Teraz jest Cz, 28 mar 2024, 11:25



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 9 ] 
Reksio i Tajemnica Montezumy 
Autor Wiadomość
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Reksio i Tajemnica Montezumy
Pora na mnie!

Wstęp

"Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce..."
-Czemu w odległej galaktyce?
-No dobrze.
"Dawno, dawno temu, w Meksyku, kiedy Azteckie miasta były podbijane przez konkwi(k)stadorów, żył ostatni władca, Montezuma..."
-Miał jakiś "numer"?
-Nie przerywaj Kretesie, mówię ciekawą historię.
"...żył ostatni władca, Montezuma II. Ponoć miał wielkie bogactwa. Niestety, także jego miasto podbili konkwi(k)stadorzy. Ich szef, Fernando Śwines zabrał złoto, które sięgało do linii na ścianach (wysokością, a czym innym). A linia sięgała na metr nad podłogą. Wszystkich pozostałych Azteków wziął w niewolę, a Montezumę odesłał łodzią wiosłową na morze, chociaż zabierając mu biżuterie i koronę, ale pozostawiając mu złoto, które sięgało poza linię. Po ostatnim królu słuch zaginął."
-I to już ko-ko-koniec?-zapytał kogut.
-Po-h-owiedział zaskroniec.-dodał Kornelek.
-Dajcie mi dokończyć!
"Legenda głosi, że Montezuma dopłynął do magicznej wyspy. Zakopał swój skarb (a raczej to, co z niego pozostało) i tam umarł w spokoju. Natomiast bardziej naukowa teoria mówi, że Śwines nie dał Montezumie skarbu, tylko go zakopał. i ta naukowa teoria okazała się prawdziwa. Skarb odkopano ponad 100 lat temu."-zakończyła opowieść Kari-Mata-Hari.
-Piękna opowieść-odpowiedział Kretes-ale szkoda, że skarb wydobyto. Moglibyśmy wyruszyć na jego poszukiwanie.
Reksio się rozmarzył...
-Rał... Rłapwr hałhał auał...-po psiemu to mniej więcej znaczy "Ach... gdyby zdobyć ten skarb..."
-No, ale zo-został już wydobyty. Do łó-łóżek!-zarządził kogut.
Tej nocy Kretes śnił o kradzieży skarbu z muzeum, Reksio o przeniesieniu się o ponad sto lat, Molly o następnej opowieści Kari-Maty, Kari o głupstwach chłopaków, a koguty o nowej przygodzie...

Następnego dnia zaczęło się. Kiedy Kretes się obudził, nad swoim łóżkiem zobaczył...

CO ZOBACZYŁ KRETES?
CZY REKSIO ZARZĄDZI PRZENIESIENIE SIĘ W CZASIE O PON. 100 LAT I WYDOBYCIE SKARBU?
A MOŻE STANIE SIĘ COŚ, CO ZMIENI LOSY BOHATERÓW?

Tego dowiecie się w Rozdziale pierwszym-Co za licho?

Sorry, że dość krótkie. No, ale to przecież tylko WSTĘP.

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Pt, 4 lut 2011, 19:41
WWW
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Reksio i Tajemnica Montezumy
Po długiej przerwie:

ROZDZIAŁ 1 "Co za licho?"

Zobaczył...
-M-M-Mo-Molly! B-w-rat-tunku! Du-du-du-duch!-wyjąkał Kretes i zemdlał.
Molly niestety spała. Spała tak mocno, że...
-Wcale nie spałam!
Narrator puścił to pomimo uszu.
Na nieszczęście, choć Kretes wrzeszczał bardzo głośno, inni także go nie usłyszeli. Komandora obudził dopiero duch.
-Kretesie... Kretesie...
-U matku! Śmierć!-przestraszył się Kretes.
-Przepraszam, Kretesie. Pewnie zastanawiasz się, kim jestem? Otóż, jestem duchem Fernando Świneza. Przybyłem tu, bowiem...
-Egzorcysta!-Wrzeszczał Komandor.
-Spokój... spokój...
-@#!%^!-tylko tak możemy wyrazić strach Kretesa.
-Dość!-powiedział duch-muszę go... dotknąć.
Po dotyku Kretes podskoczył jak oparzony.
-Yyy... bleble... co mogę zrobić?-powiedział.
-Zwołaj wszystkich mieszkańców podwórka! Natychmiast!
Kretes obudził (z trudem) Molly, Molly Kari-Matę, Kari Reksia, Reksio Kornelka, Kornelek Koguta, Kogut kury, a kury Dizla.
Kiedy wszyscy się zebrali, duch rzekł.
-Jestem duchem Fernando Swineza! Przybyłem tu, ponieważ miałbym wam coś do powiedzenia. Ja, jak wiecie, zabrałem złoto, które sięgało do linii. Ale nikt nie wie, co się z nim stało.
-No i co?-powiedział ktoś.
-Umówimy się? Wydobędziecie skarb, i weźmiecie 30%, a ja 70. Zgoda?
-Niezbyt toto uczciwe, ale lepsze niż nic. Zgoda.-powiedział Kretes.
-Yeach! Znaczy... ee... Świetnie. Na wyprawę muszą ruszyć 4 osoby. Będą to:
Reksio, Kretes, Dizel i...-mówił duch.
-I ja.-powiedziała tejemnicza postać w fioletowym stroju, której pojawienia się nikt nie zauważył...

DZIŚ
JEST TYLKO
JEDNO, MAŁE PYTANIE:
CO TO ZA POSTAĆ?

To poznacie w rozdziale 2- "Meksyku, nadchodzę!"

Znów krótkie? Nieeee...

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Pn, 28 lut 2011, 20:35
WWW
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Reksio i Tajemnica Montezumy
MEKSYKU, NADCHODZĘ!

-U matku! Któż to!-wrzasnął przerażony Kretes.
-Nie pojedziecie do Meksyku, dopóki nie podacie hasła z książeczki, dołączonej do pudełka z grą-rzekła Postać-To oczywiście żart. Jestem Pan Policjant.
-Na policjanta to on raczej nie wygląda-mruknął Kogut.
Wszyscy w komplecie. Mieli polecieć Dziwnym Czymś Autorstwa Koguta Wynalazcy*. Duch, rozklejony przez prośby Koguta, pozwolił mu jechać. Problem był jeden-pojazd był 4-osobowy. Kurak** mówił, że zmieści się, trzymając Diesela na kolanach, ale chomik już się rozsiadł na swoim siedzeniu, w przeciwsłonecznych okularach*** i popijając colę. Więc odlecieli. Wszyscy im machali (no może oprócz Koguta). Po drodze PP zapisywał coś w notesiku.
-Co piszesz?-zapytał Kretes.
-Ten pojazd nie posiada tablic rejestracyjnych, ani świateł. Po powrocie będę musiał wlepić temu drobiowi mandat.
-Ale na razie 'SIORB' rozkoszuj się 'SIORB' pięknem krajobrazu 'SIORB'.-powiedział Diesel, popijając 3 butelkę coli.
-Taa. Pięknem krajobrazu. Jest odwilż, powtarzam wam, ODWILŻ i nie widzę nic pięknego.
-Wraf raffa-powiedział po swojemu Reksio.
Lecieli, lecieli, aż w końcu dolecieli. Nie było przeszkód, oczywiście nie licząc zderzenia z prywatnym samolotem prezydenta Niedźwiedziewa. Wynajęli przewodnika, który miał ich zaprowadzić do azteckiej świątyni Vilcavombat. Powiedział o tym duch. Na wszelki wypadek zmaterializował się i ubrał w strój turysty. Pech chciał, że wynajęty tanio przewodnik uciekł przy pierwszym wężu, w dodatku niejadowitym.
-I co mówiłem?-powiedział Kretes-Trzeba było więcej dać w tej agencji! Czego się spodziewaliście za 20 piesos?
-Nieważne... Mfff!-urwał pan policjant.
-Hau... Mfff!-tym razem Reksio wydał dziwny dźwięk.
Kretes obrócił się. Nie było ich. On, Diesel i duch zostali sami.

KTO PORWAŁ REKSIA I PANA POLICJANTA?
CZY AZTEKOWIE JESZCZE ŻYJĄ?
KTO ZOSTANIE ZŁOŻONY W OFIERZE MANCO CAPACOWI?

Tego dowiecie się w rozdziale 3 pt. "Zaginione plemię".

PS.:Rodziałów, licząc następny, będzie jeszcze z 6. Następny już będzie dłuższy.

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


N, 13 mar 2011, 21:04
WWW
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Reksio i Tajemnica Montezumy
Wiem, że Modzi tego nie cierpią, ale moglibyście połączyć tekst pod spodem z tamtym, o, na górze?

TŁUMACZENIE KOGUTA WYNALAZCY:
*-W tym opowiadaniu będzie stosowany skrót "DCAKW". :)
**-J-j-ja ci dam ku-kuraka!
***-Diesel w okularach przeciwsłonecznych? Trochę nie za wcześnie?

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Pn, 14 mar 2011, 20:53
WWW
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Reksio i Tajemnica Montezumy
Rozdział III "Zaginione plemię"

-Gdzież oni się podziali?-spytał Kretes.
Wtem do ich uszu dobiegły głosy. Poszli (i częściowo polecieli) w ich kierunku...
-Uga-buga! Uga-buga! O maleee... niki taka! Niki taka! Maaancooo Caaapaac! Mega bum-bum! Mega bum-bum! Minio hauuu... grano fiolet! Grano fiolet!
Ich oczom ukazały się tańczące psy, koguty i barany. Wszyscy byli w spódniczkach z trawy. Nieśli Reksia i Pana Policjanta do wulkanu.
-To dziwne... rytmy hawajskie, ubranie azteckie, fryzura chińska, a język jaskiniowców-mruknął Kretes-Spróbuję to przetłumaczyć... hmm... Wychodzi mi:
"Matku, matku! O taaak... to ofiary! To ofiary! Manco Capac! Wulkan! Mały pies... wielkie coś w fioletowym stroju!"
-Wszystko układa się w logiczną całość-rzekł Diesel-Zamierzają wrzucić Reksia i PP do wulkanu Manco Capaca... DO WULKANU?! Musimy im to wybić z głowy.
Trzech z 5 bohaterów ruszyło za plemieniem. Na szczycie ukazał się wielki ibis, który wyglądał chyba na kapłana. Plemię wrzuciło jeńców do wulkanu, odprawiając jakieś modły. Reksio i Policjant runęli w przepaść. Wulkan wybuchł, a wszyscy Aztecy?, Chińczycy?, Jaskiniowcy? uciekli. Na szczęście bohaterom udało się uciec.
-No i po Reksiu 'smark'-płakał Kretes-wpadł do wulkanu 'smark' i nic mu nie pomoże 'smark'. BUUUUU!
Wtem!
-Khy, khy... Hej! Słyszycie nas? Chodźcie tu! Jest bezpiecznie! Lawy nie ma! Wybuch był fajerwerkami, które ktoś kiedyś umieścił.-krzyczał PP z dna krateru.
Kiedy bohaterowie spuścili się na linie, "jeńcy" pokazali im tajne przejście. Wyjście prowadziło do biura turystycznego.

***

-Ty tchórzu!-właściciel biura wrzeszczał na przewodnika-Zostawiłeś ich, i pewnie złapali naszych klientów! Wiesz dobrze o czym mówię!
Nagle na podłodze otworzyła się klapa. Wyszli z niej bohaterowie ze złotem (było go trochę w tunelu). Musieli je niestety oddać państwu. Nie oddali jednak karteczki, na której był napis:

"Brawo poszukiwaczu!

Znalazłeś pierwszą część skarbu. Dalszej części szukaj >>tam gdzie krzyczą "ole!">>. Dokładnie tam, gdzie dawniej ginęły byki."

Nie było wątpliwości, co do kraju. Bohaterowie polecieli DCAKW-em do Hiszpanii.

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Cz, 17 mar 2011, 22:03
WWW
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Reksio i Tajemnica Montezumy
Rozdział IV "Byyyyyk!"

-No, to jesteśmy w Hiszpanii-powiedział Kretes, kiedy wylądowali-Czy kartka mówi też coś-niecoś o mieście?
-Zaraz poszukam-rzekł PP-Tak! Współrzędne odpowiadają Barcelonie. Czyli... Musimy przelecieć jeszcze 100 km.
I polecieli. Po drodze duch powiedział: -"Dobra. Pierwsza wskazówka znaleziona. Dowiedliście swojej wytrwałości. Żegnam! Radzicie sobie dalej sami", po czym zniknął.
PO WYLĄDOWANIU W BARCELONIE:
-Gdzie ginęły byki?-spytał Diesel-Chodzi chyba o korridę?
-Na to wygląda. Ale w Hiszpani korrid jest masa! Chociaż-zamyślił się Reksio (dali mu podczas lotu pudełeczko gumy owocowej)-napisali tam, że "gdzie KIEDYŚ ginęły byki". Może chodzić o opuszczoną korridę!
-Słyszałem o jednej!-wykrzyknął Kretes-Czytałem kiedyś, że w Barcelonie jest jedna korrida, opuszczona w 1697 roku. Nazywała się chyba "La Muerte De Los Toros". Znajdowała się na również opuszczonej ulicy Calle de la Vaca.
Bohaterowie poszli na Ulicę Byczą (tłumaczenie nazwy "Calle de la Vaca"). Jeśli widzieliście kiedyś miasta widma, to wyobraźcie sobie taką ulicę. Bród, smród, wszystko poniszczone. Z trudem znaleźli korridę, z trudem otworzyli bramy. Tam-jakby się czas zatrzymał. Widać było poniszczone tablice z napisami: "¡Viva el torero!" "Carlos Torero amor!" "Vamos a los toros mueren!". Te tablice trzymali widzowie podczas występu. Siedzenia poniszczone, pogięte szable-słowem, obraz nędzy i rozpaczy.
-I jak my tu mamy coś znaleźć?!-zdenerwował się Kretes.
Wtem!
-A continuación, Mirranda! Ataque de ellos! Mostrar el poder del toro!-usłyszeli bohaterowie.
-Nie oglądajcie się-powiedział Reksio-ale za nami pędzi byk. Co powiecie na ucieczkę?
Nie trzeba było dłużej mówić. Bohaterowie dobiegli do bram. Po 15 minutach znów je otworzyli. Okazało się, że zawsze pokazywała się tam scena ostatniego przedstawienia. Na widowni był skarb. I kolejna część wskazówek.

"Otra parte del tesoro!

Una vez que hayas llegado hasta aquí, que no debería tener problemas para obtener a Génova - la ciudad natal de Cristóbal Colón. Él nació allí. ¿Por qué no? Después de que Colón descubrió América. Mira en esa calle, donde había nacido. "
Bohaterowie musieli znaleźć dobrego tłumacza.

***

Jak ktoś zna Hiszpański, to niech sobie tłumaczy nazwy i hasła. Albo poszpera w Tłumaczu Google.

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Pt, 18 mar 2011, 20:32
WWW
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Reksio i Tajemnica Montezumy
Rozdział V "Dom Koguta"

-No więc-spytał Kretes-co to znaczy?
-Señores-rzekł tłumacz-wychodzi mi:
"Kolejna część skarbu!

Skoro dotarłeś aż tu, nie powinieneś mieć problemów z dotarciem do Genui - rodzimego miasta Krzysztofa Koguta. Tam się urodził. Dlaczego tam? W końcu Kogut odkrył Amerykę. Poszukaj na tamtej ulicy, gdzie się urodził."
A teraz poproszę moje honorarium.

PO WYJŚCIU:
-Gdzie może znajdować się Genua?-spytał Diesel.
-We Włoszech-opowiedział Pan Policjant-Coś mi się zdaje, że miejsca są związane z Ameryką Południową. Czytałem też, że urodził się na ulicy Via S. Giovanni Battista. Teraz nazywa się Italiani Street.
Bohaterowie ruszyli do Italii. W Ufficio del Turismo di Genova dowiedzieli się, gdzie jest Italiani Street. To było zupełne przeciwieństwo barcelońskiej Calle de la Vaca. Ulica była bogata, samochodów dużo-normalnie full wypas, jak to się teraz mówi po polsku. Był jeden problem-była dość duża, a bohaterowie nie znali numeru domu. Prawie ciągle podczas sprawdzania wszystkich budynków spotykało ich to samo:
-Buon Giorno, czy tu kiedyś mieszkał Krzysztof Kogut?
-A widać? Nie? To addio! Fuori, barboni! Phi, jakieś muto, co myślą, że znają Krzyśka!
Wreszcie, przy ostatnim domu znależli tabliczkę z napisem po włosku, angielsku, francusku i po polsku "Na sprzedarz! Możliwość kupna od wieków."
Był też podniszczony. W środku wisiały nietknięte Zaginione Mapy Koguta. Wszystko wskazywało na to, że to T E N dom.
-Phi!-powiedział Kretes-Chociaż kiedyś spotkaliśmy się z Kogutem, to nie wiedzieliśmy, że ma taki bajzel! Znajdziemy w ogóle tu coś?!
-Rozdzielmy się-rzekł Reksio-Tak będzie najlepiej.
A więc:Diesel przeszukiwał sypialnie, PP salon, Kretes kuchnię, a Reksio jadalnię.
PÓŁ GODZINY PÓŻNIEJ
-Mam!-wrzasnął Policjant-Chodźcie zobaczyć! W salonie jest klapa!
Klapa prowadziła do piwnicy. Było tam tak zimno, że malutki Dieselek zaraz zachorował. Trzeba go było włożyć do łóżka. Przy nim czuwał PP, dając mu ciepłego miodu (jak wiele może Rex pomieścić w kieszeni). W piwnicy nie było nic, oprócz błyszczących słoików ze skiśniętymi konfiturami. Kretes głodny i, nie zważając na uwagi Reksia zjadł jedną. Kiedy Komandor wrzeszczał "Ajajaj! Mój brzuch zrobił buch!", pies zauważył, że to nie słoiki błyszczały. Za nimi stała 3 część skarbu. I kolejna karteczka, tym razem po włosku:

"Insolito, ha trovato la terza parte del tesoro!

Hai capito adesso che tutti i luoghi sono stati collegati con il Sud America? Grande! Ricerca per la parte successiva della piantagione, di cui egli fa, per esempio, un po 'nero. Tu sai già? Cercare in un paese dove il Rio de Janeiro ."

Bohaterowie znów musieli znaleźć tłumacza...

***

... a wy-znać włoski, lub skorzystać z TG.

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


So, 19 mar 2011, 14:43
WWW
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Reksio i Tajemnica Montezumy
Rozdział VI "Na plantacji kawy"

-Te karteczki nas zrujnują!-zdenerwował się Kretes-Ledwie nam starczy oszczędności, żeby wymienić złote na euro!
-Spokojnie-powiedział Pan Policjant-Znam włoski. Daj tą kartkę. Hmm... Hmm... A więc:
"Niesamowite, znalazłeś trzecią część skarbu!

Odgadłeś już, że wszystkie miejsca miały związek z Ameryką Poł.? Świetnie! Szukaj następnej części na plantacji tego, z czego się robi np. małą czarną. Wiesz już? Szukaj w kraju, w którym jest Rio de Janeiro."
-Mała czarna... mała czarna...-zamyślił się Reksio-Hej, czy nie chodzi przypadkiem o plantację kawy, których jest pełno w... Bra-Brazylii?
-Możliwe-rzekł PP-Ale o którą plantację chodzi? Zaraz, co tam jest napisane drobnym maczkiem? Czytam:
"Namiary: Od Rio de Janeiro 5 km na północ, 2 na wschód i jeszcze 300 m na północ."
Bohaterowie polecieli DCAKW-em do RdJ. Potem kierowali się wg. karteczki. I rzeczywiście-kiedy dolecieli, już z daleka widzieli tabliczkę z napisem "Plantación de Café >>Kona<<
El acceso no autorizado denegado". Niestety, inaczej się nie dało wejść, musieli przebrać się za pracowników. Zziębnięty wciąż Diesel ukrył się w kieszeni spodni PP.
Zaczepił ich murzyn, stojący w okienku przy szlabanie.
-Przykro mi, señores, ale musicie podać contraseña. Po angielsku-hasło.
-No to wpadliśmy-powiedział Kretes.
-¡Bravo! Mogliście po hiszpańsku-rzekł strażnik-a nie po polsku, ale że znam polski-przechodźcie.
Szlaban się podniósł.

***

Trzeba było gdzieś poszukać skarbu. Ale gdzie?
-Może poszukajmy na drzewach. Jak się nie znajdzie-w tamtej mielarni.
Na drzewach zaatakowały ich małpy. Wytrzasnęły skądś orzechy kokosowe i zaczęły nimi rzucać. Bohaterowie ledwo uciekli. Poszli więc do mielarni. To było dziwne miejsce-z sufitu leciały ziarna, by potem wpaść do rury i się przemielić.
WTEM!
-Aua! Aua, aua, auaua!-krzyczał Komandor-Nie przypuszczałem, że ziarna kawowe mogą być takie wielkie! Ale nic tu nie znajdziemy. Chodźmy z tąd.
Kawa w zbiorniku nagle zabłyszczała na złoto. Okazało się, że w wielkich ziarnach była OSTATNIA CZĘŚĆ SKARBU. Jakoś udało się je wyłowić. Nie było już żadnej karteczki. Bohaterowie wrócili do Polski.

Nie wiedzieli, że podczas ich przygód duch płacił tubylcom, duchom, i dawał banany małpkom...

Koniec.
Ale poczakajcie do wieczora na EPILOG.

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Pn, 21 mar 2011, 17:01
WWW
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1640
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Reksio i Tajemnica Montezumy
Obiesałem, to daję.

EPILOG

Na podwórku czekał na nich duch.
-Brawo. Znaleźliście 'PFF... CHI CHI' cały skarb. Ale był ubaw, kiedy uciekaliście przed bykiem! Normalnie... gdybyście widzieli swoje miny! Albo jak leciały na was orzechy kokosowe... CHA CHA CHA! Jednak dobrze zrobiłem, że wynająłem aktorów, znajome duchy i małpy... Pfff... Oj!
-A więc to taaak?-zdenerwował się Kretes-No, dobra. Czy mógłbyś się zmaterializować?
-Bardzo chętnie. 'MATERIALIZUJE SIĘ' Hej, co robisz z tą pałką... Aaaa! Ratunku! Pomóżcie mi!
Kretes pognał z pałką za duchem. Dlaczego duch uciekając nie mógł się... ym... zduchowić? Na to potrzeba skupienia się.
-Pomóżcie miiii!-wrzeszczał duch.
-Nie!-zaśmiali się wszyscy-Masz za swoje! Tak nas wymęczyłeś!
-Wracaj tu! Muszę cię zdzielić pałką po tym hełmie! A 90% zatrzymujemy!-krzyczał Kretes (pamiętajcie, że skarb z wulkanu musieli oddać rządowi).

NAPISY KOŃCOWE

Kretes: To jaka była w końcu ta tytułowa "Tajemnica Montezumy"?
Kari-Mata: Nic ciekawego. Montezuma II był tylko pionkiem, ale wszystkim zarządzał jego stryj.
PP: Nie wiedziałem, że pod Kari-Matę podkładała głos Olga Barbara Długońska-Kowal.
Duch: Ani ja. Kto tam pode mnie podkładał głos? Grzegorz Wolf? Ten sam od tego cieniasa Narratora?
Narrator: Czy ktoś mnie wołał?
Diesel: Co za upokorzenie! Pode mnie podkładał głos Grzegorz Kowal, ten sam, co podkładał głos pod tego cieniasa Kretesa!
Reksio: Podkładał też do mnie. A ja mam różdżkę i mogę cię zmienić w żabę.
Kogut: Cz-czy już by-byłem?
Kornelek: Nie, bra-brahacie. Jha theż nie.
Kretes: Molly! Co tam tak długo robisz?!
Molly: Już idę!
Duchy: Bienvenidos, amigos!
Kretes: U matku... jeszcze tylko małpek brakuje nam do szczęścia.
Małpki: Uuuk! Uuuk!
Molly: Już jestem! Możemy robić finałowe zdjęcie!
Duch: Nie zapomnijcie o tubylcach!
Kretes: Dobra, już są. Możemy zaczynać!

PSTRYK!

I teraz to już naprawdę KONIEC.

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Pn, 21 mar 2011, 20:40
WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 9 ] 

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL