Teraz jest Cz, 28 mar 2024, 11:33



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 24 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
Niekończąca Się Opowieść 
Autor Wiadomość
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2168
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: Niekończąca Się Opowieść
- Jeden kret, pies, kogut, szczur
Wnet przeskoczą każdy mur.
Potrzeba im zjednoczenia
O przeszkodach niemyślenia.
Wtedy żaden straszny wróg
Ich nie ruszy; żaden próg
Nie wali przyjaciół z nóg.
Pomoże im Bóg.
Przygoda ta ma początek,
Lecz końca nawet zaczątek
Nie zdobi tej opowieści,
Która się w głowie nie mieści.

Po tych rymowanych słowach Wyroczni bohaterom zaczęły się sklejać powieki... Gdy się obudzili, ujrzeli, że znów są w Wieży Astronomów. Tym razem na parterze. Mieściły tu się okienka, w których przyjmowano gości (z różnych galaktyk) oraz można było zdobyć pozwolenie na wypuszczenie na orbitę własnej stacji kosmicznej, choć groziło to utratą zmysłów i zagubieniem się w stertach papierów o wiele liczniejszych od tych, które składował na biurku pan Elom. Bohaterowie nawet nie chcieli myśleć o utracie zmysłów więc czym prędzej weszli do windy naciskając przycisk -3. Winda zachrobotała, zazgrzytała i powoli zaczęła się opuszczać. Wkrótce dotarła na -3 piętro. Drzwi rozsunęły się i grupa usłyszała słowa cichej rozmowy. Ktoś z kimś rozmawiał za stertą kartonów, w której prawdopodobnie zginęła Hanka, ale to teraz nie ważne. Bohaterowie podeszli bliżej, przykucnęli i zaczęli słuchać strzępków słów.
- Mówię Ci, że 200 piesos dziennie to dużo za informacje o czasoprzestrzennych szafach i osobistościach w nich podróżujących.
- Tak, ale musisz pamiętać, że narażam życie. Gdyby się dowiedzieli... A poza tym to niebezpieczna operacja.
- Za dwumiesięczną wypłatę możesz sobie kupić całą Galaktykę, a ty chcesz WIĘCEJ?
Reksio kichnął.
- Cicho, ktoś tu jest!
Bohaterowie usłyszeli kroki i zaczęli uciekać. Co prawda Kretes miał przy sobie KK, ale o nim zapomniał. Nawet o BB. Wtedy nagle...

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


Pt, 3 sie 2012, 13:05
WWW
Roz-kreca się
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 20 kwi 2011, 19:21
Posty: 16
Post Re: Niekończąca Się Opowieść
Kretes zaczął uciekać w stronę windy co jeszcze bardziej zwróciło uwagę nieznajomych.
-Ło matku! Wieloryb!- Zakrzyknął Kretes, gdy zrozumiał, że nie ma już po co uciekać.
-Nie wieloryb tylko orka! Nazywam się Orkadeusz,a to Wółdemort- Orkadeusz wskazał na drugiego nieznajomego, który wyglądał jak wół bez nosa.
-Lord! Lord Wółdemort! Ale dla przyjaciół Futrzasty Pan.
-Witajcie! Nazywam się Reksio, a to moi kompani Komandor Krete...
-A widzisz on pamięta o utytułowaniach!
-...s oraz Kogut Wynalazca. Panowie o co wam chodziło z tą operacją?
-No więc...

_________________
Pozytywnie pokręcona osoba, która nigdy nie ma nic przeciwko oglądaniu kreskówek BA! Nawet sama je ogląda i poprawia sobie humor :D
Kocham Kicałki i Liski :D

ŻYCIE JEST NUDNE BEZ REKSIA!!!

Spoiler:


So, 4 sie 2012, 16:43
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2168
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: Niekończąca Się Opowieść
- Kretesie, po co pytałeś o ich rozmowę... - jęknął Weterynasz zza pudeł. Na szczęście JEGO nikt nie usłyszał.
Niemal jednocześnie wół wyciągnął różdżkę.
- Imkrettilus! - rzucił na bohaterów zaklęcie zamrażające.
Efekt był tak silny, że czasoprzestrzennym podróżnikom przestały funkcjonować chwilowo zmysły, więc nie wiedzieli, co się z nimi dzieje...
Miluś wsunął się jeszcze bardziej w kryjący go kąt. Obserwował jak Wółdemort i Orkadeusz pakują mieszkańców Podwórka do worka i wynoszą go. Kątem oka pan nr 11 dostrzegł jeszcze, że dwaj prześladowcy wciskają przycisk z numerkiem zero - jadą na parter i drzwi windy się zasunęły. Wtedy Miluś wyszedł z ukrycia i stwierdził, że czas działać. Nagle przypomniał sobie pewną przerażającą na ten moment rzecz - szafa została na parterze! A to najwidoczniej cel podróży tych dwojga magów... Ale dla niego to nie był problem. W jego głowie już zaświtał plan. Wyciągnął z kieszeni śrubokret dźwiękotowy i nacisnął na nim przycisk przywołujący szafę. Następnie szybko odskoczył w celu uniknięcia zmaterializowania się szafy na nim, w nim lub jeszcze innym pomysłom autorów tego genialnego urządzenia. Prostopadłościan powietrza o wymiarach około 1x0,5x2,5 m przeistoczył się w dębowy mebel. Weterynarz wszedł do szafy, pomyślał, gdzie chce się przenieść i szafa zniknęła...

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


So, 4 sie 2012, 19:47
WWW
Mag bezczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 2 gru 2009, 17:21
Posty: 1196
Lokalizacja: Cały świat
Naklejki: 7
Post Re: Niekończąca Się Opowieść
Musiał jak najszybciej powiadomić pierwszego weterynarza. To on władał wszystkimi członkami zakonu astronomów.
Miluś wkroczył do sali wyłożonych diamentowymi kafelkami, a na samym jej środku stała gigantyczna, kryształowa kula.
- Czemu tu przyszedłeś? - zapytał ubrany w jedwabne szaty, młody niedźwiedź polarny. Nie wyglądał jak zwykły niedźwiedź
polarny z atlasu przyrodniczego. Stał na dwóch łapach, miał założone srebrne okulary, a na twarzy miał wymalowane tatuaże
układające się w niespotykane wzory, które miały symbolizować jego moc.
- Miałem przekazać klejnot następcy i chronić go do momentu, w którym osiągnie moc by samemu się bronić - odparł szczur.
- Więc myślisz, że zawiodłeś?
- NIE! Ale potrzebuje pomocy waszej ekscelencji. - krzykną Miluś, a pierwszy weterynarz uśmiechną się i machną ręką w stronę
wielkiej kuli, a na jego ręce zaświecił się szafirowy pierścień (ciężko powiedzieć, czy był on zrobiony z szafiru, czy tylko miał taki kolor).
W kuli pojawił się gigantyczny statek kosmiczny w kształcie słoika musztardy.
- Jedną z mocy strażnika jest łączność telepatyczna. Musisz zdobyć w sobie moc i przemówić do Kretesa, który jest możliwe już kilkanaście mega-lat-świetlnych-stąd. - powiedział i dotknął kuli, a na jego palcu pojawił się mały świetlik. Pierwszy weterynarz podał go Milusiowi i powiedział:
- Oto są współrzędne statku, którym lecą porywacze. Załaduj je do nawigacji i leć za nimi. Jak ich znajdziesz przyprowadź ich do mnie. Powodzenia...

***
Miluś wyszedł czerwony na twarzy. Sam stworzył zakon, a teraz sam musi się uśmiechać do jakiegoś niedźwiedzia będąc jedenastym weterynarzem. Ale nie miał czasu na rozmyślanie o swoich problemach i wszedł do szafy.

_________________
Obrazek


Wt, 7 sie 2012, 19:27
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2168
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: Niekończąca Się Opowieść
Czas zamrażający powoli ulegał...
"Kretesie! - coś wołało w myślach Strażnika. - Kretesie!" Kretes wysilając się odpowiedział "J.ste.!". Głos w myślach widocznie usłyszał, gdyż rozkazał: "Użyj krzyształu! Użyj Jego Mocy!"
I wtedy Kretes otworzył oczy. Był w jakimś pudle. Czuł, że się przemieszcza. Wokół panowała cisza i ciemność. Niewiele myśląc postąpił za radą ze snu - wyciągnął z kieszeni kryształ i zamyślił się głęboko. W pewnym momencie kryształ lekko rozbłysnął i strzelił z niego promień o temperaturze wystarczającej, by przepalić ściankę pudła.
Po chwili robota była skończona. Kretes rozejrzał się po pomieszczeniu. Ujrzał jeszcze kilka pudeł. Je też potraktował promieniem. Oprócz przyjaciół uwolnił również jakiegoś robota wyglądem przypominającego psa...
- Kim ty jesteś? - spytał maszynę kret.
- Je-stem ro-bo-tem - udzielił prostej odpowiedzi robot. - Na-zy-wam się Kra-9.
- Aha. Ja jestem kret Kretes, tojest dzielny pies Reksio, a to Kogut Wynalazca... - kret przedstawił bohaterów. - Jak się tu dostałeś?
- Ktoś za-rzu-cił na mnie wo-rek, gdy wy-sze-dłem na kos-micz-ny spa-cer...
- A znasz może Weterynarza nr 11? Zostaliśmy złapani podczas podróży jego szafą.
- Tak, We-te-ry-narz to mój przy-ja-ciel, wal-czy z Da-le-ka-mi.
- To świetnie się składa...
C.D.N...

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


Śr, 8 sie 2012, 10:41
WWW
Mistrz Gry
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 21 sty 2009, 17:53
Posty: 2045
Lokalizacja: Uniwersum Kreacji
Naklejki: 4
Post Re: Niekończąca Się Opowieść
W międzyczasie Weterynarz nerwowo przestawiał przekładnie na pulpicie głównym w pokoju kontrolnym swej większej od środka szafy. Nerwowość nie zdarzała mu się często. Ostatnio był tak zaniepokojony, gdy alternatywni Reksio i Kretes uciekali przed cieniami w tamtych ruinach. Albo gdy nagle wtrącił się kóń. Na szczęście prawdopodobieństwo, że jego stara nemezis wydostała się już z pętli czasowej, wynosiło dokładnie jeden na milion. To dobra wiadomość. Cieni też tym razem nie było. Ani duchów. Niestety, Dalekowie już sami w sobie są niebezpieczni. Jeden przedstawiciel ich gatunku w pełni by wystarczył do zniszczenia całej planety. A nie ma do czynienia z paroma ocalałymi z ostatniej wojny, rywalizuje z całą armią. Nie, nie armią. Dwoma armiami: armią twórcy całej rasy i tą należącą do króla Dallona XCIX. Ta pierwsza zajmuje wszechświat Reksia, a ta druga Weterynarza. Gdzieś w samym centrum tego zamieszania byli jego nowi przyjaciele, uprowadzeni gwiezdnym transportowcem. I nie potrafił ich odnaleźć. Promieniowanie, jakie wydzielał Kryształ, mogło zostać wykryte przez jego wehikuł czasu, ale tylko przez niego. Było jednak jeszcze za słabe, Kretes za krótko posiadał artefakt. Żeby je wykryć, Weterynarz potrzebowałby dwa razy większej mocy czasowej, niż tą, którą dysponuje. A nie da się podwoić wehikułu...
Tu Weterynarz znieruchomiał. Mógł podwoić wehikuł! To trudne i niebezpieczne, ale wykonalne! Pociągnął jeszcze jedną dźwignię. Szafa zdematerializowała się i przesunęła się osiem dni wstecz w czasie i parę tysięcy lat świetlnych od obecnej pozycji. Wehikuł gwałtownie się zatrząsł, gdy o coś uderzył. Wiedział, co to było. Otworzył drzwi wejściowe. Naprzeciwko szafy była szafa, dokładnie taka sama jak jego. Nic dziwnego, była jego. Oba obiekty zawieszone były na orbicie wokół pulsara. Weterynarz grzecznie zapukał. Drzwi drugiego wehikułu się otworzyły.
W progu stanął brązowy kot ubrany w dokładnie taki sam płaszcz, co on. Wnętrze szafy za nim było identyczne z pokojem kontrolnym w szafie jedenastego Weterynarza.
-Którym jesteś? - spytał kot ze zdziwieniem.
-Następnym. Jestem jedenastym.
Dziesiąty Weterynarz kiwnął głową.
-Cóż, szczur... Spodziewałem się, że po regeneracji będę trochę chudszy. Jesteś trochę zbyt milusi.
-Tylko nie milusi. Dobrze wiesz, że tego nie znoszę, wszak jestem tobą. Znaczy, ty będziesz kiedyś mną. W sumie nawet już niedługo, to kwestia kilku dni. Potrzebuję więcej mocy w silniku. Dwa razy więcej.
-Rozumiem. Mogę jeszcze jakoś pomóc sobie?
-Nie, to wszystko, czego potrzebuję. Wiesz, szukam Kryształu, bo to mnie doprowadzi do Wybrańca i jego przyjaciół. Ale lepiej...
-...nic więcej nie mówić, bo możesz wywołać paradoks czasowy - dokończyło jego wcześniejsze ja. - Wiem doskonale.
Oba silniki zostały połączone grubym przewodem. W czasie gdy jedenasty transferował energię czasową, dziesiąty zajrzał na pokład jego przyszłej szafy.
-Nie przemeblowałeś? - spytał z lekkim zdziwieniem, nie widząc żadnych różnic w stosunku do wcześniejszej wersji.
-Nie miałem dotąd czasu, za dużo się działo. Skończyłem. Wiem, że nie muszę dziękować sam sobie, ale dzięki.
-A ja wiem, że nie muszę odpowiadać, ale jednak proszę bardzo.
Weterynarz numer jedenaście wrócił na swój pokład, zwinął przewód, zamknął drzwi i uruchomił skan. Prędko znalazł transportowiec. Był już bardzo blisko planety, na której rezydował król Dallon. A więc to jemu służyły te szpicle.
Pociągnięcie dźwigni, wstukanie koordynat czasowych, włączenie pola siłowego i płaszcza niewidzialności wokół wehikułu... Jest gotowy. Nawet gdyby zaparkował na samym środku kabiny pilotów, zauważyliby szafę dopiero wtedy, gdyby na nią wpadli. Uruchomił wehikuł.

_________________
Obrazek
Rrauu hau hou grrao Hauhaure (hau. Mówię poprawnie po Hauhasku).
Tym kolorem prowadzę walkę admina ze złem.
"Wszyscy jestescie moimi dziubaskami ^^" <- Ten cytat zawsze poprawia mi humor, Api. :)


Pn, 13 sie 2012, 13:38
Mag bezczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 2 gru 2009, 17:21
Posty: 1196
Lokalizacja: Cały świat
Naklejki: 7
Post Re: Niekończąca Się Opowieść
Szczur podszedł do wielkiego, świetlistego panelu dotykowego i dotknął przycisku z napisem "Wyszukaj".
Na ekranie pojawiła się wielka klawiatura złożona z (na oko) trzech tysięcy znaków. Weterynarz zaczął wpisywać
na niej jakiś dziwny kod, jakby wyraz. Prawdopodobnie w tym języku znaczyło to "Kretes", albo "Klejnot Księżycowy".
Weterynarz klikną przycisk szukaj i po chwili pojawiły się wyniki wyszukiwania [Około 35,600,000 wyników (0,22 s)].
Trzeba było zawęzić obszar wyszukiwania. Weterynarz wpisał coś jeszcze przy wyrazie, który jak już mówiłem mógł
oznaczą "Kretes" i klikną, coś co widocznie miało zastępować Enter. Pojawiły się cztery wyniki. Weterynarz wysłał
współrzędne do GPS (albo do czegoś w tym stylu) i odłączył drugą szafę, która wróciła do swojego właściciela.
Miluś odszedł od panelu i podczepił GPS do pulpitu sterowniczego szafy. Postanowił zbadać wszystkie wyniki
po kolei. Weterynarz jeszcze poklikał parę przycisków i szafa zniknęła. Wylądowała w czyjejś sypialni.
Miluś wyjrzał z szafy. W łóżku spała kretonka z siwymi włosami.
- To nie tu. - powiedział sobie Miluś, po czym zamkną drzwi i szafa znowu zniknęła.
Mebel na ubrania Milusia wylądował w barze warzywnym na Kurakis w sałatce jednego z fermentów.
Chcąc uniknąć afery, Weterynarz bez namysłu teleportował szafę w kolejne miejsce.
Wyjrzał z szafy i zobaczył...

_________________
Obrazek


Wt, 14 sie 2012, 11:45
Mistrz Administracyjnej Magii
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23
Posty: 1751
Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Post Re: Niekończąca Się Opowieść
...Wioskę czarnych kur na Wyspie Skarbów. Czym prędzej przeniósł się do czwartego miejsca: kabiny pilotów na transportowcu kosmicznym. Niestety, systemy maskujące szafę nie działały. Miluś uderzył ze złości w panel kontrolny szafy.
-Najpierw siadł mi system dopasowujący wygląd maszyny do miejsca teleportacji, a teraz to! - krzyknął, po czym wyciągnął kość dźwiękową i zaatakował pilotów, biegnących w kierunku pojazdu.

_________________
Obrazek
Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!
Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Spoiler:


N, 16 wrz 2012, 12:55
Mistrz Gry
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 21 sty 2009, 17:53
Posty: 2045
Lokalizacja: Uniwersum Kreacji
Naklejki: 4
Post Re: Niekończąca Się Opowieść
Obaj piloci cofnęli się, zaskoczeni nagłą materializacją szafy oraz szarżą Weterynarza, celującego w nich z kości dźwiękowej. Zastygli w bezruchu, on w dramatycznej pozie rodem z jakiejś sceny pojedynku w filmie historycznym, a piloci z niemałym niepokojem czekając na akcję. Minęło dziesięć sekund i Weterynarz nagle uświadomił sobie, że kość działa na metal, lód, niemal wszystkie mechanizmy... ale jest kilka rzeczy, na które nie ma wpływu. Nawet więcej niż kilka. Takie drewno na przykład. Pancerz Daleków, chyba że przystawi bezpośrednio do powierzchni. Guma. Siano. Żywi przeciwnicy. Nie namyślając się już długo, wziął nogi za pas. Piloci, mimo niespecjalnie pojętnych móżdżków, załapali, że jeśli ktoś ma superpotężną broń zagłady, to nie ucieka, tylko pruje pełnym ogniem i idzie po szczątkach.
Ruszyli biegiem za Weterynarzem.

_________________
Obrazek
Rrauu hau hou grrao Hauhaure (hau. Mówię poprawnie po Hauhasku).
Tym kolorem prowadzę walkę admina ze złem.
"Wszyscy jestescie moimi dziubaskami ^^" <- Ten cytat zawsze poprawia mi humor, Api. :)


Pt, 18 sty 2013, 18:01
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 24 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL