 |
 |
"ODPOCZYNEK REKSIA"
autor: Mimli
Była zima. Śnieg sprawiedliwie zasypał domy, lasy, łąki i pastwiska.
Nie oszczędził niestety też podwórka Reksia. Wszędzie było tak biało, że wyglądało jakby rysownikowi nie chciało się kolorować obrazka.
Kogut wynalazca silnie popchnął drzwi i odgarniając śnieg, wyszedł przed warsztat.
Był bardzo zmęczony ale i szczęśliwy. Po całonocnej pracy udało mu się ostatecznie rozwiązać problem napędu kosmicznego Wajhadłowca. Problemem tym był chomik Dizel, który ostatecznie zastrajkował i absolutnie odmówił zabawy w silnik. Ale nie można się mu dziwić, był już stary i miał dość przygód.
Mam tego dość! - krzyczał - Jest zima i nigdzie nie lecę! Nawet na pocztę!
I marudząc cicho pod nosem udał się do swojej norki aby tam do wiosny grać w warcaby ze swoim dalekim kuzynem Mieczysławem.
A przecież Reksio miał lecieć na Kuran w celu odwiedzenia Kretesa i Molly.
Kretes kilka tygodni temu zaprosił listownie Reksia do siebie na ferie zimowe.
Pakuj plecak, wsiadaj w Wajhadłowiec i fiuuu - napisał zwięźle - Molly zrobi na Twoje powitanie pizze z lebiodką, a potem wszyscy pojedziemy wynajętym od Żabby ścigaczem na wycieczkę po pustyni. O tej porze roku jest tam niezwykle spokojnie, co daje nam szansę na przyjemny, pozbawiony przygód odpoczynek.
Taaak - pomyślał kogut - Komu jak komu ale Reksiowi odpoczynek by się przydał.
No na szczęście sprawa Dizla została rozwiązana i kogut przedzierając się przez śnieg podszedł do budy Reksia aby mu powiedzieć, że już może lecieć.
ciąg dalszy nastąpi . . . . . . . . .
CZY REKSIO NIE ZAPOMNI SZCZOTECZKI DO ZĘBÓW ?
CZY FAKTYCZNIE MOŻLIWY JEST ODPOCZYNEK BEZ PRZYGÓD ?
CZY TERAZ WSZYSCY BĘDĄ KOŃCZYĆ SWOJE OPOWIADANIA PYTANIAMI ?
FRAGMENTY DZIENNIKA LOTU REKSIA
Dziennik gwiezdny. Data ko ko komiczna 12345.
Czwarty dzień lotu. Wszystkie systemy sprawne. Napęd zastępczy działa tylko łapy mnie już bolą od pedałowania. Po powrocie porozmawiam z kogutem wrrrrrr.
Mijałem dziś Wielki Wóz z Sianem.
Nuda, nuda, nuda. Lepiej lata się z Kretesem. Weselej. Bo śpiewa.
Przydałoby się radyjko.
Ale to następnym razem.
Dziennik gwiezdny. Data ko ko komiczna 23415.
Padał dzisiaj deszcz meteorytów. Musiałem rozłożyć parasol.
Łapy bolą coraz bardziej. Pedałuję na zmianę, trochę przednimi trochę tylnimi. Pomaga.
Jak ten Dizel dawał sobie radę ?
A kogut mówił : Leć chłopie, leć. Odpoczniesz sobie, zrelaksujesz się no i kości rozprostujesz.
Taaaa . . . Rozprostujesz! Rozpedałujesz!!
Ferii mi się zachciało wrrrrr
No dobra już niedaleko.
Dziennik gwiezdny. Data ko ko komiczna 53124.
Wreszcie na miejscu !
Było trochę kłopotów przy lądowaniu bo Kretes zrył całe lądowisko i wszędzie było pełno kopców. Krecia natura z tego Kretesa wychodzi. A wajhadłowiec jest na szczęście do uratowania. Może przy okazji zamontuję radyjko ? No i trzeba pomyśleć o napędzie bo jak mam całą drogę powrotną pedałować to wolę wracać na piechotę!
No dobra. Plecak w łapę i przywitać się z Kretesem i Molly.
ciąg dalszy nastąpi . . . . . . . . .
CZY 8 KAWAŁKÓW PIZZY Z LEBIODKĄ TO DUŻO CZY MAŁO ?
JAKIE SĄ ZALETY BRANIA WODY NA PUSTYNIĘ ?
A JAKIE OLEJKU DO OPALANIA ?
Część 3
MAŁY KROK PSA, WIELKI KROK LUDZKOŚCI
Kretesie! - rozległ się z kuchni krzyk Molly - Mogłbyś wreszcie przestać czytać gazetę i wynieść śmieci. Wiesz, że dzisiaj przylatuje Reksio, a ja muszę pilnować pizzy i jest jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. A ty sobie siedzisz i czytasz a ja jeszcze powinnam zrobić sobie włosy i . . . . .
Dobra juz dobra, idę - powiedział wyraźnie zirytowany Kretes - Na szczęście ja mam narysowane tylko trzy włosy i nie mam z nimi problemu - dodał, już ciszej.
Wszedł do kuchni, a nastepnie z workiem pełnym śmieci wyszedł przed dom.
W tym momencie rozległ sie głośny huk i wprost z niebieskiego, bezchmurnego nieba opadł kosmiczny wajhadłowiec.
O na kopiec kreta! - krzyknął Kretes - On ląduje prosto na kopcu kreta!
Tak sie też stało!
Po jakiejś chwili gdy opadł pył okazało się, że rakieta leży na boku a papier, na którym została narysowana jest zdecydowanie pognieciony.
Kretes złapał się obiema rekami za głowę i powiedział:
- No nie wierzę! Reksiu, tyle razy Ci mówiłem żebyś przy lądowaniu patrzył w lusterko wsteczne.
Ale witaj, witaj kochany na Kurakisie psino ty moja dzielna! - Dodał w kierunku wychodzącej z wraku postaci.
No witaj, witaj i ty też Kretesie - powiedział do przyjaciela dzielny pies Reksio, stawiając na ziemii plecak - To nie lusterko. To zawinił nowy napęd zainstalowany przez koguta.
A konkretnie zdaje się, że spadł łańcuch i nie mogłem utrzymać ciągu.
Taaa. - zamyślił się Kretes - Pomysły to ten kogut ma dobre. Raczej - dodał po chwili.
Ale dlaczego to zawsze my musimy je testować na sobie ?
W tym momencie z domu wyszła Molly.
Reksio! Jesteś! Jak się cieszę - powidziała poprawiając wałki we włosach i pocałowała psa w nos.
Nie stój tak, wchodź do środka. Zapraszam serdecznie.
A ty, krecie mojego serca, wynieś wreszcie te śmieci! - powiedziała do Kretesa lekko zamykając oczy.
Z POWODU CHOROBY ZWIĄZANEJ Z PRZEJEDZENIEM PIZZĄ, PYTANIA MAJĄ WOLNE
KURAKIS. PUSTYNNA PLANETA
Nadszedł czas "Paranoicznego zbliżenia się planet"
Reksio, Kretes i Molly tylko na to czekali.
Wszystko było już zapakowane do pustynnego ścigacza. Zgodnie z wielowiekową tradycją bagaże Kretesa i Reksia zajmowały mało miejsca. Natomiast bagaże Molly zajmowały resztę.
Kretes był tym faktem nieco poirytowany. Choć w zasadzie powinien był sie już przyzwyczaić.
- Kochanie, czy aby jesteś pewna, że wszystkie te rzeczy sa nam potrzebne ?
Molly, która z powodu braku miejsca w ścigaczu, siedziała na kolanach Kretesa odwróciła sie w jego stronęi powiedziała z wyższością:
- Skarbie. Pomimo tego, że planujemy wycieczkę bez niespodziewanych przygód, to jednak musisz pamietać, że jesteśmy bohaterami gier przygodowych. I nie wiadomo co nas moze spotkać.
- Ale narty?! Przecież jedziemy na pustynię - odparł załamany Kretes.
- Nigdy nie wiadomo co sie może przydać. A kogut wynalazca jest raczej dość daleko - ucieła rozmowę Molly.
No tak. Faktycznie. Pomyślał Kretes przytrzymując jedną ręką walizkę, która opadała mu na głowę.Chociaż musiał przyznać, drugą ręką obejmując Molly, że ciasnota w ścigaczu ma też swoje plusy.
Reksio taktownie milczał siedząc za kierownicą. Wreszcie uruchomił silnik. Cisze poranka rozdarło ogłuszającemiauczenie 750-ciu kotów mechanicznych ukrytych pod maską.
Ruszyli.
- Głośny ale kopa ma - krzyknął Kretes.
- A ma hamulce? - zapytała Molly - Bo chyba zapomniałam suszarki do włosów. Zawracamy.
- Oszalałaś? Przecież jest 70 stopni w cieniu. Praktycznie nie masz szans zmoczyć włosów bo od razu wyschną!
Wybieraj. Albo ja albo suszarka! - wysyczał blady jak Reksio, Kretes.
- DAJCIE JUŻ SOBIE LUZ Z TYMI KŁÓTNIAMI!
- A to kto?! - krzykneli z przestrachem Reksio i krety.
Reksio zatrzymał ścigacz.
- TO JA. AUTOR. PRZESTAŃCIE SIĘ KŁÓCIĆ! MIAŁ BYĆ RELAKS, SPORT I TURYSTYKA BEZ WIELKICH
NIESPODZIEWANYCH PRZYGÓD - OK. ALE JAK NIE PRZESTANIECIE SIE KŁÓCIĆ I MARUDZIĆ TO WYMYŚLĘ WAM TAKA PRZYGODĘ, ŻE Z WRAŻENIA NIE BĘDZIECIE MOGLI ZASNĄĆ. OSTRZEGAM BARDZO.
- No dobra, przepraszamy - powiedział, patrząc w niebo Kretes. - Już będziemy cicho i bedziemy się relaksować.
Zarówno Reksio jak i Molly przytakneli Kretesowi.
- NO TO FAJNO. ODPALAJCIE SILNIKI I SKOCZCIE DO NASTEPNEGO ROZDZIAŁU BO SIĘ WAM PLANETY ROZJADĄ. P.S. POSMARUJCIE SIĘ
OLEJKIEM DO OPALANIA. PA.
I skoczyli.
CZY PRZYJACIELE DOTRZYMAJĄ OBIETNICY ?
SKĄD SIĘ BIORĄ BŁEDY W TYM CO SIE PISZE ?
JAKĄ OCENE MIAŁ AUTOR Z POLSKIEGO ?
Niektóre odpowiedzi w kolejnych częściach Forumnoweli pt. ODPOCZYNEK REKSIA.
KOLEJNA CZĘŚĆ
PRZEPRASZAM ALE JESTEM ZAJĘTY WIEC DZISIAJ TYLKO STRESZCZENIE ODCINKA. AUTOR.
Reksio, Kretes i Molly młodzi i zdolni bohaterowie kilku gier przygodowych udaja się na zasłużony odpoczynek na pustynię. W tym celu ładują bagaże do śmigacza, rozpędzają się i przeskakują z Kurana na Kurakis. Już na Kurakis napotykają kilka zagadek logicznych, znajdują mapę do skarbu, widzą z oddali kilkadziesiąt cudów świata i co chwila mijaja drogowskazy z napisem: DO PRZYGODY 50m. Nic ich to jednak nie interesuje. W pewnym momencie atakuje ich śmieciowy potwór ŚMYETI, ale nikt nie jest zainteresowany. Jadą dalej. Bardzo szybko mijają stojących przy drodze, przebranych za piach GROŹNYCH PIRATÓW. W pewnym momencie wpadaja do leja czasowego ale Kretes nadkrecim wysiłkiem chwyta zębami za krawędz leja i wyciąga ścigacz wraz z pasażerami z pułapki.
Jesteśmy na wczasach!! - Kretes wygraża łapą w kierunku AUTORA.
OK. PRZEPRASZAM, ZAPOMNIAŁEM - odpowiada autor - JUŻ NIE BĘDĘ.
W pewnym momencie zatrzymują ścigacz, rozbijają namioty i rozkładają leżaki.
Na kolację makaron z lebiodką.
Mycie zebów i do śpiworków.
TO TYLE.
STESZCZENIE PYTAŃ:
1) ?
2) ?
3) ?
C.D.N.
ODCINEK NAJPRAWDOPODOBNIEJ PRZEDOSTATNI.
"WIECZORNE BOHATERÓW ROZMOWY"
Nad pustynią zapadała noc. Ciepły wiaterek delikatnie poruszał liśćmi palm. Wielkie czerwone słońce powoli zachodziło za wydmy. Parka Fitoplanktonów wystawiła główki nad powierzchnię wody i jak co wieczór starała się swymi fioletowymi mackami upolować, w celach konsumpcyjnych, którąś z Ciem Parowych krążących nad jeziorkiem. Małe ognisko rozpalone pomiędzy dwoma namiotami nad brzegiem jeziorka rzucało wesołe światło na postacie siedzące na leżakach. Gdyby jakiś niespodziewany gość pojawił się tego wieczora w oazie leżącej w samym centrum Wielkiej Kurakisjańskiej Pustyni Plażowej mógłby przysłuchć sie rozmowie jaką prowadziły ze sobą dwa krety płci obojga i jeden pies płci męskiej. Obozowisko to bowiem rozbili w tej pustynnej dziczy bohaterowie gier przygodowych, wielcy podróznicy i przyjaciele: Reksio, Kretes i Molly. Gdyby ów niespodziewany gość właśnie w tym momencie pod osłoną namiotów cicho podszedł do obozowiska byłby świadkiem właśnie takiej wymiany zdań:
- To jest normalnie granda! - Powiedział kret Kretes, zdobywca wszystkich pieciu biegunów Ziemii w tym jednego podziemnego.
- To jest granda! Przeciez w zasadzie jak by się tak chwile zastanowić to my jesteśmy gwiazdami! No mam rację czy nie? Reksiu?
- No jak by sie tak chwile zastanowić to tak. - Odpowiedział Reksio, idol młodszych i starszych - pies z nieposzlakowaną opinią.
- No czyli jak my jesteśmy gwiazdami tych gier, to chyba byśmy mogli mieć jakies wymagania w stosunku do scenarzysty i grafików i tych tam, no jak tam oni się . . .
- I do programistów, kochanie. - Dodała Molly, anioł nie kret a prywatnie dziewczyna Kretesa.
- Właśnie, programistów! - Dziękuje kochanie. - Ci to też niezłe ziółka. Myśli sobie taki jeden z drugim, że jak kret jest narysowany . . .
- Albo pies. - Uzupełnił Reksio, pies nie tylko z tej bajki, prywatnie daleki krewny Szarika i psów z przełeczy św. Bernarda.
- Czy pies. Lub dajmy na to, taka gęś to już można z nimi wyczyniać cokolwiek. Oj, ja im tej szufelki nie zapomnę! - Uniósł się słusznym gniewem komandor Kretes, pierwszy polski kret astronauta. - Ale pal licho te kreteńskie - przepraszam - przygody. Trudno. Jak mus to mus! Ale po wszystkim to by sie chciało zrelaksować, sauna jakaś, na siłkę z kogutami się wybrać czy choćby w swojej przyczepie pospać. A tu figa. Nastepna część, nastepna część . . . .
- Co racja, to racja. Ale lepiej Kretesie mów trochę ciszej bo nie wiadomo kto się tu mógł pod osłoną namiotów podkraść do obozowiska. A ten AUTOR to też mi sie widzi z tej samej gliny co tamci ulepiony - Dodał, bacznie sie rozgladając, Reksio. Znany na swoim podwórku z tego, że ma nosa do takich spraw.
- Myślisz, że ten AUTOR to też taki . . . .Fiuuu! A wiesz, że możesz mieć rację? Mnie sie on też troszke nie podoba. Weź przykładowo ten poprzedni rozdział. Nooo tośmy chyba wpadli z deszczu pod rynnę! - Zakończył przysłowiem Kretes, kret który w niejednym kopcu już siedział.
- Taaa i dlatego radzę ciszej. Chyba, że śpieszno nam skończyć jak ostatnim razem? - Zadał pytanie Reksio, pies który jeździł koleją.
- Mówisz o Ortografii?! Myślisz, że to przez moje podanie o przydział perkusji? - Szeroko otworzył oczy Kretes, który pomimo swej znaczacej wady wzroku zaczął dostrzegać ogólnoświatowy spisek skierowany w bohaterów gier komputerowych.
- Tak własnie myślę. Mało, jestem tego pewien. Trzeba siedzieć cicho i korzystać z chwili spokoju bo nie wiadomo czy scenarzysta i ta reszta nie przygotowują już kolejnej części. A wtedy szczęście się skończy i do roboty. - Definitywnie uciął rozmowę Reksio, chwytając za kubek z kompotem z lebiodki.
- Zdrowie tych co w produkcji!
- Zdrowie Bolka i Lolka!
W NASTEPNYM ODCINKU '' ODPOCZYNKU REKSIA'' KOMANDOR KRETES POWIE:
- No niemożliwe!!
P.S. Pozdrowienia dla scenarzysty, grafików i tych tam, no jak tam oni się . . . AUTOR
I WRESZCIE ODCINEK OSTATNI - " AUTOR TEŻ CZŁOWIEK".
I TAK MINEŁY DWA TYGODNIE FERII. NIESTETY. WSZYSTKO CO DOBRE MA DWIE STRONY. JEDNĄ JEST POCZĄTEK A DRUGĄ - KONIEC. I REKSIO ZACZĄŁ PRZYGOTOWYWAĆ SIĘ DO POWROTU . . . .
- Zaraz, zaraz, chwileczkę i ten . . . i momencik. Jakie dwa tygodnie? Jaki powrót? Przecież odpoczywaliśmy raptem przez jeden rozdział! To były według Ciebie dwa tygodnie? To niby miały być ferie? AUTOR, no weź przestań . . .
- TYLKO SPOKOJNIE REKSIU! NIE UNOŚ SIĘ TAK - DZIECI CZYTAJĄ! A POWAŻNIE TO JUŻ MI SIĘ NIE CHCE PISAĆ O WASZYM BYCZENIU SIĘ. TAKIE PISANIE TO W KOŃCU CIĘŻKA PRACA JEST. TEŻ MAM ZAMIAR ZROBIĆ SOBIE WOLNE.
- Jasne. Nie chce się pisać o byczeniu. Skąd ja to znam? Nikt nie chce pisać o byczeniu. Wszyscy tylko o przygodach, wyprawach, ukrytych skarbach i zawalonych tunelach. A kret potem musi w tym wszystkim występować!
- KRETESIE, TAKI MASZ ZAWÓD. JAK TO MÓWIĄ - CIASNY ALE WŁASNY. TY MYŚLISZ, ŻE DZIECIAKI CHCĄ CZYTAĆ O WYLEGIWANIU SIĘ NA LEŻAKACH? NIE MÓJ DROGI, LEŻAKI TO MOGĄ BYĆ ALE MINIMUM Z NAPĘDEM JONOWYM I DOPALACZAMI! MINIMUM!
- Taaa . . . Dopalaczami. Jak z dopalaczami, to mogą czytać też o naszych feriach. Mineły tak szybko, jakby miały nie tylko napęd jonowy ale i dopalacze!
- TRAGIZUJECIE.
- No może trochę, ale czy Ciebie to dziwi? Jako bohaterowie gier przygodowych mamy przecież zszargane nerwy! Ty myślisz, że te wszystkie pojedynki, podróże w czasie czy choćby przemyślne zadania ( nie ) logiczne nie miały trwałego wpływu na nasze słabe - narysowane osobowości?!
- SŁUCHAJCIE, JA WAS ROZUMIEM ALE POSTARAJCIE SIĘ ZROZUMIEĆ TEŻ MNIE. TAKI UKŁAD. NO NIE DAM RADY DALEJ TEGO CIĄGNĄĆ.
- To trzeba było nie zaczynać. Sam sobie miej takie ferie na przewijaniu! W kopiec wkopany! Autor od siedmiu boleści co mu sie pisać nie chce.
- PANOWIE! JESTEŚCIE TROSZKE NIESPRAWIEDLIWI. GDYBYM NIE ZABRAŁ SIĘ ZA PISANIE TO NAWET TAKICH PRZEWIJANYCH FERII BYŚCIE NIE MIELI. MAM RACJE? W INNYCH OPOWIADANIACH TO CIĄGLE TYLKO FIUU! ZIUU! BUM I TADADA! A O FERIACH TO NAWET - WYBACZ REKSIU - PIES Z KULAWA NOGĄ NIE POMYŚLI.
- No sorki AUTOR . . . masz rację. Dzięki. Lepiej to niż nic.
- NIE MA SPRAWY. WIEDZIAŁEM, ŻE ZROZUMIECIE.
- A może by to jakoś inaczej załatwić?
- TO ZNACZY?
- No, że Ty byś niby nie pisał, że my tu odpoczywamy a my byśmy sobie cichutko - nie wadząc nikomu - dalej jakoś sami organizowali czas. Rozumiesz? Chodzi tylko o to żebyś nic nie wspominał, że Reksio wsiadł do wajhadłowca i poleciał w kierunku domu i takie tam dyrdymały. Ok? Da się zrobić?
- NO NIE WIEM . . . A SCENARZYSTA I RESZTA? CO Z NIMI?
- No niemożliwe!! Tak to my do niczego nie dojdziemy. Ty chłopie włącz pozytywne myślenie. Przecież jak będą nas potrzebować to jakoś nas znajdą. Ostatecznie możemy wysłać maila do koguta.
- A CO TO MA DO RZECZY?
- Napiszemy mu, żeby nic sie nie martwił i jakby ktoś nas szukał to niech się kontaktuje z tobą i tak dalej, i tak dalej bla bla bla. Czyli jak? Interes ubity?
- A NIECH WAM BĘDZIE. ALE MAILA WYŚLECIE?
- Jaaasneee . . . . .
" . . . . Moc pozdrowień z ferii od Reksia i Kretesa. Jakby ktoś się pytał gdzie jesteśmy to niech nas łapie przez Mlimliego.
Koleś siedzi od czasu do czasu na forum. On wie. Dzięki z góry. Uściski. P.s. Cmoki od Molly . . . "
KONIEC
I to by było na tyle. Idę na obiad.
|
 |
 |
 |