Mątek
Idziesz do sklepu obok. Jak się okazuje, sprzedawca jest nawet miłą osóbką.
Ukradłeś kiełbasę krakowską i zacząłeś biczować Białego Dziada.
- PRZESTAŃ! JA TYLKO WYKONUJĘ ROZKAZY LUCJANA, CHWALMY GO I MÓDLMY SIĘ DO NIEGO!
Zacząłeś go jeszcze mocniej biczować. Ostatecznie poszedłeś do toalety, wróciłeś i zadzwoniłeś pod 112 żeby nie było, że to ty tak go skaleczyłeś.
Co by tu zrobić?

Kretes102
Knasiek nie został znaleziony, podobnie jak wszyscy członkowie jego sekty. W sumie to cała świątynia, w której wczoraj byłeś zniknęła. Dziwne.
Jako prezydent wezwałeś całą Radę Ministrów. Pelagia i wszyscy ministrowie przyszli nie spóźniając się. No tak, wszystko fajnie, tylko brakuje Knaśka.
- Panie prezydencie, czemu pan nas wezwał? Ludzie się nie buntują, nam hajs się zgadza, sankcje czasem tylko wkurzają, ale da się to przeżyć... - zaczął minister finansów.
- Nawet nie ma już kolejek do lekarza, a wie pan, że to łatwe nie było... - kontynuował minister zdrowia.
- Otóż... - zacząłeś. - Tutaj nie chodzi o politykę. Znacie może Kazimierza Radzieja, znanego też jako Knasiek?
Ministrowie popatrzyli na siebie zdziwieni. Niektórzy potwierdzili, że go znają, inni zaprzeczyli. Jak się okazało, bardzo rzadko pojawiał się na zebraniach Rady Ministrów.
- Otóż... On tak jakby pochodzi z innego wymiaru, na którym znajduje się jakiś Sjukaländer. Prawdopodobnie mieszkańcy tego miejsca szykują zniszczenie tego świata. Knasiek chce otworzyć pieczęć w Granicy Czasu, a kiedy już to zrobi, uwolni coś, co pochodzi ze Sjukaländu.
Ministrowie wybuchli śmiechem.
Co by tu zrobić?

Uciekam, bo czemu nie?

Przestańcie się śmiać! Ja też z początku tak samo zareagowałem, ale minister spraw zagranicznych uświadomił mnie, że to prawda! Ale dobrze, mogą niektórzy uznać mnie za szaleńca, ale pamiętajcie, ja chcę ratować nas kraj przed zagładą i wojną. To się musi skończyć. A Radziej musi zostać znaleziony, gdyż on jest kretem. I naprawdę, może czekać nas zagłada, do której nie dopuścimy!

Siedzę sobie.

Po pierwsze, chcę wytłumaczyć, że prezydent jest głową państwa i nie mają takiego prawa by mnie zamykać. A po drugie chcę porozmawiać z panną Pelagią Górską, która wie, co i jak. Po trzecie, musicie uwierzyć, że K. Radziej jest zagrożeniem dla państwa, gdyż na własne oczy widziałem, co on robił. <wyciąga telefon> O, proszę. Zrobiłem nawet nagranie telefonem, co on wyczynia. Nie mam nic do ukrycia.

Mątek
Siedzisz sobie. Przyjemnie tak mieć wszystko niepowiemgdzie i olewać wszystkie sprawy świata. Byłeś sobie zwyczajnym lisem, którego napadały Białe Dziady. Zasługujesz na chwilkę odpoczynku, czyż nie?
[/i]
Co by tu zrobić?

Kretes102
Ministrowie zabrali ci telefon.
Co by tu zrobić?

Odpoczywam sobie dalej i czekam aż coś ciekawego się wydarzy.

Jeśli jesteście tacy mądrzy, drodzy ministrowie, to sprawdźcie sobie nagranie. Tam wszystko jest. I, serio, chcę porozmawiać z panną Pelagią Górską. To niedorzeczne i niesprawiedliwe zamykać człowieka racjonalnego i uczciwego w tym nieciekawym miejscu.

<w myślach> Ministrowie nie pomyśleli, że mogłem mieć ukrytą kopię zapasową tego nagrania. Z pewnością to ich obciąży, nie będą bezkarnie wsadzać prezydenta kraju do psychiatryka. <zwraca się do staruszki> Droga dobrodziejko, cieszę się, że Cię widzę. Tylko ty potrafisz uratować mnie z tego bagna i zaniechać zbrodnie K. Radzieja. Proszę, przepowiedz mi, czy państwu coś zagraża, czy znajdę Knaśka i powstrzymam jego zapędy oraz jedyne podstawowe pytanie: czy w końcu wyjdę z tego psychiatryka?! To niedorzeczne, żeby głowę państwa bez powodu wrzucać to tak obskurnego miejsca.

Wiesz może, jak się niekonwencjonalnie stąd wydostać?

A se idę do dymu.

no elo. rozgrywki dziś jeszcze krótkie, ale potem już dłuższe będą (jeśli będą).
Mątek
Nie było to zbyt mądre. Trafiłeś prosto do lasu, który się palił. Ty jednak się tym nie przejmowałeś. Postanowiłeś usiąść na mchu i czekać na rozwój wypadków. Miałeś w sumie cichą nadzieję, że zaraz przyjedzie straż pożarna, ale nie chciało ci się jej wezwać.
Co by tu zrobić? - i tak już nie odpowiesz

Kretes102
[i] - Hmmm... mówisz niekonwencjonalnie? No mam pomysł... Ale niestety. Nie mogę ci pomóc, bo to zaprzecza prawom, których muszę słuchać. A teraz idę, bo się zbliża.
- Kto? - chciałeś się zapytać, ale nie zdążyłeś. Po chwili jednak wiedziałeś już, kto. Słysząc znany przebój lata sprzed kilku lat "Wszechświat się rozpada" trochę ze smutkiem zrozumiałeś, że nadciąga do ciebie Najwyższy Bard. Słyszałeś odgłosy wykonywania Ważnej Wiadomości przez personel więzienia (m.in. skok przez okna, ale sznurów też ni zabrakło). Zdziwiłeś się jednak.
Przyszedł do ciebie minister, ten, który powiedział ci o Chorych Krajach i nie tylko.

Co by tu zrobić?

Doktor
Starożytni Kretoni mieli fajne życie - Mu było bardzo zaawansowanym technologicznie miastem. We wszystkim pomagały wam małe roboty. Mieliście w zaawansowanym stopniu socjalizm, więc nie musieliście pracować, a i tak dostawaliście pieniądze. Wprawdzie za to nie mieliście wolności, więc wielu młodych uciekało stąd w kierunku różnych światów.
Trafiłeś tu po dotknięciu pozostałej karty koloru pozostałego (z napisem "WYPRODUKOWAŁ WRÓG itd."). Ne miałeś pewności, czemu twoja rodzina nigdy nie wyewoluowała w krety i pozostała Kretonami, ale cóż. Teraz byłeś wśród twojej rasy.