Teraz jest N, 28 kwi 2024, 20:53



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
#2. Creepypasta 
Autor Wiadomość
Pan Anarchii i Chaosu
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 21 cze 2013, 16:29
Posty: 68
Naklejki: 0
Post #2. Creepypasta
Witam.
Chciałbym ogłosić konkurs na najlepszą, creepypastę związaną tematycznie z dziejami Reksia i ferajny, bądź Potworium i spółki. To od was zależy czego będzie dotyczyć i jakim rodzajem literackim będzie.
Ważne tylko, żeby.. no właśnie! Straszyła.
Opowieść nie może być zbyt długa. Myślę, że wystarczy "jeden rozdział" opowiadania całkiem wymagającego pisarza. Taka długość powinna mnie raczej całkiem usatysfakcjonować.
Pozdrawiam i życzę owocnej pracy.
Macie czas do godziny 20.00 w niedzielę.


Pt, 31 paź 2014, 22:02
Zgłoś post
Roz-kreca się
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 27 lip 2012, 14:13
Posty: 37
Naklejki: 0
Post DeathMole
Krwawy Kreton... Dawno temu w Czasach gdy Reksia nie było a kretonowie się osiedlili na ziemi nastała susza stuwieczna.... istniał jednak Krzepki Kret.
Był to siłacz.. jedyny kret o większych muskułach niż mózgu... Jednak pewnego razu KK poszedł nad Staw Mętnego Lodu... Poczuł krwisty, piękny zapach.
Mętliło go w głowie... Kretońska Rzeź nastawała w jego głowie ale.. nie mógł.. czuł to. Nagle woń go otumaniła... (hasasasasasasss...)
ujrzał kretonka i wział kamień ---\/ ##@#!@!#@#$... i leżały szczątki martwego kreta... Zaczął więc krwawą rzeź... ... .... Spokojny wrócił do wioski... Jednak...
dziwne uczucie było w jego sercu... Miłość i Gniew razem? Czy to możliwe?- myślał KK. Nagle jego palce wyostrzyły się... Kły urosły a brzuch się rozpruł ukazaując flaki... stres go mutował..
Zaczął drążyć tunele i zabijać krety. Wydłubali mu więc oczy i wrzucili go do stawu... Krew wypływała mu z oczu a on na zawsze stał się Krwawym Kretonem...

1 rok później mały Kreton bawi się na lodzie. Budzi to Krwawego Kretona... Gdy malec i jego rodzina lepią mumionka ze śniegu. Trzask! Lód się rozbija a KK pożera ofiary bebechami!
Następnie wysysa im dusze i kładzie ich.
-Mutanty... -zaczyna KK.
-Tak? -odpowiada Mama Kretonka (zombiaczka)
-Zacznijcie... Krwawą... ... ... Rzeź!
-Tak panie!

Uważaj więc. W
Halloween 31 października nawet w twoim domu może atakować KK... Ma on 3x Większe łapy ale... widać go jak małego kotka z rudą plamką na mordce..

_________________
Obrazek

To ja!


So, 1 lis 2014, 01:32
Zgłoś post
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2165
Naklejki: 100
Post Zwyczajny dzień
Zwyczajny dzień

To był zwyczajny dzień. To nie było żadne święto, żadna sobota... Po prostu czwartek mniej więcej w lutym.
Biegłem. Uciekałem. Nie mogłem spojrzeć za siebie. To mnie goniło. Wiedziałem, że to robi. Nie było słychać żadnych kroków, ale po prostu wiedziałem. Nie mogłem przestać biec... Już nigdy.
Ale jednak przestałem. Ściana nagle wyrosła przede mną. Czułem już na sobie ciężki oddech kogoś z tyłu. Wiedziałem, że to on. Nie miałem już gdzie uciec... Dorwało mnie... I to nie był sen...
Sam nie wiem, skąd wziąłem się w tym miejscu, gdzie byłem. Nigdy się nie dowiedziałem, czy to był po prostu ostatni sen w moim życiu czy też ostatni obraz ziemskiej rzeczywistości, jaki zapamiętam. Nie ważne co to było, odczucia były inne - jakby połączeniem obu tych światów...
Odwróciłem się i już natychmiast tego pożałowałem. Chciałem już zginąć nie widząc swojego mordercy. Ale zobaczyłem przez swoją głupotę. Twarz miał uśmiechniętą... I to było straszne. Ten uśmieszek... Zapamiętam go do końca. Po twarzy płynęła krew. On się nie mógł zranić, on jest nieśmiertelny. To zapewne jego łzy... szczęścia.
Wreszcie mnie dopadł. On na to czekał. Myślałem wtedy, że to tylko koszmar, że zaraz się przebudzę w łóżku koło mojej ukochanej. Myliłem się tak bardzo pierwszy i ostatni raz w moim krótkim życiu.
Chciałem by był tu Kretes, Kogut Wynalazca... Albo chociażby Korneliusz. Oni by mi pomogli. Nie wiem, gdzie wtedy byli i czy mnie kiedykolwiek znaleźli. Znaczy... wiem, gdzie był Kretes... Jego żałuję najbardziej... Mój morderca dalej się śmiał... nie jak zwyczajny człowiek... to był śmiech pochodzący z głębi piekieł... On był jakby połączeniem wszystkich potworów, jakich znam - i tych dobrych, i głównie tych złych. Psychiczny, okrutny, nieśmiertelny i brzydki...
Wtedy pojawił się mój odwieczny towarzysz - kret Kretes. Wołał on mnie. Ten ostatni głos, jaki usłyszałem na Ziemi zapamiętałem na zawsze. Mój morderca od razu się odwrócił. Kretes go zauważył i naraz stał się strasznie wychudzony, a jego oczy były przepełnione krwawymi łzami. Zgaduję, że też tak wyglądałem. Teraz były dwie ofiary.
Po pewnym czasie poczułem, że znikam. Nie była to zwykła śmierć ciała... Moja dusza była bardzo słaba... Nigdy nie trafiłem do zaświatów. Mój morderca mnie teraz obserwował z tym swoim uśmieszkiem. Chciałem mu powiedzieć, by przestał. Chciałem mu krzyknąć prosto w jego zakrwawioną twarz: "PRZESTAŃ". Ale nie mogłem. To już nie był mój świat... Nigdzie nie ma mojego świata...

Na zawsze w waszych sercach.
-Reksio


_________
Wiem, że nie straszne. Po prostu nie mogłem się powstrzymać.
Aha, i jeśli jakieś elementy przypominają jakieś inne creepypasty - to nie moja wina, nie planowałem jakiegoś plagiatu czy aluzji. Po prostu swego czasu człowiek się tego naczytał i teraz się nie wie, co jest jego pomysłem, a co się jedynie czytało. Tak to już jest.


So, 1 lis 2014, 07:48
Zgłoś post
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: #2. Creepypasta
Mroczne zakupy

Piątek, 19:30. Na dworze królował mrok, można powiedzieć, że ten dzień był dosyć mroczny. Reksio wraz z Kari-Matą oraz Molly z Kretesem wybierali się na niecodzienne zakupy do Mole Martu (nie musieli schodzić do Pokopane, gdyż jakiś czas temu Ramon poszerzył sieć sklepów na całą Polskę i supermarket został zbudowany właśnie na tej samej ulicy, gdzie znajduje się dom Reksia).
- No dobrze. - oznajmił Kretes. - Idziemy do sklepu, bierzemy to co najpotrzebniejsze i wracamy do domu.
Wszyscy zgodzili się z marudą, gdyż mieli już całkiem dobry plan na wieczór. Gra w szachy, bierki, wisielca oraz wspólny seans filmowy. Wszystko było już przygotowane, tylko przyszła pora na zakupy. Nagle przed sklepem Komandor stwierdził, że wydaje mu się, jakoby był kimś innym. Kimś, kto...
- Nie gadaj głupot, Kretesku, naoglądałeś się zbyt dużo horrorów. - przerwała mu Molly. - Wchodzimy do tego sklepu, czy nie?
Wszyscy bez wahania weszli do sklepu i byli naprawdę zdziwieni. Niby wszystko mogłoby wydawać się iść w dobrą stronę (przecież to tylko zakupy), wszak jak wytłumaczyć to, że w supermarkecie nie było ani jednej żywej duszy? Nasi bohaterowie chodzili po regałach, szukali chociaż jedną żyjącą istotę. Nie było nikogo.
- B-boje się. - powiedziała wystraszona Kari-Mata.
- Nie bój się, Karciu. - pocieszył ją Reksio. - Jestem przy Tobie.
Przestraszone zwierzaki szybko zabrały niezbędne drobiazgi i ujrzawszy, ze ktoś jednak jest, energicznym krokiem ruszyli w stronę jedynej kasy, przy której był jakiś sprzedawca, który bardzo dziwnie stał i patrzył w odwrotną stronę.
- Hej, może pan nam skasować towar? - spytał Dzielny Pies.
Kasjer odwrócił się. Był cały blady. Miał sine usta i wyraźny, czerwony zarys bądź szramę na szyi. Nasze zwierzaki był nad wyraz wystraszone. Chciały się spytać ekspedientowi, co mu się stało, ale on wydusił z siebie tylko trzy słowa: "On tu jest" i padł jak długi na ziemię. Reksio pochylił się nad kasą, by zobaczyć co się mu stało, ale ku jego zdziwieniu, po nim nie było śladu, nawet nie było jego plakietki. Zauważyli tylko bardzo wyraźne ślady krwi na podłodze prowadzące do wyjścia. Nie patrząc na dalszy rozwój sytuacji, czym prędzej wybiegli ze sklepu i ruszyli w stronę domu. Cały czas niepokoiły ich ślady krwi biegnące w tą samą stronę, co oni. Ale nie to było najgorsze. Najstraszniejsze w tym wszystkim okazało się to, że ślady prowadziły do... Nory Kretesa.
- R-r-r-reksiu, a-a-a c-co jeśli to... MORDERCA? - krzyknął przerażony kret.
- Nie ma co, musimy to sprawdzić. - oznajmił bez wahania Reksio.
Jak powiedział pies, tak zrobili. Pierwszy wszedł psi czarodziej, drugi - Komandor, a za nimi - dziewczyny. Szli tak powoli, że nie zauważyli coraz większych śladów krwi, które kończyły się w kuchni. Jedyne co ich przeraziło to siekiera zbroczona krwią wbita w stół oraz cztery bardzo znajome ciała, które wyglądały aż nazbyt nienaturalnie. Najgorsze w tym wszystkim było, że... nie miały głów i ociekały krwią, co przeraziło naszych bohaterów. Wszystkie leżały w kącie, ułożone na kształt liter: "I" oraz "M". Między "I", a "M" leżała łyżka, też ubrudzona krwią.
- To mi wygląda na jakieś zdanie. - stwierdził Reksio. Wszedł więc na stół i to co ujrzał, bardzo go zaintrygowało. Z ciał i łyżeczki ułożył się napis "I'm", co po angielsku znaczy "jestem". Prócz tego, powoli domyślał się, czyje są to ciała.
Nagle Kretes spojrzawszy na Dzielnego Psa, oznajmił: - Reksiu, co to za takie jakby nacięcie na twojej szyi? Ej, dlaczego wszyscy macie te same ślady na swoich szyjach? - Komandor był zdezorientowany i dotknąwszy swojej szyi, poczuł na niej taką szramę... wszyscy popatrzeli na siebie i zrozumieli...

Koniec

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


So, 1 lis 2014, 19:04
Zgłoś post
YIM WWW
Roz-krecony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 31 gru 2009, 11:22
Posty: 102
Lokalizacja: z kopca
Post Re: #2. Creepypasta
Noc. Pusta przestrzeń, niczym nie wypełniona. Niby to nic strasznego, ale strach silnie przeszywał jego duszę. Stał tam sam. Cały czas czuł ciepły oddech na karku. Odwracał się tylko po to, by zaspokoić swoje myśli, ale ani za pierwszym, ani za dziesiątym razem nikogo za nim nie było. Przemierzał tę przestrzeń w nadziei, że jego koszmar się skończy. Słyszał głosy, widział cienie których nie było. Próbował z tym walczyć ale na próżno. Był na granicy myśli samobójczych. Im bardziej próbował z tym walczyć, tym więcej zakrwawionych twarzy przed sobą widział. Jego psychika była poważnie uszkodzona. A to był dopiero początek. Pewnie myślisz jaka potworna to musi być sytuacja. Zapytaj Reksia, który przeżył to podczas swojej ostatniej, przedśmiertnej przygody. Wszystko zostało udokumentowane, jednak gra została wycofana przez liczne samobójstwa graczy, którzy nie wytrzymywali widoku strasznej śmierci ich ulubionych bohaterów...


So, 1 lis 2014, 19:49
Zgłoś post
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1641
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: #2. Creepypasta
Odgłos trzaskających gałęzi niósł się po lesie.
Kretes nigdy nie umiał cicho uciekać.
A zresztą, i tak by mu to nie pomogło. To go goniło.
To go prawie dopadło.
To chciało go zabić.
A przecież ta strona nie odznaczała się niczym wyjątkowym. Tylko białe tło i napis "It's alive." - "To żyje". Żadnych wykrzykników na końcu, jak w pewnym przełomowym dziele młodej panny Shelley. Tylko ta wymowna i przerażająca kropka.
Kto by pomyślał, że jeden klik wywoła następstwa, straszniejsze w skutkach niż przebudzenie Robala w Pokopane?
Pierwszą ofiarą została najmilsza jego sercu osoba - Molly. Ktoś mało subtelny, acz obdarzony dużą dozą czarnego humoru, mógłby nazwać to ciekawą lekcją anatomii albo zestawem "Zrób-To-Sam". Wszystkie organy były schludnie poukładane wedle ich rozmieszczenia w organizmie. Mnóstwo trali-dida-nonny-nonny i wszędzie pełno krwi.
Wkrótce potem przyszła kolej na Kornelka. Wisiał na sznurze w sypialni... Ale to nie było samobójstwo, co można było łatwo dociec nawet bez pomocy pewnego kreta w sutannie, który ubóstwiał jazdę na rowerze... Nie. Samobójca nie wydłubałby sobie oczu i nie przyszył głowy do prawego skrzydła. Dookoła słychać było dzwonki... i wszędzie pełno krwi.
Koguta wynalazcę znaleźli z - wierzcie lub nie - rozszarpaną głową we własnym warsztacie. W plecy miał wbity klucz francuski, który pobrzękiwał cichutko...
...trali-dida-nonna-nonna...
...i wszędzie pełno krwi.
Karimatę jakaś istota przyszpiliła sześciuset sześćdziesięcioma sześcioma nożami do ściany warsztatu. Była ułożona na kształt indyjskiego bóstwa, Śiwy. Nałożono jej maskę słonia... z kolcami w środku. To było dowcipne - w tą pełną grozy Maskę Hańby została wbudowana katarynka, która wygrywała miarowo...
...trali-dida-nonna-nonna...
...Tylko miazga zamiast twarzy...
Reksio jako jedyny się uratował... No, prawie. Wsiadł w samolot do Stanów - nie pomyślał o biednym krecie - ale może to i lepiej dla Komandora? Ten samolot został zaatakowany przez kule światła... widmo żołnierzy Luftwaffe...
Z samolotu zachowało się tylko marne śmigło... które spadając, brzęczało...
...trali-dida-nonna-nonna...
Kretes został sam.
Ale nie na długo. To wygoniło go z nory. To doprowadziło go do lasu. To go goniło.
To było najohydniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widział. Nie sposób jej było opisać...
Ale oto zbawienie! Zbawienie! Ukryta w lesie kapliczka!
Kretes wbiegł i zatrzasnął drzwi. Oddychał ciężko.
Wtedy zobaczył rzeźbę. Przedstawiała ogromną muchę. I podpis, po hebrajsku i jago transkrypcja... Beel-zebub.
Władca Much.
Odwrócił się. Inna rzeźba... Może to był faun... a może Szatan?
I wtedy zauważył ołtarz i odwrócony krzyż. I zrozumiał.
Czarna Świątynia... A na zewnątrz To... Boże, żeby to był tylko sen!
Drzwi pękły pod naporą straszliwego stwora.
Żeby tylko sen!
Żeby... tylko...
...trali-dida-nonna-nonna...

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


So, 1 lis 2014, 20:17
Zgłoś post
WWW
Mistrz Administracyjnej Magii
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23
Posty: 1751
Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Post Re: #2. Creepypasta
Nemo patrzył na teleporter. Korbka obracana przez Kari skrzypiała w miarę, jak kapsuły błyskały i taśmociąg się przesuwał. Myślał o tym, co przed chwilą usłyszał...
Musiał to zrobić. Doskoczywszy do maszyny, chwycił korbę i odsunął córkę na bok.
-Jeśli tego naprawdę chcesz, to skacz! Nie uruchomimy maszyny po raz drugi!
Z tego, co wydarzyło się następnie, zapamiętał tylko Kari wskakującą w teleporter, po czym odrzuconą do tyłu z ogromną siłą, przedśmiertny okrzyk... i krew... i cień, przesuwający się wraz z Reksiem i Kretesem po taśmociągu...

***

Przebudził się. Leżał w swojej koi, w swej kabinie, na pokładzie Nautilusa. Znowu to wspomnienie... ten sen... co się wtedy stało? Nie wiedział. Ale zabił swoją córkę... ta maszyna ją zabiła...
I wtedy to ujrzał. W ciemności pod ścianą większa ciemność... jakaś figura... trzymająca w ręku długi sztylet... przysunęła się bliżej i poznał ją. To jego Kari, okrwawiona, obdarta, jakby po eksplozji...
-Tatku... przebudź się...
Cudem uniknął ciosu.

***

Obudził się. Dzielny pies czuł, że jest za wcześnie, ale coś kazało mu wstać... obrócił się i...
-Kochanie... przebudź się...

_________________
Obrazek
Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!
Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Spoiler:


So, 1 lis 2014, 21:34
Zgłoś post
Roz-kreca się
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 6 wrz 2014, 20:36
Posty: 16
Lokalizacja: Ty dobre, dobre, nazwe tak swoją najnowszą kanapkę.
Naklejki: 0
Post Re: #2. Creepypasta
Ten dzień Kretes pamiętał dobrze ...
Była ciemna noc kiedy przechadzał się z Reksiem po parku, a jedyne światło tworzyły rozstawione przy chodniku latarnie.
Powoli przemieszczając się chodnikiem i rozmawiając o dzieciakach pukających do drzwi każdego roku wesoło wykrzykując "Cukierek albo psikus !", nie byli świadomi co ich może czekać w mrokach ciemności. Kretes stawiając powoli swe niezdarne łapska, nadepnął na gałąź, jeszcze nie wiedział że to będzie gałąź zgubienia.
Po paru kolejnych minuta latarnie zgasły nagle, i wydały przeraźliwy pisk, jakby dusza dawała swój ostatni wrzask.
-Reksiu, to nie jest normalne.
-Kretesie, pamiętaj że mamy Halloween.
-No wiem, ale ten pisk...
-Czekaj...
-Co się dzieje Reksiu ?
-Słysze coś dziwnego, szybko uciekamy !
-Aleee...
I Kretes nie zdążył dokończyć gdy Reksio porwał jego rękę i zaczęli biegnąć przed siebie.
-Reksio cco to jest ???
Zapytał zadyszany Kretes.
-Nie wiem, ale na pewno nic normalnego.
Tajemnicza postać zbliżała się do nich z ogromną prędkością.
Niestety niezdarny Kretes musiał wpaść na korzeń drzewa, Reksio nie mógł zostawić przyjaciela chociaż wiedział, że to już koniec.
-Do zobaczenia przyjacielu.
-Reksio co ty ?! UCIEKAJ.
Gdy w ostatniej chwili z skały nad ich głowami zeskoczyła nieznana postać, i wyciągnęła z swojej kieszeni Młot krzycząc :
-Uciekaj z mojego królestwa !!!
-CICHO NESTARDIEL !
-Wiesz dobrze że cię pokonam Anarchio, ty nędzny wężu ?
-Odejdę ale nie dziś !
A tajemniczy wąż zwany Anarchią wycofał się. Jednak Nestardiel wiedział że powróci.
-Mam nadzieję że nic wam się nie stało drodzy bohaterowie.
-Jacy bohaterowie ? Reksiu o co mu chodzi ?
-Hehehe [zaśmiał się tajemniczo], jeszcze się spotkamy bohaterowie.
I wtem Lord Psychodelii zniknął w cieniu.
-Reksiu co to było.
-Nie wiem Kretesie, a tym bardziej nie mam pojęcia dlaczego ten wąż nas gonił, ale mam wrażenie że powróci.
-Reksio ja się bardziej zastanawiam dlaczego kapelusznik nazwał nas bohaterami ?
-Kiedyś się może przekonamy.
Gdy zaczęli się oglądać gdzie się znajdują, zauważyli że tuż obok swoich domów. Jedyne o czym marzyli wracając do siebie, to o spokojnej nocy.

( Opowiadanie nie ma na celu urazić Nestardiela, a tym bardziej Anarchii.)


So, 1 lis 2014, 22:30
Zgłoś post
Pod-ziemniak
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 26 lip 2012, 09:49
Posty: 1691
Naklejki: 10
Post Re: #2. Creepypasta
Jutro Halloween, nie zapomnijcie przygotować strasznych strojów! – usłyszał w nocy obudzony Reksio w swej budzie. Dzielny pies usłyszawszy tą wiadomość przypomniał sobie, że w tegoroczne święto postanowił udać się pierwszy raz z Kretesem prosić o cukierki. Bohaterowie miesiąc wcześniej przygotowali sobie kostiumy, własnej roboty. Dla Kretesa strój Batman’a uszyty przez Molly, zaś dla Reksia Czerwony Pies nikomu wcześniej nieznany, uszyty przez Kari Matę. Pozostali mieszkańcy podwórka nie byli gorsi – Molly postanowiła, że przebierze się za czarownicę, Kari Mata postanowiła przebrać się za Wyznawcę Bakterii Coli, a koguty za zombie.
Reksio czekał przed norą nad stawem na Kretesa, który właśnie ubierał swój kostium, kiedy wyszedł wzięli torby i poszli prosić o cukierki. Kiedy wyszli na ulice dostrzegli potwory, oczywiście były to zwierzęta przebrane za potwory.
W końcu przyszedł czas na zapukanie do pierwszego domu.
-Cukierek, albo psikus – powiedział niechętnie Kretes, po tym jak Reksio zadzwonił do drzwi.
Właściciel domu postanowił dać cukierki Reksiowi i Kretesowi, potem przyszedł czas na kolejne domy. Kiedy Reksio i Kretes byli już zadowoleni ze swojej ilości cukierków postanowili znaleźć miejsce, w którym mogliby spokojnie skonsumować cukierki, albowiem nie chciało im się na razie wracać do domu.
Razem usiedli na łódce, która położona była na rzece. Nieświadomi niczego Reksio i Kretes konsumowali cukierki na łódce, a łódka powoli zaczęła oddalać się od portu i tak bohaterowie znaleźli się na środku rzeki, a portu nie było widać, ani słychać…
I takim właśnie sposobem dotarli do nawiedzonego domu, bohaterowie nie mieli innego wyjścia, musieli wejść do strasznego domu, albowiem na dworze, obok rzeki było zimno i do tego nie znali drogi powrotnej.
-O w mordę! – wyszczekał przerażony Reksio.
Dom ten z zewnątrz był drewniany, wyglądał na stary, niektóre jego elementy się rozpadały, a mieszkał w nim pewien starszy kocur, który bardzo ucieszył się na widok Reksia i Kretesa. Wtedy też zaczęła się burza, pioruny zaczęły uderzać blisko starego domu, a straszny pan zaczął recytować pewną historię. Mówił on bardzo przerażającym głosem:
W każdą halloweenową noc o północy dom ten nawiedzają dusze zmarłych piratów, którzy kiedyś pod tym domem zakopali swój skarb! Legenda głosi, że w którąś noc uda im się wydostać swój skarb i zniszczą każdego kto stanie im na drodze!
Piorun uderzający obok domu odwrócił uwagę Reksia i Kretesa, starszy kocur odpłynął łódką, a w dali rzeki bohaterowie dostrzegli piracki okręt zbliżający się w stronę domu. Przerażeni postanowili schować się do szafy. Upłynęło trochę czasu, a okręt piracki był już obok domu, wyleciały z niego trzy potworne potwory i uderzając piorunem w podłogę wydobyli swój skarb i wtedy też Kretes kichnął, a szafa się otwarła, a dusze dostrzegły psa i kreta.
Jedna z dusz przeleciała przez Kretes dusząc go jednocześnie, kret nie wytrzymał, zginął na miejscu. Inna z dusz wyciągnęła swój piracki nóż i pociachała nim Reksia, a potem odcięła mu głowę, ręce, nogi, następnie rozszarpała psa wydobywając z niego serce, podobnie zrobiła z Kretesem. Kiedy przyjaciele Reksia i Kretes dowiedzieli się o tym zdarzeniu Kari Mata popełniła samobójstwo, a Molly wpadła w depresje. Kogut Wynalazca zaś zabił swojego brata, potem siebie. Nie mógł wytrzymać śmierci swoich przyjaciół. Koniec.


N, 2 lis 2014, 16:45
Zgłoś post
Pan Anarchii i Chaosu
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 21 cze 2013, 16:29
Posty: 68
Naklejki: 0
Post Re: DeathMole
Kreton123 napisał(a):
Krwawy Kreton... Dawno temu w Czasach gdy Reksia nie było a kretonowie się osiedlili na ziemi nastała susza stuwieczna.... istniał jednak Krzepki Kret.
Był to siłacz.. jedyny kret o większych muskułach niż mózgu... Jednak pewnego razu KK poszedł nad Staw Mętnego Lodu... Poczuł krwisty, piękny zapach.
Mętliło go w głowie... Kretońska Rzeź nastawała w jego głowie ale.. nie mógł.. czuł to. Nagle woń go otumaniła... (hasasasasasasss...)
ujrzał kretonka i wział kamień ---\/ ##@#!@!#@#$... i leżały szczątki martwego kreta... Zaczął więc krwawą rzeź... ... .... Spokojny wrócił do wioski... Jednak...
dziwne uczucie było w jego sercu... Miłość i Gniew razem? Czy to możliwe?- myślał KK. Nagle jego palce wyostrzyły się... Kły urosły a brzuch się rozpruł ukazaując flaki... stres go mutował..
Zaczął drążyć tunele i zabijać krety. Wydłubali mu więc oczy i wrzucili go do stawu... Krew wypływała mu z oczu a on na zawsze stał się Krwawym Kretonem...

1 rok później mały Kreton bawi się na lodzie. Budzi to Krwawego Kretona... Gdy malec i jego rodzina lepią mumionka ze śniegu. Trzask! Lód się rozbija a KK pożera ofiary bebechami!
Następnie wysysa im dusze i kładzie ich.
-Mutanty... -zaczyna KK.
-Tak? -odpowiada Mama Kretonka (zombiaczka)
-Zacznijcie... Krwawą... ... ... Rzeź!
-Tak panie!

Uważaj więc. W
Halloween 31 października nawet w twoim domu może atakować KK... Ma on 3x Większe łapy ale... widać go jak małego kotka z rudą plamką na mordce..


Matko Bosko... Częstochosko... - tylko tyle ciśnie mi się na usta. 2/10 za same chęci.


N, 9 lis 2014, 20:21
Zgłoś post
Pan Anarchii i Chaosu
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 21 cze 2013, 16:29
Posty: 68
Naklejki: 0
Post Re: Zwyczajny dzień
Autor8 napisał(a):
Zwyczajny dzień

To był zwyczajny dzień. To nie było żadne święto, żadna sobota... Po prostu czwartek mniej więcej w lutym.
Biegłem. Uciekałem. Nie mogłem spojrzeć za siebie. To mnie goniło. Wiedziałem, że to robi. Nie było słychać żadnych kroków, ale po prostu wiedziałem. Nie mogłem przestać biec... Już nigdy.
Ale jednak przestałem. Ściana nagle wyrosła przede mną. Czułem już na sobie ciężki oddech kogoś z tyłu. Wiedziałem, że to on. Nie miałem już gdzie uciec... Dorwało mnie... I to nie był sen...
Sam nie wiem, skąd wziąłem się w tym miejscu, gdzie byłem. Nigdy się nie dowiedziałem, czy to był po prostu ostatni sen w moim życiu czy też ostatni obraz ziemskiej rzeczywistości, jaki zapamiętam. Nie ważne co to było, odczucia były inne - jakby połączeniem obu tych światów...
Odwróciłem się i już natychmiast tego pożałowałem. Chciałem już zginąć nie widząc swojego mordercy. Ale zobaczyłem przez swoją głupotę. Twarz miał uśmiechniętą... I to było straszne. Ten uśmieszek... Zapamiętam go do końca. Po twarzy płynęła krew. On się nie mógł zranić, on jest nieśmiertelny. To zapewne jego łzy... szczęścia.
Wreszcie mnie dopadł. On na to czekał. Myślałem wtedy, że to tylko koszmar, że zaraz się przebudzę w łóżku koło mojej ukochanej. Myliłem się tak bardzo pierwszy i ostatni raz w moim krótkim życiu.
Chciałem by był tu Kretes, Kogut Wynalazca... Albo chociażby Korneliusz. Oni by mi pomogli. Nie wiem, gdzie wtedy byli i czy mnie kiedykolwiek znaleźli. Znaczy... wiem, gdzie był Kretes... Jego żałuję najbardziej... Mój morderca dalej się śmiał... nie jak zwyczajny człowiek... to był śmiech pochodzący z głębi piekieł... On był jakby połączeniem wszystkich potworów, jakich znam - i tych dobrych, i głównie tych złych. Psychiczny, okrutny, nieśmiertelny i brzydki...
Wtedy pojawił się mój odwieczny towarzysz - kret Kretes. Wołał on mnie. Ten ostatni głos, jaki usłyszałem na Ziemi zapamiętałem na zawsze. Mój morderca od razu się odwrócił. Kretes go zauważył i naraz stał się strasznie wychudzony, a jego oczy były przepełnione krwawymi łzami. Zgaduję, że też tak wyglądałem. Teraz były dwie ofiary.
Po pewnym czasie poczułem, że znikam. Nie była to zwykła śmierć ciała... Moja dusza była bardzo słaba... Nigdy nie trafiłem do zaświatów. Mój morderca mnie teraz obserwował z tym swoim uśmieszkiem. Chciałem mu powiedzieć, by przestał. Chciałem mu krzyknąć prosto w jego zakrwawioną twarz: "PRZESTAŃ". Ale nie mogłem. To już nie był mój świat... Nigdzie nie ma mojego świata...

Na zawsze w waszych sercach.
-Reksio


_________
Wiem, że nie straszne. Po prostu nie mogłem się powstrzymać.
Aha, i jeśli jakieś elementy przypominają jakieś inne creepypasty - to nie moja wina, nie planowałem jakiegoś plagiatu czy aluzji. Po prostu swego czasu człowiek się tego naczytał i teraz się nie wie, co jest jego pomysłem, a co się jedynie czytało. Tak to już jest.


Pomysłowe i z przesłaniem. Nie każda creepypasta musi straszyć, przerażać potwornymi postaciami, miejscami. Straszne jest również poczucie niektórych świadomości.
7/10.


N, 9 lis 2014, 20:23
Zgłoś post
Pan Anarchii i Chaosu
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 21 cze 2013, 16:29
Posty: 68
Naklejki: 0
Post Re: #2. Creepypasta
Doktor napisał(a):
Pewnego niezwyczajnego dnia w pewnym niezwyczajnym miejscu,krwawy uśmieszek spotyka się Z NAMI
Reksio nie mógł zasnąć wyszedł do podwórka i nagle przed nim spadł 1 tonowy ciężar,zgniótł stodołę koguta. Na szczęście Koguta nie było w środku,Kornelka też,Karimaty także,Kretesa i Molly też NIKOGO NIE BYŁO. Zniknęły kury wszystkie zwierzęta jakie umiały mówić ZNIKNĘŁY przeżyły tylko rośliny bakterie i grzyby. REKSIO NIE MÓGŁ SIĘ OBUDZIĆ NIE MOGĄC ZASNĄĆ NIE MÓGŁ SIĘ OBUDZIĆ!!!
Już nad nim wisiała wielka kosa z diamentowego ostrza już miała mu ściąć głowe,wtedy nagle się zatrzymała Reksio się obrócił za nim stał Reksio i Kretes lecz przyszedł Slendermole i ich zjadł. Potem przyszedł placek i wydziobał ufo plackom. Nagle potem przyszła Slenderman i ogromna gąsienicą składająca się z przyjaciół Reksia Reksio se pomyślał WTF i się zabił. Okazało się że to był sen ale radość długo nietrwała bo Kretes nie mógł wycisnąć klocka i urwał se swoje trzy włosy. Kogut oszalał i utopił się w stawie. Karimate zastrzelili Putinowie z Dalekiego Kraju a Molly jedynie nie postradała zmysłów bo gotowała Placki. No a Kornelka zgniótł Dwu Tonowy ciężar no i Reksio się obudził bo to tez był sen tym razem obudził się w stodole w ciemnej nocy lecz w niej leżeł martwy kornelek i Placke no ale Placke jest przyjacielem Chucka Norrisa więc jest nieśmiertelny więc się obudził tym razem w Kurniku i się udusił bo tam było ciasno. Znowu się obudził tym razem na Kuranie ale tam widział leżace głowy Placków no i sie rozplakal i się obudził w stawie i się utopił i go zagryzły węgorze i się obudził w lesie i zjadł go Placek i się obudził w ufo i zabiła go KariMata i się NARESZCIE obudził ale popełnił samobójstwo bo myślał że to sen ale to była rzeczywistość
Morał:NAUCZ SIĘ ODRÓŻNIAĆ SEN OD RZECZYWSTOŚCI ALBO CHOCIAŻ WSTAŃ Z TEGO ŁÓŻKA OBUDŹ SIĘ DO JASNEJ CIASNEJ!

Jako że cała praca jest totalną abstrakcją i totalnym mózgomłotkiem, twierdzę iż ocena również powinna być abstrakcyjna.
Ps: Idź się leczyć człowieku.
Tak więc pracę oceniam na pisiont groszy/10.
Proszę Adama o przydzielenie mu naklejki "Żółte papiery". Zdecydowanie na nią zasłużył.


N, 9 lis 2014, 20:32
Zgłoś post
Pan Anarchii i Chaosu
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 21 cze 2013, 16:29
Posty: 68
Naklejki: 0
Post Re: #2. Creepypasta
Kretes102 napisał(a):
Mroczne zakupy

Piątek, 19:30. Na dworze królował mrok, można powiedzieć, że ten dzień był dosyć mroczny. Reksio wraz z Kari-Matą oraz Molly z Kretesem wybierali się na niecodzienne zakupy do Mole Martu (nie musieli schodzić do Pokopane, gdyż jakiś czas temu Ramon poszerzył sieć sklepów na całą Polskę i supermarket został zbudowany właśnie na tej samej ulicy, gdzie znajduje się dom Reksia).
- No dobrze. - oznajmił Kretes. - Idziemy do sklepu, bierzemy to co najpotrzebniejsze i wracamy do domu.
Wszyscy zgodzili się z marudą, gdyż mieli już całkiem dobry plan na wieczór. Gra w szachy, bierki, wisielca oraz wspólny seans filmowy. Wszystko było już przygotowane, tylko przyszła pora na zakupy. Nagle przed sklepem Komandor stwierdził, że wydaje mu się, jakoby był kimś innym. Kimś, kto...
- Nie gadaj głupot, Kretesku, naoglądałeś się zbyt dużo horrorów. - przerwała mu Molly. - Wchodzimy do tego sklepu, czy nie?
Wszyscy bez wahania weszli do sklepu i byli naprawdę zdziwieni. Niby wszystko mogłoby wydawać się iść w dobrą stronę (przecież to tylko zakupy), wszak jak wytłumaczyć to, że w supermarkecie nie było ani jednej żywej duszy? Nasi bohaterowie chodzili po regałach, szukali chociaż jedną żyjącą istotę. Nie było nikogo.
- B-boje się. - powiedziała wystraszona Kari-Mata.
- Nie bój się, Karciu. - pocieszył ją Reksio. - Jestem przy Tobie.
Przestraszone zwierzaki szybko zabrały niezbędne drobiazgi i ujrzawszy, ze ktoś jednak jest, energicznym krokiem ruszyli w stronę jedynej kasy, przy której był jakiś sprzedawca, który bardzo dziwnie stał i patrzył w odwrotną stronę.
- Hej, może pan nam skasować towar? - spytał Dzielny Pies.
Kasjer odwrócił się. Był cały blady. Miał sine usta i wyraźny, czerwony zarys bądź szramę na szyi. Nasze zwierzaki był nad wyraz wystraszone. Chciały się spytać ekspedientowi, co mu się stało, ale on wydusił z siebie tylko trzy słowa: "On tu jest" i padł jak długi na ziemię. Reksio pochylił się nad kasą, by zobaczyć co się mu stało, ale ku jego zdziwieniu, po nim nie było śladu, nawet nie było jego plakietki. Zauważyli tylko bardzo wyraźne ślady krwi na podłodze prowadzące do wyjścia. Nie patrząc na dalszy rozwój sytuacji, czym prędzej wybiegli ze sklepu i ruszyli w stronę domu. Cały czas niepokoiły ich ślady krwi biegnące w tą samą stronę, co oni. Ale nie to było najgorsze. Najstraszniejsze w tym wszystkim okazało się to, że ślady prowadziły do... Nory Kretesa.
- R-r-r-reksiu, a-a-a c-co jeśli to... MORDERCA? - krzyknął przerażony kret.
- Nie ma co, musimy to sprawdzić. - oznajmił bez wahania Reksio.
Jak powiedział pies, tak zrobili. Pierwszy wszedł psi czarodziej, drugi - Komandor, a za nimi - dziewczyny. Szli tak powoli, że nie zauważyli coraz większych śladów krwi, które kończyły się w kuchni. Jedyne co ich przeraziło to siekiera zbroczona krwią wbita w stół oraz cztery bardzo znajome ciała, które wyglądały aż nazbyt nienaturalnie. Najgorsze w tym wszystkim było, że... nie miały głów i ociekały krwią, co przeraziło naszych bohaterów. Wszystkie leżały w kącie, ułożone na kształt liter: "I" oraz "M". Między "I", a "M" leżała łyżka, też ubrudzona krwią.
- To mi wygląda na jakieś zdanie. - stwierdził Reksio. Wszedł więc na stół i to co ujrzał, bardzo go zaintrygowało. Z ciał i łyżeczki ułożył się napis "I'm", co po angielsku znaczy "jestem". Prócz tego, powoli domyślał się, czyje są to ciała.
Nagle Kretes spojrzawszy na Dzielnego Psa, oznajmił: - Reksiu, co to za takie jakby nacięcie na twojej szyi? Ej, dlaczego wszyscy macie te same ślady na swoich szyjach? - Komandor był zdezorientowany i dotknąwszy swojej szyi, poczuł na niej taką szramę... wszyscy popatrzeli na siebie i zrozumieli...

Koniec


Rzeczywiście, motyw niespodzianki na końcu zawsze zaskakuje. Kiedy jednak czytasz setki past, w których to przez cały czas wszystko jest układane właśnie w jej kierunku, pojawia się pewna monotonia. Praca na poziomie pracy autora, czyli 7/10.


N, 9 lis 2014, 20:36
Zgłoś post
Pan Anarchii i Chaosu
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 21 cze 2013, 16:29
Posty: 68
Naklejki: 0
Post Re: #2. Creepypasta
White napisał(a):
Noc. Pusta przestrzeń, niczym nie wypełniona. Niby to nic strasznego, ale strach silnie przeszywał jego duszę. Stał tam sam. Cały czas czuł ciepły oddech na karku. Odwracał się tylko po to, by zaspokoić swoje myśli, ale ani za pierwszym, ani za dziesiątym razem nikogo za nim nie było. Przemierzał tę przestrzeń w nadziei, że jego koszmar się skończy. Słyszał głosy, widział cienie których nie było. Próbował z tym walczyć ale na próżno. Był na granicy myśli samobójczych. Im bardziej próbował z tym walczyć, tym więcej zakrwawionych twarzy przed sobą widział. Jego psychika była poważnie uszkodzona. A to był dopiero początek. Pewnie myślisz jaka potworna to musi być sytuacja. Zapytaj Reksia, który przeżył to podczas swojej ostatniej, przedśmiertnej przygody. Wszystko zostało udokumentowane, jednak gra została wycofana przez liczne samobójstwa graczy, którzy nie wytrzymywali widoku strasznej śmierci ich ulubionych bohaterów...


Pomysł chciałoby się powiedzieć genialny, no ale niestety - za małe rozwinięcie, za mało akcji i za mało rzeczy, które mogłyby w jakikolwiek sposób przestraszyć. Myślę że 4/10 to adekwatna ocena.


N, 9 lis 2014, 20:38
Zgłoś post
Pan Anarchii i Chaosu
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 21 cze 2013, 16:29
Posty: 68
Naklejki: 0
Post Re: #2. Creepypasta
Ż. Art napisał(a):
Odgłos trzaskających gałęzi niósł się po lesie.
Kretes nigdy nie umiał cicho uciekać.
A zresztą, i tak by mu to nie pomogło. To go goniło.
To go prawie dopadło.
To chciało go zabić.
A przecież ta strona nie odznaczała się niczym wyjątkowym. Tylko białe tło i napis "It's alive." - "To żyje". Żadnych wykrzykników na końcu, jak w pewnym przełomowym dziele młodej panny Shelley. Tylko ta wymowna i przerażająca kropka.
Kto by pomyślał, że jeden klik wywoła następstwa, straszniejsze w skutkach niż przebudzenie Robala w Pokopane?
Pierwszą ofiarą została najmilsza jego sercu osoba - Molly. Ktoś mało subtelny, acz obdarzony dużą dozą czarnego humoru, mógłby nazwać to ciekawą lekcją anatomii albo zestawem "Zrób-To-Sam". Wszystkie organy były schludnie poukładane wedle ich rozmieszczenia w organizmie. Mnóstwo trali-dida-nonny-nonny i wszędzie pełno krwi.
Wkrótce potem przyszła kolej na Kornelka. Wisiał na sznurze w sypialni... Ale to nie było samobójstwo, co można było łatwo dociec nawet bez pomocy pewnego kreta w sutannie, który ubóstwiał jazdę na rowerze... Nie. Samobójca nie wydłubałby sobie oczu i nie przyszył głowy do prawego skrzydła. Dookoła słychać było dzwonki... i wszędzie pełno krwi.
Koguta wynalazcę znaleźli z - wierzcie lub nie - rozszarpaną głową we własnym warsztacie. W plecy miał wbity klucz francuski, który pobrzękiwał cichutko...
...trali-dida-nonna-nonna...
...i wszędzie pełno krwi.
Karimatę jakaś istota przyszpiliła sześciuset sześćdziesięcioma sześcioma nożami do ściany warsztatu. Była ułożona na kształt indyjskiego bóstwa, Śiwy. Nałożono jej maskę słonia... z kolcami w środku. To było dowcipne - w tą pełną grozy Maskę Hańby została wbudowana katarynka, która wygrywała miarowo...
...trali-dida-nonna-nonna...
...Tylko miazga zamiast twarzy...
Reksio jako jedyny się uratował... No, prawie. Wsiadł w samolot do Stanów - nie pomyślał o biednym krecie - ale może to i lepiej dla Komandora? Ten samolot został zaatakowany przez kule światła... widmo żołnierzy Luftwaffe...
Z samolotu zachowało się tylko marne śmigło... które spadając, brzęczało...
...trali-dida-nonna-nonna...
Kretes został sam.
Ale nie na długo. To wygoniło go z nory. To doprowadziło go do lasu. To go goniło.
To było najohydniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widział. Nie sposób jej było opisać...
Ale oto zbawienie! Zbawienie! Ukryta w lesie kapliczka!
Kretes wbiegł i zatrzasnął drzwi. Oddychał ciężko.
Wtedy zobaczył rzeźbę. Przedstawiała ogromną muchę. I podpis, po hebrajsku i jago transkrypcja... Beel-zebub.
Władca Much.
Odwrócił się. Inna rzeźba... Może to był faun... a może Szatan?
I wtedy zauważył ołtarz i odwrócony krzyż. I zrozumiał.
Czarna Świątynia... A na zewnątrz To... Boże, żeby to był tylko sen!
Drzwi pękły pod naporą straszliwego stwora.
Żeby tylko sen!
Żeby... tylko...
...trali-dida-nonna-nonna...


Z pewnością, jedyna pasta, która do tej pory trzymała w napięciu. Z tego powodu duży plus. Elementy psychodeliki, ładnie opisanego gore, tylko świadczą o tym, że rzeczywiście jesteś odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku.
9/10.


N, 9 lis 2014, 20:44
Zgłoś post
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL