Teraz jest Pt, 19 kwi 2024, 16:10



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
W moim sercu drzemie mrok 
Autor Wiadomość
Bardzo Stary Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 11 kwi 2010, 13:44
Posty: 552
Lokalizacja: San Francisco, 1329 Prescott Street
Post W moim sercu drzemie mrok
Prolog:
Idę, ciągle idę. Dróżka przez las staje się coraz węższa. Idę, ciągle idę. Już brak mi sił, ale nadal idę. Łudze się, że za zakrętem zobaczę znajome łąki, ale to nieprawda. Nawet nie wiem skąd wzięłam się w tym przeklętym borze. Idę. Zdaje się, że coś słyszałam. Odwracam się. Kilka metrów ode mnie coś przemknęło w stronę drzew.... Przyspieszyłam kroku. Idę. Nie, nie idę, już biegnę. Nawet nie zdaję sobie sprawy z tego, że biegnę. Wiatr wieje coraz mocniej, jest mi coraz zimniej, a co najgorsze, jestem coraz dalej od właściwej drogi. Nic nie widzę, tylko ciemność. Ono za mną biegnie, czuję to. Potykam się o korzeń. Noga strasznie mnie boli, krwawię. Teraz nie czuję już nic oprócz gorącej krwi, łez i strachu. Nie mogę się ruszać, jestem zbyt wyczerpana. Ono tu jest, zbliżyło się do mnie. Widzę je przez łzy. One pojawiają się znikąd... jak teraz... i są zbyt potężne, aby nawet spróbować przed nimi uciec. Próbuję wstać, bezskutecznie. Czuję na nodze coś zimnego jak stal, zaciskającego się na mojej łydce. Krzyczę z bólu, Ono zlizuje krew z mojej nogi i łapie mnie za szyję. Prubuję złapać powietrze, na próżno. Wszystko robi się białe.

_________________
Mist. To be mist. To miss. To be missed. To be...


Cz, 15 wrz 2011, 16:49
WWW
Bardzo Stary Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 16 mar 2011, 14:45
Posty: 578
Lokalizacja: W szafie
Naklejki: 0
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
7,5/10.Za krótkie.


Cz, 15 wrz 2011, 17:12
Bardzo Stary Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 11 kwi 2010, 13:44
Posty: 552
Lokalizacja: San Francisco, 1329 Prescott Street
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
A możebyś tak rozwinął swoją wypowiedź?

_________________
Mist. To be mist. To miss. To be missed. To be...


Cz, 15 wrz 2011, 17:13
WWW
Bardzo Stary Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 16 mar 2011, 14:45
Posty: 578
Lokalizacja: W szafie
Naklejki: 0
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
Błędy ortograficzne i na jaki to ma być temat?


Cz, 15 wrz 2011, 17:18
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 6 lut 2011, 18:02
Posty: 269
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
Gdzie ty tu widzisz błędy ortograficzne? Ja tylko z jeden wyłapałam. x3 Łudzę.
Ocenie to na... 7,5/10 na dobry początek, gdyż jest dość krótkie. A tak ogółem to wszystko dobrze. ^ ^

_________________
Powróciłam, ożyłam ponownie i nie zamierzam się już wynosić. :3


Cz, 15 wrz 2011, 17:21
Forumowy Artysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53
Posty: 1778
Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
A według mnie to jest raczej na minus , bo :
-Dziwne, źle poukładane zdania.
- Brak akcji .
- Kompletna Nuda .
- Zero humoru .
- Krótkie
Wiem , to jest dopiero Prolog ale już daje się poznać błędy ogólne. Radzę ci zmień styl bo twój jest niedokładny . Nie mam raczej już nic do powiedzenia popraw się. Brak oceny .

_________________
Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
:(


Cz, 15 wrz 2011, 17:38
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2168
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
A ja to ocenie tak:
Plusy:
-nawet ładnie się zaczyna
Minusy:
-prawdopodobnie wzorowałeś się na Kari..., oj nie, Rilanie
-takie mroczne i straszne i smutne...
-nie lubię jak coś mi zlizuje krew z nogi :lol:

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


Pt, 16 wrz 2011, 05:50
WWW
Bardzo Stary Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 11 kwi 2010, 13:44
Posty: 552
Lokalizacja: San Francisco, 1329 Prescott Street
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
Ujawnię, że to jest jeden z wielu zawiłych proroczych snów głównej bohaterki. :mrgreen:

_________________
Mist. To be mist. To miss. To be missed. To be...


So, 17 wrz 2011, 14:59
WWW
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2168
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
kubulus napisał(a):
Ujawnię, że to jest jeden z wielu zawiłych proroczych snów głównej bohaterki. :mrgreen:

To dobrze. A ocena taka może 9/10? Podoba się? xD
P.S. Cieszę się, że nie zaczęło się od śmierci głównej bohaterki xD Bo co to by było za opo bez bohaterki? :lol:

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


So, 17 wrz 2011, 17:17
WWW
Bardzo Stary Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 11 kwi 2010, 13:44
Posty: 552
Lokalizacja: San Francisco, 1329 Prescott Street
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
Rozdział 1
Te dziwne koszmary męczyły mnie już od dawna. Stanęłam przy oknie i patrzyłam na spadające krople. Szum deszczu uspokajał mnie. Westchnęłam ciężko, powoli podeszłam do sofy i usiadłam z hukiem. Rozsiadłam się wygonie i zaczęłam rozmyślać. Były wakacje, rok szkolny skończył się kilka dni temu. Może pojechałybyśmy razem z moją najlepszą przyjaciółką, Jenevive na jakiś obóz czy coś w tym stylu.
- Powinnam do niej zadzwonić – pomyślałam.
Wstałam, podeszłam do małego stoliczka obok lustra, wykręciłam numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? – Odezwał się z słuchawki znajomy głos.
- Cześć Viv, tu Anabell – odpowiedziałam do przyjaciółki. – Masz wolną chwilę?
- Tak, o co chodzi?
- Może pójdziemy na lody, pogadamy?
- Pewnie! Zaraz będę w lodziarni.
- Okej.
Odłożyłam słuchawkę i wyszłam z domu. Zeszłam po stromych schodach i otworzyłam wejściowe drzwi. Z ulicy dobiegały krzyki pana z budki z hot-dogami i słodki zapach świeżo upieczonych ciasteczek z czekoladą. Stałam przez chwilę przy wejściu, bo nie chciałam się zmoczyć, ale zrezygnowałam z przeczekiwania, ponieważ nie zanosiło się na przerwę w opadach. Przeszłam przez ulicę i weszłam do „lodziarni pani Baglett”. Mieszkam bardzo blisko, więc mogę przychodzić, kiedy tylko chcę. Rozejrzałam się. Wszystkie stoliki puste. Nic dziwnego, kto by chciał jeść lody w taką pogodę? Raczej niedużo osób. Kilka minut później w drzwiach lodziarni stanęła wysoka dziewczyna. Czarne włosy miała upięte w kok. Popatrzyła swoimi szarymi oczami na mnie i uśmiechnęła się.
- Cześć – powiedziała Jenevive.
- Hej, dawno się nie widziałyśmy – odparłam.
Z potwornym piskiem odsunęła krzesło i usiadła.
- Co u ciebie? – Zapytała otwierając kartę lodów.
- Ach. . . nic ciekawego - odpowiedziałam - Tak sobie pomyślałam, że mogłybyśmy pojechać gdzieś razem na wakacje. . .
Jenevive popatrzyła na mnie robiąc wielkie oczy i upuściła kolo-rowe menu.
- To aż tak zły pomysł? – Zdziwiłam się.
- Nie, nie o to chodzi – odrzekła. – Podwyższyli cenę „waniliowego nieba”! To mój ulubiony deser lodowy!
Zrobiłam jedną ze swoich min, mówiącą: „gdybym cię tak nie lubiła to już byś była w tym waniliowym niebie” .
- A wakacje?!
- Już dobrze, uspokój się – powiedziała łagodnie przyjaciółka.- Też już o tym myślałam. Mogłybyśmy pojechać nad morze. Znalazłam taką broszurkę.
- Obóz artystyczny nad morzem. Malarstwo, fotografia. . . – Czytałam. – Niedrogo! Muszę zapytać mamę.
Zamówiłyśmy lody, zjadłyśmy, a niedługo potem Viv musiała iść, więc też postanowiłam wrócić do domu. Gdy przechodziłam przez ulicę zauważyłam coś dziwnego: Padał deszcz. Nic wartego większej uwagi, gdyby nie to, że na niebie nie było ani jednej chmury. Zaniepokojona weszłam do domu. Światło było zgaszone, co wskazywało na to, że nikogo nie ma. Przypuszczenia się sprawdziły, gdy chwilę później znalazłam na stole kartkę zapisaną pochyłym pismem taty:

Jesteśmy u sąsiadów na herbacie.

Przejrzałam się w wielkim lustrze w drewnianej ramie. Moje proste blond włosy były w idealnym porządku, chociaż mogłabym przysiąc, że deszcz zepsuł mi fryzurę. Weszłam do swojego pokoju, w którym panował totalny bałagan [normalka]. Szybko sprzątnęłam biurko i łóżko, a potem wyjęłam książkę i zaczęłam czytać.
- To na pewno ta kelnerka! – Krzyknęłam jakby w transie.
Kryminały zawsze mnie ciekawiły. Nie tylko te w postaci książek. Oglądam na przykład. . . CSI: Kryminalne Zagadki, Kości i wiele innych. Opowieść tak mnie zaciekawiła, że nie zauważyłam, że zapadł zmrok. Nagle usłyszałam trzask. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Pewnie mi się zdawało – pomyślałam i wróciłam do lektury, jed-nak po chwili znowu rozległ się ten dziwny hałas. Tym razem by-łam pewna, że dochodzi on spod łóżka. Odsłoniłam kołdrę i zajrzałam pod materac. Zobaczyłam tam słabe niebieskie światełko. Pomacałam ręką i poczułam jakąś miękką rzecz. Wyjęłam to coś, co okazało się być książką wielkości zeszytu oprawioną w miękki, błękitny materiał. Na samym środku okładki był przyczepiony przeźroczysty kryształ. Dotknęłam złotych zdobień. Zastanawiałam się skąd ta rzecz znalazła się w moim pokoju, tym bardziej, że pod koniec roku szkolnego zrobiliśmy z tatą totalne przemeblowanie. Przekartkowałam książkę, ale ku mojemu zdziwieniu tylko jedna strona była zapisana:

Gdy ta księga stara do rąk ludzkich wróci
I się diament zacznie palić światłem jasnym,
Znaczy, że się Zło z Dobrem znów pokłuci
I chaos zasieje w sercu czystym każdym.
Strażnika czas powołać nowego,
Który chroni Dobro, a potępia Złego.


- Wcale nie taka stara. . . – Pomyślałam głośno. W końcu okładka była w doskonałym stanie. A te złote zdobienia nie miały ani jed-nej ryski. A o brylancie już nie wspomnę. Wiem ze szkoły, że da się go zarysować wyłącznie innym diamentem i dlatego nie wspo-mnę.
W tym momencie usłyszałam przekręcanie się klucza w zamku. W pośpiechu zamknęłam dziwną księgę, jeszcze raz spojrzałam na błyskający szafir i schowałam wszystko pod poduszką. Z prędkością światła znalazłam się w salonie.
- Cześć mamo, tato, jak było na herbacie?
- Świetnie – zapewniła mnie mama.
- Jeśli nie liczyć niemiłych komentarzy Mortimera. . . – Dodał tata.
Tutaj ważna rzecz: muszę opisać moich rodziców. Najpierw tata:
Znacie powiedzonko: „Córeczka tatusia”? Myślę, że tak. No więc właśnie tak mam się do taty. Fizycznie jest wysoki, dobrze zbudo-wany. . . skóra w odcieniu karmelu, brązowe włosy i oczy.
Teraz umysłowo: inteligentny [tak jak ja], lubi czytać, bardzo miły, [czasem aż za bardzo]. Lubi koszykówkę. Ale z tą jajecznicą to przesadza [dowiecie się później]! Aha, no i jest nauczycielem chemii.
To chyba o tacie już wszystko. . . czas na mamę:
Blond włosy, jej ulubiona fryzura to fale, ma niebieskie oczy. Jest architektem. Kocham ją, ale czasem jest dla mnie zbyt surowa [tak uważam] . W wolnych chwilach lubi sobie pograć w gry planszowe. Chciałby mieć pieniądze na wymarzony dom własnego projektu [a jest w tym niezła] .
- Anabell, umyj się i do łóżka, już dziesiąta – poleciła wyżej opisana mama.
- Dziesiąta? Gdy wróciłam z lodziarni była piąta. Niemożliwe, że minęło pięć godzin! – Pomyślałam, ale pośpiesznie zabrałam piża-mę i wyjęłam spod poduszki tajemniczą księgę w celu „przemyce-nia” jej do łazienki. Upewniła się, że nikogo nie ma w salonie i pobiegłam. Odkręciłam wodę, uregulowałam jej temperaturę i usiadła na dywaniku. Odchyliłam niebieską okładkę i ponownie przekartkowałam książkę. Znalazłam tekst i przeczytałam go na głos. Miałam pewność, że lejąca się woda mnie zagłusza. Nagle kartki zaczęły przewracać się jak za sprawą wiatru, chociaż w łazience nie było okien. W końcu zatrzymały się. Między nimi leżał wisiorek w kształcie serduszka z takim samym kamieniem jak w oprawce księgi. Dotknęłam go, a wtedy fala światła przepłynęła przez moje całe ciało, było to uczucie ciepła jakby nagle wyjść z cienia na słońce. Poczułam się bardzo dziwnie. Wzięłam wisiorek i zamknęłam księgę. Wstawało mi się jakoś ciężko. Zamierzałam zdjąć szlafrok i wejść do wanny, ale zobaczyłam swoje odbicie w lustrze i zamurowało mnie. Nie miałam już na sobie szlafroka. Zastąpiła go niebieska sukienka do kolan[jak teraz o tym myślę, to bardzo stylowa], a w dodatku z pleców wyrastały pierzaste, śnieżnobiałe skrzydła.
- MATKO! – Krzyknęłam wystraszona. W końcu nie od dziś wiem, że ludzie nie mają skrzydeł. - Yyy. . . Jaka gorąca woda – dodałam szybko, aby nie wystraszyć też rodziców.
- Mówiłam ci żebyś nie nalewała takiej, bo podrażnisz skórę! – Zawołała mama z sypialni.
Odetchnęłam z ulgą. Ale nie wiedziałam, co zrobię ze skrzydłami! Byłam przerażona. Stałam tak nad wanną i nagle wpadłam na po-mysł. Wzięłam do ręki wisiorek. Znów przez me ciało przeszła fala energii. Wisiorek zamigotał. Stałam na środku łazienki w różowym szlafroku. Po kąpieli krzyknęłam rodzicom krótkie „dobranoc” i położyłam się w łóżku. Natychmiast zasnęłam.

***
Stoję przed szkołą. Widzę Viv machającą mi na powitanie. Bezgłośnie mówi „chodź” i wchodzi do środka. Idę za nią. Muszę biec aby nadążyć. Wchodzi do toalety, ja też. Rozglądam się, ale jej nigdzie nie ma. Chcę wyjść, ale drzwi są zamknięte. Szarpię i pcham, nic nie pomaga. Nagle ktoś wbija mi nóż w plecy. . .


_________________________________________________________________________________________________________

Przepraszam, że w wielu momentach jest kreska między slowami, ale mam włączony podział zdań w wordzie i nie mam czasu poprawiać. Postaram się to naprawić.

_________________
Mist. To be mist. To miss. To be missed. To be...


Wt, 27 wrz 2011, 17:03
WWW
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2168
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
Na razie całego nie czytałem (kawałka II części), ale ten tekst o waniliowym niebie mnie rozwalił :lol: :lol: :lol: Na razie 9/10

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


Wt, 27 wrz 2011, 18:43
WWW
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 6 lut 2011, 18:02
Posty: 269
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
To żeś doj...znaczy, Wow. Na krótkość narzekać nie mogę, humoru te z trochę było. Jedyne, co wypatrzyło me nieuważne oko, to dość mało opisów, które ja tak kocham. Ogółem jest bardzo dobrze, historia ciekawa, chodź w pewnych momentach zanudzała. Dam 8/10, tak by nie przedobrzyć. Czekam na jeszcze więcej akcji. :3

_________________
Powróciłam, ożyłam ponownie i nie zamierzam się już wynosić. :3


Śr, 28 wrz 2011, 21:27
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 2 wrz 2008, 14:57
Posty: 293
Lokalizacja: Moon of Endor
Naklejki: 0
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
Pokłóci pisze sie prze ,,ó"
A tak ogólnie to nawet fajne..
Dopiero na końcu rozwinęła się akcja, zachęca do czytania.
9.5/10

_________________
Zapraszam do rejestracji w Margonem - można mnie tam spotkać pod nickiem Kryska :]
http://www.margonem.pl/?task=profile&id=1308886


So, 8 paź 2011, 11:47
Bardzo Stary Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 11 kwi 2010, 13:44
Posty: 552
Lokalizacja: San Francisco, 1329 Prescott Street
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
Ok, nareszcie:


Rozdział 2
Obudziłam się zalana potem o dziesiątej dwadzieścia cztery. Aby upewnić się, że wczorajsze wydarzenia nie były wytworem mej jakże bujnej wyobraźni z zamkniętymi oczami, bardzo powoli sięgnęłam ręką pod poduszkę. Medalion z książki tam był. Wcześniej nie zastanawiałam się nad tym, ale był lekki jak piórko. Otworzyłam oczy. Zeszłam z łóżka i uklękłam na podłodze. Wyciągnęłam spod łóżka niebieską księgę. Otworzyła na chybił trafił. Pusta. Przekartkowała, ale tym razem dwie strony były zapisane. Nowy tekst brzmiał:

Dwojga Aniołów zespół obudzony
Odnaleźć musi klejnot w przestworzach zgubiony.
Smak śmierci i życia ktoś w ustach poczuje,
Świątynia radości szybko się zrujnuje.
Aniołem życia została dziewczyna.
Nie raz się przekona, jak się wiersz zaczyna.


- Dziwne - pomyślałam.
Podeszłam do szafy, wywaliłam z niej masę ciuchów i w końcu ubrałam się w dżinsy i fioletową bluzkę. Wzięłam torbę i wpakowałam do niej moją magiczną księgę. Miałam to zrobić także z wisiorkiem, ale zaryzykowałam i zawiesiła go sobie na szyi. Nic się nie stało, więc wyszłam z pokoju.
- Dzień dobry córciu – rzekł tata. – Zjesz trochę jajecznicy?
- Nie, dzięki, nie jestem głodna – odparłam. Tata nadal twierdzi, że uwielbiam jajecznicę [ o tym już wspomniałam ]. – Mama jeszcze śpi?
- Już nie, wyszła pół godziny temu na zakupy.
- Aha.
Poszłam do łazienki, umyłam zęby, ucałowałam tatę w policzek i powiedziałam:
- Idę do Viv!
I wyszłam w pośpiechu. Miałam zamiar powiedzieć wszystko Jenevive. W końcu, od czego są najlepsze przyjaciółki? Po czym poznaję, że to moja najlepsza przyjaciółka - zapytacie. No cóż słucha gdy mówię, niczego ode mnie nie chce, a co najważniejsze, wspiera mnie w trudnych chwilach. [Łazi też ze mną po korytarzu na przerwie, ale to taki bonus]. Szłam chodnikiem tuż obok krawężnika. Patrzyłam na park, który właśnie mijałam. Obserwując dzieci na placu zabaw przypominałam sobie czasy przedszkola, przychodziłam tu z rodzicami. W pewnym momencie poczułam, że na coś wpadłam. To coś okazało się być chłopcem. Miał może. . . czternaście lat? [Jeśli chcecie wiedzieć, rok więcej ode mnie] . Wyglądał bardzo fajnie. Skórę miał opaloną, czarne, krótkie włosy opadały mu na twarz. Oczy miał tak ciemnobrązowe, że prawie czarne. Był ubrany w czarną bluzkę i ciemnogranatowe dżinsy. Był ode mnie wyższy o pół głowy.
- O jej, przepraszam, zagapiłam się – powiedziałam nieśmiało.
- Nie, to moja wina - odparł. – Nic ci się nie stało?
Poczułam, że się rumienię.
-Słodki - pomyślałam.
Chciałam powiedzieć „nie, dziękuję”, ale wyszło mi raczej coś w rodzaju „iii”. Chłopak uśmiechnął się i odszedł nie oglądając się za siebie. Stałam w tym samym miejscu dobre parę minut zanim się otrząsnęłam. Kilka chwil później dotarłam do domu przyjaciółki. Nacisnęłam przycisk domofonu.
- Halo?
- Dzień dobry pani Brown, tu Anabell.
- Och, dzień dobry, zapraszam.
Rozległo się głośne „bzzziiiit” i drzwi się otworzyły.
Zmęczyłam się wędrówką po schodach na czwarte piętro, ale w końcu dotarłam. Zapukałam i weszła bez czekania na „proszę”.
- Dzień dobry – powiedziałam.
Na powitanie wyszła mi przyjaciółka:
- Cześć, co u ciebie?
Jenevive zawsze była - i jest - miła i gościnna.
- Dobrze, ale muszę ci coś powiedzieć – odpowiedziałam.
- Wejdźmy do mojego pokoju – zaproponowała Viv, a kiedy już w nim byłyśmy dodała: - napijesz się czegoś? Woda, sok, cola?
- Nie, dzięki – odparłam i obie usiadłyśmy na różowym łóżku. Pokój mojej przyjaciółki był interesujący. Ściany pomalowane na czerwono były obklejone plakatami różnych gwiazd. Pod oknem stało różowe biurko. Z jednej strony łóżka stał malutki stoliczek zawalony książkami, a z drugiej sztaluga, na której było dość duże płótno, a na nim jakieś niebieskie szlaczki. Zastanawiałam się czy jest to morze, czy może raczej niebo. Doszłam do wniosku, że niebo chyba nie może być u dołu, chyba, że jest to obraz przedstawiający samo niebo lub odwrócony świat, ale nie byłam tego do końca pewna, więc zapytałam:
- Dawno ponaklejałaś te plakaty?
- Pomagałaś mi, nie pamiętasz?
- Rzeczywiście. . . – Mruknęłam. – A przyszłam, żeby coś ci powiedzieć. Spójrz.
Wyjęłam księgę.
- Nie rób tego.
- Słucham? – Zapytałam zdziwiona.
- Ja nic nie mówiłam – zapewniła równie zdziwiona Jenevive.
A jednak coś słyszałam i rzeczywiście nie był to głos Viv. Postanowiłam go jednak posłuchać.
- O jej, miałam ci pokazać mój album ze zdjęciami, ale przez pomyłkę wzięłam to - skłamałam. Była to udana wymówka, ponieważ moje hobby, to waśnie fotografia.
- To szkoda, bo uwielbiam przeglądać z tobą twoje zdjęcia.
Poczułam się trochę źle, że okłamałam swoją najlepszą przyjaciółkę, ale przeczucie mówiło mi, że tak trzeba.
- Dziękuję, ja też lubię podziwiać twoje prace – wskazałam ręką na sztalugę. – Co teraz malujesz?
Viv podeszła do płótna i zrobiła bardzo dziwny gest rękoma. Wzięła głęboki wdech i jednym tchem wyrzuciła z siebie:
- To jest obrazek, który ma przedstawiać tylko niebo i ma być tu słońce, chmury i tęcza. Miałam namalować plażę, ale już tyle ich mam, że zrezygnowałam. I co ty na to?
A więc zgadłam z tym niebem.
- Na pewno będzie piękne – odparłam z szerokim uśmiechem, chociaż szczerze mówiąc zrozumiałam tylko „słońce”, „tęcza” i „plażę”. Ale znając malarkę miałam taką pewność.
- A oprócz tego, co tam jeszcze u ciebie? - Zapytała.
- Hmm. . . dzisiaj, kiedy do ciebie szłam, wpadłam, dosłownie, na cudownego chłopaka!
- Ooo. . . Opowiadaj!
- No cóż. . . miał czarne włosy, czarne oczy i czarną bluzkę. . .
- I czarne zęby. . . – szepnęła Jenevive.
- Słyszałam! – Krzyknęłam i rzuciłam w przyjaciółkę różową poduszką w kształcie gwiazdki, którą akurat miałam pod ręką. Westchnęłam.
- No już dobra, dobra! Opowiadaj dalej – odezwała się.
- No więc mijając park zagapiłam się i wpadłam na niego - mówiłam jak nakręcona. - Spojrzał na mnie, a ja mu powiedziałam, że nie chciałam, a on powiedział, że to jego wina! To było takie . . . – Urwałam.
- No. . . – bez entuzjazmu powiedziała przyjaciółka.
- Jestem głodna – rzekłam i wstałam z łóżka. – Chyba już pójdę.
- Tak szybko? Trudno, do zobaczenia, nie zapomnij zapytać mamę o wakacje.
- Okej, Pa.
Pomachałam przyjaźnie i wyszłam z czerwonego pokoju. Włożyłam buty [ładne, a na przecenie tylko osiemnaście dolców], pożegnałam się i odeszłam w stronę swojego mieszkania. Gdy dotarłam, zastałam mamę przy walizkach. Gdy mnie zauważyła, powiedziała:
- Córciu, musimy z tatą wyjechać na parę dni do ciotki Helen.
- Co się stało? - Spytałam.
- Och, nic, tylko jest przeziębiona, a nie ma nikogo, kto mógłby się nią zająć, ale nie zabierzemy cię, ponieważ u ciotki jest potwornie nudno, a ona sama jest jeszcze nudniejsza.
- Tak, wiem, nic nie szkodzi – odparłam.
Rzeczywiście, ciotka Helen, właściwie nie moja tylko mamy ciotka, to nudna starsza pani z tuzinem kotów i wielkim zakurzonym domem. Wolałabym chyba przez dwa tygodnie zmywać naczynia, niż pojechać do niej w odwiedziny. Ona ma tylko telefon i lampy zasilane na prąd. Nawet telewizji nie można pooglądać.
- Opiekuj się Jellym, w lodówce jest jedzenie, przygrzej sobie w mikrofali, jeśli coś by się stało, dzwoń. Tu masz numer do domu ciotki, bo pewnie nie będę miała tam zasięgu, no i weź to na wszelki wypadek – powiedziała wręczając mi karteczkę z numerem i trochę pieniędzy. - Zawsze możesz zaprosić Jenevive na noc. Obok moich nóg, jak na zawołanie pojawił się Jelly, mój biało – brązowy kotek. Tak, nazwałam go żelkiem, bo jest strasznie miękki i sprężysty [śpi mi na głowie, więc wiem to bardzo dobrze], a poza tym miałam osiem lat jak go dostałam. Pogłaskałam go i weszłam do swojego pokoju. Rzuciłam torbę na łóżko i usiadłam przy biurku.
Nagle pokój rozświetlił błękitny blask. Wstałam przewracając krzesło i rzuciłam się na łóżko. Pośpiesznie otworzyłam brązową torebkę i wyjęłam księgę. Otworzyłam ją prędko i znalazłam kolejną nowość: Talię kart. Składała się ona z figur od Waleta do Asa we wszystkich kolorach: Pik, Trefl, Kier i Karo. Była dołączona także notatka:

Blask naszyjnika alarmem będzie,
Strażniczka gotowa jest zawsze i wszędzie,
Na kartach wrogowie pojawi się źli,
Pokonaj ich jeśli zależy na tym ci.
Magia i rozwaga atutami będą twymi,
Korzystaj z nich mądrze i nie chwal się nimi.

-Aha, coś nowego! - Zawołałam.
Wtedy kryształowy wisiorek który miałam na szyi zaczął błyszczeć. Wiedziałam już o co chodzi. Zamknęłam oczy, zacisnęłam dłoń i przesunęła nią po naszyjniku. Poczułam na sobie falę ciepła, a potem ciężar białych skrzydeł. Wyszłam na balkon i czując zimne powietrze przeszłam przez barierkę. Przełknęłam ślinę i. . . zeskoczyłam tak, jak się skacze do basenu na główkę. Zatrzymałam się na wysokości trzeciego piętra [A ja mieszkam na piątym, więc jak spadałam, to przez chwilę bałam się, że nie wyhamuję i walnę w ziemię]. Wyjęłam talię kart z. . . nikąd, po prostu pojawiła się w mojej ręce. Walet Kier zaczął świecić, a gdy przestał, zamiast figury widniał tam wizerunek mężczyzny w średnim wieku – podpis brzmiał „ 1:Smok ”. Ten facet raczej na niego nie wyglądał, ale już chyba nic mnie nie zadziwi. Instynkt podpowiadał mi gdzie jestem i w którą stronę mam się kierować, aby dotrzeć do celu. Po chwili [akurat zaczęło mi się robić chłodno] wylądowałam. Wtedy zorientowałam się, gdzie jestem. Był to dom mojej koleżanki z klasy, Sadie. Ona jest raczej… jakby to ująć – dziwna. Prawie w ogóle nic nie mówi, farbuje włosy na czarno, zawsze ma mnóstwo fluidu na twarzy i nigdy nie zdejmuje okularów przeciwsłonecznych. Jak ktoś się o coś zapyta, odpowiada jedynie krótkimi, zwięzłymi odpowiedziami. Wracając do akcji właściwej – Weszłam powoli do budynku. Mówiłam, że nic mnie nie zdziwi, prawda? Myliłam się. Wyobraźcie sobie dużego jak drzewo smoka z głową człowieka… I tak nie uda wam się uzyskać tego samego widoku, który ja przeżyłam. Gdyby sytuacja nie była tak poważna, zaczęłabym się śmiać. Smok odwrócił się do mnie i zaskrzeczał:
- Spodziewałem się ciebie tutaj, Anabell.
Zmarszczyłam brwi i wycelowałam dłonią w niego. Smuga niebieskiego światła wystrzeliła z mojej ręki i trafiła w gada [?]. Niestety nie zrobiło mu to wielkiej krzywdy, a on sam zionął ogniem we mnie, co w skutkach było raczej tragiczne…
Poczułam jedynie gorąco, a potem nagłe zimno. Wszystko zamazało mi się przed oczyma.

_________________
Mist. To be mist. To miss. To be missed. To be...


N, 23 paź 2011, 15:10
WWW
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 6 lut 2011, 18:02
Posty: 269
Post Re: W moim sercu drzemie mrok
Dłuuugie. :3
I ciekawe, jak na razie wkradło się parę błędów; acz niewielkich, fabuła okey... ogółem jest bardzo dobrze. ^^

_________________
Powróciłam, ożyłam ponownie i nie zamierzam się już wynosić. :3


N, 23 paź 2011, 20:34
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL