Teraz jest Cz, 28 mar 2024, 23:46



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 16 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Demony przeszłości 

Jak powinno brzmieć imię rosyjskiego szpiega?
Sasza Hpion (S. Hpion) 33%  33%  [ 3 ]
Sasza Zpion (S. Zpion) 22%  22%  [ 2 ]
Szasza Pion (Sz. Pion) 11%  11%  [ 1 ]
Jakkolwiek 22%  22%  [ 2 ]
NIENAWIDZĘ tego dziada! Zabraniam ci go dodawać do tego opowiadania!!! 11%  11%  [ 1 ]
Liczba głosów : 9

Demony przeszłości 
Autor Wiadomość
Mistrz Administracyjnej Magii
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23
Posty: 1751
Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Post Demony przeszłości
Odnośnie ankiety: zostałbym najchętniej przy dawnej, błędnej wersji, bo nie lubię w środku pisania nagle zmieniać imienia postaci, ale Art mnie męczy o to błędne imię i nazwisko, więc...

Część pierwsza: http://www.przygodyreksia.aidemmedia.pl/pliki/kretes/forum/reksioforum/viewtopic.php?f=163&t=8759

W poprzednich odcinkach...
W wyniku potężnego sztormu Dzielny Pies Reksio rozbija się u wybrzeży tajemniczej wyspy. Przypadkowo odnalazłszy piracką mapę, wyrusza na poszukiwanie tajemniczego skarbu.
Streszczaj się...
Po powrocie do domu Dzielny Pies odkrywa, że kury z jego podwórka porwało UFO. Wraz z poznanym na wyspie komandorem Kretesem oraz swoim sąsiadem Kogutem Wynalazcą buduje statek kosmiczny - Wajchadłowiec - i wyrusza w pościg. Na planecie Kuran, do której zmierzają porywacze, Reksio i Kretes dołączają do ruchu oporu La Resistance i wykonują dwie trudne misje na księżycu Indor i planecie Kurakis, by obalić odpowiedzialnego za porwanie złego Kuratora. Ostatecznie obalony tyran okazuje się być zaginionym bratem Koguta Wynalazcy. Skruszony, postanawia wraz z Reksiem wrócić na Ziemię.
Szybciej trochę...
Reksio znika w tajemniczych okolicznościach. Szybko okazuje się, że został porwany. Kretes wyrusza jego śladem do Krainy Czarów, gdzie wspólnie przeprowadzają śledztwo na prośbę burektora Mateusza z Uniwersytetu Magii. Ich celem jest zdemaskowanie czarodzieja próbującego zdobyć nieskończoną potęgę, znanego jako Ten Który Tak Potwornie Mąci.
Naprawdę mógłbyś opowiadać trochę szybciej...
Nie popędzaj mnie! Pokonawszy złego czarodzieja, dwójka bohaterów powraca do domu. Nie jest im jednak dany odpoczynek: z odnajdują adresowany do nich list od tajemniczego Nostradamusa. Nadawca pisze w nim o zaburzeniach w continuum, które muszą naprawić - w przeciwnym razie resztę życia spędzą uwięzieni przez zakon Ryżokitowców. Reksio i Kretes budują wehikuł czasu i zaczynają naprawiać czas zgodnie z poleceniami Nostradamusa. Ostatecznie udaje im się zażegnać problem, jednak wehikuł zostaje zniszczony, a podróżnicy w czasie - uwięzieni w XIX wieku.
No szybciej no!
Para bohaterów wyrusza do Anglii, by odnaleźć Shlafrocka Holmesa - słynnego detektywa, który może pomóc im w powrocie do domu. Jednak Holmesa nie ma w Londynie. Po wielu przygodach detektywa udaje się odnaleźć w Stambule. Zgodnie z jego wskazówkami podróżnicy wyruszają do Egiptu i odnajdują starożytną tablicę autorstwa faraona Amona Kretesa. Dowiadują się z niej o cywilizacji starożytnych Kretonów, którzy posiedli tajemnicę podróży w czasie. Z pomocą tajemniczego kapitana Nemo i jego pięknej córki Kari Maty Hari Reksio i Kretes rozpoczynają podróż po świecie w poszukiwaniu śladów po Kretonach. Ostatecznie udaje im się odnaleźć zatopione miasto Mu i ukryty w nim teleporter czasoprzestrzenny. Tak więc podróżnicy ostatecznie powracają do domu. Wraz z nimi wyrusza także Kari Mata.
No weź się pospiesz!
Potem coś tam było z jakimś podziemnym miastem... mało ważne. Ten tutaj mnie za bardzo popędza.
Bo zanudzasz czytelników!
"W poprzednich odcinkach" mus być! Pewnego dnia, konkretnie w dniu Wszystkich Świętych, Reksio, Kretes i ich przyjaciele odwiedzają grób Nemo. W trakcie rozmowy na temat częstych podróży i tajemniczych okoliczności śmierci zmarłego bohaterowie uświadamiają sobie, że nigdy nie przejrzeli dokładnie pozostawionego im przez niego dziennika. Dowiadują się z niego o wyprawie w poszukiwaniu Wody Życia - legendarnej substancji, mającej zapewnić wieczne życie. O cudownym napoju dowiaduje się także Vladimir Szczurin - prezydent Rosyji. W ślad za podróżnikami wysyła on oddział wojskowy pod dowództwem bezwzględnego generała Dymitra Owodcy. Pomimo pościgu, bohaterom z pomocą piratów udaje się odnaleźć Źródło Wiecznej Młodości i żywego kapitana Nemo. W ostatecznej walce Dymitr Owodca ginie, zaś Woda Życia zostaje na zawsze zniszczona... ale czy na pewno?
No, wreszcie skończył. Zaczynajmy więc!

Prolog
Generał Owodca, choć był świetnym szermierzem, nie miał najmniejszych szans przeciw dzikiej szarży przeciwnika. Po chwili padł na kolana z rozciętym brzuchem.
-Jezu... co to... ja... umieram... ale... to przecież nie jest... śmiertelna rana... - wyszeptał i w tym momencie ujrzał lepką substancję, pokrywającą szablę jego przeciwnika. - Ty... trucicielu... bądź przeklęty... po wieki... - po tych słowach runął w tył i spadł w otchłań.
Długo leciał, nim wreszcie uderzył o coś twardego. Sam nie wiedział, jakim cudem przetrwał upadek z takiej wysokości i porażenie śmiertelnym jadem, ale czuł, że już niedługo. Dookoła siebie ujrzał kilka niewyraźnych sylwetek. Zamrugał i zobaczył długi tunel ze światełkiem na końcu.
Owodca, jak każdy szanujący się komunista, był materialistą i nie wierzył w żadne światełka w tunelach czy inne - uważał je po prostu za złudzenia. Ale to... to nie wyglądało jak złudzenie. Światełko było jak najbardziej prawdziwe, a tunel dopracowany w każdym, najmniejszym detalu...
Nagle generał usłyszał przytłumiony głos. Ktoś wołał go zza grubej ściany... "Dymitrze... Dymitrze Wasilijowiczu... obudź się..."
Generał ponownie zamrugał. Tunel zniknął, ale nie było też niewyraźnych postaci. Miejsce, do którego trafił, w niczym nie przypominała dna głębokiej otchłani - było to niewielkie, zadbane pomieszczenie. Oświetlone było kilkoma lampami, ale ich światło nie docierało do jednego, jedynego punktu.
Nad łożem, na którym leżał, skupił się nieprzenikniony cień. Wyglądało to, jakby coś w tym miejscu odbijało światło, uniemożliwiając oświetlenie tego jednego miejsca. Orzeł, choć nie mógł dojrzeć, co kryje się za chmurą cienia, był w stanie wyczuć w niej czyjąś obecność.
-Kto tu...
-Spokojnie... spokojnie... nic ci się nie stanie... jeśli przystaniesz na moje warunki...

***

Nemo wyjrzał zza skały, za którą ukrył się po upadku. Prawie wszyscy żołnierze zginęli - jedynie kilku z tych, którzy zdążyli dotrzeć do Źródła Młodości, przetrwali upadek. Patrzyli na jedne, jedyne zwłoki - zmasakrowane, zgniecione i pocięte szablą ciało generała. Niemożliwe, żeby przetrwał... a jednak po chwili Owodca ocknął się, powstał i rzekł coś do żołnierzy, po czym ruszył w sobie tylko znanym kierunku... to dziwne...

***

Burza kończyła już dzieło zniszczenia: masyw górski na środku z trzaskiem i hukiem runął w dół, do wody. Po chwili cała wyspa poszła jego śladem i zapadła się w otchłani morskiej. Dopiero teraz też zwrócili uwagę, że lina wytrzymała i "Kretanic" dalej ciągnie się za okrętem. Nie mając już nic więcej do roboty w tym miejscu, Kretes ponownie odwrócił i zanurzył statek, po czym wyciągnął dziennik i przyjrzał się pozostawionej przez kapitana mapie podwodnych korytarzy.
Nie zauważył jednak jednego szczegółu. Był nim cień niskiej, ptasiej postaci z pałaszem w skrzydle, przyglądającej się odpływającemu statkowi ze skałki, pozostałej po wyspie...

***

Owodca wynurzył się z tunelu. Po prostu wiedział skądś (czyżby głos udzielił mu części swej wiedzy?), którędy iść, by wydostać się na powierzchnię.
Wyszedł spod ziemi na niewielkiej skałce. Dopiero po chwili dotarło do niego, czym ona była: cała wyspa zatonęła, pozostawiając tylko ten malutki fragment ziemi na powierzchni...
Generał oparł się na pałaszu i zapatrzył w morze. Na horyzoncie ujrzał przypominający olbrzymią rybę kształt, znikający pod wodą. Nautilus odpływał. A więc nie zdążył dostać się na jego pokład, jak kazał mu głos...

_________________
Obrazek
Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!
Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Spoiler:


So, 12 lip 2014, 13:21
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Demony przeszłości
Żenujące. Słabe. Krótkie. Po co to wstawiałeś? 0/10.

_________________
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Jak zostanie pokonany SlenderMole? Czy można oswoić Dzikiego Słonia Z Serem Zamiast Głowy? I czy Mały Rycerz jeszcze powróci? O tym i wielu innych rzeczach dowiesz się tutaj.
Obrazek






Huhu! nabrałem cię!
Tak naprawdę, chociaż to dopiero prolog, zapowiada się nieźle. Ciekawy pomysł z wstawianiem fragmentów z "Ostatniego rejsu", tylko, kurcze... Przydużo tego. W tym prologu tylko trochę jest tak naprawdę "od ciebie"... (niektóre opisy przygód Reksia i dwa-trzy fragmenty). Znalazłem kilka błędów interpunkcyjnych. Ocena: 9/10.

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


So, 12 lip 2014, 13:39
WWW
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2165
Naklejki: 100
Post Re: Demony przeszłości
Ach te umowy.
Dobra, zapowiada się całkiem fajnie. Trochę przydługie, zauważyłem kilka błędów interpunkcyjnych. Tak jak Artowi, nie podoba mi się to, że tak mało jest w tym prologu od ciebie. Jako że to prolog, to oceny jeszcze nie wystawię.


So, 12 lip 2014, 13:50
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2168
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: Demony przeszłości
O, ntynuacja! Prequel bardzo mi się spodobał, mimo że była to w większości JEDNA WIELKA PRZERÓBKA KOPII xD Ale być może to właśnie dlatego mi się spodobała. Od oceny się na razie wstrzymam, bo to wstęp dopiero, ale zapowiada się ciekawie i mam nadzieję, że jak wrócę, to będzie tego więcej :wink: Czytałem szybko, toteż nie zauważyłem błędów, ale możliwe, iż występują. No i powiem szczerze, że tę pogrubioną czcionkę w większości pominąłem xD

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


So, 12 lip 2014, 14:39
WWW
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Demony przeszłości
Cieszę się bardzo, że kontynuujesz "Ostatni rejs". Opowiadanie zapowiada się całkiem nieźle. Długość prologu jest dosyć długa i chyba najdłuższa z Twoich opowiadań. Od teraz dla mnie będziesz znany z tych nieco dłuższych prologów :mrgreen:.
Oczywiście fajnie, że przedstawiłeś fragmenty z "Ostatniego rejsu", no ale troszkę tego jest więcej niż prologu.
Błędy interpunkcyjne też wpadły pod mój oceniający "buldożer", ale innych poważnych zastrzeżeń już nie mam.
Oceny nie wystawiam, bo to dopiero jest prolog. Oczywiście czekam na pierwszy rozdział, jak i na kolejne :wink:.
Pozdrawiam.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


N, 13 lip 2014, 13:49
YIM WWW
Mistrz Administracyjnej Magii
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23
Posty: 1751
Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Post Re: Demony przeszłości
Tadam!
Krótki rozdział, mało się dzieje, ale zawsze miałem kłopoty z rozpoczęciem akcji...

Rozdział 1
Powrót

24.12.2014
Szczurin usiadł za stołem wigilijnym. A właściwie za jednym z kilku naprędce złączonych i nakrytych obrusem biurek. Na swoich miejscach siedzieli już jego współpracownicy: generałowie Siergiej Dratwow (dobrze zbudowany niedźwiedź brunatny, dowódca piechoty), Pawlin Anzer (tygrys stojący na czele wojsk pancernych), Lew Eader (dowodzący lotnictwem lew z lękiem wysokości) i Zinowij Wiad (generał Specnazu, zarządzający także kontrwywiadem, kameleon lat około pięćdziesięciu), premier Dymitr Niedwiediew (niedźwiedź o pewnym siebie wyrazie twarzy), Siergiej Namyszkin (szczur przewodzący rosyjskiej Dumie), garstka szpiegów, tajnych współpracowników i jeszcze kilku mało ważnych, niegodnych wymienienia z imienia.
Prezydent największego państwa świata popatrzył po wszystkich, wyraźnie czymś zadowolony.
-Tawariszcze! (towarzysze!) Zastanawiacie się zapewne, po co was tu wezwałem... w końcu nie myśleliście chyba, że chcę spożyć z wami wieczerzę wigilijną? W końcu mnie znacie. Jednak nie taki był mój cel. Mamy do omówienia mnóstwo spraw, a czasu jest niewiele...

***

W tym samym czasie, setki kilometrów w kierunku zachodnim od Moskwy, w pewnej małej wiosce pod Warszawą, atmosfera świątecznych przygotowań mocno dawała się we znaki pewnemu lekko podstarzałemu, grubawemu kretowi...
-Podstarzałemu!? Ja jestem jeszcze młody! Tryskam energią! Mam robić pompki? Proszę bardzo!... AAA! O matku! Moje plecy... dobra, może jednak nie... ale tylko dlatego, że się nie rozgrzałem! - Kretes na siłę próbował przekonać narratora, że ten nie ma racji. Głupiec, narrator zawsze wie lepiej. Zawsze.
-Kretesku, przestań się popisywać i chodź mi pomóc! - przerwała kłótnię swojego żona z siłą wyższą Molly. - Za kilka godzin kolacja*, a jeszcze nie ubraliśmy choinki, nie przygotowaliśmy prezentów, nawet nie ugotowaliśmy barszczu...
-Au... pomóż mi! Nie widzisz, że narrator próbuje mnie zabić!? - kret wyraźnie miał problemy z podniesieniem się.
-Trzeba było nie próbować zaprzeczyć swojemu wiekowi. Starzejesz się, nie możesz temu zaprzeczyć!
-Nawet ona przeciwko mnie...

***

Reksio krążył nerwowo po budzie. Od dramatycznych wydarzeń na Wyspie Wielkiego Żółwia minął miesiąc i każdy szanujący się poszukiwacz przygód już dawno zdążyłby zapomnieć o tak mało znaczącym szczególe ze swojego życia. Ale nie on. Coś mu nie pasowało... coś... ale co?
Ten orzeł... nazywał się, jeśli dobrze usłyszał, Dymitr Owodca... zginął. Nie zdołał dotrzeć do Źródła, padł raniony zatrutą szablą i runął w przepaść... nawet gdyby dostał się do Wody Życia, to Źródło zostało zniszczone wraz z całą wyspą... a może i nie?
Ich bohaterska akcja na kilka dni przerwała działania Rosjan. Potem jednak armia Federacji ponownie rozpoczęła manewry, niebezpiecznie blisko ukraińskiej granicy. Zupełnie, jakby nic się nie stało, jakby nie ponieśli olbrzymich strat w ludziach, jakby nie utracili jednego z najlepszych dowódców... może tylko mu się zdawało, miał jednak wrażenie, że Szczurin jest pewien zwycięstwa w nieuchronnej wojnie. Jakby faktycznie zdobył to, czego poszukiwał...
A może wystarczy już tych przemyśleń? Była wigilia. Tego dnia powinien cieszyć się życiem, a nie zamartwiać tym, co przeminęło. Mimo to nie mógł przestać o tym myśleć...
A jednak... ciągle coś mu podpowiadało, że to jeszcze nie koniec...

***

-Trzeba też zastanowić się, skąd te shpiony** dowiedziały się o naszych poszukiwaniach. Staraliśmy się to utrzymać w największej tajemnicy... - Szczurin nie miał zamiaru przerywać narady z powodu tak prozaicznego, jak późna pora. - Oczywiście, pewien beznadziejny agent, którego spotkał już zasłużony los, musiał się zdekonspirować... Hpion nigdy nie grzeszył nadmiarem inteligencji... Wiad! Czy znaleźliście już odpowiedniego człowieka, by zastąpić Hpiona tam, gdzie się dał złapać?
Zinowij wstał, wyraźnie zadowolony z siebie.
-Towariszczu prezidentje, po dwóch miesiącach znaleźliśmy wreszcie odpowiednią osobę... przedstawię go wam w najbliższym czasie.
-Bardzo dobrze, Wiad. Ale to nie wystarczy. Musimy też mieć kogoś, kto będzie mógł osobiście pilnować tych shpionów i donosić nam o wszystkim... Czy którykolwiek z was ma jakąś propozycję?
W tym momencie wstał Dratwow.
-Jeżeli można coś zaproponować, towariszczu prezidentje... jest pewna osoba, która podejmowała się już nie takich zadań w dziedzinie zdobywania informacji...
-Doskonale, Dratwow! - prezydent nie krył zadowolenia. - Czy to jeden z naszych ludzi?
-Nie. To Hiszpan. Słyszałem o nim, gdy byłem w Saragossie...
-A co to za zuch?
-Agent X-54.

***

W norze Kretesa stał już stół, przygotowany do wieczerzy. Świece, dwanaście dań, sianko pod obrusem, opłatek... wszystko jest.
Mieszkańcy podwórza ustawili się dookoła.
-No dobrze. - zaczął Kretes - Z nas wszystkich ja mam wam wszystkim najwięcej do wybaczenia, więc ja zacznę... wybaczam wam te wszystkie podłości, testowanie na mnie chorych wynalazków, ciąganie mnie po całym świecie na jakieś przygody i takie tam... - po minach reszty towarzystwa widać było, że widzą sprawę nieco inaczej, ale nikt się nie odezwał. - No, wybaczam wam, łamię się z wami opłatkiem i życzę wam Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.
Po tej krótkiej przemowie wszyscy wstali z miejsc, by złożyć sobie życzenia i podzielić się opłatkiem. Dopełniwszy zwyczaju, zasiedli na swoich miejscach.
Reksiowi nie udzielała się atmosfera. W dalszym ciągu martwił się tym, co miało miejsce przed miesiącem i teraz. To bardzo podejrzane... Szczurin to szaleniec, ale nie głupiec, nie próbowałby wypowiadać wojny całemu światu, gdyby nie był pewny zwycięstwa... ale jego przyjaciele nie zgodzą się na kolejną podróż... w końcu ledwo przetrwali tamtą, a teraz sytuacja wyglądała jeszcze gorzej...
-Reksiu, czemu siedzisz taki zamyślony? - Kari spojrzała z niepokojem na męża. - Dalej myślisz o tym?... Posłuchaj, nie możesz sam rozwiązać wszystkich problemów. Niech teraz ktoś inny spróbuje.
-Kto? Nikt prócz nas nie wie, co się tam stało. Możemy jeszcze raz tam popłynąć... zima tego roku wyjątkowo ciepła, Kretanic bez problemu może wypłynąć w morze...
-Co mielibyśmy tam zrobić? Źródło Wiecznej Młodości zostało zniszczone, rosyjska armia rozbita, a wyspa zatopiona. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by Szczurin nie dostał Wody Życia. I nie dostał jej. Co, jeśli blefuje, by nas wykurzyć? Wie już chyba, że do jego klęski doprowadziły prywatne osoby, a nie państwo...
-Kkkkari ma ra-rację. Nie mo-mo-możemy nnnnnnic więcccej zro-zrobić. - wyraził swoje zdanie Kogut.
-Nie proszę was o wiele. Chcę tylko wziąć Kretanica, domontować do niego ten stary akwalung, który wykorzystaliśmy przy budowie wehikułu czasu i dokładnie zbadać wyspę. Jeśli nie chcecie płynąć ze mną, mogę poradzić sobie sam.
-Reksiu, nie zamierzasz chyba nurkować do tych ruin w tym złomie!? Co innego nasz staw. Ale tam to nie ma szans wytrzymać!
-Trzeba się upewnić. Nautilus nie nadaje się do tego. Jest zbyt wielki i ma ograniczoną widoczność. Nie zajmie mi to długo, za dwa tygodnie będę z powrotem. Nawet nie zauważycie mojego braku.
W tym momencie do psa podeszła Molly i położyła mu łapę na ramieniu.
-Po prostu się o ciebie martwimy. Od miesiąca ciągle o tym myślisz... może i masz rację. Ale nie chcemy, byś narażał się znowu na niebezpieczeństwo.
-Je-je-jeżżżżżeli nnnnapra-rawdę chhhhhhcesz to spr-sprawdzić, wyruuszymmmmy z to-to-tobą. - wtrącił Kornel.
-Znowu się zaczyna... - skwitował sytuację Kretes.

***

Władimir spojrzał po swoich podwładnych.
-Towariszcze, została nam do omówienia jeszcze jedna tylko sprawa...
Jak zapewne jeszcze pamiętacie, przed miesiącem doszło do nieszczęścia. Oto duma naszej wspaniałej armii, więc i całego państwa, pierwsza szabla Federacji, wspaniały żołnierz i dowódca, generał Dymitr Wasilijowic Owodca... zaginął. Szybko uznany został przez wszystkich za martwego... ja jednak nie traciłem nadziei. I dziś właśnie moje nadzieje miały się spełnić.
W tym też momencie drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wkroczył niski, umundurowany orzeł z szablą przy boku.
-Oto generał Dymitr Owodca... powrócił.

Co odkryją bohaterowie?
Jak zakończą się knowania niebohaterów? Ponieważ słowo "złoczyńcy" jest zbyt mainstreamowe, zresztą nie do końca tu pasuje.
Czy Kretes znowu będzie zrzędził całą drogę?
Tego, bla bla bla, w następnym rozdziale.
_____________
*uprzedzając pytanie: STREFY CZASOWE, NIEUKI. W Polsce wieczór zapada parę godzin później, niż w Moskwie.
**tak, ten akurat wyraz będę pisał zgodnie z pisownią angielską i nic mnie nie obchodzi, że to błąd.

_________________
Obrazek
Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!
Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Spoiler:


Śr, 24 gru 2014, 15:28
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Demony przeszłości
No dobrze, czas na komentarz i ocenę.
Rozdział jest w miarę ciekawy i można się z niego dowiedzieć paru swoistych informacji. Fabuła również mnie zainteresowała do takiego stopnia, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Szybkość akcji nie jest wcale taka zła, wszak lepiej by było, gdyby trochę ją przyspieszyć, bo tutaj naprawdę mało się dzieje. Jak już powiedziałem, trochę ją podkręć.
Z pewnością jedną z lepszych stron tego opowiadania jest humor. Już nawet na samym początku rozdziału zaśmiałem się, a w szczególności, gdy Kretes chciał pokazać, jaki to on jest młody i wysportowany. Późniejsze wątki cieszyły mnie już nieco mniej.
Jeśli chodzi o błędy czy to interpunkcyjne, czy też ortograficzne, to dwukrotnie przeanalizowałem ten rozdział i moje oko nie wyłapało żadnych literówek ani małych pomyłek. I za to duży plus.:wink:
Tak, rozdział jest krótki. Trochę mnie to zasmuciło, że ta część skończyła się zbyt szybko, stąd czuję duży niedosyt, ponieważ dosyć wkręciłem się w fabułę, aczkolwiek mam nadzieję, że długość kolejnych rozdziałów będzie w miarę optymalna.
I teraz przyszedł moment na ocenę. Czasami mam z tym lekki kłopot, bo nie wiem, jaką ocenę postawić, tak aby była naprawdę adekwatna do przedstawionego tekstu. Stąd myślę, że ocena 8,5/10 jest wysoce odpowiednia, jeśli chodzi o ten rozdział.
Czekam na następne części.
Pozdrawiam, Kretes102.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Pt, 26 gru 2014, 15:07
YIM WWW
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2165
Naklejki: 100
Post Re: Demony przeszłości
No dobrze, obiecałem to ocenić po przejściu drugiej kampanii w Twierdzy: Krzyżowiec. A właśnie przed chwilą podbiłem Jerozolimę (ostatnia misja w tejże kampanii). No to oceniam.
Rozdział jest ciekawy. Akcja wcale nie jest w takim złym stanie, ale i tak mało się dzieje. Trzeba jednak przyznać, że ten rozdział zachęca do dalszego czytania. Po prostu jest napięcie i ciągle powtarza się pytanie "co dalej?".
Jak już napisałem, fajne i śmiesznie zachęcasz do tego, by więcej czytać. Więc teraz się grzecznie nie leń i nie noł-lajfój w HoM&M5, tylko pisz.
Pewno jakieś błędy interpunkcyjne, ortograficzne i stylistyczne są, ale OCZYWIŚCIE NIE ZNAJDE ICH TERAZ. I jak to tutaj hejtować!?
W przeciwieństwie do pana Patryka nie czuje niedostytu związanego z długością rozdziału. Fakt, jest on definitywnie za krótki. Ja czuje za to wielką chęć i niecierpliwość. Jak mówię, dalej zadaje sobie pytanie "co dalej?". Oczywiście również wkręciłem się w fabułę i przeczytałem ten rozdział bardzo szybko, nawet jak na jego długość.
To teraz przejdźmy do humoru. Jak zwykle Kretes gra rolę komiczną. Zarówno jego udowadnianie, że jest młody jak i życzenia w czasie wigilii mnie rozbawiły. Tutaj jest duży plus, chociaż mogłobyć jeszcze trochę elementów humorystycznych.
Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały. Mam nadzieję, że nie będę musiał czekać znów kilku miesięcy. Aczkolwiek rozdział powinien być długi i nie robiony na szybko. Jak już napisałem, rozdział zmusza wręcz do takiego stanu rzeczy. Mam nadzieję, że liceum i prace w GR nie przeszkodzą ci napisać bardzo dobrego rozdziału w rozsądnym czasie :D
To tyle, do zobaczenia po publikacji rozdziału drugiego.

Pozdrawiam,
Autor8.


So, 27 gru 2014, 08:38
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Demony przeszłości
Opowiadanie całkiem fajne, choć jak już powiedzieli inni, za krótkie. Oczywiście urywa się w najciekawszym momencie jak "Wspaniałe Stulecie". Akcji niewiele, no ale humor jest - w osobie Kretesa.
Spodziewałem się, że Owodca powróci. Dalej jednak nie wiem, jak on do cho... eboli wlazł na sufit i powiedział Szczurinowi, że jego marzenie może się spełnić. No, ale pewnie to nie był on.
Ogółem oceniam na 8/10. Pisz waćpan wincyj, bo melasa smaczną jest.

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Wt, 30 gru 2014, 21:11
WWW
Mistrz Administracyjnej Magii
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23
Posty: 1751
Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Post Re: Demony przeszłości
Pisane pod wpływem prochów :S . Tak przynajmniej wnioskuję z niskiego poziomu i kompletnego braku logiki czy spójnej narracji, bo osobiście nie pamiętam, bym coś brał. No ale...

Rozdział 2
Odkrycia

22.11.2014
Hpion leżał na skalnej półce, patrząc na tłum żołnierzy kilkanaście metrów niżej. Chyba złamał żebro... z trudem powstrzymywał się, by nie krzyknąć z bólu. W tej sytuacji oznaczałoby to jednak wykrycie i śmierć. Albo i gorzej. Wszak był teraz nieśmiertelny... a może by tak to wykorzystać? Natychmiast porzucił jednak ten pomysł. Oni też byli.
A także ktoś jeszcze... wyczuwał czyjąś obecność za swoimi plecami. Ale gdy się odwrócił, ujrzał tylko ciemność. A potem... krzyknął ze strachu, cofając się i prawie spadając ze swojego tymczasowego schronienia. No cóż, chyba z pozostania w ukryciu nici, ale nie można go obwiniać. Był zmęczony, obolały, a przed chwilą ledwie uniknął śmierci. Kilkukrotnie. A teraz...
Z cienia coś się wyłoniło. Coś lub ktoś. Ujrzał czaszkę albo bardzo realistyczną maskę w jej kształcie, ujrzał rozżarzone, czerwone oczy, jakby patrząca na niego osoba nie miała gałek ocznych, a jedynie ogniki płonące w pustych oczodołach. Ujrzał połyskujące, srebrne ostrze powoli wysuwające się w jego stronę. A potem czaszka i ostrze nagle się cofnęły i jedynie oczy dalej połyskiwały w cieniu. Cieniu, który także, jak się zdaje, wycofał się trochę, jakby miał jedynie ukryć całość skrywającego się wewnątrz stworzenia.
-Przyjdzie jeszcze na ciebie czas... i tak nie jesteś mi w stanie nabruździć, więc pozwolę ci jeszcze trochę pożyć...
Gęsty cień zaczął się powoli cofać, odkrywając szczelinę w ścianie za plecami byłego agenta kontrwywiadu. Szczelinę na tyle szeroką, by mógł się przez nią przecisnąć, wkraczając do niewielkiej groty. Z niej przez lejowaty otwór w podłodze do korytarza niżej. Potem długo prosto, aż natrafił na ścianę. Odnogą w bok. Po skalnych żebrach w górę, do następnego leja. Sporo pomieszczeń było zalanych po burzy. Droga wydawała się nie mieć końca, ale musiał uciekać. Nagle coś zagrodziło mu drogę.
Ostrze. Cienkie, stalowe. Niemal odetchnął z ulgą, stwierdziwszy, że nie srebrne. Wycelowane w jego pierś. Po chwili z cienia wysunął się ten starzec, który wcześniej zniszczył most, a jeszcze wcześniej próbował zagrodzić im dostęp do Fontanny.
-Myślałeś, że uciekniesz... Hpion, tak? - syknął Nemo.
-Tak. Myślałem, że ucieknę... przed nimi. Nie przed tobą.
Kapitan schował nóż. Właściwie nie wiedział, po co go wyciągnął. Miał do czynienia z nieśmiertelnym.
-Więc udało ci się. Minie sporo czasu, nim znajdą to miejsce. Proponuję ci układ... jesteś podłą świnią, ale wychowałeś się w kraju rządzonym przez propagandę - inaczej być nie mogło. Jest szansa, że jeszcze wyjdziesz na ludzi. A ja potrzebuję pomocy kogoś młodego. Sam nie poradzę sobie z tym wszystkim...
-A... co z tego będę miał?
Nemo zaśmiał się.
-Spójrz na mnie. Jestem nieśmiertelny, ale stary. Wszystkie procesy biologiczne przechodzą, jak trzeba - po prostu nie mogę umrzeć. Ale mogę się zestarzeć, mogę odnieść śmiertelną ranę, mogę zagłodzić się do tego stopnia, że każdy inny na moim miejscu by umarł... i ty też możesz. Tylko dlatego jeszcze nie rozpocząłem kariery nieśmiertelnego pirata, chodzącego po dnie i niszczącego statki...1
Różnica jest prosta: ja przez prawie pięćdziesiąt lat badałem te tunele, szukając jakiejkolwiek możliwości ucieczki z tej wyspy. Ty jesteś tu dopiero od kilku dni, a dopiero dziś zszedłeś pod ziemię... i od razu zostałeś zrzucony w najgłębszą otchłań. Ten system korytarzy jest naprawdę imponujący. Minie wiele dni, nim znajdziesz wyjście. A przez ten czas stanie się bardzo wiele. Przy bardzo oszczędnym gospodarowaniu masz zapasy wody i żywności na jakieś dwa dni. Wątpię, byś pod tym płaszczykiem ukrył więcej, niż półlitrową butelkę i kilka kanapek. Miną dwa dni i pozostaniesz bez jedzenia. Po dwóch godzinach zaschnie ci w gardle, a żołądek powoli zacznie dawać o sobie znać. Gdy minie sześć godzin, pragnienie będzie już nieodparte, a uczucie głodu pogorszy tylko sprawę. Po dwudziestu czterech godzinach nie będziesz w stanie utrzymać się w pozycji prostej - zmuszony będziesz do czołgania się. Po kolejnych dwunastu godzinach zaczną się majaki, będziesz zbyt wycieńczony, by poruszyć którymkolwiek mięśniem... aż wreszcie, gdy minie czterdzieści osiem godzin - ulga: śmierć z pragnienia! Tyle trwa zgon z powodu odwodnienia organizmu: dwa dni... ale ty przecież nie zginiesz, prawda? Będzie to więc dopiero początek nieskończonej agonii. Wkrótce zaczniesz bardzo szybko tracić masę, aż pozostanie tylko skóra i kości... po trzech miesiącach zanikną mięśnie przełyku - nawet, jeśli ktoś życzliwy cię znajdzie i poda coś do jedzenia, nie będziesz już w stanie tego strawić... wówczas już nie będzie odwrotu.2 Będziesz cierpiał wiecznie, bo nie możesz umrzeć.
Możesz też przyjąć moją ofertę współpracy. Powierzchnia wyspy została zatopiona, ale w jaskiniach dalej można znaleźć pożywienie i wodę pitną. Więc jak będzie?
Hpion popatrzył krzywo na kapitana. Niestety, nie miał zbyt wielkiego wyboru.
-Zmuszony jestem się zgodzić. A łatwo mi to nie przychodzi.
-Choć więc. Musimy się pospieszyć - nie widać tego tak głęboko, ale wyżej sporo korytarzy zostało uszkodzonych albo zniszczonych, mogę potrzebować chwili na znalezienie drogi. I pamiętaj: jeśli zostaniesz z tyłu, nie będę cię szukał. Dokąd ruszamy? Wyjaśnię po drodze.

***

10.01.2015
Był późny ranek. Kretanic pokonywał ostatnie już cieśniny bezimiennego archipelagu i zbliżał się do miejsca, gdzie jeszcze półtora miesiąca temu znajdowała się Wyspa Wielkiego Żółwia.
Zgodnie z oczekiwaniami zastali tylko malutki skrawek niezatopionego lądu. Cała reszta zniknęła na zawsze pod wodą, zmyta przez oberwanie chmury i strzaskana przez burzę.
-No cóż... trzeba zejść pod wodę i mieć nadzieję, że coś tam znajdziemy. - Reksio podszedł do akwalungu. Powiększone poprzez domontowanie beczki wnętrze mogło spokojnie pomieścić dzielnego psa, a nawet trochę sprzętu. - Rozbijcie obóz na tej wysepce. Kretesie, opuszczaj.
Omijając rekiny, węgorze i inne niebezpieczne stworzenia, akwalung powoli opadał na dno, ku zatopionej powierzchni niegdysiejszej wyspy.
Dzielny Pies rozglądał się po podwodnym rumowisku. Gnijące od kilku miesięcy szczątki roślin, kawał bryły z wyraźnie odcinającą się żyłą złota, w której rozpoznał iglicę Złotego Rogu...
Ruiny. Były tu też ruiny twierdzy, której tajemnicze systemy zabezpieczające ostatecznie doprowadziły do zatopienia wyspy.
Reksio dokładnie sprawdził gruzowisko przy dawnym Złotym Rogu, jednak nie było tam ani śladu zejścia do jaskiń. Przysypany został także otwór wybity wcześniej w cienkim stropie przez napór wody, który posłużył im za drogę ucieczki z tonącej wyspy. Nie wiedział właściwie, czy w twierdzy Starożytnych znajdzie się zejście do komnat skrywających Wodę Życia. W trakcie krótkiego pobytu w jej ruinach jeszcze przed wielką burzą nie zdążył dokładnie zbadać dawnej koloni Kretonów. Wiedział jednak o olbrzymiej ilości tajemnych przejść łączących komnaty Fontanny Młodości z gęstym system jaskiń rozciągających się pod wyspą. Trzeba jednak spróbować... ale najpierw powietrza!

***

Kogut patrzył ze zdumieniem na ślady.
Zaledwie zszedł z pokładu Kretanica, by przystąpić do rozbijania obozu, coś przykuło jego uwagę. Zapach dymu. Wkrótce odkrył jego źródło: niewielkie ognisko, wygaszone przed kilkoma godzinami. Dalsze badanie terenu naprowadziło go na dosyć świeże ślady dwóch osób, prowadzące do niewielkiego otworu, który zapewne normalnie uszedłby jego uwadze.
Wreszcie postanowił spojrzeć wgłąb otworu. I natychmiast się cofnął. To, co zobaczył, przygniotło go. Otwór prowadził bowiem do olbrzymiej jaskini, z której odchodziło wiele korytarzy...
-M-m-m-m-m-myyyyyślę, żżżże po-po-po-powinniście tttto zo-zobaczyć...

***

K-60K3 powoli zbliżał się do z góry upatrzonej skalistej wysepki. Stąd do niegdysiejszego Wielkiego Żółwia było jeszcze kilka kilometrów, które czteroosobowy oddział odkrywczy miał pokonać w pontonie.
-Zastanawia mnie, dlaczego towariszcz prezident wysyła NAS, generałów, a nie zwykłych żołnierzy. - pomyślał głośno Eader.
-To ściśle tajne zadanie, im mniej osób o tym wie, tym lepiej. - odrzekł Dymitr Owodca. - A poza tym... cała sprawa ma ścisły związek ze mną. A ja podobno nie żyję.
-Nie trafia to do mnie... ale niech wam będzie, tawariszcz. - Lew spojrzał przez okno i otarł czoło chusteczką. Lęk wysokości dawał o sobie znać. - Pjetja, ląduj na tej wysepce.
Dowódca śmigłowca Pjetja Pietrowicz Olet - kot w średnim wieku, służący w lotnictwie w stopniu majora - sprawnie posadził pojazd na skalistej wysepce. Wraz z porucznikiem Viaczesławem Pawliniczem Oyną - żabą w wieku około czterdziestu lat - zabrał się za wynoszenie pontonu. Po chwili już gumowa łódź z Oyną, Oletem, Owodcą i Eaderem na pokładzie ruszyła w stronę niegdysiejszej Wyspy Wielkiego Żółwia, gdy helikopter, prowadzony wprawną ręką pozostałego na pokładzie drugiego pilota, kapitana Vadima Iwanowicza Ivata, ruszył z powrotem w kierunku północnym - do Rosji.

***

-Czego właściwie szukamy? - spytał Hpion. - Od wielu tygodni błąkamy się po tych jaskiniach. Już dawno straciłem rachubę czasu.
-Jest dziesiąty stycznia. - odrzekł spokojnie Nemo. - Czego szukamy? Wciąż tego samego. Twoich towarzyszy. - zawadził o coś nogą. Pochyliwszy się, ujrzał martwe ciało. Był to wilk, niższy i tęższy od Hpiona, nie mogący mieć więcej niż trzydzieści lat. Na piersi miał olbrzymią ranę, głęboką, szeroką i dosyć długą, jakby zadaną kosą albo kamą.
-Kapral4 Michaił Onufryj Ryak. Do załogi "Mest'y" dołączył przed kilkoma miesiącami. To była jego pierwsza misja pod bezpośrednim dowództwem Owodcy. - mruknął Sasza. - Osobiście wykryłem oszustwa, jakich dokonywał. Dlatego właśnie go przenieśli.
-Nie obchodzi mnie jego tożsamość. Zastanawia mnie co innego...
-Można wiedzieć, co? Znajdujemy już piąte takie ciało, a ty przy każdym zatrzymujesz się i myślisz nad nie wiadomo czym.
Nemo spojrzał na byłego szpiega jak na osobę niespełna rozumu.
-Zaczynam wątpić w twoją inteligencję. Martwe ciało... osoby nieśmiertelnej. Jak można zabić nieśmiertelnego!?
-Można. Słyszałem o...
-Pan Potwór? Też słyszałem. Był nieśmiertelny, a zginął... ale to bajeczka dla dzieci. Ten osobnik zginął od magicznego artefaktu, mogącego zabić nieśmiertelnego. A takich przedmiotów w prawdziwym świecie NIE MA.
-Skąd możesz to wiedzieć? Ja do niedawna sądziłem, że nie istnieje Woda Życia.
-Takie przedmioty łamią podstawowe prawa logiki. Woda Życia to substancja naginająca biologiczne ograniczenia. Coś jak środki dopingujące, ale działa mocniej. A teraz zbierajmy się. Ktoś nadchodzi.
Faktycznie, od strony korytarza prowadzącego na powierzchnię, gdzie spędzili ostatnią noc, dało się słyszeć kroki i głosy. Dwójka nieśmiertelnych, nie zastanawiając się długo, ruszyła wgłąb jaskiń i wkrótce zniknęła w jednej z odnóg, gdzie za uszkodzonym przez wodę mechanizmem czekał na nich niewielki pokoik.

***

Kretes przyjrzał się zwłokom.
-Więc Rosjanie już tu są. To nie wygląda na kilkumiesięczne ciało, a ci, którzy zostali wtedy, powinni być uwięzieni pod ziemią.
-Mo-mogli zzzznaleźć wy-wy-wyjście na po-po-powie-wierzchnię. Too kkkktóryś z tych wcze-wcześniejszych. - zauważył Kogut.
-Ale tamci dostali się do Wody Życia. Nic normalnego nie może ich zabić. To ktoś nowy. Wracajmy lepiej na powierzchnię, nie chcę na to patrzeć.

***

Cienisty stwór pogładził srebrne ostrze kamy. Nie może jeszcze zabić Hpiona, by nie zwrócić uwagi Nema. Ale przyjdzie moment, gdy szpieg na chwilę chociaż opuści swego towarzysza. A wówczas...
Na razie jednak wygląda na to, że jeden z jego głównych celi przybył już na wyspę. Wkrótce przyjdzie ten drugi, a gdy już się z nimi upora, zyska dość mocy, by opuścić swoje więzienie i pomścić swą krzywdę... zada ból temu, który porzucił go na tej samotnej wysepce, ból, jakiego nigdy jeszcze nie doświadczył...

***

Olet odrzucił wiosło i stanął na burcie pontonu.
-Tawariszcz generał, widzicie to, co ja? Jakiś dziwny jacht przy brzegu wysepki...
-Poznaję tą jednostkę. - rzekł Owodca. - To łódź tych shpionów. Znowu są tu pierwsi... ciekawe, kiedy Dratwow załatwi im ten obiecany ogon...

***

Reksio spojrzał w kierunku wskazanym mu przez Kornela. Nie dalej jak kilometr od wyspy na morzu widać było wojskowy ponton, a w nim cztery osoby. Nie mógł dostrzec z tej odległości flagi na burcie, ale mundury załogi nie pozostawiały wątpliwości - mieli znowu do czynienia z Rosjanami.
-Mówiłem, że to nowi przybyli? Mówiłem!? Ale mnie nikt nigdy nie słucha... - pożalił się Kretes.

Na kim chce się zemścić Pan Kosiarz?
Czy Owodca coś ukrywa?
Dlaczego ten rozdział ma tak niesamowicie denny poziom i pisany był na siłę?
I po co autor umieścił w nim aż tyle nierozwiązanych tajemnic?
Blah blah blah, kolejne odcinki, blah blah blah.

________________
1Owszem, Art, to aluzja do tego, co napisałeś na chacie o Hpionie i Nemo jako podwodnych piratach.
2Wiem mniej więcej, jak wygląda śmierć z głodu i odwodnienia, ale nie jestem do końca pewien, jak to przebiega dokładnie i nie chce mi się tego sprawdzać, bo nie jest to zbyt ważne. Jestem tylko pewien, że śmierć na skutek odwodnienia następuje po dwóch dniach. Krótko mówiąc, nie traktujcie tego jako pewnika ani nie poprawiajcie mnie w komentarzach.
3Ka-60K - rosyjski śmigłowiec transportowy.
4Wiem, w marynarce wojennej nie ma stopnia kaprala. Ale ponownie: jest to błąd, który popełniłem już w "Ostatnim Rejsie" i nie chce go teraz nagle zacząć poprawiać.

_________________
Obrazek
Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!
Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Spoiler:


Pn, 9 lut 2015, 14:12
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Demony przeszłości
Uważam, że nawdychałeś się za dużo tlenu pisząc ten rozdział. Wszystko jest totalną abstrakcją, która ucieka w granice postapokaliptycznego absurdu przepełnionego dużą dawką anyżu.
Tak, to było totalnie bez sensu. Takie miało być. Przejdźmy do prawdziwej oceny.
Rozdział nawet ciekawy, wyjaśnia kilka spraw... akcja jest trochę nudnawa, choć momentami za szybka. Może w następnych rozdziałach się to rozwinie. Ortografów nie zauważyłem, interpunkcja jakaś tam jest zachowana. Ogółem oceniłbym to na 8.5/10, ale jestem wredny, więc dam 8/10.

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Pn, 9 lut 2015, 20:35
WWW
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2165
Naklejki: 100
Post Re: Demony przeszłości
Według mnie ten rozdział jest nadzwyczajnym dowodem na to, że w twoim liceum można znaleźć/kupić prochy. Zgłaszam to do prokuratury.

Powiem, że nie spodziewałem się tego rozdziału.
Ah, nie ma to jak typowe problemy ludzi, którzy cierpią na nieśmiertelność. No, powiem, że ciekawie przedstawiłeś to, że jako nieśmiertelni dalej mogą odczuwać ból. Rozdział jest nawet ciekawy, wyjaśnia kilka spraw, a jednocześnie zadaje kolejne zagadki. Mam nadzieję tylko, że całe opowiadanie będzie trzymać w napięciu, a np. na początku zrobisz ciekawą zapowiedź, ale do tego wątku wrócisz jakoś tak pod koniec. Według mnie jąkanie Koguta jest troszeczkę zbyt przesadzone. Staje się przez to brzydkie dla oka. Widać jednak trochę, że ten rozdział był pisany na siłę. Cóż, fajnie, że o Panu Potworze już krążą opowieści. Ciekawe czy krążą również o reszcie uczestników Cyrku Chaosu... Błędów ortograficznych nie znalazłem, interpunkcyjne może się zdarzyły. Za to plus.
Największym minusem opowiadanie jest jednak akcja. W jednym momencie jest nudnawa, w drugim za szybka. To trzeba poprawić. Dasz sobie radę xP
Nie oceniam, bo oceny mnie nie interesują. Humanista nie umie wyrazić swoich odczuć za pomocą liczb xd.


Pn, 9 lut 2015, 21:20
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Demony przeszłości
Dokładnie tak, zgadzam się z przedmówcami. Pisząc ten rozdział poniosła Cię trochę wyobraźnia, ale przyznam, że to mi jak najbardziej pasuje. Zawsze to lepsze niż nudne wątki, w których praktycznie nic się nie dzieje. Za to jest plus.
Dobrze, teraz przejdę do ogólnej oceny Twojego rozdziału. Zacznę może od tego, w jakim stanie jest akcja. Moim zdaniem, niektóre wątki mają w sobie coś co mi osobiście lekko przeszkadza. Niby wartkość została zachowana, ale w paru miejscach wątek ciągnął się jak guma, a jeszcze w innych pędził jak struś pędziwiatr. Ale co mnie cieszy, to, że akcja jest jedynym mankamentem tego rozdziału, gdyż do reszty nie mam żadnych zastrzeżeń. Naprawdę super :).
Ocena: 8,5/10.
Czekam na kolejne rozdziały i pozdrawiam.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Pt, 13 lut 2015, 20:39
YIM WWW
Mistrz Administracyjnej Magii
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23
Posty: 1751
Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Post Re: Demony przeszłości
Rozdział 3

...
...
...

Prima Aprilis! ^^
Wiem, wiem. Spam. Usunę ten post pod koniec dnia.

_________________
Obrazek
Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!
Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Spoiler:


Śr, 1 kwi 2015, 13:14
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2168
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: Demony przeszłości
Niesamowity rozdział. Pełen zachwytu nad wymownością, zawartością i przekazem tego cudeńka mogę jedynie postawić Ci pełne 10/10. Nawet największy pisarz przy Tobie wymięka. Teraz trzeba tylko czekać na rozdanie Noblów literackich.

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


Śr, 1 kwi 2015, 19:26
WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 16 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL