bardzo dziwnym miejscu. Zamiast drzew widział wielkie kolorowe grzyby, zamiast ptaków latały tu wielkie muchy czy komary. Wszędzie śmierdziało siarką.

Ramzes: Ale dziwne miejsce... Chyba trafiłem na właściwy trop – żywy las.

Wielka mucha przeleciała mu nad głową.

Ramzes: Ale muszę uważać. Dobra...

Ramzes przeszedł sobie przez okolicę. Tajemnicze miejsce nieco go przerażało. Raz spróbował dotknąć jakiejś rośliny a ta napluła na niego jakąś zieloną mazią. Roiło się tu od wielu zmutowanych zwierząt i roślin. Gdyby tylko miał mapę, szybko namierzyłby punkt ukrycia skrzyni. Teraz będzie musiał błądzić.

**

Patryk dotarł do wyznaczonego na mapie miejsca. Przed nim znajdowało się obszerne jezioro. Według punktu na mapie skrzynia znajduje się na samym dnie jeziora. Patryk oszacował, że jest tu dosyć głęboko. Zjadł ostatnie zapasy i wypił niebieski napój. Pusty plecak zostawił na brzegu i postanowił zanurkować. Przerwał mu w tym deszcz. Nagle nad jeziorem jak i wyspą zebrały się wielkie ciemno-niebieskie chmury. Zaczął padać ulewny deszcz.

Patryk: A niech to! Dobra, i tak nurkuję.

Kiedy zanurzył swoją prawe kopytko w wodzie, ta zadrżała. Całe jezioro zadrżało, jakby to zanurzenie spowodowało tak wielki ruch w jeziorze. Patryk wsadził drugie kopytko. Tym razem jednak woda zareagowała inaczej. Patryk wrócił na brzeg, woda zaczęła jakby lekko się unosić. Krople deszczy zmieszane z wodą z jeziora łez jakby ukazywały jakąś postać. Dokładnie twarz kobiecą.

Twarz: Co sprowadza cię do Jeziora Łez, śmiertelniku?!
Patryk: WooW, kim jesteś?
Twarz: Nazywam się Nemezis, a to jezioro jest moim domem.
Patryk: Jesteś duchem?
Twarz: Można tak powiedzieć. Jestem tu uwięziona. Kiedy byłam mała, rodzice mnie tu utopili. Od tamtej pory jestem boginią tego jeziora.
Patryk: Czy na jego dnie znajduje się jakaś skrzynka?
Twarz: Owszem.
Patryk: Mogę ją dostać?
Twarz: Możesz spróbować, ale wątpię, abyś zdołał ją dostać. Jest ciężka i jest na samym dnie. Będzie ciężko.
Patryk: A nie możesz mi jakoś pomóc?
Twarz: Mogę, ale będzie to się wiązało z pewnym wyzwaniem. Wykonasz je – zdobędziesz skrzynkę. Jeżeli ci się nie uda, twoje szczątki zjedzą nimfy z tego jeziora.
Patryk: To tu są nimfy?!
Twarz: Owszem.
Patryk: Och, dobrze, że wcześniej tu nie nurkowałem!
Twarz: Zostałbyś zjedzony.
Patryk: Taaak... mówiłaś coś o jakimś wyzwaniu.
Twarz: Zadam ci trzy zagadki. Odpowiedz dobrze, dam ci skrzynkę. Odpowiesz źle, zginiesz.
Patryk: Cóż... w sumie wolę to, niż pewną śmierć. Dawaj mi tu te zagadki!
Twarz: Doskonale. U twoich stóp znajduje się właśnie dwanaście patyków. Zamień dwanaście na trzy, nie odejmując ani jednego patyka.

Patryk chwile pomyślał, po czym ułożył patyki. Utworzyły napis ''trzy''.

Twarz: Brawo! Kolejne pytanie brzmi... Co to takiego? Żebrak to posiada, bogacz tego potrzebuje, a nieżywi to jedzą?

Patryk znowu się zastanowił. Po chwili znał już odpowiedź.

Patryk: Myślę, że to... NIC. Odpowiedź brzmi: nic.
Twarz: Dobry jesteś. Czas na ostatnie pytanie. Jest długie, więc wyraźnie słuchaj.
,,Muriel sobie do śniadania siada,
w jaskini gdzie jej ptaków gromada:
Asa, Asi, Asu, Ara, Guha, Gija, Guma, Gaja, Maja, Maka, Mara i Jaba.
Każdy z nich trzyma po robaczku, na którym pięć innych siedzi, na każdym z nich mieszka pchła. Ile jest ich wszystkich policz teraz ty!
Patryk: Oł...

Patryk zaczął liczyć. W końcu wpadł na odpowiedzieć. Podał liczbę.

Twarz: Odpowiedź jest nieprawidłowa. Nie uwzględniłeś Fika którego Muriel zjadła przed śniadaniem. Przygotuj się na śmierć.

**

Ramzesowi widocznie przeszkadzała ulewa. Wielki liść, niczym parasol targał na swojej głowie.
Szukał skrzynki już od ponad godziny, i dalej nic nie znalazł. Był zawiedziony. Usiadł pod wielkim grzybem. Kilka latających much przemknęło mu przed oczami, po czym Ramzes postanowił się wyluzować. Chwilę później, zerwał się na nogi. Za jego plecami, na grzybie znajdowała się fioletowa farba.


Ramzes: O nie...

Szaleńczo zaczął biec w różne strony. Co chwile prawie zostawał strzelony farbą. Kiedy zdawało mu się, że przeciwnik odszedł schował się za krzakiem. Odczekał kilka minut i wstał i spróbował uciec jeszcze dalej. Nie mógł, coś zawinęło mu się u nogi. Był to pnącz. Ramzes zaczął energicznie machać nogą, ale ta nie ruszyła. Pnącz zaczął owijać mu się po kolejnych częściach nóg. Nagle ziemia pod jego nogami zaczęła drżeć. Pnącz okazał się być kawałkiem wielkiej rosiczki.

Ramzes: AAAAAAAAAAAAA! Ratunku, pomocy! Aaaa, ona chce mnie zjeść!

Rosiczka owinęła pnączem całe ciało Ramzesa i podniosła go. Znajdował się właśnie nad jej twarzą.

Ramzes: Och, błagam nie jedz mnie! Jestem ciężkostrawny! Błagam! Aaaa!

Nagle na ogromną rosiczkę rzucił się Pan Potwór. Szarpał ją we wszystkie możliwe strony, aż w końcu ta znowu zapadła się pod ziemię.

Ramzes: Och, dziękuję Panu! Jest Pan wielki!

Fioletowa Farba oblała nos Ramzesa.

Pan Potwór: Idziesz ze mną. Przegrałeś.
Ramzes: Co za pechowy dzień...
Pan Potwór: Jak podobało ci się w tej zmutowanej części lasu? Mhahahah.
Ramzes: Okropnie. Brrr, futerko mi przemokło. Szybko się zabierajmy. Tak właściwie gdzie była moja skrzynka?
Pan Potwór: Obok miejsca w którym wylądowałeś... mhahaha.

**

Autor: Tak, Tak, Tak!

Po wielu godzinach Autor odnalazł zakopaną w piasku skrzynkę. Wyciągnął swój kluczyk i wsadził go w zamek skrzyni.

Autor: Autodestruction od razu wiedział, że wygra to wyzwanie! Ej, co jest?

Zamek ani drgnął.

**

Patryk: To było nieuczciwe! Oszukałaś mnie! Skąd miałem widzieć, że Muriel zjadła coś przed śniadaniem?!
Twarz: Nie obchodzi mnie to, co wiesz, a co nie.
Patryk: Jesteś zwykłą oszustką!
Twarz: Nie moja wina, że taka została dana mi rola.

Nagle Patryk poczuł, że się unosi. Twarz go kontrolowała.

Twarz: Teraz zabawimy się w inną zabawę. W tej zabawie musisz zgadnąć, w jaki sposób umrzesz. Możesz wybierać tylko raz. Jeżeli powiesz prawdę, uduszę cię pod wodą. Jeżeli skłamiesz, utnę ci głowę.

Patryk udał, że się zastanawia. Musiał obmyślić jakiś plan.

Twarz: No odezwij się! Odpowiedz coś wreszcie!
Patryk: Utniesz mi głowę. To moje odpowiedź! Teraz mów, czy to prawda czy fałsz!

Nemezis nie mogła na to odpowiedzieć. Jeżeli bowiem stwierdzenie Patryka było prawdziwe, ona powinna go udusić, a wówczas stałoby się kłamstwem. Jeżeli zaś było fałszem, musiała mu obciąć głowę, zmieniającym to tym samym w prawdę. Momentalnie twarz wybuchła, pozostawiając tylko za sobą skrzynię na plaży.

Patryk: Hah, wiedziałem!

Patryk podszedł do skrzyni, i wyciągnął kluczyk z plecaka. Przyłożył go do zamku, a ten... nie drgnął.

**

Autor: Daj mi ten klucz, Ramzes!
Ramzes: Nic ci nie dam! Nie pamiętasz, jak porwałeś mi mapę!

Ramzes siedział już koło domku, pogodzony z porażką.

Autor: Twój może otwierać mój... nie rozumiesz?!
Ramzes: Bla, bla, bla... a kysz, a kysz! Zostaw mnie w spokoju!
Autor: Nie pozostawiasz wyboru wielkiemu i wszechmocnemu.

Autor zaczął szarpać się z Ramzesem. Nagle z lasu wyskoczył Patryk.

Ramzes: O, Patryk. Powiedz, że otworzyłeś skrzynkę!
Patryk: Klucz nie pasował..
Ramzes: Ooo, to masz mój!
Patryk: CO? Chcesz mi oddać?

Nagle bohaterowie usłyszeli głos Eris.

Eris: Widzę, że znajdujecie się w ciekawej sytuacji. Żeby było jeszcze ciekawiej, ten kto pierwszy otworzy skrzynkę Autora wygra. Klucz do niej ma Ramzes. Tak, pomieszaliśmy wam kluczyki ze skrzyniami, hah.
Autor: DAJ TEN KLUCZ RAMZES!!! TERAZ!!!
Ramzes: Patryk, pamiętam o naszym sojuszu. Masz kluczyk.
Patryk: Dzięki!
Autor: WASZYM SOJUSZU? TY ZDRAJCO!!!
Ramzes: Patryk, biegnij! Powodzenia!

Zaczął się szaleńczy bieg aż do plaży. Za obozowiczami pobiegł Pan Potwór.

Pan Potwór: Teraz was dorwę!

Strzały. Bohaterowie zaczęli skakać w dziury zrobione przez Autora w piasku. Autor dzielnie gonić Patryk, i próbował wytrącić mu klucz z ręki.

Autor: Oddaj go wielkiemu i wszechmocnemu! TERAZ!
Patryk: Bla, bla, bla... SKRZYNIA!

Patryk zauważył dziurę ze skrzynią. Szybko przekręcił klucz.. i... pustka. Skrzynia była pusta.

Autor: CO?
Patryk: Och... przynajmniej wygrałem! Juhuuu!
Ramzes: Brawo Patryk!

Patryk zaczął tańczyć swój dziki taniec szczęścia.

Patryk: Juhuuu!
Ramzes: Taaak... finał przyjaźni!
Autor: Grrrrr.
Eris: Nie tak prędko, kochanieńcy. Patryk nie wygrał, mój mąż trafił go farbą.
Autor: Taaaak!
Patryk: CO?
Pan Potwór: Hyhyhyh.
Eris: W takim wypadku zwycięża Autor. Gratulacje.

Autor przejechał sobie po szyi, gdy Ramzes nie niego spojrzał.

Ramzes: Ech... a przez chwilę było tak miło.

**

Molo.

Koziołek Diabołek: Stać! Gdzie jest ten śmiertelnik Patryk?! Gdzie są moje eliksiry?!
Patryk: Jakie elikiry?
Koziołek Diabołek: Zabrałeś je jak uciekłeś mi z kuchni! Żółty dający determinację, Zielony dający jasność umysłu, brązowy – los jednorazowego szczęścia, niebieski dający mądrość i czerwony siłę.
Patryk: Został mi tylko czerwony...
Koziołek Diabołek: Aaaaa! Jak zaraz ciii...
Eris: A kysz! Zostaw nas w spokoju, i daj przeprowadzić tą mroczną ceremonię!
Koziołek Diabolek: Jeszcze się policzymy, ty głupi śmiertelniku.
Eris: Ech... Tak więc, Autor z kim będziesz walczył w finale?
Autor: Autodestruction wie, i wy też pewnie już wiecie.
Ramzes: Dobra, dobra! Naszykowałem już sobie walizki, wiem, że mnie wyeliminujesz.

Ramzes wchodzi do katapulty.

Ramzes: Brawo, Autor. Wygrałeś.
Eris: To twoje ostatnie słowa?
Autor: Arggggg, dacie mi coś powiedzieć?!
Ramzes: Proszę bardzo.
Autor: Ramzes, wysiadaj. Zamierzam pokonać cię w wielkim stylu, w większej oglądalności. Patryk odpada. To moje decyzja. Mhahahha.
Eris: Więc, Patryk...
Patryk: Em... dobra. To... cześć.
Eris: Autor, wystrzelisz.
Autor: Tak. Wielki i wszechmocny pokonał właśnie kolejnego przeciwnika. Właśnie tak postąpi też z Ramzesem.

Patryk wyleciał z wyspy.

Eris: Nie przegapcie walki tytanów już 30.11.2013! Niezapomniane emocje, wielkie starcie! Już wkrótce FINAŁ ZGODY I NIEZGOOODY![/quote]

_________________
Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
:(


Pt, 15 lis 2013, 16:51
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Zgoda i Niezgoda
No dobrze, tradycyjnie ja ocenię kolejną część ZIN. Jak zwykle ciekawy odcinek, prawie bezbłędny (znowu w niektórych przypadkach przecinek przed i), ortografia bez zastrzeżeń i fabuła, no oczywiście, ciekawa. Nie wiem, czy rozpisywanie ma sens, gdyż co odcinek oceniam twoją pracę oraz wysiłek. Ale i tak od poprzedniej części ocena nadal utrzymuje się, i wynosi 9,5/10.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Pt, 15 lis 2013, 19:56
YIM WWW
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53
Posty: 1778
Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Spoiler:


Trailer wykonany przez Jimmiego Stronę, także duże podziękowania. ;)

_________________
Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
:(


Pt, 15 lis 2013, 23:43
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2165
Naklejki: 100
Post Re: Zgoda i Niezgoda
To może ja ocenię ZIN...
Szczególnie podoba mi się Wielki i Wszechmocny Autodestruction (czyli ja ;d). O wiele lepsza postać od tamtego Autora, szczególnie wykazał się w tym rozdziale. Sprytny, silny, odważny i mądry... Zdziwię się jak przegram finał xd.

No ale co z wątkiem kłamczucha ;p? Brakuje mi tego "ale to nie był kłamczuch" itp. W finale mam nadzieje, że znów będzie kłamczuch... Bo bez kłamczucha ZIN to nie ZIN.
Och, wyobrażam już sobie finał z Radą Przegranych (że tak ich nazwę xd). Jeśli oczywiście się pojawi (nie wyobrażam sobie tego inaczej...). Ponowne spotkanie Ramzesa z Niką, powrót dwójki wkurzających dzieciaków (ciężko inaczej mi nazwać odpowiedniki Kretesa i Doktora...) i inne... Jeśli tak będzie... Oj, będzie się działo.

9,5/10


So, 16 lis 2013, 10:11
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 11 sie 2013, 09:36
Posty: 276
Naklejki: 0
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Pozwólcie że ja też ocenie.
Fantastyczne opowiadanie po prostu świetne!
Trochę błędów jest ale każdemu się zdarza :wink: .
Narazie Nie oceniam bo czekam na ostatni odcinek :) .


N, 17 lis 2013, 13:38
Starszy Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 25 kwi 2013, 12:00
Posty: 408
Naklejki: 0
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Bardzo fajne rozdziały, wystrzelili mnie z wyspy... :mrgreen:
Nie no, tak na serio fajne, szkoda, że wcześniej nie czytałem. 9/10.

_________________
Obrazek


N, 17 lis 2013, 14:46
WWW
Pod-ziemniak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 26 lip 2012, 09:49
Posty: 1691
Naklejki: 10
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Opowiadanie jest Amazing. Owszem, jest parę błędów, ale uważam, że się tu przede wszystkim liczy fabuła. Oceny nie zmieniam, oczywiście. Czekam na finał. :D


Pn, 18 lis 2013, 08:57
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 84 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL