Teraz jest N, 28 kwi 2024, 01:29



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
Reksio i Mafia 

Podoba ci się Reksio i Mafia?
tak 89%  89%  [ 16 ]
nie 11%  11%  [ 2 ]
Liczba głosów : 18

Reksio i Mafia 
Autor Wiadomość
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 22 paź 2005, 17:30
Posty: 252
Lokalizacja: z otchłani...
Post 
na razie nie będzie :( komputer mam w serwisie i od koleżanki piszę

_________________
Amigos, no more tears...


So, 12 maja 2007, 15:48
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 22 paź 2005, 17:30
Posty: 252
Lokalizacja: z otchłani...
Post 
Rozdział VI: Ślady i deszcz

Bohaterowie na niespodziewane znalezisko zareagowali tylko szybszym marszem w kierunku wskazanym przez Kretelliego.
- Kim jesteś, Wariachi? – spytał Reksio.
- We-endrowcem, amigo. – rzekł drugi pies.
- Nie zrozumiałeś – powiedział Dzielny Pies – Chodzi mi o zawód.
Cazador zamyślił się.
- Ne pracuje – rzekł – Ki-edys byłem direktorem w fabryce pudełk.

***

G.W. Kurz leżał na pryczy. Dobrze, że prasa się o tym nie dowiedziała – już widział te nagłówki: „G.W. Kurz – jak zwykle nieporadny” albo „Czy władza jest w dobrych rękach?” i tak by jeszcze długo wymieniać. Przymknął oczy. Jak mógł okazać się tak nieuważny. Przecież można było bardzo łatwo przewidzieć, że żaba go zaatakuje. Przecież to było takie łatwe…

***

Na drodze odciśnięty tor jazdy motoru wiódł prosto, aby nagle zmienić kierunek i zniknąć w krzakach. Do motoru prowadziły odciski łap, które stamtąd wróciły, ale głębiej odciskały się w ziemi – ten ktoś musiał coś nieść. Poszedł z tym czymś w stronę dwóch innych postaci, z którymi udał się w głąb lasu. Obok miejsca spotkanie leżała poszarpana siatka, podobna do tej na ryby, a pod nią odciśnięte w błocie były dwa kształty – jeden przypominał Reksia, a drugi Kretesa. Trochę dalej była jeszcze jedna figura – prawdopodobnie inny kret, bo nie widać było odbicia plecaka. Tyle udało się ustalić Kogutowi Wynalazcy. Wciąż jednak pozostawało wiele pytań. Nie wiadomo było czy nieznajomy był przyjazny – czyli rzeczy praktycznie najważniejszej. Kogut osobiście sądził, że nie był on zły – nie było widać śladów szarpaniny, ani ucieczki – oznaczało to, że Kretes i Reksio zaufali nieznajomemu. Kogut przycupnął na pieńku na skraju lasu – zagłębienie się w puszczę nic by nie dało. Już zaczęło się ściemniać, więc odnalezienie śladów będzie prawie niemożliwe. Westchnął głęboko i przymknął oczy.

***

Trójka wędrowców stanęła na małym pagórku. Wariachi rozejrzał się dookoła.
- Chotcie do tamtei jaskini – rzekł – Za minute spa-adnie descz.
- Co? – wykrzyknął Kretes. – Ja idę dalej!
- Ja też! – powiedział Reksio.
- Jak sobi-e chcece – mruknął Cazador.
Obrócił się na pięcie i ruszył w stronę jaskini.

***

Kari-Mata-Hari spała. Przewróciła się z boku na bok i spadła na metalową podłogę. Natychmiast się ocknęła. Jej wzrok padł na dół pryczy. W stali była pewna nierówność. Przy ścianie przyczepiona była cienka książeczka. Zdjęła ją. Wolumin przyczepiony był do metalu pięcioma gumami do żucia. Kari-Mata otworzyła go – był to czyjś dziennik. Usiadła w najmniej widocznym ze strony drzwi punkcie i rozpoczęła pasjonującą lekturę.

***

Ledwie Reksio z Kretesem ruszyli dalej w las, pierwsze krople uderzyły ich w głowy. Ruszyli biegiem w stronę jaskini i wpadli do niej niczym błyskawice. Reksio położył łapy na kolanach.
- Uczyli was tego w fabryce pudełek? – spytał Wariackiego.
Tamten tylko uśmiechnął się pod nosem nad na razie niewyraźnym płomieniem ogniska i położył się spać.

_________________
Amigos, no more tears...


N, 20 maja 2007, 19:58
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 22 paź 2005, 17:30
Posty: 252
Lokalizacja: z otchłani...
Post 
weny nie miałem ale wróciła

ROZDZIAŁ VII: Historia wyprawy

16 lipiec 1917:
Wyruszyliśmy w kierunku serca puszczy. Tubylcy z lękiem opowiadali o tajemniczych odgłosach dochodzących podczas nocy z lasu. Wspominali o upiornych szelestach i zgrzytaniach. Nie mamy jednak wyjścia – jest to najbezpieczniejsza droga do przystani w Kuala Lumpur. Pierwszy dzień wędrówki odbył się bez przeszkód.

17 lipiec 1917:
Stało się coś dziwnego w nocy doktor Wielowiejski zniknął. Kiedy wszyscy wstali rano jego śpiwór był pusty. Nieopodal odnaleźliśmy ślady szamotaniny. Zdarzenie to wlało w nasze serca lęk. Nie możemy zawrócić. Musimy dostarczyć pakunek staremu Chuckowi Nornikowi.

20 lipiec 1917:
Znaleźliśmy doktora Wielowiejskiego pod drzewem. Był wychudzony i zmęczony, ale nie odniósł poważniejszych obrażeń. Bez ładu i składu bełkotał o stalowej komnacie. Zrobiliśmy dla niego nosze z gałęzi. To znacznie spowolni nasz marsz, ale nie możemy go tutaj zostawić.

28 lipiec 1917:
Po ponad tygodniu doktor doszedł do siebie. Na spokojnie opowiedział, że pamięta tylko upiorne zgrzytanie, stalową celę i wielką strzykawkę. Wydaje mi się, że przeszliśmy już połowę puszczy.

??????????:
Obudziłem się w stalowej celi. Nie wiem ile już tu jestem. Straciłem poczucie czasu. Cały czas świeci oślepiający reflektor. Jedyne co pamiętam to chrzęsty i zgrzyty z opowiadań tubylców.

Kolejny dzień:
Z samego rana zabrali mnie do innej sali. Przywiązali mnie do stołu lekarskiego skórzanymi rzemieniami i wyjęli ogromną strzykawkę. Wbili igłę i strzykawkę zaczęła wypełniać moja krew.

Dzień niewiadomo który:
Nie wiem ile spałem po pobieraniu krwi. Nie wiem co robili z moim ciałem. Nie wiem co mi wstrzyknęli. I w sumie nawet nie chcę wiedzieć. Przed chwilą dostałem pierwszy posiłek. Chociaż właściwie trudno to nazwać posiłkiem. Przynieśli mi paczkę gum do żucia i papierosa. Długopis zaczyna się powoli wypisywać. Nie chcę, żeby ta historia rzuciła cień na moją karierę, więc zatrę wszystkie ślady świadczące o mojej tożsamości, a mój pamiętnik zostawię tutaj dla potomnych.

***

Kari-Mata strona po stronie przejrzała cały pamiętnik – nie znalazła nic oprócz tego tekstu. Zaniepokoił on ją – przeczuwała, że w pamiętniku chodziło o celę, w której teraz się znajdowała. Jeśli zapisano tam prawdę, to należało zacząć się bać. Kari-Mata pocieszyła się tym, że minęło już 90 lat od tamtych wydarzeń. Postanowiła powiedzieć o tym Molly.

***

Reksio powoli otworzył oczy – w jaskini było wyjątkowo ciemno. Otwór jaskini był zablokowany. Pies powoli podszedł do otworu i dotknął przedmiotu blokującego wyjście. Był to ogromny głaz, na którym wyczuł wgłębienia.
- Grazias amigo! – usłyszał za sobą głos. – Ne ruszys głazu.
Wariachi skończył mówić i przesunął ręko po dnie jaskini, aż wreszcie w pewnym momencie zatrzymał łapę. Chwycił za kolbę strzelby i niczym siekierą uderzył w kamień. Krucha skała pękła i rozprysła się na boki. Pies uderzył jeszcze parokrotnie i w skale widniał spory otwór, w którym widać było ziemię.
- Pójdzemy tędy – powiedział spoglądając na chrapiącego Kretesa.

***

Kogut Wynalazca obudził się skoro świt i od razu potrząsnął bratem:
- Ko-ko-korneliuszku! – krzyknął – Ko-koniec spania!
Kornelek niechętnie, ale wstał. Ujrzał, że jego brat już wszedł do lasu w poszukiwaniu śladów. Pokręcił głową i ruszył za nim.

_________________
Amigos, no more tears...


Wt, 26 cze 2007, 20:04
Lider Podziemia
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 16 lip 2006, 19:43
Posty: 1013
Lokalizacja: Z Chrzanowa
Post 
Najlepsze opowiadanie na świecie!
Będziesz pisarzem! :D

_________________
Zapraszam do opowiadania "Kretes i dawny wróg"
http://www.przygodyreksia.pl/pliki/kret ... 640#165640
:)


Wt, 26 cze 2007, 21:00
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 22 paź 2005, 17:30
Posty: 252
Lokalizacja: z otchłani...
Post 
chciałbym być. jutro postaram się coś napisać :wink:

_________________
Amigos, no more tears...


Wt, 26 cze 2007, 21:34
Post 
Bardzo fajowskie umieram z ciekawości co dalej


Śr, 27 cze 2007, 09:27
Komiksowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz, 8 gru 2005, 18:55
Posty: 1193
Lokalizacja: Polska Inteligencja:-∞ Szybkość:0
Naklejki: 4
Post 
I to się nazywa opowiadanie nie to jest pisane jak książka.
10/10 pisz tak dalej!!!! :D :D

_________________
Obrazek
Nobody expects the Spanish Inquisition!
The One Who Disturbs So Terribly...
Jeśli zobaczysz pomarańcz śmierci w swoim poście - strzeż się!


Śr, 27 cze 2007, 10:01
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 22 paź 2005, 17:30
Posty: 252
Lokalizacja: z otchłani...
Post 
Rozdział VIII: Plan, o którym nikt nie wie

- Kretesie! – powiedział Reksio – Wstawaj, masz robotę!
- Jeszcze chwileczkę… - mruknął kret
Reksio potrząsnął przyjacielem.
- Wstawaj, musisz wykopać tunel.
- Dobrze, dobrze, za chwi… – Kretes nagle usiadł – Co? Jaki tunel?
- Ktoś zablokował wyjście z jaskini – wyjaśnił pies – Musisz wykopać tunel dla trzech osób.
Kretes wstał i zaczął kopać. Kiedy El Wariachi i Reksio weszli do tunelu usłyszeli odległe mamrotanie o tym, że inni odpoczywają, a kret jak zwykle musi harować.

***

Molly zaniepokoiła się tym pamiętnikiem. Przysiadła na pryczy i przymknęła oczy.
- Nie podoba mi się to – powiedziała.
Wzięła do ręki pamiętnik i spojrzała na pierwszą stronę. Były tam wypisane wszystkie dane o właścicielu pamiętnika, lecz teraz były wypalone papierosem. Jedyne co można było stwierdzić, to fakt, że nazwisko właściciela było bardzo długie. Coś z gatunku Brzęczyszczykiewiczów i innych takich. Molly położyła pamiętnik na pryczy i ukryła twarz w dłoniach.

***

Runo leśne zadrżało, a po chwili pojawił się w nim Kretes, a zaraz zanim Reksio i Cazador.
Wariachi spojrzał na pień drzewa.
- Musimy iść w lewo.
Szybko wstał i ruszył, prawie biegnąc.

***

- A więc – zaczął Kogut Wynalazca – Ko-ko-korneliuszku, spadł deszcz, więc znalezienie śladów będzie trudne. Jest to gęsty las, więc coś powinniśmy znaleźć. Na północny-zachodzie tej polany krzaki są nieco poszarpane. Zacznijmy od tego miejsca.
Koguty zagłębiły się w las z mocnym postanowieniem znalezienia Reksia i Kretesa.

***

- Tu jest grusza – powiedział Reksio. – Tylko gdzie wiśnia?
Wariachi przeszedł kawałek drogi i zatrzymał się przy krzewie.
- Tu, amigos – krzyknął.
Powoli zaczął iść w stronę Reksia i Kretesa odgarniając zarośla rękami i uważnie wypatrując nory.
- Tak ak myslałem. – mruknął – Nic nie ma. Poczekamy chwike.
W parę sekund później cała trójka leżała nieprzytomna na drodze.

***

- Prawdopodobnie weszli do tej jaskini – powiedział Kogut Wynalazca. – Ale z niej nie wyszli.
Miał rację, bo wielki głaz blokujący wejście do jaskini ktoś przymocował żelaznym pasem. Bez wątpienia nie możliwe było zrobienie tego od środka. Podniósł z ziemi dwa kamienie – jeden ostry, a drugi płaski i szeroki. Tak wyposażony zaatakował zespawane miejsca posługując się odłamkami skalnymi jak młotkiem i dłutem. Po niecałym kwadransie bracia wspólnymi siłami odtoczyli głaz. Kogut Wynalazca oparł się o wielki kamień i zauważył w nim pewne żłobienia. Odczytał napis z kamienia i aż usiadł z wrażenia.

***

Reksio, Kretes i Cazador obudzili się w betonowej celi: przez podłogę powoli przedzierały się rośliny. Warstwa betonu nie była gruba – w niektórych miejscach widać było cegły. W całym tym pomieszczeniu tylko drzwi wyglądały solidnie – były stalowe i bardzo twarde.
- Ładnie żeś nas panie wpakował – powiedział Kretes.
Wariachi tylko się uśmiechnął.
- Czyż ne o to nam chodziło? – mruknął tajemniczo.

_________________
Amigos, no more tears...


So, 7 lip 2007, 13:08
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 22 paź 2005, 17:30
Posty: 252
Lokalizacja: z otchłani...
Post 
Rozdział VIII: Plan, o którym nikt nie wie

- Kretesie! – powiedział Reksio – Wstawaj, masz robotę!
- Jeszcze chwileczkę… - mruknął kret
Reksio potrząsnął przyjacielem.
- Wstawaj, musisz wykopać tunel.
- Dobrze, dobrze, za chwi… – Kretes nagle usiadł – Co? Jaki tunel?
- Ktoś zablokował wyjście z jaskini – wyjaśnił pies – Musisz wykopać tunel dla trzech osób.
Kretes wstał i zaczął kopać. Kiedy El Wariachi i Reksio weszli do tunelu usłyszeli odległe mamrotanie o tym, że inni odpoczywają, a kret jak zwykle musi harować.

***

Molly zaniepokoiła się tym pamiętnikiem. Przysiadła na pryczy i przymknęła oczy.
- Nie podoba mi się to – powiedziała.
Wzięła do ręki pamiętnik i spojrzała na pierwszą stronę. Były tam wypisane wszystkie dane o właścicielu pamiętnika, lecz teraz były wypalone papierosem. Jedyne co można było stwierdzić, to fakt, że nazwisko właściciela było bardzo długie. Coś z gatunku Brzęczyszczykiewiczów i innych takich. Molly położyła pamiętnik na pryczy i ukryła twarz w dłoniach.

***

Runo leśne zadrżało, a po chwili pojawił się w nim Kretes, a zaraz zanim Reksio i Cazador.
Wariachi spojrzał na pień drzewa.
- Musimy iść w lewo.
Szybko wstał i ruszył, prawie biegnąc.

***

- A więc – zaczął Kogut Wynalazca – Ko-ko-korneliuszku, spadł deszcz, więc znalezienie śladów będzie trudne. Jest to gęsty las, więc coś powinniśmy znaleźć. Na północny-zachodzie tej polany krzaki są nieco poszarpane. Zacznijmy od tego miejsca.
Koguty zagłębiły się w las z mocnym postanowieniem znalezienia Reksia i Kretesa.

***

- Tu jest grusza – powiedział Reksio. – Tylko gdzie wiśnia?
Wariachi przeszedł kawałek drogi i zatrzymał się przy krzewie.
- Tu, amigos – krzyknął.
Powoli zaczął iść w stronę Reksia i Kretesa odgarniając zarośla rękami i uważnie wypatrując nory.
- Tak ak myslałem. – mruknął – Nic nie ma. Poczekamy chwike.
W parę sekund później cała trójka leżała nieprzytomna na drodze.

***

- Prawdopodobnie weszli do tej jaskini – powiedział Kogut Wynalazca. – Ale z niej nie wyszli.
Miał rację, bo wielki głaz blokujący wejście do jaskini ktoś przymocował żelaznym pasem. Bez wątpienia nie możliwe było zrobienie tego od środka. Podniósł z ziemi dwa kamienie – jeden ostry, a drugi płaski i szeroki. Tak wyposażony zaatakował zespawane miejsca posługując się odłamkami skalnymi jak młotkiem i dłutem. Po niecałym kwadransie bracia wspólnymi siłami odtoczyli głaz. Kogut Wynalazca oparł się o wielki kamień i zauważył w nim pewne żłobienia. Odczytał napis z kamienia i aż usiadł z wrażenia.

***

Reksio, Kretes i Cazador obudzili się w betonowej celi: przez podłogę powoli przedzierały się rośliny. Warstwa betonu nie była gruba – w niektórych miejscach widać było cegły. W całym tym pomieszczeniu tylko drzwi wyglądały solidnie – były stalowe i bardzo twarde.
- Ładnie żeś nas panie wpakował – powiedział Kretes.
Wariachi tylko się uśmiechnął.
- Czyż ne o to nam chodziło? – mruknął tajemniczo.

_________________
Amigos, no more tears...


So, 7 lip 2007, 13:08
Post 
Bardzo ładne 9/10 :D


So, 7 lip 2007, 19:32
Post 
Dałeś chyba dwa takie same rozdziały. :?


So, 7 lip 2007, 20:21
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 22 paź 2005, 17:30
Posty: 252
Lokalizacja: z otchłani...
Post 
rzeczywiście, musiałem 2 razy kliknąć. proszę jakiegoś moda o usunięcie jednego postu :P

_________________
Amigos, no more tears...


So, 7 lip 2007, 20:40
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL