Teraz jest Pt, 19 kwi 2024, 22:39



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 84 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6
Zgoda i Niezgoda 

Jaki jest twój ulubiony zawodnik?
Ankieta wygasła Śr, 13 lis 2013, 21:47
Nika 20%  20%  [ 2 ]
Haruko 0%  0%  [ 0 ]
Krzysztof 0%  0%  [ 0 ]
Hiroto 0%  0%  [ 0 ]
Jimmy 10%  10%  [ 1 ]
Artur 30%  30%  [ 3 ]
Ramzes 10%  10%  [ 1 ]
Patryk 0%  0%  [ 0 ]
Autor 30%  30%  [ 3 ]
Liczba głosów : 10

Zgoda i Niezgoda 
Autor Wiadomość
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53
Posty: 1778
Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Eris: Witajcie śmiertelnicy. Tak, tak w tym momencie powinnam rozgrzewać emocje przed finałem – gdyby nie jeden szczegół. Po emisji odcinka półfinału i ujawnieniu Żywego lasu, nasze kochane stowarzyszenia ekologiczne musiały zająć się jego sprawą... Tak, okazał się być on bardzo aktywny chemiczne a co z tym idzie – znajdują się na nim złoża radioaktywnego badziewia. Ramzesa zabrali na badania, a nam chcą odebrać prawa do posiadania wyspy (których nie mamy). Tia, w zamian za opóźnienia związane z finałem, mamy przyjemność pokazać wam coś innego. Mamy nadzieję, że przyjmiecie naszą propozycję mile, a teraz zapraszamy...

~ ODCINEK SPECJALNY ~

Zgoda i Niezgoda!
Odcinek 9: Rada Wyrzuconych.

Eris: Czy zastanawiałeś się kiedyś, co się dzieje z uczestnikami po wyleceniu z wyspy? Czy myślałeś nad tym, jaki los ich czeka? Gdzie są wystrzeliwani, jak sobie później radzą? Czas abyśmy raz na zawsze rozwiązali wasze wątpliwości! Czas na specjalny odcinek ZGOOODY I NIEZGOOODY!

**

Patryk z dużą prędkością przemierzał kolejne obszary oceanu. Krzycząc, czuł, że zwalnia. Powoli znajdował się coraz bliżej poziomu oceanu i już za chwilę miał się w nim zanurzyć. Zatkał nos, skulił się i czekał na zanurzenie. Brrr. Woda w oceanie była dzisiaj zimniejsza, niż w pozostałe dni. Bohater szybko wynurzył się z wody i spojrzał przed siebie. Wszędzie woda i tylko woda. Żadnej wyspy, żadnego lądu. Tylko woda, tylko ocean. Co ma teraz zrobić? Właśnie stracił szansę na legendarne złote jabłko, został wywalony z wyspy i jest w sytuacji bez wyjścia. Zapewne zamieszka z jakimś krabem pustelnikiem na dnie oceanu i będzie żywił się glonami do końca swoich dni na oceanie. Kilka rybek otarło się o jego nogi, a ten postanowił zanurkować.
Podwodny świat był naprawdę piękny. Śliczne kolorowe rybki pływały między rafami, jakby się ścigając. Zainteresowany jedną z rybek, postanowił za nią popłynąć. Przemierzając kolorową rafę, natknął się na dużą podwodną grotę. Szybko się wynurzył, by nabrać powietrza i znów zanurkował by zwiedzić obiekt. Grota była jeszcze straszniejsza niż się Patrykowi wydawało. Na jej dnie znajdowała się masa kości i ubrań. Bohater zbliżył się do jednej z nich. Ku jego zdziwieniu leżała tam bluzka Jimmiego, a obok kości. Jejku! Co mogło mieszkać w tej okropnej grocie? Patryk nie zamierzał poznać odpowiedzi – widocznie los chciał inaczej. Do groty wpłynęła para rekinów, widocznie wyczuwając bohatera. Ten spanikował i rzucił się w kości. Rekiny były coraz bliżej położenia Patryka. Nagle jakby nad wodą rozległy się krzyki. Rekiny obróciły się, a Patryk wykorzystał tą okazję. Przemknął przez rząd kości i szybko wynurzył się z wody. Zauważył, że drapieżniki płyną w jego stronę dlatego przestraszony zaczął płynąć w jakąkolwiek stronę. Ku jego zdziwieniu, znajdował się nad nim mały helikopter. Siedzący w nim lis, zauważywszy Patryka spuścił linę.

Pilot: Wskakuj!
Patryk: Kim pan jest?
Pilot: Twoją ostatnią nadzieją, na wydostanie się z tych niespokojnych wód.
Patryk: Aha...
Pilot: To jak będzie? Lecisz ze mną, czy zostajesz na herbatce z rekinami?
Patryk: Już wsiadam...

Patryk wspiął się po linie i usiadł na jednym z dwóch siedzeń w helikopterze.

Patryk: Tak właściwie... mogę wiedzieć gdzie lecimy?
Pilot: Dowiesz się w odpowiedniej chwili. Teraz oglądaj krajobrazy, a mi daj w spokoju pilotować.
Patryk: Bez odbioru.

**

Eris: Witajcie na wyspie relaksu! Ta wspaniała tropikalna wyspa stanowi dom do zawodników, którzy musieli przedwcześnie opuścić Wyspę Strachów! Dawni obozowicze mieszkają tu w luksusach – każdy z nich posiada swój własny domek. Mają do dyspozycji wiele basenów, restauracji i barów! Wszystko za darmo! Dzisiaj odwiedzimy właśnie nich. Zobaczycie, jak spędzają tu swój czas oraz co sądzą o finałowej dwójce. Dowiemy się również, kto kogo będzie wspierał w wielkim finale! Chodźcie ze mną!

Grupka kamerzystów udała się piękną kamienną ścieżką o kolorze różowym. Ścieżkę otaczały cudowne (również różowe) drzewa. Po przejściu trasy, bohaterom ukazało się dziesięć dużych domków. Każdy z nich był taki sam – kremowe ściany, czerwony dach. Za domkami znajdowały się ogródki – tym razem każdy inny. Pod domkiem numer jeden był ogródek pełen kwiatków, pod szóstką zaś był ogród francuski, a pod ósemką po prostu niczego nie było. Większość ogródków zdobiła fontanna z podobizną Eris. Przed wejściem na teren domków znajdowała się masywna brama koloru złotego. Tylko osoby posiadające specjalną kartkę dostępu (którą wkładało się w rogu bramy) mogły wejść na obszar mieszkań. Eris poprosiła kamerzystę o podanie jej i włożyła ją do odpowiedniego miejsca. Brama momentalnie otworzyła się i teraz swobodnie mogła się poruszać po podwórku.

Eris: Drodzy widzowie, czas abyśmy zajrzeli do jednego z domków.

Eris udała się do drzwi domku spod numerku jeden i zapukała trzy razy. Kiedy nikt nie otworzył, zauważyła napis na drzwiach ''jestem w ogródku''.

Eris: Cóż... może zanim spotkamy się z zawodniczką spod numeru jeden, warto wspomnieć o niej słów kilka. Mieszkanie to zamieszkuje była skandalistka – Nika. Tak, tak, gdy ta wkraczała do akcji słupki naszej oglądalności znacznie wzrastały!

Kamerzyści cicho zachichotali.

Eris: Najpierw rozkochała w sobie Ramzesa, a później pozostawiła go ze złamanych sercem, opuszczając show! Widzowie zadają nam wiele pytań i wysyłają prywatne liściki do byłej zawodniczki. Razem z moją ekipą wybraliśmy te najciekawsze pytania i razem z Niką wam na nie odpowiemy!

Jeden ze stażystów przyniósł taczkę wypchaną listami.

Eris: Chodźmy do ogródka.

Na tyłach domku, w pięknym ogródku, Nika rozmawiała przez telefon. Miała na sobie wiejską chustę. Eris razem z ekipą podeszła do jej.

Eris: Proszę, proszę a kogo my tu mamy... Bill, zrób przybliżenie!
Nika: Oł.. telewizja?! Czekaj Max, zaraz oddzwonię!
Eris: Uuu, robi się gorąco. Czyżby nasza dawna zawodniczka, rozmawiała z kolejnym chłopakiem? Jemu też zamierzasz złamać serce, co?
Nika: Nie wiem o czym mówisz...
Eris: Kim jest tajemniczy Max?
Nika: To mój brat!
Eris: Czyżby? Pokaż nam ten telefon!
Nika: Nie! Skończmy ten temat, dobrze? Jest taki piękny dzień, nie chcę spędzać go na kłóceniu się z tobą.
Eris: Bill, przybliżenie.

Bill wykonał polecenie.

Eris: Tylko u nas, Nika wywiązuje się z niewątpliwie ciekawych tematów!

Nika wcina się w kadr.

Nika: To nieprawda! Dajcie mi dojść do słowa!
Eris: Zaraz nam tu wszystko ładnie opowiesz. Tymczasem, zostańcie z nami w Zgodzie i Niezgooodzie!

**

Nika nalała herbatki ekipie show. Rozgościli się w jej salonie.

Eris: Tak więc... przybywamy z odwiedzinami.
Nika: Cóż, bardzo mi miło... dolać?
Eris: Nie dziękuję. Spokojnie usiądź, czeka nas długa rozmowa...
Nika: Co chcecie ode mnie wiedzieć?! Nic nie zrobiłam!
Eris: Spokojnie. Cała się trzęsiesz, czyżbyś coś przed nami ukrywała?
Nika: Ja? Skądże... Hi hi hi hi.
Eris: Czyżby?

Eris wzięła łyka herbaty, wyraźnie dodając emocji tej sytuacji.

Nika: Ja naprawdę...

Kolejny łyk.

Nika: OCH NO DOBRZE! ZAMIAST RÓŻ POSIAŁAM FIOŁKI, NIE UTRZYMUJĄC RÓWNOWAGI KOLORYSTYCZNEJ MOJEGO OGRÓDKA!!!

Wykrzyczała ostatnie słowo. Wyraźnie dysząc przestraszona czekała na rozwój sytuacji.

Eris: Och, nie o to nam chodzi! Widziałaś już może swoje liściki od fanów?
Nika: Jakie liściki? Nic nie dostałam.
Eris: Sama zobacz...

Stażysta wyrzucił z taczki wszystkie listy.

Eris: Ponad 50% z nich jest od Ramzesa.

Dziewczyna przeglądała listy.

Nika: To takie miłe.
Eris: Tak? To zobacz kolejną część.

Człowiek z ekipy Eris przywiózł kolejną taczkę.

Nika: Wow, dużo ich.
Eris: Proszę, przejrzyj...

Nika zaraz się za to zabrała.

Eris: Dalej ci tak miło?
Nika: Nic nie rozumiem. Te listy były takie miłe a te... takie wredne!
Eris: Jak myślisz, dlaczego?
Nika: Nie wiem. Tu są jakieś głupoty... jaka zdrada? Przecież nigdy nie byłam z Ramzesem...
Eris: Naprawdę? Kamerzysta, dowód numer jeden!

Ten włączył telewizor. Ukazana była na nim scena z drugiego odcinka, kiedy Nika opuszczała wyspę.

{ Wszyscy udali się na molo. Stała tam wielka proca.
Eris: Z niej będzie wystrzelany każdy przegrany w Zgodzie i Niezgodzie. Pierwsza będzie Nika.

Nika udała się do wielkiej procy z walizkami. Każdemu zrobiło się smutno, szczególnie Ramzesowi.

Nika: Miło było was poznać. Będę bacznie oglądała was w TV! Powodzenia!

Ogromna proca wystrzeliła

Eris: Możecie się rozejść. Do potwornego dzisiaj.

Wszyscy udali się do domków oprócz Ramzesa

Jimmy: Ramzes, nie idziesz?
Ramzes: Zaraz dojdę. Nie przejmujcie się mną.
Jimmy: Jak chcesz.

Ramzes dalej patrzył w ocean ze smutkiem. Nie mógł dalej uwierzyć w to co się stało. Stracił ją. Spojrzał w gwiazdy

Ramzes: Och, Niko... }

Nika: To jeszcze nic nie...
Eris: Dowód numer dwa.... Przytocz scenę z trochę wcześniej.

Tym razem na monitorze pojawiła się scena w której Nika i Ramzes prawie się pocałowali. Jak wszyscy pamiętają, tą sytuację zepsuł Jimmi.

Eris: A teraz, co o tym myślisz?
Nika: Ja... ja...
Eris: Czas jeszcze bardziej namącić. Proszę, włącz scenkę, z pierwszego dnia pobytu na wyspie relaksu tej zawodniczki.

Na monitorze ukazała się Nika w swoim domku. Rozmawiała przez telefon.

{Nika: Tak, tak... odpadłam. Szkoda, zrezygnowałam. Myślałam, że spotkam znowu ciebie... A jestem samotnie na jakiejś wyspie! Muszę kończyć, kocham cię Max. Pa. }

Eris: Dam, Dam, Dam... A co powiesz na to?
Nika: Już ci mówiłam, to mój brat...
Eris: Czyżby... Bill, wyjmij kartę zgłoszeniową Niki.
Bill: Już się robi!

Po chwili karta spoczywała już w rękach Eris.

Eris: Jak sama widzisz, w dziale z rodziną, nic nie ma o żadnym Maksie...
Nika: Bo to... bo to....
Eris: Wyobraź sobie teraz, że oglądają teraz ciebie miliony ludzi na świecie. Będzie skandal, oj będzie.
Nika: To mój kuzyn!
Eris: Skończ. I tak już dużo powiedziałaś.
Nika: Ale ja...
Eris: Wychodzimy. Czas udać się do kolejnych zawodników. A ty lepiej zakryj swe okiennice zasłoną hańby.

Nika zaczęła płakać.

**

Krzysztof stał przy progach domku Haruko. Stojący z glinianą miseczką, pukał do drzwi. Koło domku przechodziła prowadząca show.

Eris: Dzień dobry...

Krzysztof momentalnie się odwrócił.

Krzysztof: ERIS?!
Eris: Wpadliśmy w odwiedziny.

Nagle z pokoju wyskoczył Haruko.

Haruko: Juhuuuu! Jak dobrze was znowu widzieć!
Eris: Tia... możemy wejść?
Haruko: No pewnie! Zapraszam!
Krzysztof: Właściwie, to ja tylko chciałem cukier od kolegi pożyczyć...
Eris: Ty też pójdziesz z nami!
Krzysztof: Jak chcesz... Haruko, to mogę ten cukier?
Haruko: Tak, to wchodź. Tylko małe ostrzeżenie... miałem dzisiaj sprzątać...

Od samego progu domku walały się ubrania, talerze, pizza i wiele innych badziewi.

Eris: Oł.
Krzysztof: To może chodźmy do mnie, co?
Eris: No raczej. A ty, lepiej otwórz okno!
Haruko: To tu jest okno?!

**
Domek Krzysztofa był bardziej zadbany niż poprzednika. Bohaterowie zasiedli w salonie.

Krzysztof: Tak więc... co was tu sprowadza?
Eris: Nagrywamy z ekipą specjalny odcinek show.
Haruko: Juhuuuu! To znaczy, że znowu jesteśmy w telewizji?
Eris: Ech... Nie, te kamery to tak dla zabawy.
Haruko: Ach. No dobrze.
Eris: Wiecie może, że fani wysyłają wyrzuconym zawodnikom masę liścików?
Krzysztof: Nie, ale to miłe z ich strony.
Eris: Tak, ale waszej dwójce i tak nikt niczego nie wysłał.
Bill: Hyhyhyhy.
Eris: Pamiętacie może, jak przebiegały wasze chwile na oceanie zaraz po wystrzeleniu was z wyspy?
Krzysztof: Głupie pytanie. Przecież sama ze mną zostałaś wystrzelona. Przyjechała po ciebie odrzutowiec, a mnie kazałaś odwieść tutaj. Też mi historia.
Eris: Och, przestań się mądrzyć! A u ciebie, Haruko?
Haruko: Świetnie to pamiętam, jakby to było wczoraj!
Eris: Więc?...
Haruko: Była to ciemna noc... bardzo ciemna... Te niespokojne wody wyrzuciły mnie u wybrzeży pewnej tajemniczej wyspy... Dzięki mojemu wspaniałemu instynktowi przetrwania szybko zbudowałem sobie szałas i zabiłem zwierzynę na kolację. Następnego dnia odkryłem znajdujące się na tamtej wyspie dzikie plemię małp. Stoczyłem z nimi wiele walk, aż w końcu zdobyłem ich święty banan. Wykorzystując swoje niesamowite zdolności zamieniłem banan w balon, i tak trafiłem tutaj...
Kamerzysta I: Tia... Pilot znalazł cię na oceanie płaczącego i uciekającego od Błazenka...
Haruko: Eeee... nic o tym nie wiem!
Eris: Ale nudy. Ej, wy, widzowie chcą zobaczysz coś ciekawszego!
Krzysztof: To może pozadawaj nam pytania, co?
Eris: Em, zmywamy się. Pojawcie się o dwudziestej przy głównym basenie.
Krzysztof: Po co?
Eris: Zobaczysz.
Haruko: Juhuuu!

Eris z ekipą programu wyszła z domku. Udała się dalej, wzdłuż uliczki. Gdy stała już przy ostatnich domkach jednego z nich wyszedł Patryk.

Patryk: O, hej!
Eris: Witaj tłuściochu.
Patryk: Co tutaj robicie?
Eris: Szukamy wrażeń, ale mało co się tutaj ciekawego dzieje.
Patryk: Jak to nie?!
Eris: Ech, nieważne. Kto mieszka pod szóstką?
Patryk: Artur, ale nie radzę wam tam wchodzić...
Eris: Czemu?
Patryk: Ostatnio jest jakiś humorzasty... Nikogo do siebie nie wpuszcza i z nikim się nie bawi! To takie okropne!
Eris: Serio?
Patryk: Noo.
Eris: Świetnie, wbijamy chłopcy!

**

Jimmi relaksował się ciszą w jeziorku na samym krańcu wyspy. Popijając kokosowe mleczko, położył się na swoim materacu i postanowił się przespać. Zatopiony w promieniach słonecznych zasnął. Obudził go szybki i energiczny wyskok jego materaca. Wystrzelił w powietrze.

Jimmi: AAAAAAAAAAAAA!!!

Plusk. Znowu był w wodzie. Zanurkował by sprawdzić co było przyczyną tajemniczego wystrzelenia. Gejzer! Podwodny gejzer! Szybko podpłynął po materac, a nim się obejrzał leżała na nim jakaś osoba.

Jimmi: Eeem...

Jimmi przyjrzał się postaci. To Hiroto!

Jimmi: A co ty tu robisz?

Hiroto trzymał w łapce małą antenę.

Hiroto: Wyczuwam tu duże wahania temperatur..
Jimmi: Iiiii? Śledziłeś mnie?
Hiroto: Ja? Skądże.
Jimmi: To po co ci ta antenka?
Hiroto: Im większe wahania temperatur, tym większe prawdopodobieństwo, że na tych terenach pojawią się obcy.
Jimmi: Ahaaa, skąd wnosisz?
Hiroto: Odcinek 79.
Jimmi: Jedyne, co mnie ciekawi, to to, że znajduje się tutaj gejzer. Prawdziwy.
Hiroto: No co ty.
Jimmi: To ty wiedziałeś?
Hiroto: No jasne. Dzięki moim zestawom podróżnika, już dawno spenetrowałem teren tej wyspy.
Jimmi: Ta?
Hiroto: Ehem. A tam jest wulkan. <wskazuje>
Jimmi: Co? To tylko zwykły pagórek...
Hiroto: Nie, to wulkan. I to aktywny.
Jimmi: Tia.
Hiroto: Szacuję, że wybuchnie dzisiaj. Wszyscy zginiecie.
Jimmi: Nawet, jeśli ma coś tutaj wybuchnąć, to ty magicznie wyparujesz?
Hiroto: Nie, ale ja nie zginę. Po mnie przylecą obcy!
Jimmi: Cały ty... dobra zmywam się stąd.
Hiroto: Jak chcesz.

Jimmi powoli zbliżał się do brzegów jeziora. Płynął, zauważył ładną niebieską rybkę.

Jimmi: Aleś ty ładna! Chodź do Jimma.
Hiroto: Nie radzę..
Jimmi: Phi, a co niby może mi zrobić? To tylko ładna, bezbronna rybka.

Tylko przyłożył do niej rękę, a rybka mocno ugryzła go w łapę.

Jimmi: Aaaaał!
Hiroto: Mówiłem...

**

Eris zapukała do domku numer sześć. Zza drzwi bohaterowie usłyszeli głos.

Artur: Odczep się, Haruko! Nie zamierzam grać z tobą w nogę!
Eris: Tu ekipa Zgody i Niezgody! Otwieraj.

Artur przekręcił klucz i drzwi stanęły otworem. Ubrany był w ładny żakiecik.

Artur: Czyżby w końcu nadszedł dzień, w którym opuszczę tę przeklętą wyspę?!
Eris: Nie.

Zamknął przed nimi drzwi.

Eris: Otwieraj!

Wykonał polecenie.

Artur: Żeby było jasne – wszyscy zapłacicie za wyrzucenie mnie z programu! Gdy tylko dorwę delikwenta, który sfałszował głosowanie, nie ręczę za siebie! Słyszycie?! Jeszcze pożałujecie, wszyscy pożałujecie! To ja powinienem być w finale. Słyszycie?! JAAAAAAAAAAA!
Patryk: I tak byś nie był... odpadłbyś w następnym odcinku, nikt cię nie lubi...
Artur: Och, zamknij się!

Trzasnął głośno drzwiami i przekręcił kluczyk.

Eris: Jeżeli serio chcesz się wydostać z tej wyspy, bądź przy głównym basenie o dwudziestej!
Patryk: Ooo, co będziemy robić?
Eris: Zobaczysz, zobaczysz.
Patryk: Dobra, ja idę do bufetu..

Patryk oddalił się od bohaterów.

Eris: Dobra i my się zmywajmy. Idę do jabłkowego sadu, tymczasem my spotkamy się już o dwudziestej!

**

Eris: Witam wszystkich zgromadzonych! Znajdujemy się w miejscu potocznie nazywanym głównym basenem. Za chwilę nasi byli zawodnicy dowiedzą się, z jak trudnym zadaniem będą musieli się zmierzyć. Zanim jednak do tego dojdziemy, każdy z nich powie nam, którego zawodnika faworyzuje! Gotowi? Czas na ciąg dalszy ZGOOODY I NIEZGOOODY!

Grupka kamerzystów podeszła do zamyślonej Niki, która siedziała w rogu basenu.

Eris: Niko, powiedz nam szczerze, który zawodnik według ciebie to kłamczuch. Komu kibicujesz?
Nika: Ja... ja.... dajcie mi się zastanowić, proszę.
Eris: Masz 20 sekund. 19,18...
Nika: Dobra, dobra. Muszę wymyślić sensowną wypowiedź, żeby znowu nie została zrozumiana inaczej. Musi być przejrzysta i łatwa w odbiorze. Tak.
Eris: Koniec czasu.
Nika: CO?
Eris: Twój wybór to?
Nika: Ja... nie chcę być ''stronna''. Kibicuję obojgu, oboje zasługują na wygraną. Nie potrafię wybrać, jestem za obojgiem. Obu lubię tak samo, jak zresztą wszystkich.
Eris: A tak formalnie, to komu kibicujesz, a kogo uważasz za kłamczucha?
Nika: Jejku, ja... już mówiłam. To moja odpowiedź. Koniec, kropka.
Eris: Musisz dokonać wyboru. Teraz. Nie mamy czasu.
Nika: Już powiedziałam.
Eris: Jeszcze chwila, a twoja dwustronność zostanie źle wykorzystana później na finalistach...
Nika: Nie! Proszę!
Eris: Trzy, dwa...
Nika: Dobra! Formalnie głosuję na Ramzesa, tak na 51%. Pozostałe 49% na Autora...
Eris: Czyli faworyzujesz Ramzesa, a uważasz, że Autor to kłamczuch.
Nika: Nie! Tak... wylosowałam. Nie oskarżam nikogo o bycie kłamczuchem... serio.
Eris: Czyli Autor!
Nika: Tak, ale też...
Eris: Mamy więc głos Niki. Jeden punkt dla Autora.
Nika: Och, to nie ta...
Eris: Czas na Haruko!
Nika: Jeszcze chciałab...
Eris: Cicho! Uszanuj zdanie innych, oni milczeli jak ty mówiłaś! Ech, ta dzisiejsza młodzież.
Nika: Och!

Kamerzyści zebrali się obok żaby.

Eris: Haruko... jak myślisz, kto jest kłamczuchem?
Haruko: Tego nie wiem, ale wiem, kto wygra.
Eris: Tak więc?
Haruko: Wielki i wszechmocny Autodestruction! Juhu!
Eris: Czyli głos na Autora.
Haruko: Jeszcze coś!

Bohater podszedł do kamery.

Haruko: Autor, jeżeli to oglądasz, to wiedz, że jesteś supeeeer i w ogóle juhuuu! Wygrasz to, wygrasz to!
Eris: Emmm... dobrze. Znamy już głos łamaczki serc i tego grubego dzieciaka, czas na Krzysztofa.

Zapadła cisza.

Eris: Krzysztofie?
Krzysztof: Biorąc pod uwagę niepokojące zachowanie Autora, jestem skłonny głosować na Ramzesa. Nie przez to, że go bardziej lubię, ale... Ale nagroda w jego rękach będzie bezpieczniejsza. Autor zamienił się w dziką bestię… nie panuje nad sobą.
Haruko: Do czego wnosisz?
Krzysztof: Wyzwolił swoje ''drugie ja'', tamo zostawiając gdzieś indziej. Złapał strach za gardło... oszalał.

Haruko gniewnie spojrzał na koguta.

Haruko: Jak śmiesz obrażać wielkiego i wszechmocnego?!
Krzysztof: Nikogo nie obrażam! Po prostu mówię, jak wygląda sytuacja...
Haruko: A mi to wygląda na jawne obrażanie Autodestructiona!
Krzysztof: To sobie tak myśl. Powiedziałem tylko i wyłącznie prawdę.

Krzysztof nie zdołał nawet pięć razy mrugnąć, a Haruko popchnął go w wodę.

Haruko: Tak to już jest, jak ktoś obraża potężnego Autodestructiona!
Krzysztof: Brrrr!
Haruko: Autor, wiedz, że jestem z tobą!
Eris: Bądź co bądź punkt zgarnia Ramzes. 2:1 dla Autora. Hiroto?

Cisza.

Eris: Gdzie jest Hiroto?!

Nagle rozległ się dźwięk, przypominający pisk małej dziewczynki.

Eris: KTO TO?

To był Krzysztof. Trzymając się barierki, próbował wyjść ale coś ciągnęło go za nogę.

Krzysztof: Pomocy!!! Coś mnie ciągnie za nogę!
Haruko: To się nazywa karma, mhahahah.

Nagle krzyki ustały. Z wody wynurzył się Hiroto.

Hiroto: Dobry jesteś. Prawie mi się udało ciebie wciągnąć.
Krzysztof: Co ci strzeliło do głowy?!
Hiroto: Nudzi mi się.
Krzysztof: Och...
Eris: Hiroto, na kogo głosujesz?

Hiroto chwilkę się zastanowił.

Hiroto: Obojętne mi to.
Eris: Musisz kogoś wybrać.
Hiroto: Niech będzie Autor.
Eris: 3:1. Nieźle.

Hiroto nabrał powietrza i znów zanurzył się w wodę.

Eris: Jimmi?
Jimmi: Ramzes. Nie pozwolę, aby ten przerośnięty mięśniak zgarnął to głupie jabłko!
Eris: 2:3, czyżby kolejny głos oznaczał remis?

Wszyscy spojrzeli na milczącego dotąd Artura.

Eris: Artur, na kogo głosujesz?
Artur: Na nikogo nie głosuje. Żaden z nich nie zasługuje na wygraną, nie to, co ja.
Haruko: Pfff...
Artur: No co? Taka jest prawda.
Eris: Musisz podjąć wybór. Teraz.
Artur: Nic nie muszę. Nie jestem już waszą lalką na sznurki, jestem wolny. Nie macie prawa mną rządzić.
Eris: Och, czy tak trudno powiedzieć czyjeś imię?

Artur wyciągnął z kieszeni swojej bluzy telefon. Wykręcił szybko numer i odszedł od bohaterów, rozmawiając z kimś przez telefon.

Eris: Dobra, nie przedłużajmy – nim zajmiemy się później.
Patryk: Teraz chyba kolej na mnie.
Eris: Tak więc?
Patryk: Ramzes. On bardziej zasługuje na tą wygraną... może kiełbaski?
Eris: Dobrze więc, mamy remis. Głos Artura go rozstrzygnie.

Tymczasem Artur znów znalazł się w polu widzenia postaci.

Artur: Przykro mi, ale będę się zmywał. Zastanawiam się tylko, dlaczego nie zrobiłem tego wcześniej...
Haruko: Znaczy się, że głosujesz na wielkiego i wszechmocnego?
Artur: A niech ci będzie. Domyśliłem się, że to Ramzes musiał sfałszować głosowanie... tak. Był taki zazdrosny, że jestem od niego lepszy.
Eris: Autor więc wygrywa wasze głosowanie. Ale...
Artur: Żegnam.

Nad postaciami pojawił się helikopter, z którego wyrzucono linę. Artur pośpiesznie ją złapał i wspinał się ku siedzeniu.

Artur: Żegnajcie, frajerzy!

Artur wspiął się i rozsiadł się wygodnie. Helikopter wzbił się w górę.

Krzysztof: Ahaaa...
Eris: Cóż, jego strata. Czas abyście udowodnili jak bardzo kibicujecie waszym faworytom!
Jimmi: Em?
Eris: Jedna osoba z każdej grupy wystartuje w szalonym wyścigu surfingowym!
Jimmi: Ale gdzie?
Eris: Po rzece, która ciągnie się przez całą wyspę... Zaczynając od wulkanu!

Hiroto wynurzył się z wody.

Hiroto: Ktoś powiedział wulkan?!
Krzysztof: Tia.
Eris: Ale dajcie mi powiedzieć najlepsze... grupa, która wygra, zapewni faworytowi specjalne cacko, które zapewni mu, być może 50% wygranej finału. Więc, kto się zgłasza?
Haruko: Ja będę przedstawicielem Autodestructiona! Juhuuu!
Eris: A ktoś od Ramzesa?
Jimmi: Ja chcia...
Nika: Właściwie, chce przejść oficjalnie na stronę Ramzesa. Tak.
Eris: Świetnie, więc od Ramzesa Nika.
Nika: Co? Ale nie...
Eris: Och, cicho bądź. Zaczynamy?
Haruko: Taaaak!
Nika: Mam nadzieję, że to chociaż bezpieczne...
Eris: No oczywiście.

Nagle z niesprecyzowaną szybkością helikopter Artura wpadł w basen. Koło niego wpadła też duża kula.

Nika: Oł...
Artur: Aaaaa!
Jimmi: A wam co?
Artur: Lecimy tu sobie... a tu wielka kula ognia wpada wprost na nas! Przeklinam tą wyspę! Och!
Nika: To chyba nie oznacza, że...
Eris: Tak, dobrze myślisz! Erupcja wulkanu! Zapowiada się ciekawie!
Nika: Och, nie ja...
Haruko: Juhuuu! Zaczynajmy!
Eris: Zostańcie z nami!

**

Eris: Witam was wszystkich w dalszych zmaganiach naszych byłych obozowiczów! Za chwilkę Nika razem z Haruko stoczą walkę za swoich faworytów! Gotowi?

Bohaterowie spojrzeli przed siebie.

Nika: To naprawdę niebezpieczne! Nie powinniśmy... lawa... zaraz tu będzie. To dopiero niewinny początek erupcji!
Haruko: Tchórzysz, co?
Nika: Nie, ale ja..
Haruko: Ko-ko-ko!
Nika: OCH, ZROBIĘ TO!
Eris: Hihihihi. Macie tutaj swoje deski. Czas… START!

Wystartowali. Oboje ruszyli w dół pędząc po falach rzeki.

Nika: Aaaaa!

Dziewczyna ledwo utrzymywała się na desce. Często upadała i nie mogła się podnieść. Harukowi wychodziło znacznie lepiej.

Jimmi: Dawaj Nika! Dasz radę!
Krzysztof: Wątpię. Patrz, okropnie jej to wychodzi..
Jimmi: Och, cicho bądź!

Ale naprawdę tak było. Nika po raz kolejny upadła, tym razem ledwo złapała się deski. Haruko wystawił jej tylko język i ominął stający przed nim kamień. Jego świetne uniki przerwała kula ognia, uderzająca w wodę tuż przed nim.

Haruko: Aaa!

Nika nie kontrolowała już deski i wpadła na Haruko.

Haruko: Uważaj, jak jedziesz!
Nika: Ale ja...
Haruko: Cicho!

Popłynął dalej. Szalone ogniste kule co chwilę uderzały w powierzchnię wyspy. Haruko trafił na kolejną trasę rzeki i wpłynął do jaskini. Sprytnie uderzył w jeden z kamieni nad jaskinią. Ten wywołał lawinę, która zablokowała wejście.

Nika: Jestem zgubiona... super.

Usiadła na desce, widocznie się poddając.

Jimmi: Musimy jej pomóc!
Patryk: Ale jak?
Jimmi: Znajdziemy inne wejście do tej jaskini... tak!
Krzysztof: Ja w to nie wchodzę... to co najmniej niebezpieczne.
Jimmi: Dla ciebie wszystko jest niebezpieczne... Chodź Patryk, za Ramzesa!
Patryk: Za Ramzesa!

Bohaterowie udali się brzegami skał do jaskini. Postanowili obejść ją z każdej strony, tak by znaleźć inne wejście.

Patryk: Aleee ona wielka... dużo nam zajmie, zanim ją obejdziemy.
Jimmi: A może tak górą?
Patryk: Jak chcesz.

**

Haruko: Juhuuuu! Prowadzę, och yeah!

Haruko spokojnie przemierzał wody rzeki. Jaskinia wyglądała pięknie.

Haruko: Autor, wiedz, że wygraną masz w kieszeni!

Nagle górna powierzchnia jaskini pękła. Patryk zleciał na Haruko.

Haruko: Aaaaa!
Paryk: Ups, przepraszam...
Haruko: Co ty tu robisz?
Patryk: Chcę cię powstrzymać!
Haruko: Aha...
Patryk: Więc... więc...
Haruko: No dawaj, powstrzymaj mnie.
Patryk: Ok.
Haruko: Patrz, bocian!

Patryk obrócił się, a Haruko popchnął go. Zaskoczony Patryk znalazł się w wodzie, a Haruko popłynął dalej. Nagle pękła kolejna warstwa i tym razem Nika wpadła w wodę.

Haruko: Co? Teraz ty?!
Nika: Ojejku...
Jimmi: Powodzenia Nika!

Dwójka zawodników znowu popłynęła po rzece. Tym razem Nice szło znacznie lepiej i szybko dawni obozowicze wydostali się z jaskini.

Eris: Ooo, widzę, że zawodnicy zbliżają się do mety! Kto będzie pierwszy?

Nika wyprzedziła Haruko.

Nika: Za Ramzesaaa!

Krzycząc to, nie zauważyła skały wystającej nad powierzchnię rzeki. Przewróciła się.

Haruko: Hahaha!
Nika: Aleś ty niemiły!
Haruko: Za wszechmogącego!

Nika nie dawała za wygraną. Wstała i ruszyła. Podczas wizyty w jaskini erupcja nieźle się toczyła. Bohaterowie stali koło mety, niecierpliwie czekając. Po jakimś czasie była zawodnicza dogoniła przeciwnika. Od mety dzieliło ich już tylko kilka sekund.

Jimmi: Nika, Nika!

Aby przekroczyć metę bohaterowie musieli wskoczyć na rampę i wycelować w miejsce upadku. Oboje to zrobili.

Eris: Tak więc super bonus w finale wygrywa...

Chwila napięcia...

Eris: Wygrywa...

Jeszcze jedna chwila napięcia...

Jimmi: A można tak szybciej?!

Do wody wpadł Haruko.

Eris: Autor!
Haruko: Juhuuu!
Jimmi: Buuu! Gdzie Nika?
Eris: Mnie się nie pytaj.

Nagle w powietrzu pojawiła się Nika przytulona do swojej deski (a raczej jej niewypalonej części) i wpadła w wodę.

Nika: Gejzer!
Eris: Brawo Nika. Właśnie zaprzepaściłaś szansę dla Ramzesa na super cacko.
Nika: Och, nie chciałam!
Eris: Po raz kolejny złamiesz jego serce, a raczej to co z niego pozostało.
Nika: Ale ja...
Eris: Ciii... tak więc...

Nagle ogromna kula ognia uderzyła w wodę, a za nią kolejne.

Bohaterowie: Aaaa!
Eris: Zmywajmy się stąd! A wy nie przegapcie kolejnego (ostatniego już) odcinka Zgoooody i Niezgooody!

_________________
Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
:(


So, 30 lis 2013, 20:55
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Kacper, muszę przyznać, że całkiem niezły i ciekawy odcinek specjalny. Bardzo mi się podobał ten wyścig pomiędzy Niką a Haruko. Poza tym, że on wygrał (w szczególności wygrał za Autora) to był bardzo zawzięty i zuchwały. Humor jest, ale i małe błędy interpunkcyjne też są. Ocena to 9,5/10. Oczywiście czekam na finał tej fascynującej opowieści, jaką jest Zgoda i Niezgoda :) .

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


So, 30 lis 2013, 21:04
YIM WWW
Mag bezczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 2 gru 2009, 17:21
Posty: 1196
Lokalizacja: Cały świat
Naklejki: 7
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Ten odcinek podobał mi się najbardziej ze wszystkich.
Chyba przez te drobne skandaliki, jakimi raczyłeś postronnego czytelnika.
Te z udziałem Niki podobały mi się najbardziej, zachowywała się tak komicznie...
Tylko co z wątkiem kłamczucha? Ostatecznie skończyło się na tym, że postacie wybierały osobę której kibicują, a nie tą która odpadnie... :(

Tak czy siak dzięki humorowi tego odcinka zasłużyłeś na ocenę 10/10 :D
Czekam na finał!!!

_________________
Obrazek


So, 30 lis 2013, 21:36
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 11 sie 2013, 09:36
Posty: 276
Naklejki: 0
Post Re: Zgoda i Niezgoda
SUPER opowiadanie ale ocenię w dniu premiery ostatniego odcinka ;) .

Gdyby nie to, że obserwuje cię od pewnego czasu pomyślałbym, że nabijasz sobie posty... Zgodnie z regulaminem każda ocena w dziale OPOWIADANIA powinna być dłuższa niż jedno zdanie. Wiem, że dotąd było to różnie egzekwowane, ale od dzisiaj i teraz będę tego pilnował u wszystkich / AdamMag


Ostatnio edytowano So, 18 sty 2014, 19:23 przez AdamZet27, łącznie edytowano 1 raz



So, 30 lis 2013, 21:36
Projektantka Mostów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11
Posty: 307
Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Dobrze, dawno nie ma żadnych komentarzy, a ostatnio też się zapomniałam, więc należy nadrobić straty.
Błędy... Gdzie? xd Starałam się poprawić pracę Kacpra, ale najwyraźniej nie nadaję się na to stanowisko.
Fabularnie jest dobrze, choć wg mnie dalej są błędy logiczne, których nie chciałeś, abym poprawiła. Ogółem wszystko zachęca do przeczytania kolejnego odcinka i mam nadzieję, że niedługo będzie mi to dane.
I pamiętaj, choć nie zawsze komentuję, to czekam na kolejne części.

_________________
To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie.
Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!

Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...


N, 29 gru 2013, 16:47
Pod-ziemniak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 26 lip 2012, 09:49
Posty: 1691
Naklejki: 10
Post Re: Zgoda i Niezgoda
To może ocenie. :mrgreen:
Opowiadanie jest według mnie bardzo dobre. Wszystko to co potrzebne w tego typu opowiadaniach jest na swoim miejscu. Ten rozdział oprócz tego, że jest śmieszny, jest jeszcze ciekawy. Ostateczną ocenę wystawie po zakończeniu ZiN. Czekam na ostatni odcinek. Powodzenia w pisaniu! :)


Pn, 30 gru 2013, 09:26
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53
Posty: 1778
Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
Post Re: Zgoda i Niezgoda
Witam.
Przed wami finał mojego jedynego poważnego opowiadania - Zgody i Niezgody. Owszem, pisałem je pół roku, ale mam nadzieję, że zawartość pozwoli wam mi wybaczyć. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z finalnej wersji. Bardzo prosiłbym o komentarze, gdyż są dla mnie bardzo ważne i to one powiedzą mi jak wypadł ten odcinek. Jeszcze zanim... chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować Nice, bez której finał ten nie byłby taki jaki jest. Tak więc, miłego czytania i... słuchania. :wink:

Zgoda i Niezgoda
Odcinek 10: To już ostatni raz, naprawdę!

Eris: Poprzednio w Zgodzie i Niezgodzie! Razem z ekipą mojego show odwiedziliśmy naszych byłych zawodników na Wyspie Relaksu! Zobaczyliśmy jak spędzają swój czas, a potem spytaliśmy komu kibicują w finale. Ostatnie skończyło się na szalonym wyścigu po rzece pomiędzy Niką a Haruko. Ostatecznie to Haruko wygrał dla Autora super cosiek. Ale co dzisiaj? Dzisiaj czeka was najbardziej dramatyczny i porywający odcinek! Minęły już około dwa miesiące odkąd zawodnicy zamieszkali na wyspie, a dzisiaj na placu boju zostanie już tylko jeden – zwycięzca! Kto to będzie? Opanowany i pomysłowy Ramzes, czy wybuchowy i silny Autor? Zróbcie kanapki, załatwcie sprawy w łazience, usiądźcie wygodnie iiii
Kacper: Skończyłaś?
Eris: Kacper? Co ty tu robisz? Dlaczego przeszkadzasz w moim wejściu?
Kacper: Wyluzuj trochę. Dzisiaj będzie trochę inny finał.
Eris: Wyluzować?! Jak to inny?! O co ci chodzi?!
Kacper: Dalej ja z tym lecę, Eris.
Eris: Nieeee! To moje show! Oglądajcie finał ZGOOODY I NIEZGOOODY!
Kacper:  MUUUUUUUU-SIIIII-CALLLLL! 

Stop, stop, stop...
Ale zanim.
Chciałbym tylko zaznaczyć że ten odcinek jest musicalowy i naprawdę muuusicie się wczuć w te piosenki.  Wszystko co potrzebujecie to youtube. Macie linki, więc byłoby super gdyby w tle leciała muzyka a wy byście czytali tekst . Chciałbym żebyście się wczuli by to naprawdę przekazać, co autor miał na myśli jak puszczał sobie te piosenki. Tekst jest zaznaczony na fioletowo. Jeśli naprawdę to nie wasz klimat, to możecie tylko czytać. 


Spoiler:


**

Trzecia w nocy. Ramzes niespokojnie obracał się w łóżku, oczekując godziny
pobudki omówionej z Eris. Nie mógł zasnąć, zbyt duża presja. Jeszcze tego samego dnia mógł wygrać legendarną nagrodę... jest już tak blisko celu. Tak blisko, to już ostateczna rozgrywka. Tym razem została tylko dwójka, jeden przegrany i jeden zwycięzca. Nikogo pomiędzy.


Ramzes: Nie przypuszczałem, że to ja będę jednym z dwóch ostatnich obozowiczów na wyspie. Tak, zostałem tylko ja i Autor. Zupełnie sam w tym przerażającym domku...

Drzwi w pokoju gwałtownie otworzyły się pod wpływem silnego przeciągu. Ramzes przełknął głośno ślinę.

Ramzes: Tak, brakuje mi innych... Nawet Artura!

Przeciągnął się po czym wstał z łóżka. Zamknął okno i podszedł do drzwi, aby je również zamknąć. Nie spodziewał się jednak, że na zewnątrz leżała różowa paczka. Paczka owinięta w ładną czerwoną wstążkę, z nadrukiem ''dla Ramzesa''. Zaciekawiany zagadkową wiadomością wziął ją ze sobą, po czym zamknął drzwiczki.

Ramzes: Dawno niczego nie dostałem, właściwie to nigdy! Poczta w naszych stronach jest czymś bardzo drogim, w końcu bociany nie rosną na drzewach...

Rozpakował różową paczkę. W środku znajdował się liścik i... jabłko.

Ramzes: Jabłko?

Nim zdążył jeszcze pomyśleć, jabłko przyłożył do ust. Na szczęście jego mózgownica uruchomiła myślenie sekundę później i odłożył jabłko. Otworzył liścik. Oto jego treść:

Oto jabłko niezgody – znak kłamstwa. To właśnie ty zostajesz jego posiadaczem i to już od ciebie zależy czy zachowasz to w tajemnicy. Jabłko jest dowodem twojego kłamstwa w finale – tu zamieszczam tobie wskazówki co do rozwiązania finałowych rozgrywek. Jeżeli dobrze to rozegrasz, jesteś pewnym zwycięzcą. Jeżeli chcesz jednak jeszcze bardziej oszukiwać w finale, poszukaj czegoś więcej. Ta paczka to pewnik wygrania w finale. Wykorzystaj ją według twojego wyboru.


Ramzes: WooW...

Na samym dole kartki znajdowały się przydatne sugestie dotyczących zadań czekających zawodników w finale. Przy większości z nich znajdowała się jakaś literka – połączone razem tworząc bezsensowny wyraz. Ramzes zdał sobie sprawę, jak wielką przewagą ma już w tej ostatecznej walce. A może nie powinien tak oszukiwać? Co jeśli się wyda? Nie, to przecież niemożliwe. Ramzes głęboko nad tym pomyślał. Schował paczkę pod łóżko i położył się spać. Tym razem był spokojniejszy.

**

Eris: Zanim przejdziemy do oficjalnej części naszego finału, poprosiliśmy naszych obecnych obozowiczów o zwierzenie się w schowku.
Ramzes: Co sądzę? Cały ten program jest dla mnie wielką przygodą więc szkoda, że to już ostatni dzień.
Autor: Ten program to jedna wielka porażka. Zadania były wyjątkowo proste, nie na miarę wszechmogącego.
Ramzes: Zadania? Muszę przyznać, że nie wszystkie były proste. Niektóre sprawiły mi dużo problemów, ale na szczęście z każdym sobie poradziłem.
Autor: A ci zawodnicy, to jeszcze większa masakra. Tak, banda nieudaczników. To nie są przeciwnicy dla wielkiego i wszechmocnego.
Ramzes: Wszyscy zawodnicy byli spoko, do nikogo nic nie mam. Wszystkich bardzo polubiłem, szczególnie Nike... Ach, nie mogę się doczekać naszego spotkania! Tak bardzo tęsknię!
Autor: Żyłem przez te dwa miesiące z maszyną do jedzenia, czy zakochanym w sobie frajerem...
Ramzes: Jedzenie? Cóż... nie było takie... uszło. Mogło być gorsze.
Koziołek Diabołek: Myślicie, że łatwo było gotować dla tych przerośniętych bachorów?! Całe noce tyrałem, żeby mieli co jeść. I co z tego? NIC! Nikt tego nie doceniał...
Autor: Żarcie było okropne, nie na miarę Autodestructiona!
Ramzes: Emmm, nie jestem przecież taki chciwy, niech wygra najlepszy.
Autor: Co sądzę o przeciwniku? Nie ma szans.


**

Godzina 9:00, po śniadaniu. Przy domku Eris.

Eris: Witajcie finaliści! Czas na ostatniej wyzwania w tymże show, jednak zanim wam je wyjaśnię powitajcie byłych zawodników programu.
Ramzes: Pojawią się? Ale super!
Autor: Och...

Zza domku wyjechał mały samochodzik golfowy prowadzony przez Koziołka, siedzieli w nim byli zawodnicy show.

Koziołek Diabołek: Koniec przejażdżki! Wysiadać!

Bohaterowie pośpiesznie wysiedli z samochodu. Zmierzali w stronę zawodników.

Ramzes: Jak dobrze znowu was znowu widzieć! Co tam u was słuchać?

Zapytał radośnie chociaż mało go to obchodziło. Chciał najbardziej zobaczyć Nikę.

Haruko: Zamknij się! Witaj wielki Autodestructionie! Chwała tobie na wieki!

Reszta milczała.

Autor: Co? Tylko ty zamierzasz składać pokłony wielkiemu? A reszta to co się tak patrzy?
Hiroto: Nie wyglądasz mi na Cesarza z odcinka 34. Sorry.
Autor: Ahm, jesteście tylko bandą nieudaczników. Skoro większość z was nie chce składać mi pokłonów, później pożałuje.
Eris: Cóż... jak widzicie przygotowałam dla was dwa trybuny – po prawej stronie niech siądą fani Ramzesa. Po lewej Autora. Kogo wybieracie?

Nika, Krzysztof, Jimmi i Patryk usiedli w trybunie Ramzesa. Haruko, Hiroto i Artur w trybunie przeciwnika.

Eris: Jak widzimy, Ramzes ma w swoim fan clubie więcej fanów.
Ramzes: Dziękuję, jesteście kochani!
Autor: Nie obchodzicie mnie wy...wy...wy wstrętne karaluchy!

Hiroto wstał z miejsca. Przeszedł na stronę Ramzesa.

Autor: A idź se!
Eris: Wyzywaj ich, wyzywaj. Jeszcze nie wiecie, że rada wyrzuconych bardzo przyda się wam w finale.
Jimmi: To znaczy?
Eris: Wszystko wytłumaczę za chwilę. Zanim jednak, chyba wszyscy jesteśmy ciekawi co zrobicie z nagrodą, o ile ją wygracie. Kto zaczyna?
Ramzes: Może ja. Chciałbym je sprzedać, a pół kwoty którą uzyskam chcę przeznaczyć na cele charytatywne. Drugą połową pomogę mojemu państwu, przetrwać okresy suszy. To chyba tyle...
Patryk: Ochh, ale jesteś hojny! Ja bym to jabłko po prostu zjadł!
Artur: Uważaj, bo zaraz rzygnę tęczą...
Eris: Autor?
Autor: Sprzedam je, i zostawię pieniądze dla siebie. Coś jeszcze?
Eris: Nie. To wystarczy.
Haruko: WIELKI I WSZECHMOCY RZĄDZI!!!
Eris: Proszę o ciszę! Chyba chcecie, abym w końcu zdradziła zadania finałowe, co?
Ramzes: Tak! Jesteśmy gotowi!

Dziwnie się uśmiechnął. Przestudiował już wszystkie wskazówki zawarte w paczce, więc dobrze wiedział co ich czeka.

Autor: Autodestruction jest zawsze gotowy. Nawet kiedy śpi.
Eris: Dobrze. Przed wami pięć mega-epicko trudnych zadań. Każde z nich będzie całkiem inne i będzie polegało na czymś kompletnie innym. Niemniej jednak każde z nich będzie wymagało od was dużo siły, mądrości i sprytu. Nie możecie również zapomnieć o tym, że nie będzie to zabawa. W każdej chwili jeden z was może zrezygnować – jeżeli nie podoła zadaniu. Pamiętajcie, że żadne z was i nas nie chce niczyjej śmierci. Proszę więc o ostrożność. Za chwilkę każdy z was dostanie obrożę na szyję. Jeżeli którychś z was zechce zrezygnować z wyzwania po prostu naciska duży czerwony przycisk na obroży. Ale pamiętajcie, że wycofanie się z danej konkurencji daje jednoznaczne zwycięstwo przeciwnikowi. Do wygrania w każdej rundzie będzie literka. Tak, literka. Po ukończeniu wszystkich zadań słowa ułożone w wyraz dadzą hasło. Hasło jest wygraną. Ale pamiętajcie, że aby zdobyć je całe trzeba wygrać wszystkie konkurencje. Zdobycie mniejszej ilości liter daje tylko zabawę w zgadywanki

Ramzes nagle zrozumiał znaczenie wszystkich literek na jego liście. Tyle, że układały się tylko w jakiś bezsensowny wyraz.

Ramzes: Czy ten wyraz będzie... eeem.... normalny?
Eris: Nie rozumiem.
Ramzes: No, czy będzie to normalne słowo?
Eris: A czemu pytasz?

Widownia widocznie obracała się zdziwiona. Ramzes zaczerwienił się w obawie, że jego kłamstwa zostaną zdemaskowane tak szybko.

Ramzes: Z ciekawości.
Eris: Tak, będzie to normalne słowo w języku polskim.
Jimmi: Mówiłaś coś o naszym udziale w tym całym finale.
Eris: Ano tak. W pierwszych trzech konkurencjach nasi kochani finaliści będą mogli wybrać kogoś z rady wyrzuconych do pomocy. Obojętną liczbę osób, ale należy pamiętać, że raz użytego zawodnika nie można używać później. W tym wypadku Ramzes ma większe pole do popisu.
Autor: Pfff, wielki i wszechmocny nie potrzebuje pomocy innych.
Eris: Jak uważasz. Chyba wszyscy jesteście głodni, prawda? Zapraszam wszystkich na uroczyste śniadanie, po którym rozpocznie się pierwsze wyzwanie.
Patryk: Śniadanie!
Artur: Sam fakt, że odpadłem jeszcze nie znaczy, że nie mogę trochę namieszać. Czas na zemstę! Niech Ramzes pożałuje, że sfałszował wtedy głosowanie. Czas zacząć od drobnych niepowodzeń <wyciąga karteczkę miłosną> Hah.


W drodze...

Jimmi: Powodzenia stary!
Ramzes: Dzięki. Widziałeś gdzieś może Nikę?
Jimmi: Hah, tak. Rozmawia z Patrykiem, zaraz za nami.
Ramzes: Chyba się nie obrazisz, jak...
Jimmi: Biegnij.

Jimmi miło się uśmiechnął, a bohater podszedł do byłej zawodniczki.

Ramzes: Nika! Jak dobrze cię widzieć!
Nika: Ramzes!

Oboje się uścisnęli.

Ramzes: Tak dawno cię nie widziałem... wydawało mi się, że mijały wieki.
Nika: Tak. Przepraszam cię, za te sytuacje w zeszłym tygodni, telewizja..
Ramzes: Jaką sytuację?
Nika: To ty o niczym nie wiesz?
Ramzes: Nieważne. Ważne jest to, że znowu jesteśmy razem!
Nika: To... idziemy?
Ramzes: Z tobą wszędzie.

Artur obserwujący tą sytuację z tyłu wyraźnie się skrzywił.

Artur: Niedobrze. Myślałem, że Ramzes chwytnie tą całą historię z Maksem. Wszyscy dobrze wiemy, że największym słabym punktem Ramzesa jest Nika. Aby go wykończyć, trzeba dojść jedyną możliwą drogą kierującą się Niką.

Po krótkiej wędrówce bohaterowie znaleźli się w stołówce.

Koziołek Diabołek: Witajcie darmozjady. Rozsiądźcie się, posiłek jest na stołach.

Na stołach znajdowały się potrawy, która na pierwszy rzut oka, oznaczałyby, że to urodziny ośmiolatka. Tort, soczki, ciasteczka, babeczki, warzywa i inne takie. Na każdym stoliku znajdowały się czapeczki urodzinowe.

Krzysztof: Aha.
Patryk: WooooW. To co, jemy?
Koziołek Diabołek: I co się tak gapicie? Jeść!

Bohaterowie usiedli przy stolikach. Jedni z Autorem, drudzy z Ramzesem.

Haruko: Tamci się nie znają, największy. Wygramy tą wojnę.
Autor: Toż wiem.
Haruko: Mmm, ale pyszny tort.
Artur: Ja tego nie jem. Kto wie, co ten kozioł do tego napchał...
Autor: Zróbmy z tego lepszy pożytek.
Artur: Co masz na myśli?

Autor po cichu powiedział.

Artur: Dobre!

Tymczasem przy stoliku Ramzesa...

Hiroto: Patryk, zostawisz coś dla nas?
Jimmi: Wznieśmy toast za Ramzesa!
Nika: Tak!

Bohaterowie nalali soczku pomarańczowego i wstali.

Jimmi: Za Ramzesa, za przyszłego zwycięzce programu!

Ucieszony Ramzes nawet nie zdążył wziąć łyka kiedy ogromny kawał tortu uderzył go w twarz.

Autor: AHAHAHHAHAH.

Przybił piąteczkę z Arturem.

Jimmi: Ożesz ty! To oznacza wojnę! Za babeczki!
Patryk: NIEEE, nie marnujcie tego...

Nie zdążył dopowiedzieć kiedy to rzucona babeczka wpadła na niego.

Patryk: O nieee nikomu nie dam marnować tak jedzenia! Na nich!

Zaczęła się prawdziwa wojna na jedzenie. Obie strony rzucały w siebie tym co tylko napotkały na stole. Początkowo obie strony wykorzystywały babeczki, ale później sięgnęli po coś cięższego jak np. garnki wzięte z kuchni. Nagle na polu bitwy pojawił się Koziołek.

Koziołek Diabołek: Co do kurczaka się tu dzieje?!

Kawał tortu uderzył mu w twarz.

Haruko: Ups...
Koziołek Diabołek: Aaaaa! Nędzny śmiertelnicy! Wynocha z mojej kuchni! Nie chcę was tu więcej widzieć!
Autor: Kolejny cel: Zaraz po wygranej kupić tą wyspę a następnie ją spalić. Mhahahhah!

**

Troszkę później...

Eris: Witam ponownie. Gotowi? Czas zacząć pierwsze wyzwanie. Pamiętajcie jednak o złotej zasadzie: bez oszustw! Ten z was który będzie oszukiwał zostanie automatycznie zdyskwalifikowany. Autor, pamiętaj również o swoim super cośku. Dobrze, teraz wybierzcie kogoś do pomocy w tym wyzwaniu.
Ramzes: Nie poznamy najpierw zadania?

Czy to zabrzmiało realistycznie?

Eris: Nie. To jak?
Autor: Autodestruction nie potrzebuje niczyjej pomocy. Sam sobie poradzi.
Eris: Ramzes?

Ramzes głęboko pomyślał. W jego wiadomości nie było nic o wyzwaniu, lecz wypisane były różne bestie. Przy każdej z niej opisane były jej słabe punkty, krótka charakterystyka i tym podobne. Czym może być więc zadanie? Zgaduj zgadulą? A może walka? Wiedział, że Jimmi jest w niej najlepszy, ale może warto byłoby zostawić go na sam koniec? Ma piątkę sprzymierzeńców. Teraz wybierze jedną osobę, a później pozostałych. Tak. Ale kogo? Może najlepiej wykorzystać teraz najsłabsze ogniwo?

Ramzes: Wybieram Patryka.
Eris: Dobrze więc. Waszym pierwszym wyzwaniem będzie walka z najgroźniejszymi bestiami z tej wyspy.

A jednak... - pomyślał Ramzes.

Eris: Każdy z was będzie losował bestię.
Autor: Gdzie będziemy walczyć?
Eris: Na mojej arenie.
Ramzes: To na tej wyspie jest jakaś arena?!
Eris: Tak, w lochach.
Ramzes: To tu są jakieś lochy?!
Eris: Możesz przestać? Może nie przedłużajmy i udajmy się do mojego domku stamtąd zejdziemy do lochów. Czeka was nie lada wyzwanie.

**

Domek Eris...

Krzysztof: WoW, no ładnie się tu urządziłaś...

Nie dało się zaprzeczyć. Różowy domek pełen pokoi wyglądał pięknie. Składał się z dwóch pięter. Na parterze, tuż za kuchnią, znajdował się mały pokoik który znacznie różnił się od pozostałych. Nie miał żadnego sensu, nic w nim nie było oprócz drzwi. Dużo drzwi. Eris wyciągnęła z kieszeni złoty klucz z wzorem jabłka. Włożyła go do jednych z drzwi, które momentalnie przemówiły.

Drzwi: Hasło?
Eris: Szarlotka.

Drzwi stanęły otworem. Zaraz za nimi znajdowały się schody, prowadzące na dół. Po długiem schodzeniu w końcu przed nimi pokazał się korytarz. Musieli być głęboko pod ziemią. Eris poświeciła latarką wzdłuż korytarza. Wzdłuż korytarza ciągnęły się żelazne drzwi z zakratkowanymi okienkami. Podłoga, mury i sufit wykonane były z kamienia.

Nika: Dlaczego świecisz tylko latarką? Nie można zapalić światła?

Eris skierowała snop światła na przełącznik.

Eris: Od tego miejsca przez loch ciągnie się instalacja elektryczna. Ale większość naszych gości woli ciemność. Chcemy ich traktować humanitarnie, więc zwykle korzystamy tylko z latarek.
Krzysztof: Jesteś pewna, że nic nam się tu nie stanie? To miejsce wygląda niebezpiecznie.
Eris: Ucieczka z tego miejsca jest prawie niemożliwa. Oczywiście każda z cel posiada porządnie magicznie zabezpieczenie.

Po krótkiej rozmowie bohaterowie ruszyli dalej. Korytarz często kończył się kolejnym. Droga się dłużyła.

Hiroto: Kiedy będziemy na miejscu?
Eris: Jak dojdziemy.

Ramzesa przerażało to więzienie. Dziwne odgłosy, ta ciemność. Co czai się w za kratami? Coś, z czym będzie musiał za chwilkę walczyć. Kiedy spojrzał w jedno z okienek zobaczył coś okropnego. Zobaczył siebie. Postać wyraźnie krzywo się uśmiechnęła. Zapewne było to tylko złudzenie. Kolejny korytarz był wyjątkowo straszny – tym razem ciszę ogłuszyły krzyki. Krzyki tych, który znajdowali się właśnie po drugiej stronie. Coś złapało Ramzesa.

Ramzes: Aaaaa!

Obrócił się. To Autor robił sobie żarty.

Ramzes: Autor!
Autor: Hihihihi.

Po chwili Eris zatrzymała się.

Eris: Jesteśmy na miejscu. Za tymi drzwiami znajduje się arena, wejście na trybuny jest za rogiem. Patryk, Ramzes i Autor wejdziecie tymi drzwiami. Publiczność kolejnymi.

Bohaterowie wykonali polecenie. Arena w rzeczywistości nie była jakąś wielką areną, a trybuny znajdowały się za szybami, które otaczały pole walki. Eris również znajdowała się na trybunach

Eris: Dobrze, więc... finał uważam za oficjalnie rozpoczęty! Kto pierwszy?
Autor: Wielki i wszechmocny!
Eris: Dobrze. Powiedz liczbę od 1 do 666. Wylosujemy ci więźnia.
Autor: Autodestructon wybiera jeden albowiem jest jedyny w swoim rodzaju.
Eris: Dobrze.. to będzie goblin szarobury. Patryk, Ramzes oddalcie się do tamtego przesiąka.

Ramzes próbował sobie przypomnieć słowa w liście o tym rodzaju goblina. Wiedział tylko, że jest niezbyt szkodliwy.

Autor: Dawajcie mi tu tego goblinka!

Obszerne wrota w rogu areny otworzyły się. Wyszedł z nich mały i ponury goblin. Jego mina mówiła ''rób ze mną co chcesz, obojętne mi to''.

Eris: Uwaaaga... start!

Wielki i wszechmocny podszedł do przeciwnika. Przez chwilkę zmierzyli się wzrokiem po czym goblin odrzekł ponuro:

Goblin: Zrobisz już to co masz zrobić, ile mam czekać?

Autor podniósł przeciwnika po czym mocno nim rzucił. Nikt jednak się nie spodziewał tego co zrobił goblin, który w trakcie lotu wypowiedział kilku niewyraźnych słów. Szybko urosły mu czarne skrzydła i przebijając się przez szybę uciekł z areny.

Eris: Straże, brać go!
Autor: A co ze mną?
Eris: A ty.... powiedzmy, że masz punkt.

Ramzes oburzył się.

Ramzes: Co?! Przecież on nawet nie pokonał tego goblina... więzień uciekł! Oszustwo! Tak ma wyglądać ta gra? Nie należy mu się żaden punkt.
Eris: Nie odzywaj się, nędzny śmiertelniku. To ja tu decyduję kto zdobywa punkty, nie ty. Zobaczymy czy teraz okażesz się taki ''odważny''. Pora na ciebie. Numer.

Eris wyraźnie naburmuszona wypowiedzią Ramzesa wskazała gestem ręki aby podszedł do niej razem z Patrykiem. Tamci posłusznie wykonali zadanie.

Ramzes: Patryk, co sugerujesz? Jaki numerek wybrać?
Patryk: Ooo, weź 472!
Ramzes: Czemu akurat to?
Patryk: Bo to mój osobisty rekord w konkursie ciotuni Zdzisi. Raz w roku, w okresie późniejszego lata gotuje wiele placków. Kto zje najwięcej wygra.
Ramzes: Wow, no to niezły rekord.
Patryk: Nic takiego. Mój kuzyn zjadł dwa razy więcej.
Ramzes: Na Allaha! Niezłą widzę masz rodzinkę...
Patryk: To jeszcze nic takiego. W zeszłym roku, mój brat...
Eris: Skończysz? Trochę nam się śpieszy. To co, numer 472?
Ramzes: Niech będzie.
Eris: Koloroczewnoskór.

Ramzes znowu próbował wrócić wspomnieniami do listu. Niestety, nie przypominał sobie nigdzie takiej nazwy.

Eris: Gotowi?
Patryk: Tak jest, sir!
Ramzes: Mam nadzieję. Dawaj tu go.
Eris: To ona!
Ramzes: Och, wielka mi różnica... Chcę mieć już to za sobą, proszę.
Eris: Kości zostały rzucone. Otworzyć bramę!

Brama została otwarta. Nikt nie wychodził.

Ramzes: Hę?
Patryk: Cip, cip, cip! Gdzie jesteś?

Nagle zza bramy wystawiła głowę mała postać. Była wzrostu zbliżonego do około dorosłego psa rasy ratlerek. Cała tęczowa, posiadała wielkie oczy pełne smutku. Przypominała nieco smoka, ciało pokrywały łuski. Niczym zagubiony smok w ogromnym świecie, którego nigdy nie ogarnie.

Patryk: Ooo, ale słodziak! Jak mamy bić się z takim mizio-pisio-pyszczkiem?
Ramzes: Ciekawe za co go tu wsadziliście. Patryk, uważaj. To coś może być niebezpieczne.
Patryk: Co ty gadasz? Ona? Weź przestań!

Patryk podszedł do tego stwora. Koloroczewnoskór wyraźnie się przestraszył i uciekł do rogu bramy.

Patryk: Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię! Jak cie zwą, słodziutka?

Stwór jakby nieco stracił na strachu. Podszedł do Patryka.

Patryk: No chodź! Czemu jesteś taka smutna, coś cię trapi? Powiedz, wujek Patryk na pewno Ci pomoże!

Stworzenie podeszło. Nieco jakby przytuliło się do Patryka.

Ramzes: Patryk, uważaj! To naprawdę niedobrze wygląda!

Patryk jakby go zignorował.

Patryk: Tak tak, mysiu-pysiu unikaj wujka Ramzesa...
Ramzes: Co? Weź przestań! Musimy go zniszczyć.

Teraz wyraźnie zareagował. Stanął twarz w twarz z Ramzesem.

Patryk: Coś powiedział? Żebym zaraz nie musiał zniszczyć ciebie.
Ramzes: Co? Oszalałeś! Tak, oszalałeś! Co się dzisiaj z tobą dzieje? Otwórz oczy!
Patryk: Jeszcze jedno słowo!
Ramzes: I niby co mi zrobisz? Nie zapominaj, jesteśmy w tej samej drużynie.

Patryk rzucił się na niego. Zaczął uderzać w Ramzesa pięściami. Bohater nie mógł się uwolnić.

Ramzes: Aaaa, zostaw mnie!

Nie zareagował. Ramzes spojrzał na stwora. Nie przypominał on już jednak tego poprzedniego. Zamiast nadmiernej kolorowej barwy był czarny – oczy zamiast smutki ukazywały zło. Jakby się zwiększył. Wystawiał wielkie kły. Zbliżał się.

Ramzes: Patryk, uważaj! Jest za nami.

Nie obchodziło go to. Działał pod wpływem uroku który rzucił na niego stwór. Nim Patryk zdołał znowu uderzyć coś uderzyło go. To był on.

Patryk: Auć! Co do...

Nie dokończył. Ogromne żądło wbiło mu się w plecy. Należało do okropnego potwora, który zamierzał rzucić się teraz na Ramzesa. Ten szybko wstał.

Ramzes: Nie radzę...

Stwór wyjął żądło z ciała Patryka. Ruszył na Ramzesa.
Tymczasem na trybunach, za oknami...


Nika: Ramzes, Ramzes! Uciekaj!
Jimmi: Niech walczy. Lepiej na tym wyjdzie. Ucieczka jest tylko dla frajerów.
Nika: Widziałeś co zrobił z Patrykiem?!
Jimmi: Powinien walczyć. Najwyżej przegra z honorem.
Krzysztof: Obie opcje i tak są bardzo niebezpieczne.
Haruko: I dobrze! Niech zginie.

Artur zaczął się śmiać.

Jimmi: Ty jadowita żmijo! Radzę ci się zamknąć. Nic już nie zdziałasz, dawno zakończyłeś już grę.
Artur: Hoho, zobaczymy. Nie jedno jeszcze zrobię. Jeszcze zobaczycie.
Jimmi: Hahahha. No zobaczymy, zobaczymy!
Nika: Możecie przestać? Patrzcie, co się dzieje na arenie! To nie wygląda dobrze...

- powiedziała wlepiona w szybę.
Rzeczywiście, sytuacja nie wyglądała dobrze. Ramzes biegał jak szalony, uciekając przed potworem. Ten jednak z każdą sekundą był coraz bliżej.


Eris: Pamiętaj, że możesz zrezygnować i dać punkt Autorowi. Lepsze to niż chyba poniesienie ran, nie sądzisz?
Ramzes: Ja.... aaaaaaa. Nie, nie dam mu za wygraną.
Autor: I tak zginiesz. Prędzej czy później. Mhahahaha.

Ramzes padł. Za długo bieg. Zbytnio się zmęczył. Stwór stanął przed nim. Przygotował żądło.

Ramzes: Powiedz mojej matce, że ją kochałem...

Poddał się. Wiedział, że nie może już nic zrobić. Stwór był potężniejszy. Duma nie pozwalała mu nacisnąć przycisku przegranej. Nie, nie da tej satysfakcji Autorowi. Nie dziś. Żądło gotowe do wbicia zbliżało się. Wtem Ramzes zauważył Nikę w oknie. Była przestraszona. Krzyczała coś. Zdawało mu się, że płacze. Otworzył oczy. Nie mógł! Zrobi to dla niej! Wyzwoliła w nim nadzieję. Miłość. Nie da się zabić. Szybko podskoczył na stwora. Ten lekko zaskoczony stawił opór.

Ramzes: No dawaj! Walczmy!

Stwór zapewne i tak tego nie zrozumiał, jednak rzucił się na Ramzesa. Poraniony Ramzes ledwo stawiał się bestii. Biegł. Zaciągnął ją do szyby. Uciekając przed żądłem schylił się. Wielkie żądło uderzyło w szybę tym samym rozbijając je.

Krzysztof: Aaaaaaa! Wszyscy zginiemy! Aaaaa!
Nika: No to mamy problem!
Jimmi: Nie bójcie się! Na potwora!

Eris przeraziła się widząc przebitą szybę. Dawni obozowicze wyskoczyli na arenę rzucając się na potwora. Wszyscy oprócz Artura i Haruko – ci obserwowali sytuację.

Autor: To oszustwo! On ma walczyć sam!
Eris: Tak, w zasadzie....

Nie dokończyła. Potwór przebił jej bezpieczny schron. I ona była w potrzasku.

Eirs: W zasadzie to wszyscy na niego!!! Musimy go jak najszybciej pokonać!

Bohaterowie stawiali opór bestii. Ta coraz bardziej osłabiona ukazała ogromne skrzydła. Wbiła się w powietrze.

Jimmi: Och, nie!
Artur: Zieew!

Bestia zawróciła kierując się na ziemie. Kiedy wszyscy byli gotowi ją złapać, ta niespodziewanie chwyciła Nikę. Znów wzbiła się.

Ramzes: Nika! Nie!
Nika: Aaaaaa! Ramzes, pomocy!

Potwór wyciągnął żądło w locie. Zaczął oplatywać nim Nikę.

Ramzes: Musimy coś zrobić! Szybko!
Hiroto: Och, ale co?! Sytuacja wygląda okropnie.

Rozległ się pisk. To była Nika.

Ramzes: Muszę coś...

Wtem pomysł zawitał w jego umyśle.

Ramzes: Ej ty, panie potwór! Choć tu no, to na mnie ci naprawdę zależy prawda? Zostaw ją, weź mnie. Proszę!

Stwór odwrócił się.

Ramzes: Na co jeszcze czekasz? Świeże mięsko czeka! Hę?

Nie zareagował. Puścił swe żądło zawinięte wraz z Niką na tylną część ciała, a sam przykleił się sufitu. Żądło zwisało.

Ramzes: Musimy je czymś uderzyć.
Autor: Potrzebujesz łuku?

Wyjął go ze swojego podręcznego plecaczka.

Ramzes: Masz go!
Autor: Mhahahah, owszem!
Ramzes: Błagam, daj mi je! Jedna strzała! Zrobię wszystko!
Autor: Uważaj, bo... Aleś ty naiwny.
Artur: Hihihihi.
Ramzes: Autor, błagam!
Autor: Powiadasz: wszystko?

Znów krzyk. Żądło wbiło się w ciało Niki.

Ramzes: Och, nie ma czasu. WSZYSTKO. Dla niej. Proszę...
Autor: Mhahahah.

Stanął.

Autor: Przyklęknij przy wszechmocnym.

Ramzes niechętnie ale to zrobił. Był gotów zrobić wszystko. Dla niej. Musiał ją uratować.

Autor: Powiedz teraz jak bardzo mnie uwielbiasz...

Ramzes wkurzył się. Jednak gotów był zrobić wszystko.

Ramzes: Nad wszystko.
Autor: Teraz naciśnij magiczny przycisk na twojej obroży. Przegraną.
Ramzes: Proszę! Proszę! Strzelaj! Zabij go! Zniszcz żądło!

Nacisnął. Jego obroża zaczęła dziwne się trząść. Przegrał tą rundę.

Ramzes: Strzelaj, błagam! Zrobiłeś to o co prosiłem.

Strzelił. Strzała wbiła się w żądło. To z bólu puściło dziewczynę, która zaczęła lecieć w dół. Złapał ją Jimmi. Ramzes nie zdołał wstać przez chwilę. Podszedł do niego Artur.

Artur: Jesteś przegraną losu, Ramzesie. Jesteś skazany na przegraną. Jesteś nikim.

Plunął mu w twarz.

Eris: No, no widzę, że nieźle się porobiło. Autor zdobywa punkt... tym samym literkę. Co do Patryka i Niki …. musimy ich zabrać do skrzydła szpitalnego. Żądło wprawdzie ich ukąsiło, ale nie wywołało poważniejszych zakażeń. Niedługo powinni dojść do siebie. Wynośmy się stąd.

Wychodzili. Ramzes strasznie się czuł. Dał się upokorzyć. I nie zobaczył jej... chociaż tak bardzo chciał.

**

Leżała uśpiona. Nie otwierała oczu, nie reagowała na wołania. Jakby już nigdy miała nie zareagować.

Ramzes: Naprawdę zrobiłeś już wszystko co mogłeś?
Koziołek: Tak, ile razy można powtarzać?! Potrzeba czasu. Wyzdrowieje. Nie bój się.
Ramzes: Jakie jest tego prawdopodobieństwo? Chcę wiedzieć.
Koziołek: Ale odpowiedzi nie poznasz. Odpocznij. Sam nie wyglądasz najlepiej.

Bał się o nią. Okropne było uczucie, kiedy czuł, że może ją stracić. Teraz znów mu towarzyszyła. Żądło wbiło się dosyć głęboko. Ponoć jadu nie było dużo. Ale kto wiedział? Tak bardzo się ją przejął, że zapomniał o leżącym obok Patryku.

Jimmi: Hej, wszystko okej?

Obrócił się zaskoczony. W drzwiach stał Krzysztof z Jimmim.

Ramzes: Tak, tak. Już dobrze. Tylko czuwam.
Krzysztof: Są w dobrych rękach.
Jimmi: Otworzą oczy.
Ramzes: Mam nadzieję.
Jimmi: Widać, że coś do niej czujesz.
Ramzes: Tak. Dodaje mi nadziei. Gdyby nie ona zginąłbym zabity pod wpływem jadu. Miała dużo szczęścia. Och, ile bym dał, żeby otworzyła teraz oczy!
Jimmi: To co zrobiłeś przez Autorem było...
Ramzes: Wiem, wiem. Okryłem się hańbą. Nie miałem wyboru. Uwierzcie.
Krzysztof: Wiemy. To było coś.
Jimmi: Sam nie miałbym odwagi aby to zrobić.
Krzysztof: Cóż. Zło okryło ich serce. Parszywy Autor, Artur i Haruko.
Jimmi: Tak, trzeba coś z nimi zrobić. Nie mogą wybrać. To oszuści. Wiemy, że ty jesteś niewinny. Oni dzierżą jabłko.

Ramzes zaczerwienił się. Okłamywał ich. To on miał jabłko. Ale cóż miał powiedzieć? Zaryzykował.

Ramzes: Właściwe to, muszę wam coś wyznać...
Jimmi: Hę?

Coś stanęło mu w gardle.

Ramzes: Serdecznie dziękuję wam za wsparcie. Wspaniali z was przyjaciele.
Krzysztof: Och, dziękujemy! Ty również.

Ramzes zrobił dobrą miną do złej gry. Strasznie mu było głupio. Nagle zdawało mu się, że Nika się rusza.

Ramzes: Nika?!

Jednak tylko zdawało. Przyjaciele popatrzyli na niego z żalem w oczach.

Jimmi: Cóż, musimy wracać. Wszyscy. Niedługo drugie zadanie. Nie możesz przegrać, Autor ma przewagę.
Krzysztof: Zgadza się. Powinniśmy już iść.
Ramzes: Dobrze.

Odrzekł ciężko. Raz jeszcze spojrzał na byłą obozowiczkę.

Ramzes: Do zobaczenia...

**

Artur, Haruko i Autor siedzieli w stołówce.

Haruko: Doprawdy, wielki jesteś wszechmocny! Większy niż wszyscy inni!
Autor: Pochlebiasz mi, Haruko.
Haruko: Ale skupmy się na zadaniach... zostały cztery. Uważam, że powinieneś do następnych wybrać nas. Musimy mieć pewność, że wygramy!
Autor: Wielki i wszechmocny sam sobie poradzi.
Artur: Żebyś tylko nie przesądził swoich sił! Ramzes też nie jest głupi, pamiętaj. Mimo wszystko jest jak ciasteczko. Raz ściśnięte, pęknie na zawsze. Trzeba to zrobić.
Autor: Już to zrobiłem.
Artur: Nie, nie – to za mało! Musimy go zniszczyć raz na zawsze.
Haruko: O tak, wszechmocny!
Autor: I tak ciągle to zrobię. Nie będziecie niczego mi wypominać.
Artur: Och...
Artur: Wkurza mnie. Zresztą, jak wszyscy. Działam na własną rękę. Najpierw pozbędę się Ramzesa, a gdy ten dureń Autor wygra, zgarnę nagrodę. Jabłko będzie należało do mnie. Raz na zawsze! Wykradnę je! Zobaczy! Wszyscy zobaczą!

W jego głowie układał się naprawdę okrutny plan. Był bez skrupułów – chciał tylko jednego. Jabłka. Tymczasem do stołówka wtargnęła reszta...

Hiroto: Co wy tu robicie?
Artur: Siedzimy? Nie interesuj się.
Jimmi: Nie zwracajmy na nich uwagi...
Autor: O proszę, jest i nasz pan przegrany... Ramzes. Mhahaha
Ramzes: Odczep się.
Autor: Oooo Ramzesik się boi? O proszę!
Haruko: Hihiihih.
Krzysztof: Ignoruj ich...
Autor: Idioci.
Jimmi: Nie żeby coś, ale ja nie mógłbym tego znosić. Uderzył był kilka razy, a porządnie i by się odczepił. Nie wiem jeszcze czemu Ramzes tego nie zrobił.

Do stołówki wpadła Eris.

Eris: No witam witam. Czas zacząć kolejną rundę waszych zmagań. Drugą. Na stan teraźniejszy to Autor wygrywa 1:0. Zanim zdradzę zadanie, wybierzcie pomagierów.
Autor: Autodestruction nikogo nie potrzebuje. Sam sobie poradzi. Phi.
Eris: Okey. Ramzes?

Jimmi i Krzysztof spojrzeli na niego.

Ramzes: Niech będzie Krzysztof iiii.... Hiroto.
Jimmi: Co? Czemu nie wybrałeś mnie?!
Ramzes: Zostawię ciebie na kolejną rundę.
Jimmi: Żebyś tylko źle tej decyzji nie odczuł.
Eris: Postanowione. Czas przedstawić drugie zadanie. Będzie ono równie epickie jak poprzednie – a może nawet bardziej? Zapuścicie się w głębokie tunele kryształowej krainy.
Ramzes: Po co?
Eris: Aby odnaleźć tam zaginiony ZŁOTY HEŁM. Niestety, dzisiaj jest już nic nie ważny, jednak stanie się on waszym celem.
Krzysztof: Jak głębokie są tamtejsze tunele?
Eris: Kto wie. Dawno ktoś się tam zapuszczał, istnieją straszne pogłoski o tamtym miejscu.
Ramzes: Co? Jakie?
Eris: Ponoć zamieszkują je okropne podziemne trolle i ogromne gąsienice. Być może to tylko legendy.
Krzysztof: Oby, oby. Ja się bardzo boję gąsienic...
Jimmi: Matko...

Jimmi strzelił facepalm'a.

Autor: Coś jeszcze? Wielki i wszechmocny się niecierpliwi.
Eris: Tak. Radzę wam tam bardzo uważać. Pamiętajcie o swoich przyciskach na obrożach – służymy pomocą.
Krzysztof: A może tak jakieś informacje dotyczące hełmu? Gdzie dokładnie możemy go znaleźć?
To istotne.
Eris: Dobrze nie wiem. Legendy głoszą, że leży on w grobie swego dawnego pana – władcy trollów. Miejcie nadzieję, że tak.
Ramzes: O jejku. Zapowiada się straszna przygoda.

Mimo tego był na nią gotowy. Po wcześniejszym zadaniu był zdeterminowany – pełny nadziei. Wie, że Nika chciałaby, żeby wygrał. Tak też zrobi.

Eris: Gotowi?
Autor: Tak!
Ramzes: Zgadza się.
Krzysztof: Ta.

Czekali na Hiroto.

Hiroto: Co tak się gapicie? Hiroto jest gotowy, jak zwykle. Te całe kryształowe krainy przypominają mi odcinek 521 mojego serialu. Może znajdziemy tam zaginionego Cesarza z odcinka 511. Ruszajmy!

Tak też zrobili. Przyjechał do nich Kozioł w swoim małym samochodziku. Podróż zajęła około dziesięć minut. Wysoko jechali wzdłuż i po górach. W końcu stanęli przed dużym zagłębieniem w ziemi.

Eris: Ho ho, widzę, że trolle nie próżnowały. No cóż, to waszej wejście. Trudno znaleźć pośród tych gór jakąś inną szczelinę. Są ukryte.
Krzysztof: Mamy tędy zejść! Szaleństwo! Kompletne szaleństwo!
Autor: Zamknij się.
Krzysztof: Skandal!
Ramzes: Och proszę, nie utrudniaj nam tego.
Eris: Uwaga... start!

Autor czym prędzej wskoczył do szczeliny. Pozostali stali.

Razmes: To co, skaczemy?
Hiroto: Da!

Hiroto wskoczył.

Ramzes: Krzysztof?
Krzysztof: To mi nie wygląda bezpiecznie. Nie powinieneś mnie wybierać, serio...
Ramzes: Ale wybrałem. Może będę żałował, trudno. Nie marudź tylko wskakuj.

Tak też zrobili. Wszyscy znaleźć się w tunelach.

Koziołek: Eris, może herbatki?
Eris: Z chęcią.
Koziołek: Z cytryną?
Eris: Obejdzie się.

**
W czeluściach...

Krzysztof: Ale tu śmierdzi! To miejsce przyprawia mnie o mdłości!
Ramzes: Nikt nie powiedział, ze będzie pachniało fiołkami. Zadanie to zadanie. Wygrana to wygrana.
Hiroto: Dziwnie tu.
Ramzes: Pośpieszmy się, Autor jest przed nami.
Krzysztof: Biegać?
Ramzes: Wypadałoby.
Krzysztof: Ja nie biegnę. Bolą mnie nogi. Poza tym, mało co widzę... Jeszcze się wywalę.

Ramzesowi puściły nerwy.

Ramzes: Nie marudź! Nie po to cię wybrałem! A teraz szybko, żwawo.

Biegli. Nagle rozległ się krzyk. To był Krzysztof.

Krzysztof: AAAAAAAAAAAAA!
Ramzes: Co jest?!
Hiroto: Nie ma go tutaj...
Ramzes: Halo, gdzie jesteś?
Krzysztof: Nie wiem. Wpadłem gdzieś! Pomocy!
Hiroto: Jest gdzieś pod nami. Stamtąd dobiega głos.
Krzysztof: Mówiłem żeby nie biegać, mówiłem... och, głupi ja! Teraz tutaj zginę!
Ramzes: Opanuj się. Uratujemy cię. Musimy jednak zejść na dół. Niebezpiecznym będzie skakać w jakąś dziurę. Poszukamy. Ty tak zostań. Nigdzie się nie ruszaj.
Krzysztof: Nawet gdybym mógł tego bym nie zrobił. Wydaje mi się, ze coś złamałem.
Ramzes: Dobrze. Choć Hiroto, poszukamy. Trochę ciemno.
Hiroto: Ciemno? Ja tu doskonale słyszę!

Tymczasem u Autora...
Autor biegł pośród wąskich uliczek tuneli. W jego oczach kryształowa kraina wcale nie była kryształowa. Była tylko ziemia i gruz. Ciemności. Nigdzie grobu z hełmem. Autor powoli tracił cierpliwość w poszukiwania. Wnet usłyszał dziwne, głośnie okrzyki. Jakby chomików. Dochodziły z dosyć bliska. Co to było? Autor nie mógł pojąć. Chwilkę pomyślał, jednak zaraz ruszył do dalszych poszukiwań. O głosach więcej dowiedział się za to Krzysztof.


Krzysztof: Trufu, trufu... halooo? Jesteście?

Mówił sam do siebie. Mimo że od jego skoku w nieznane minęło zaledwie dwadzieścia minut już się niecierpliwił. Może o nim zapomnieli? Może zamiast schodów szukają hełmu sami? Myślenie przerwał Krzysztofowi głośny ryk. Zaraz po nim ziemia pod nim zaczęła się poruszać. Jakby ktoś coś pod nią drążył. Nagle z ziemi wyskoczyły dwa duże stwory. Z wyglądu przypominały świnki morskie połączone ze świniami. Krzysztof głośno krzyknął, lecz było już za późno. Stwory porwały go pod ziemię.

**

Hiroto: Czuję bardzo dziwny odór.
Ramzes: Nic dziwnego. Od samego początku te podziemia mocno śmierdziały.
Hiroto: Nie, nie. To coś innego. Jakby odór jakiegoś zwierzęcia...
Ramzes: Hę?

Hiroto upadł na ziemię i ją polizał.

Hiroto: Tak, ktoś tu niedawno chodził.
Ramzes: Co poczułeś?
Hiroto: Trudno powiedzieć. Niemniej jednak to coś co niedawno tu przechodziło jest blisko. Musimy uważać.
Ramzes: Oraz szukać jakiegoś łagodnego zejścia na poziom niżej. Och, a powinniśmy się skupić na hełmie!
Hiroto: Nie zdołamy tego połączyć. Autor jest już i tak zbyt daleko. Poza tym chyba bardziej zależy ci na uratowaniu przyjaciela niż literze.

Ale tak nie było. Wręcz przeciwnie – chętnie by go tam zostawił. W jego sercu nie było już choć skrawka współczucia dla Krzysztofa. Bardziej zależało mu na punkcie i wygranej. Zagubiony tylko mu się naprzykrzał.

Ramzes: Nie zwlekajmy. Im szybciej znajdziemy zejście tym lepiej.

Krzyk.

Ramzes: Co to było?!
Hiroto: Te same stwory które zostawiły tutaj ślad.
Razmes: Niezbyt dobrze mi to wygląda, chodźmy stąd.

Tak też zrobili. Kilka poziomów pod nimi korytarzami krążył Autor. Natknął się na sieć kolejek prowadzących w dalszy ciąg tuneli. Te ciągnęły się w nieskończoność – jakby nigdzie nie było wyjścia. Jak w tak wielkim przeciągu korytarzy znaleźć ten jedyny złoty hełm?

**

Krzysztof otworzył oczy. Unieruchomiony, trzymany przez dwie ogromne ręce przeraził się. Widział przez sobą tunel pełny kości, czaszek i innych przerażających elementów. Trzymały go Trolle, pełne nienawiści w oczach.

Krzysztof: Aaaa, puśćcie mnie! Nie macie prawa mnie tu zaciągać!

Te nie odpowiedziały. Ciągnęły do jakby pod magicznym zaklęciem.

Krzysztof: Co chcecie ze mną zrobić?! Co?!

Znów cisza.

Krzysztof: Błagam, nie zjadajcie mnie! Nie jestem smaczny!

Zaczął się wykręcać, jednak na daremnie. Trolle mocno go ściskały. Nagle znów rozległ się okropny krzyk świnek.

Krzysztof: Ciągniecie mnie do nich, tak? Nie radzę! Ja, ja... posiadam magiczne zdolności! Bo zamienię was w kamień! Puszczajcie!

Trolle nagle się zatrzymały.

Krzysztof: No proszę, proszę! Jednak posłuchaliście głosu sumienia.

Te jednak wymówiły tylko kilka niezrozumiałych słów a tunel nagle się rozstąpił. Teraz znajdowali się w obszernej sali. Salę zdobiły diamenty i kryształy oraz wielki tron. Gdzie nie popatrzeć pasł się ogromny świnio-chomik. Na tronie siedziała jakaś postać. Trolle trzymające Krzysztofa nagle przemówiły.

Troll: Znaleźliśmy to dziwne stworzenie na piętnastym piętrze.
Książę Thicord: Pokażcie mi tu go. Jam jest książę Thicord, syn króla tych gór. Kim ty jesteś?

Książę był ubrany w jakieś łachmany a jego głowę zdobił złoty hełm. Krzysztof od razu go zauważył.

Krzysztof: Nazywam się Krzysztof.
Książę Thicord: Ród?
Krzysztof: Hę?
Książę Thicord: Z jakiego rodu pochodzisz? Przypominasz mi kurę, ale w jakimś większym wydaniu.
Krzysztof: Ta... Krzysztof z rodu kurzego oka.

Skłamał.

Książę Thicord: Nie kojarzę tego rodu. Skąd pochodzisz?
Krzysztof: Właściwie to... z tej wyspy?

Trolle zadrżały.

Książę Thicord: O matko.
Krzysztof: Co w tym takiego dziwnego?
Książę Thicord: Moi poddani od dawna penetrują tereny naszej wyspy. Widocznie i nasze potężne oczy nie potrafią dostrzec co się tutaj dzieje. Jak dużo was jest? Ktoś jeszcze tu mieszka?
Krzysztof: Zaraz, zaraz... jak to ''wasza wyspa''?
Książę Thicord: Jesteśmy jej prawowitymi władcami i mieszkańcami. To my zapoczątkowaliśmy tutaj życie przed wiekami. Żyło nam się tu dobrze póki nie zamieszkali tu inni. Toczyliśmy z nimi wiele walk, jednak i nam przyszedł kres. Zabito naszego króla, a nas wygnano. Zamieszkaliśmy tutaj wśród tych gór, czekając na zbawienie. Czekamy już długo.

Krzysztof udawał zainteresowanie, jednak niezbyt mu to wychodziło.

Książę Thicord: Widzę jednak, ze mało cię to obchodzi. Więc jednak, że tak łatwo się z stąd nie wywiniesz. Jako, że pochodzisz stąd będziemy musieli cię przesłuchać.
Krzysztof: Ale ja nic nie wiem! Puśćcie mnie! Jestem tylko niewinnym kurczakiem! Błaaagam!

Zaczął płakać.

Książę Thicord: Dobrze, widzę, że na razie nic od niego nie wyciągniemy. Zabierzcie go stąd.
Troll: Już, panie.
Krzysztof: Gdzie mnie zabieracie?
Troll: Zobaczysz.
Krzysztof: Och, nie! Na tortury, tak?! Błagaaam, wypuśćcie mnie! Błagam!
Książę Thicord: Bezczelny.
Krzysztof: Przeklęta wyspa! Przeklęte złote jabłko! Przeklęty złoty hełm!
Książę Thicord: Co?! Powiedziałeś ZŁOTE JABŁKO?
Krzysztof: Tak powiedziałem. Ale co to zmienia?

Dalej płakał.

Książę Thicord: Dużo. Jest tylko jedno takie jabłko na świecie, legendarne. Bardzo dużo warte. Masz je w posiadaniu?
Krzysztof: Może mam, a może nie mam. Wyraź głębiej swe oczekiwania.
Książę Thicord: To bardzo cenny unikat. Krążą o nich niesamowite pogłoski. To magiczne jabłko, to niewątpliwe.
Krzysztof: A kiedykolwiek je widzieliście?
Książę Thicord: Niestety nie.

Nagle do kurzego móżdżka Krzysztofa wpadł pomysł.

Krzysztof: Bo tak się składa, że mam je przy sobie.

Trolle zadrżały.

Książę Thicord: Pokaż!
Krzysztof: Niestety, blask jego złota was oślepi. Ma wielką magię! Wasze biedne oczy, przyzwyczajone do ciemności ucierpią.
Książę Thicord: Więc jest jakieś inne wyjście, abyśmy je ujrzeli? Tak tylko udowodnisz, że je posiadasz.
Krzysztof: Zaczekajcie.

Musiał coś wymyślić. Wziął z podłogi jeden lepszy błyszczący diament i go podniósł.

Krzysztof: Zmrużcie oczy.

Tak też zrobiły. Krzysztof z lekka pokazał diament.

Książę Thicord: O matko! To one!
Krzysztof: Zgadza się... niesamowite Złote Jabłko!

Lekko się uśmiechnął.

Książę Thicord: Klęknijmy przed nim! Wielki posiadasz jabłka!

Trolle uklękły. Krzysztof schował diament. Nagle poczuł, że świnio-chomik bierze go na plecy.

Krzysztof: Aaaa, co robisz?!
Trolle: Na tron go! Na tron!
Książę Thicord: Nowy władca! Nasz król! Wielki Krzysztof!

Łyknęli to. Krzysztof zamierzał wykorzystać całą tą sytuację.

Krzysztof: Powstańce. Ja, wasz nowy król każe wam odnaleźć moich przyjaciół wśród tych ponurych tuneli.
Troll: Tak królu!
Krzysztof: Oprócz tego, chcę hełmu. Złotego.

Trolle zwróciły się do księcia. Ten zdjął go ze swojej głowy po czym uklęknął składając go Krzysztofowi.

Książę Thicord: Oczywiście królu! Jak wyglądają twoi przyjaciele?

Krzysztof dokładnie opisał Ramzesa i Hiroto. Trolle ruszyły na poszukiwania

**
Ramzes: Kolej!
Hiroto: Zgadza się. Może wreszcie nastąpi kres tej nudnej tułaczki.
Ramzes: Tylko jak tu konkretnie zjechać...
Hiroto: Nieważne, najwyżej skoczymy. Zrobię wszystko, aby jak najszybciej zaprzestać podroży pieszo.
Ramzes: Niech będzie. Ja też mam już dosyć.

Hiroto i Ramzes wybrali sobie wagoniki i wsiedli.

Hiroto: Ruszamy.

Ruszyli. Kolejka gnała tak szybko, że bohaterowie ledwo cokolwiek widzieli.

Hiroto: I jak my tu znajdziemy piętro na którym jest Krzysztof?
Ramzes: Daj spokój! Później go znajdziemy. Teraz najważniejsza jest nagroda.

Nie czuć już żadnego współczucia. Liczyła się tylko wygrana.

Hiroto: Jak uważasz, ty tu rządzisz.

Podróż trwała. Bohaterowie już wcale nie orientowali się w terenie – gnali przed siebie. Minęło dobre dwadzieścia minut kiedy kolejka się niespodziewanie zatrzymała, chociaż droga była dalej.

Ramzes: Co jest?!
Hiroto: Ciii!

Słyszał coś. Były to niewątpliwie paskudne głosy i krzyki.

Hiroto: Wysiadaj! Coś tu jest nie tak!

Schowali się. Nagle z drugiego korytarza wyszła banda trollów.

Troll 1: Mógłbym przyrzec, że coś tu słyszałem!
Troll 2: Zdawało ci się, nikogo tu nie ma.

Po czym się odwrócili, jednak tylko na chwilkę. Kilka sekund później znowu wrócili się na miejsce wagoników.

Troll 2: Czujesz to?
Troll 1: Mówiłem już ci, że coś tu siedzi!
Trolle: Sprawdźmy to.

Zaczęli się rozglądać, sprawdzać. Hiroto cicho szepną Ramzeso:

Hiroto: Uciekajmy. Zaraz nas tu dorwą.

Ramzes nie miał nawet czasu zaprotestować, bo nogi kazały mu podążać za Hiroto. Biegli na paluszkach w stronę kolejnych tuneli. Niepostrzeżeni wpadli do pewnego korytarza, gdzie ujrzeli jeszcze więcej trollów. Na środku leżał związany Autor.

Troll: Mówię wam, to nie on!

Autor szamotał się w niemocy. Miał związaną buzię, nie mógł nic mówić.

Troll: Wyrzućmy go, do niczego już nam się nie przyda.
Trolle: Tak, zróbmy tak!

Złapały go i podniosły.

Troll: Do ujścia Edui!

Ramzes zaczął szeptać coś do Hiroto.

Rames: To nie wygląda dobrze, uciekajmy stąd.
Hiroto: Tak.

Odwrócili się. Niestety, za ich plecami stały dwa widziane wcześniej trolle.

Ramzes: No to klops...

Złapali ich. Kazali również inny zanieść ze sobą Autora.

Hiroto: Gdzie nas niesiecie?!
Troll: Pod tron króla.
Ramzes: Litości!

Te nie odpowiedziały. Ramzes pogrążył się w rozpaczy.

**

Troll: Panie! Znaleźliśmy ich! Przemieszczali się naszą koleją.
Krzysztof: Niech się przede mną stawią.

Siedział dumnie na tronie. Twarz jego zdobiła wyjątkowa powaga, zaś głowę złoty hełm. Niczym prawdziwy król. Tymczasem mieszkańcy podziemi przyszli po trójkę związanych. Wkrótce postawili je przed majestatem króla.

Troll: O wielki posiadaczu złotego jabłka! Oto oni!

Ramzes spojrzał przed siebie. Zobaczył Krzysztofa, chociaż na samym początku wydawało mu się to tylko złudzenie.

Hiroto: Krzysztof!
Ramzes: Co? To naprawdę ty?!
Krzysztof: Zgadza się.
Ramzes: Myśleliśmy, ze przepadłeś w czeluściach tych niegościnnych korytarzy! Jak to się stało, że siedzisz tu teraz na tronie?
Krzysztof: To długa historia, później wam opowiem.

Bohaterowie pogrążeni w rozmowie nie zauważyli Autora stojącego obok. Bohater patrzył się na nich spokojnie. Nagle przypomnieli sobie o jego obecności.

Krzysztof: A jego kto tutaj zaprosił?! Wygonić go, to nie jest nasz przyjaciel.

Trolle rzuciły się na Autora. Ten jednak mając poluzowane więzły stawiał opór.

Autor: Durnie! Nikt nie pokona wszechmocnego!

Mówiąc to trącił jego z trolli i rzucił nim o ziemie. Pozostali mocno się wystraszyli.

Trolle: Królu! Dopomóż! Użyj jabłka, tak!
Ramzes: Jakiego jabłka?!
Krzysztof: Aaa...eee... takie tam.

Autor odparł napór mieszkańców. Rzucił się na Krzysztofa.

Autor: Ty nędzny kogucie! Oddawaj złoty hełm!
Krzysztof: Nieee!

Autor rzucił nim o ścianę. Z kieszeni wypadł mu diament.... rzekome jabłko.

Trolle: To oszust! To nie jest jabłko!
Krzysztof: Aaaa... niespodzianka?
Książę Thicord: Na niego!

Rozpoczęła się bitwa. Trolle walczyły z każdym kogo tylko zobaczyły, nie zważając czy to wróg czy nie. Autor pośród tego tłumu dostrzegł hełm. Zobaczył go też książę. Rozpoczął się pościg. Hełm pierwszy chwycił Autor.

Autor: Jest mój!
Książę Thicord: Oddaj mi go, inaczej zginiesz! Jestem jego prawowitym właścicielem!
Autor: Nie obchodzi mnie to!

Książę rzucił się na niego. Do walki przyłączyły się wielkie chomiki. Na końcu korytarza znajdowała się sieć kolejek prowadzących do wyjścia.

Hiroto: Musimy uciekać, nie zważać na herb! Pozabijają nas tutaj!
Krzysztof: Taaak!

Krzysztof wybiegł z tłumu pozbawiony piór – był nagi.

Krzysztof: Oskubali mnie! Poranili! Uciekajmy!
Ramzes: Nie! Nie możemy...

Wtedy naparł na niego chomik. Bohaterowie zaczęli się bronić. Tymczasem Autor walczył z księciem. Walka była wyrównana.

Książę Thicord: Poddaj się!
Autor: Nigdy!

Dał mu z przysłowiowego liścia. Książę upadł.

Autor: HEŁM JEST MÓJ!

Przedzierając się przez zgraję potworów wskoczył do wagonika.

Hiroto: Za nim!

Tamci również próbowali się wydostać, ale było gorzej. Byli zbyt osłabieni.

Ramzes: Nie możemy przegrać! Musimy wygrać!

Niestety, było coraz gorzej. Trolle coraz bardziej na nich napierali.

Krzysztof: Zróbcie coś! Zaraz zginiemy!
Hiroto: Złapcie mnie za ręce.
Ramzes: Co?
Hiroto: Bez gadania, po prostu to zróbcie! Teraz!

Złapali go za ręce. Hiroto coś krzykną po czym naparł na przeciwników. Skoczył puszczając ręce, a Ramzes i Krzysztof upadli po drugiej stronie przeciwników, zaraz przy kolejkach.

Krzysztof: Do kolejki!
Ramzes: Ale co z Hiroto!
Krzysztof: Szybko!!!

Wskoczył pełny niepokoju. Kolejka odpaliła, a oni zaczęli zjeżdżać. Trolle rzuciły się za nimi, jednak zaraz zrezygnowali. Było coraz bliżej lądu.

Ramzes: Musimy dogonić Autora! Ma złoty hełm!
Krzysztof: Tak, tak!

Nagle usłyszeli krzyk z ziemi trolli.

Krzysztof: Czy to brzmiało jak...?
Ramzes: Hiroto? Tak. Niestety. Chyba stało się najgorsze...
Hiroto: Aaaaaaaaaaaaaaaa!

Światło zmierzało do nich. Była to kula, a w niej Hiroto. Nagle wskoczył do wagonika.

Ramzes: Hiroto! Ty żyjesz!
Hiroto: Tak, rozprawiłem się z nimi.
Krzysztof: Ale jak ty... to światło... kula.
Hiroto: Magia hihihi.
Ramzes: A tak serio?
Hiroto: Cóż, nie wiecie o mnie zbyt dużo.
Krzysztof: Hm...
Hiroto: Nie ma czasu na pogaduchy, musimy dogonić Autora. Trzymajcie się...

Pędzili niczym światło. Wkrótce zobaczyli wagonik Autora, zaraz przy wyjściu z tuneli.

Ramzes: Na niego!

Zaskoczony Autor prawie upadł. Znowu zaczęła się walka.

Autor: I tak nie wygracie! Hełm jest mój!

Nagle wagoniki podskoczyły wbijając się w powietrze. Wydostali się z podziemi. Upadli, hełm wypadł Autorowi z rąk. Szybko złapał go Ramzesa.

Ramzes: Taaaak, wygrałem!
Eris: No witam witam. Muszę przyznać, że trochę wam tam zeszło. Nie wnikam już w szczegóły, pora wyznaczyć zwycięzce kolejnej literki.
Ramzes: Czyli ja! Mhahah!
Autor: Zamknij się! Ja mam wygrać! Ja!
Eris: Kolejną literkę wygrywa Autor.
Ramzes: CO?!
Autor: Hahahahhaha!
Ramzes: Jakim prawem?!
Eris: Zwyciężył ten który pierwszy miał hełm po wyjściu z tycz czeluści. Pierwszy miał go Autor, sorry.
Ramzes: Nieeeee!
Krzysztof: Przykro nam.
Eris: Rywalizacja na stan obecny: Autor dwie literki, Ramzes – równie zeeero!
Ramzes: Na razie!

**

Jimmi: Niedobrze, oj niedobrze...
Ramzes: Tak wyszło.
Jimmi: Mówiłem, abyś wziął mnie do drużyny! Ale nie – wolałeś tamtych patałachów!
Ramzes: Nie mów tak o nich. Oboje uratowali mi skórę.
Jimmi: Niemniej jednak musimy nadrobić straty. Dobrze, że w tym wyzwaniu mogę ci pomóc.
Ramzes: Tak... a słyszałeś może co u Niki? Bardzo się o nią boję.
Jimmi: Wszystko w porządku. Możliwe, że gdy ukończymy to wyzwanie będziesz mógł znów się z nią ujrzeć.
Ramzes: To świetnie!
Jimmi: Taak... Chodźmy na zewnątrz.

Bohaterowie wyszli na zewnątrz. Znajdowało się tam już większość zawodników.

Eris: Witam. Przed nami kolejne – trzecie już wyzwanie. Tym razem po raz ostatni będzie mogli wybrać kogoś do pomocy – w kolejnych wyzwaniach będziecie musieli radzić sobie sami. Tak więc – wybieracie kogoś?
Ramzes: Wybieram Jimmiego!
Eris: Autor?
Autor: Autodestruction jak zwykle...
Haruko: Panie! Wybierz mnie! To już ostatni raz,co ci szkodzi?! Proszęęęę!
Autor: Poradzę sobie sam...
Haruko: Błagam!

Złapał się jego stopy i zaczął jęczeć.

Autor: Och, niech ci już będzie!
Eris: Tylko on? Przypominam ci Autorze, że możesz również wybrać Artura...
Artur: Nie dzięki.
Autor: Nie chcę.
Eris: A co ze super cośkiem? Tylko teraz go możesz już użyć.
Haruko: Użyj go teraz!
Autor: Niee! Za dużo już tych pomocy!
Eris: Ostateczna decyzja?
Autor: Ta.
Eris: Więc go odrzucasz. Chcesz wiedzieć co w nim było?
Autor: Mów.
Eris: Wyrzutnia. Myślę, że bardzo by ci się przydała w tej konkurencji.
Autor: I co z tego? Wielki i wszechmocny zawsze wygrywa!
Eris: Jak tam se uważasz... Mogę tłumaczyć?

Bohaterowie pokiwali głowami. Ramzesowi już wszystko się pokręciło i nie pamiętał co będzie kolejnym wyzwaniem. Czekali na wyjaśnienia.

Eris: Tym razem zabierzemy was na nasze mokradła, gdzie stoczycie błotną wojnę. Już od was zależy jak będzie ona wyglądała. Możecie rzucać się błotnistymi kulami, nacierać...
Jimmi: Ale jak wygrać? Mamy się pozabijać?
Erik: Nie...

Jimmiemu zszedł uśmiech z twarzy.

Eris: Są dwa warianty wygranej. Pierwszy – zdobyć zamek przeciwnika. Zamek w przenośni, gdyż sami będziecie musieli ''zbudować swoje fortece''. Każda z drużyn dostanie swoją flagę – jeżeli przeciwnik ją zabierze wygrywa. Innym wariantem jest poddanie się przeciwników – to jasne. Do wygranie jak zwykle kolejna literka. Wszystko jasne?
Ramzes: A jaki w tym wszystkim jest haczyk? Zawsze jakiś jest...
Eris: Co? Przestańcie...
Ramzes: Jaki jest haczyk?
Eris: Ech... no dobrze. Na mokradłach poukrywane są środki wybuchowe – radziłabym uważać.
Jimmi: Wiedziałem...
Eris: A, jeszcze coś. Na tych bagnistych terenach żyją rożne potwory – z tym też ostrożnie. Hihhihi.
Razmes: Tyle?
Eris: Tyle.
Haruko: Juhuuu! Dwa do zera i Autor żegna frajera! Wygramy to!

Przyłożył dłoń do Autora sugerując ''piątkę''.

Autor: W życiu.
Artur: Hihihi...
Eris: Ruszajcie, Koziołek was podwiezie.
Hiroto: Też możemy jechać? Jako widownia?
Eris: Niech wam będzie.
Artur: Ja zostanę, nie zamierzam taplać się w błocie...
Artur: Przedstawienie czas zacząć.... mhahahah.

**

Krzysztof: Ale tu cuchnie!
Ramzes: Spodziewałeś się fiołków? To bagna!
Jimmi: Coś ty taki naburmuszony?
Ramzes: Bo przegrywam 2:0!
Jimmi: Nie bój się, tym razem wygramy. Obiecuję ci to.
Ramzes: To dobrze, jednak mam złe obawy.

Nim się obejrzał dostał błotnistą kulą w głowę.

Ramzes: KTO TO?!
Haruko: Hahahahah!
Jimmi: Chcecie wojny?! To ją dostaniecie!

Kozioł się zatrzymał.

Koziołek Diabołek: Jesteśmy na miejscu! Wysiadać!

Znajdowali się na ponurych mokradłach. Nie było widać tu śladu życia – istna pustka.

Koziołek Diabołek: Granice waszego pojedynku są wytyczone tymi patykami na błocie.
To jak zabawa w śnieżki, tylko że z błotem. Matody dowolne! Jasne?
Haruko: Taaaak!
Koziołek Diabołek: A, jeszcze coś. To miejsce wygląda na zupełnie opuszczone, ale nie matwcie się – występuje tu bardzo bogata fauna. Może jeszcze się nas boi, ale napewno w pewnym momencie nam sie tu ujawni. Nie bójcie się jej, to takie słodkie zwierzątka... hihi.
Ramzes: Taaa... zaczynajmy już, proszę.
Haruko: A rozgrzewka?!
Autor: Rozgrzewka? Wielki i wszechmocny nie potrzebuje rozgrzewki aby zgnieść pare nadętych karaluchów!
Jimmi: Żebyś się nie zdziwił... karaluchu!
Autodestrucion: Mówiłeś coś?!
Jimmi: Tak!

Nim zdążyli się na siebie rzucić, Koziołek zatrzymał ich oboje.

Koziołek Diabołek: Spokój, bitwa się jeszcze nie rozpoczęła! Nie mam jeszcze przy sobie kamery...
Ramzes: Ech...

Rozejrzał się. Ponure mokradła, ciemne chmury. Błoto i błoto. Zapewne zaraz lunie deszcz. Nagle się ocknął, Jimmi go uderzył.

Ramzes: Ej!
Jimmi: Rozgrzej się! Spuścimy im łomot!
Ramzes: Wolę zabrać im flagę, będzie łatwiej.
Jimmi: Nie. Niech zobaczą, że nie walczymy na żarty! Pokażemy im na co nas stać!
Ramzes: Ale...
Jimmi: Cicho!
Koziołek Diabołek: Kamera, akcja... Zaczynajcie!

**

Poczuła dotyk. Na chwilę nie mogła zrozumieć kto ją dotyka, jak, ale zaraz odzyskała przytomność. Stał nad nią Artur.

Artur: Jak się czujesz?

Zmrużyła oczy, po czym lekko się wyprostowała. Nie pamiętała wiele, nie wiedziała gdzie jest i co ma robić. Czuła dziwny zapach. To coś w stylu starych babcinych perfum...

Artur: Nika?

Jaka Nika? To ona?

Nika: Słucham... kim jesteś?
Artur: Naprawdę mnie nie pamiętasz?
Nika: Nie rozumiem. Gdzie jestem? Co to za miejsce? A ty? Co to za zapach?

Artur chciwie się uśmiechnął.

Artur: Doskonale.
Nika: O co chodzi?
Artur: Musimy porozmawiać. Wszystko ci ładnie wyjaśnię... Jestem Artur. Twój przyjaciel, nie pamiętasz?
Nika: Ja... nie wiem... nic nie pamiętam.
Artur: Pozwól, że wszystko ci powiem. Ale najpierw: jak się czujesz?
Nika: Słabo...
Artur: Może chcesz się napić?
Nika: Ja... w zasadzie to... mogę...
Artur: Już niosę.

Bohater podszedł do blatu z lekami, lecz nie skorzystał z żadnego leku. Otworzył inną półkę i wyjął z niej tajemniczy zielony napój.

Nika: Co to?
Artur: Poczujesz się dzięki temu lepiej... tak... hah...

Nalał i podał jej.

Nika: Dziękuję...

Napój dziwnie smakował. Mimo to, zaraz lepiej się poczuła.

Nika: Gdzie jestem?
Artur: To skrzydło szpitalne. Nie bój się, zaraz je ze mną opuścisz.
Nika: A czemu się tu znalazłam?
Artur: Och, Niko... widzisz, są na świecie ludzie, który niezbyt dobrze Ci wróżą...

CDN

_________________
Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
:(


Pt, 4 lip 2014, 16:43
Pod-ziemniak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 26 lip 2012, 09:49
Posty: 1691
Naklejki: 10
Post Re: Zgoda i Niezgoda
No dobrze, skoro mówisz, że kontynuacja będzie za pięć lat to ocenię tą część.
Biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe rozdziały, które napisałeś opowiadanie bardzo dobre, ale niestety w tym rozdziale było coś co nie do końca mnie przekonało do wystawienia maksymalnej oceny. Błędy, niestety są i to w każdym rozdziale jest ich sporo, to słaby punkt tego opowiadania. Fabuła, nawet mi się podoba, jest ciekawa i fajna, zachęca do czekania na następne rozdziały. Ale nie podoba mi się to, że większość pomysłów na to opowiadanie nie są twoje i za to również minus (wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale teraz jakoś mnie tak naszło). Humor, nie wiem czy chciałeś żeby opowiadanie było śmieszne, ale szczerze powiedziawszy podczas czytania tego rozdziału niestety zaśmiałem się tylko dwa razy.
No cóż, opowiadanie ciekawe, fajne, ale niestety sporo literówek i innych takich. Jestem zmuszony wstawić ocenę 7/10, słabo w porównaniu do poprzednich rozdziałów. Czekam na następne rozdziały i mam nadzieje, że będą lepsze od tego.


Pt, 4 lip 2014, 20:01
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Zgoda i Niezgoda
No dobrze... pozwolę sobie skomentować i ocenić Twoje opowiadanie.
Opowiadanie jest w miarę dobre. Fabuła mi się podoba, ale miejscami jest trochę nudnawo. Ale w większości jest bardzo ciekawie i bardzo dobrze.
Błędy ortograficzne, stylistyczne, interpunkcyjne oraz językowe w wielu miejscach się zdarzają. No, ale każdy popełnia literówki, nawet w najmniej spodziewanych miejscach. Tylko niektóre są trochę rażące, ale nie jest ich aż tak dużo.
Humor... no za dużo go nie ma. W paru miejscach się zaśmiałem, ale humor to rzadkość w tym rozdziale.
Powiem też, że ten rozdział jest trochę napisany chaotycznie i te pół roku z jednej strony to nie pokazało, a z drugiej tak. Nie, ponieważ jak wcześniej wspomniałem jest trochę chaotycznie napisane, znaczy informacje są na miejscu i teksty, ale chodzi o styl pisania oraz też za długość. Ten rozdział był mega długi i po jakimś czasie nie chciało mi się go czytać. Ale wziąłem się za siebie i to przeczytałem. Tak, ponieważ informacje są na miejscu oraz nie jest napisane na odwal się i naprawdę szacunek za to, że udało Ci się napisać to opowiadanie.
Też jestem pełen podziwu za piosenki, które sam zaśpiewałeś. Tutaj byłem pod wrażeniem. Przy okazji piosenki były bardzo fajne i mi się spodobały. No, chłopie, muszę przyznać, że masz talent :).
Jeśli chodzi o ten rozdział to ocena jest adekwatna do tego co przedstawiłem i też tego co wytknąłem. Wystawiam Tobie ocenę 8/10 i mam nadzieję, że następne rozdziały będą zasługiwały na dziewiątkę, a nawet dziesiątkę :wink:.
Pozdrawiam, Kretes102.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Pt, 4 lip 2014, 21:24
YIM WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 84 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL