Teraz jest Cz, 25 kwi 2024, 08:16



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 4 ] 
#11 Wielka Podróż 
Autor Wiadomość
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post #11 Wielka Podróż
Nie tak dawno żył sobie pewien Agent o imieniu Koper. Mieszkał na wyspie Ostendite. Gdy miał 10 lat ojciec Amrkus często wypływał z nim w morze. Kiedy miał 12 lat , podczas sztormu jego ojciec zaginął. Został sam z matką. Matka Feiti była dziennikarką i byłą piosenkarką. Później jak się o tym dowiedział, załamał się, że jego ojciec zaginął. Po paru latach, kiedy miał 18 lat chciał powspominać tatę i przeglądał jego rzeczy. Natknął się na list i mapę. Był zdziwiony tym, że ta mapa przedstawia wyspę, o której nie słyszał. A była to wyspa Gasheine. List zawierał plan podróży ojca na ową wyspę i jakby taki testament.
Treść tego listu była lekko zagmatwana:
22.07. 2007, Ostendite
Drogi Synu!

Zapewne, kiedy czytasz ten list, minęło wiele lat.
Wiem, że źle to tak wyszło, ale wypłynąłem na szerokie morze
w poszukiwaniu Gasheine. Być może już nie wrócę.
Jestem na tropie pewnego skarbu, który jest tam ukryty skarb narodów.
Ale ponoć jest strzeżony przez demony, które współpracowały niegdyś
z Panami z Gazowni. Jednakże pokłócili się o skarb i to demony go strzegą.
Wiem, że zapewne chcesz mnie szukać po tylu latach, więc idź do Davita.
Jest moim zaufanym przyjacielem(zapewne pamiętasz wujka Davita?).
Jeśli chcesz wiedzieć, on nauczy się jak być Agentem i ratować świat.
On jest szefem Agencji OAW( Ostennidzka Agencja Wywiadowcza)
Bez niego nie poradzisz sobie zapewne. Ale pewnie teraz zadajesz sobie pytanie,
czemu mnie nie ratowali. Otóż, nie chciałem, by mnie szukano. Ale pisząc ten
list pomyślałem o tobie i o rodzinnej tradycji rybackiej i poszukiwawczej.
Pamiętaj też o matce. Ona potrzebuje twojego wsparcia, bo już nie jest
taka młoda. Więc opiekuj się nią. Zapewne wie, jak ją bardzo kocham i kochać
będę.
Załączam też kopię mapy, którą dostałem od OAW. Oni dysponują szeroką
kadrą i mają teorię na temat dzikich dżungli Gashiene i świątyni. Mapa ci pomoże.

Twój na zawsze kochający ojciec

P.S. Pamiętaj, że to nie przelewki.


Gdy skończył czytać list, poszedł do matki z listem. Matka była zaszokowana i mówiła, że gdy chce może jechać. Więc Koper po wielu zastanowieniach spakował rzeczy, pożegnał się z matką i poszedł szukać Agencji. Oj, nie było łatwo szukać. Musiał przejść obok portu, iść kanałami, aż w końcu dotarł do wielkich drzwi, które się otworzyły. Miał wrażenie, że ktoś go śledził. Szedł wielkim korytarzem, aż dotarł do wielu drzwi. Nie wiedział, gdzie wejść. Na szczęście były tabliczki. Ostatnie drzwi należały do szefa, Davita Erosta. Z lekkim strachem wszedł tam i zobaczył biuro, które było duże. Komputery, ekrany dotykowe i różne takie rzeczy, które mógł sobie tylko wyobrazić. Pełno ludzi, a na samym końcu siedział sam Davit Erost. Gdy szef OAW to kazał od razu przyjść. bo wie dlaczego tu jest. Lekko zdziwiony chłopak, pytał o tym, skąd wie, że miał przyjść. Oczywiście wcześniej poinformował go Amrkus , że i tak kiedyś przyjdzie.
Więc Koper pytał się co ma zrobić, żeby jechać na poszukiwanie skarbu, a szef odpowiedział, że go nauczy. Tak też się stało. Pod czujnym okiem Davita, uczył się co sił w nogach. Wstawał o godz. 5., żeby pójść spać o 2:00. Tak uczył się przez 7 miesięcy i 7 dni. Nauczył się strzelać z łuku i z rewolwera. Też brał nauki z zakresu matematyki i różnych starodawnych druków.
Może to trochę dziwne, ale chłopak miał talent i szybko nauczył się starożytnego języka Gasheine. Więc, gdy był przygotowany, dostał łódź samonaprowadzającą, która oczywiście naprowadza na GPS do wyspy. Więc wypłynął. Był potężny sztorm i nasz Agent (od siedmiu miesięcy i siedmiu dni) znalazł się w wielkiej przygodzie. Niestety, łódź nie przetrwała i rozbiła się o brzeg wyspy. Zgodnie z wytycznymi było to Gasheine. Wskazywały na to lasy dżungli. Mapa pokazywała, że w dżungli jest ukryty skarb zapewne w świątyni. Więc świątynia jest strzeżona przez demony. Nagle słychać było jakiś szum i zrobił się straszny wiatr.
Byli to jacyś ludzie, którzy nie wyglądali na dobrych. Nasz bohater zdążył się ukryć i spytał się OAW(miał zegarek, który miał funkcje telefonu i kamery. Pokazał im, a Davit powiedział, że to groźny bandyta Umer Kwaskow i jego ludzie. Więc szef wysłał ludzi, żeby ich zabrali. Niestety, jak na razie żaden helikopter i łódź nie jest dostępna i musi radzić sobie sam. A jak się da to wyślą posiłki. Więc przysiadł i zobaczył co oni robią. Jak podsłuchał chodziło o tym, że jeden go śledził i wyśledził aż tutaj. To był ten sam człowiek co był przy porcie. Zauważyli, że jest przy brzegu rozbita łódź Agencji. Domyślili się, że nasz bohater tu jest. Więc Umer i trzech poszło do lasu, a reszta szukała przy brzegu. Koper szybko uciekł do lasu, szukać skarbu. Gdy szedł zobaczył kolumny z postaciami jakichś bożków. Pod posągami były znaki po staroarchipeladzku. Więc czytał. Tam pisało:
Ten, kto przejdzie nieproszony tego najdzie zguba. Demony zawładną krainą. Koper był pewny, że to tylko ostrzeżenie i szedł dalej. Nagle zauważyli go ludzie Kwaskowa i zaczęli go gonić. Gdy uciekał zgubił mapę. Ale gdy już Kwaskow i jego ludzie mieli go uratował go cud. Ktoś go chwycił za rękę i pociągnął mocno na drzewa. Kwaskow i jego ludzie byli zdezorientowani.
Koper był przestraszony. Kim jest jego wybawca. Był to tubylec, który mówił po staroarchipeladzku. Był to Ugatiru, ostatni przedstawiciel ludzi, później tylko by stwory różnej maści. Więc tubylec zabrał go do siebie i pokazał różne malunki. Były to rysunki, przedstawiające ludzi plemienia Igoto i jakiegoś białego człowieka. Koper spojrzał i zobaczył, że biały człowiek to jego ojciec. Wzruszył się, że wreszcie znalazł ślad, że ojciec tu był. Agent spytał się Ugatiru, co się stało z tym człowiekiem, a on odpowiedział, że to poszukiwacz Skarbu Plemienia. Gdy szedł do świątyni i zaginął. Według tubylca poszedł do Wielkiego Tygrysa- pana i władcę śmierci. Już robiło się ciemno i tubylec zaprosił go do siebie. Więc nasz bohater zasnął, śniąc o przygodzie i o ojcu.
Nazajutrz, Agent Koper był pełen sił, aby wyruszyć w dalszą drogę. Spytał się jak dojść do świątyni, a czarnoskóry tubylec pokazał mu drogę. Więc szedł tą drogą do świątyni. Droga była zasiana pułapkami i niebezpieczeństwami. Dżungla była oczywiście pełna wrażeń. Natknął się na kolejne rysunki, przedstawiające znowu ojca, walczącego z tygrysami. Więc, gdy tak się zapatrzył, nie zauważył prawdziwego tygrysa. Więc musiał uciekać. Gdy uciekał zgubił go, ale trafił na ludzi Kwaskowa, którzy też szukali skarbu. Niestety, zauważyli go i związali. A było to bardzo blisko świątyni. Kwaskow mówił o tym, że znajdzie skarb i o tym jaki będzie bogaty. Koper oczywiście zaprzeczał, ale boss mafii mówił, że on ma mapę. Powiedział też, że go zabije bo i tak nie jest potrzebny. Jeden z ludzi Kwaskowa powiedział, że widział jak umiał czytać hieroglify. Oczywiście Agent mówił, że się na tym nie zna. Kwaskow nie uwierzył w to. Powiedział, że im jest potrzebny jeszcze z jednego względu. Oczywiście musiał rozgryźć hieroglify, ale też pod jednym warunkiem. Więc oczom Kopra ukazał się uwięziony ojciec Kopra. Chłopak był szczęśliwy i pobiegł przytulić ojca, ale zatrzymał boss. Powiedział, że jak nie przetłumaczy, to zginie jego ojciec. Więc nasz bohater nie miał wyjścia. Doszli więc do świątyni. Tam widniał napis: Kto przekroczy bramy świątyni narazi się na demony. Oczywiście, żądni złota weszli tam, ale pierwsi szli Koper i ojciec. Świątynia była zrobiona ze szczerego złota. Kwaskow był w siódmym niebie. Chciał wszystko zagarnąć. Ale nagle odezwały się jakieś głosy. Były to demony, które strzegą skarbu. Rzuciły się na innych i na szczęście bohaterowie mogli uciec. Kwaskow to zobaczył i ruszył za nimi. Gdy biegli komnatami, gonili ich demony i Kwaskow. Nagle zegarek-telefon zadzwonił. Był to Davit. Gdy zobaczył Armkusa, ucieszył się. Powiedział też, że wysłał posiłki po nich. Weszli do środka świątyni. Zobaczyli skarb. Gdy szli do niego demony się wściekły i się rzuciły na nich. Koper nagle, gdy dotknął skarbu mówił w ich języku. Nagle demony się ukłoniły i zaczęły padać do stóp Agenta. Ojciec był uradowany. Był tam też Kwaskow. Wyciągnął broń i groził, że wszystkich zastrzeli. Bohaterowie byli w potrzasku. Ale od czego są Demony. Zobaczyły, że boss mierzy z broni do "króla" i jak się rzuciły na Umera to nie było po nim ani śladu. Wiał, aż się kurzyło. Gdy chcieli wziąć skarb, nagle świątynia się zatrzęsła i bohaterowie musieli uciekać. Uff... było blisko a by zostali zgnieceni. Biegli ze skarbem. Ale w połowie drogi zatrzymały ich demony i powiedziały, że mają zostawić skarb, bo mogą już nie wrócić do domu. Więc nasi bohaterowie porzucili skarb i uciekli. Oczywiście, gdy wyszli ze świątyni nasz sprytny Agent wziął diament ze skarbu. Ojciec był z niego dumny. Ze świątyni zostały same gruzy i jeszcze było słychać jęki i stęki uciekającego Kwaskowa. Już przyleciał helikopter i bezpiecznie mogli jechać do domu.
KONIEC

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Śr, 12 cze 2013, 20:28
Zgłoś post
YIM WWW
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 7 maja 2013, 21:25
Posty: 225
Lokalizacja: Pałac Cesarski, Archipelag Kreacji
Naklejki: 0
Post Re: #11 Wielka Podróż
Pustynny wiatr dął silnie, niemal zasypując samotny namiot pod stosami piachu. Siedzący w środku poszukiwacz przygód właśnie skończył czytać.
-Kiedy w utworze poświęconym akcji nie pojawia się dialog, tylko wszystko jest ściśnięte i wygląda trochę jak streszczenie, to jest to znak, że ktoś się nie postarał.

6/10

_________________
Cesarzuję pogrubionym złotym. Bo niby czym innym?


Pt, 14 cze 2013, 15:44
Zgłoś post
WWW
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: #11 Wielka Podróż
Poprawka:

Rozdział 1- List i mapa

Nie tak dawno żył sobie pewien chłopak o imieniu Koper Malicki. Mieszkał na wyspie Ostendite. Gdy miał 10 lat ojciec Amrkus często wypływał z nim w morze. Kiedy miał 12 lat , podczas sztormu jego ojciec zaginął. Został sam z matką. Matka Feiti była dziennikarką i byłą piosenkarką. Później jak się o tym dowiedział, załamał się, że jego ojciec zaginął. Po paru latach, kiedy miał 18 lat chciał powspominać tatę i przeglądał jego rzeczy. Natknął się na list i mapę. Był zdziwiony tym, że ta mapa przedstawia wyspę, o której nie słyszał. A była to wyspa Gasheine. List zawierał plan podróży ojca na ową wyspę i jakby taki testament.
Treść tego listu była lekko zagmatwana:
22.07. 2007, Ostendite
Drogi Synu!

Zapewne, kiedy czytasz ten list, minęło wiele lat.
Wiem, że źle to tak wyszło, ale wypłynąłem na szerokie morze
w poszukiwaniu Gasheine. Być może już nie wrócę.
Jestem na tropie pewnego skarbu, który jest tam ukryty skarb narodów.
Ale ponoć jest strzeżony przez demony, które współpracowały niegdyś
z Panami z Gazowni. Jednakże pokłócili się o skarb i to demony go strzegą.
Wiem, że zapewne chcesz mnie szukać po tylu latach, więc idź do Davita.
Jest moim zaufanym przyjacielem(zapewne pamiętasz wujka Davita?).
Jeśli chcesz wiedzieć, on nauczy się jak władać szpadą strzelać z łuku.
Bez niego nie poradzisz sobie zapewne. Ale pewnie teraz zadajesz sobie pytanie,
czemu mnie nie ratował. Otóż, nie chciałem, by mnie szukano. Ale pisząc ten
list pomyślałem o tobie i o rodzinnej tradycji rybackiej i poszukiwawczej.
Pamiętaj też o matce. Ona potrzebuje twojego wsparcia, bo już nie jest
taka młoda. Więc opiekuj się nią. Zapewne wie, jak ją bardzo kocham i kochać
będę.
Załączam też kopię mapy, którą dostałem od niego. Oni dysponują szeroką
kadrą i mają teorię na temat dzikich dżungli Gashiene i świątyni. Mapa ci pomoże.

Twój na zawsze kochający ojciec


P.S. Pamiętaj, że to nie przelewki.

Gdy skończył czytać list, poszedł do matki z listem.
- Mamo, zobacz co znalazłem w rzeczach ojca. Mapę i list.
- Co? No pokaż szybko.
Gdy matka to zobaczyła była zaszokowana.
- Nie wierzę. Tyle lat tam zaglądałam i nie widziałam tego. Koper muszę ci powiedzieć, że chyba będziesz musiał iść do wujka Davita.
-Ale mamo...
- Nic nie mów i idź. Ja sobie poradzę.
-Na pewno?
-Na pewno.

Rozdział II- Nauki u Davita

Więc Koper po wielu zastanowieniach spakował rzeczy, pożegnał się z matką i poszedł szukać Davita. Ponoć mieszkał na końcu portu. Więc gdy szedł rynkiem to spotkał przyjaciółkę Marinę.
-Cześć, Marino. Jak dawno ciebie nie widziałem. Co u ciebie słychać?- spytał Koper.
-Dzięki, że pytasz. Dobrze. -powiedziała Marina A ty gdzie idziesz?
-Ja idę do Davita Erosta.- powiedział Koper.
-Do niego?- zdziwiła się Marina.- Czemu? Co chcesz od niego?
-Po prostu muszę nauczyć się paru rzeczy, żeby odnaleźć ojca i skarb.- oznajmił Koper.
- Aha, pamiętam. Twój ojciec zaginął parę lat temu. - powiedziała Marina -może nie wiesz, ale Davit to mój wujek. Mogę cię zaprowadzić do niego.
-Naprawdę? Dziękuje. - ucieszył się Koper.
Więc poszli. Gdy szli mieli wrażenie, że ktoś ich śledzi. Po paru minutach doszli do Davita.
- Witaj, wujku Davicie. Przyszłam z Koprem Malickim. - powiedziała Marina.
-O, Koper Malicki, syn Amrkusa. Kopę lat. Jak dawno cię nie widziałem. Co ode mnie oczekujesz?
-Miałem przyjść z nakazu ojca i.... - nie dokończył Koper.
-Co, ojciec wrócił? Szybko muszę zawiadomić wszystkich. Zaprowadzisz mnie do niego?- spytał Davit.
-Nie, nie. Nie wrócił- odparł Koper. -Ja tylko miałem się nauczyć w ciebie, wujku walk, bo tam jadę i chcę odnaleźć skarb. Chyba mówił ci mój tata?- spytał Koper.
-Aha, tak, tak oczywiście. Wiem o tym, więc nauczę cię.- odparł Davit. - Już zaczynamy.
Krótko mówiąc, Koper uczył się dwa miesiące. Pod czujnym okiem Davita, uczył się co sił w nogach. Wstawał o godz. 5., żeby pójść spać o 2:00. Nauczył się strzelać z łuku i z rewolwera. Też brał nauki z zakresu matematyki i różnych starodawnych druków. Może to trochę dziwne, ale chłopak miał talent i szybko nauczył się starożytnego języka Gasheine. Więc gdy skończył przygotowania, Davit zaproponował mu wspólną podróż.
- Koprze, pojadę z tobą. Pomogę ci.
-Oczywiście, że możesz. - powiedział Koper.
-A ja mogę. Tak bardzo chcę. Proszę. - błagała Marina.
-Lepiej nie, możesz narazić się na niebezpieczeństwo- powiedział Davit.
-Ale błagam cię!!! - powiedziała dziewczyna.
-Nie i koniec! - powiedział stanowczo jej wujek.- pójdziesz do babci Nasti.
- Ech... - smutno odparła Marina. - Ja tam pojadę i koniec!!! - pomyślała.
Nagle znowu pojawił się ten sam człowiek co śledził ich. Nagle do portu przyjechał wielki jacht. Wysiadł pewien bogacz. Był to Umer Kwaskow.
-Czego tutaj chcesz, zbóju?- powiedział Davit.
- Czego? Ty się pytasz czego?- zakpił z Erosta Kwaskow.- Ja tutaj zabieram ten port.
-Tak, ta pan niech nie będzie taki cwany!- krzyknął chłopak.
- Nie odzywaj się do mnie, smarkaczu. A to ty? Syn starego Malickiego, który zaginął w Gasheine? - powiedział Umer
- Więc ponoć tam wyruszył na odnalezienie skarbu. Ale jak zaginął, to ja tam pojadę i zagarnę skarb i wtedy kupię nie tylko ten mały porcik, ale i też całe miasto.-powiedział pewnie Umer Kwaskow.
- A zobaczymy. - powiedział Davit.
- Tak, ta. Lepiej mi nie wchodźcie w drogę, bo może to dla was źle się skończyć.- powiedział boss.- Ja teraz sobie jadę tam i znajdę skarb. A wy szaraki nie dacie mi rady.
Koper chciał coś powiedzieć do Kwaskowa, ale zatrzymała go Marina.
Kwaskow wypłynął na wody.
-Ludzie, a co się stanie jak on znajdzie pierwszy ten skarb?- pytał zaniepokojony Koper.
-Nic z tych rzeczy.-odparł Davit.-Musimy teraz płynąć tam. Szybko. Marina zostajesz tutaj.
Więc, gdy uszykowali wszystko, wypłynęli w morze.

Rozdział III- Początek Wyprawy

Gdy wypłynęli, zobaczyli jacht Bossa.
-Szybko skręćmy, bo nas zobaczy.- powiedział Koper.
- Robi się. - powiedział Davit.
Nagle, gdy skręcili to nagle rozpętał się potężny sztorm. Tak płynęli, aż w końca łódki wyleciała Marina.
-Co ty tutaj robisz, przecież miałaś zostać w domu?- zdziwił się Erost.
-Ech... Ja bardzo chciałam płynąć i tak się stało.- oznajmiła Marina.
-Nie rozprawiajmy tylko ratujmy się.-powiedział Koper.
Niestety, nagle tak zawiało statkiem, że statek latał i rozbili się o brzeg wyspy.
-Ech... ze statku nic nie zostało. Tylko część przednia - powiedział smutno Koper.
-Ale zawsze można znaleźć drugi.-powiedziała Marina.
-No, tak tylko co to za wyspa? Ta dżungla i te różne takie.-spytał Koper.
-Zgodnie z mapą to Gasheine. Ta dżungla na to wskazuje.- powiedział Davit.
-No to na co czekamy, pójdźmy tam. - zaproponował Koper.
Nagle zobaczyli jacht Kwaskowa. Szybko uciekli i się ukryli.
-Posłuchajmy co mówi.- powiedział Koper.
-No to jesteśmy. Ciekawe, czy znajdziemy ten skarb. Marco, Stefan! Do roboty! Do jachtu i wyciągnijcie bronie. Qwas, ty zajmij się resztą. - powiedział Kwaskow.
-Dobrze, że nie zauważył rozbitej łódki. -Odetchnął z ulgą Koper.
Niestety los nie był łaskawy w stosunku do naszych bohaterów.
-Zaraz, zaraz co my tu mamy?-zdziwił się Boss.-O, proszę rozbita łódź. I jeszcze to ta łódka z portu Erosta. Niech to, on musi tutaj być. Qwas, Darek, szukać ich i to szybko!!!
-Ludzie, musimy uciekać.- powiedziała Marina.
Gdy uciekli głębiej w las, zobaczyli jakieś posążki
-Ciekawe, co to za posągi?- spekulował Davit.
-Hmm... zapewne bożkowie, tejże świątyni, której mamy szukać. Zaraz to odczytam-powiedział młody Malicki (on u Davita uczył się Staroarchipeladzkiego).
-Ten, kto przejdzie nieproszony tego najdzie zguba. Demony zawładną krainą jak skarb zostanie zabrany.
-Ciekawe, o co może chodzić z tymi ostrzeżeniami?- spytała zaciekawiona Marina.
Nagle zauważyli ich ludzie Kwaskowa.
-STÓJCIE!!!! TO ROZKAZ!!!- krzyczeli.
Bandyci zaczęli strzelać w ich kierunku, ale bohaterowie uciekali co sił w nogach.
-Nie mamy szans. - Powiedziała Marina.
-Czekaj, ja coś wymyślę.-powiedział chłopak.
Ktoś nagle chwycił naszych bohaterów za rękę.
Zniknęli bandytom.
-Gdzie oni są? Jak mogli zniknąć?-pytali się nawzajem Qwas i Darek.
-Uff... Uciekliśmy? Kim oni są?- spytał się młody Malicki.
-Jacyś tubylcy.-odparł Davit.
-Zginiemy!!!-panikowała Marina
-Nagle, gdy tubylcy się zatrzymali, oczom naszych bohaterów wioska plemienia Ugoritu. Gdy szli dalej, zobaczyli rzeźby z kamienia.
-Kto to jest? I co one przedstawiają?-spytał się w ich języku Koper do szamana plemienia.
Szaman był wodzem tego plemienia.
-To biały człowiek, który był tu i gdy szedł do świątyni, ale wrócił i jest tutaj. Ja wam zadam pytanie. Kim wy jesteście i czego chcecie?-spytał się Szaman.
-My przyszliśmy po skarb i odnaleźć mojego ojca Armkusa Malickiego i..... - nie dokończył Koper.
-Malicki. Tak to on, jego syn. Szybko, ceremonia, szybko.- oznajmił Szaman.
-Co oni robią?-spytała się Marina.
-Jakiś komitet powitalny.- powiedział młody Malicki.
-Zapraszamy, mamy chociaż skromną ucztę, ale nie spodziewaliśmy się syna Króla Tygrysów.- powiedział Szaman.
Jaki Król Tygrysów?- spytał się Koper.
No Armkus Malicki, król nad królami. -powiedział Szaman. Zresztą zaraz go zawołam. Królu?
Nagle ku oczom wszystkich pokazał ojciec Kopra. Koper rzucił się w ramiona ojca.
-Ojcze, nareszcie! Tyle lat...-powiedział szczęśliwy młody Koper.
-Mój, ty synie! Tyle czasu... .Jak ty wyrosłeś.- powiedział ojciec.
-Zapraszamy do uczty. -powiedział Szaman.
Radościom nie było końca. Już był zmierzch i wszyscy byli zmęczeni.
-My idziemy spać.-powiedzieli wszyscy.
-Oczywiście, damy wam pokoje.-powiedział Szaman.
Każdy więc dostał pokój. Amrkus z synem mieli sobie dużo do powiedzenia.
Spójrzmy teraz do Kwaskowa.
-Panie Kwaskow. - powiedział Qwas.
-Co? Macie ich?. Włóżcie ich tutaj.-powiedział Boss.
-Chodzi o to, że nie mamy ich. Jak ich ścigaliśmy to zniknęli.- powiedział Darek.
-CO???- zdenerwował się Umer. Jak to, zniknęli? Ach wiedziałem, że na was nie można polegać. Jutro sam ich znajdę.

Rozdział IV (ostatni)- Podróż do Świątyni i demony.

Nazajutrz, nasi bohaterowie byli lekko zdziwieni, gdy zobaczyli tubylców, robiących im rzeczy przydatne do świątyni.
-Hmm, ciekawe co oni robią?-pomyślał Koper.
-Witam, witam. Wyspaliście się?-powiedział Szaman.
-Co powiedział?-spytała się Marina.
-Czy się wyspaliśmy.-powiedział Koper.
-A, tak. -Powiedział za wszystkich młody Malicki.
-To dobrze, mamy dla was niespodziankę.-powiedział Wódz.
A była to całkiem miłą niespodzianka. Skórzane pasy, różne łuki i oczywiście medaliony.
-To dla was. Żeby was prowadził Król Tygrysów. Tak, tak Malicki idzie z wami.- powiedział Szaman.
Więc nasi bohaterowie się pożegnali i poszli szukać świątyni. Oczywiście droga była zasiana pułapkami i niebezpieczeństwami.
Szli i szli, gdy zobaczyli świątynie.
-Och, jaka piękna.-powiedziała Marina.- Same złoto.
-No to tu.-oznajmił wszystkim Koper.-Ojcze, ponoć tu byłeś wróciłeś tak mówił Szaman.
-No, tak. Tylko byłem zmęczony i wróciłem.- oznajmił Armkus.
Gdy chcieli wejść, przypomnieli sobie o demonach. Niestety radość trwała krótko. Czekała na naszych bohaterów niemiła niespodzianka.
-Nie tak prędko. Stać z rękami w górze.-Powiedział Boss Kwaskow.
-Jak nas znalazłeś zbóju?-spytał się Davit.
-A to proste. Skuteczne proszenie plemienia opłacało się.- powiedział Umer.
-Co im zrobiłeś im?-spytał stary Malicki.
-Ja, nic. Tylko postraszyłem, dałem im to co trzeba i wyśpiewali. Ich Szaman się stawiał, ale dostał za swoje. Dostał jakby lekcję przetrwania. Ha, ha, ha- odpowiedział Kwaskow.- A teraz ręce do góry.
Niestety nasi bohaterowie znaleźli się w potrzasku.
-No więc myśleliście, że ja nie znajdę skarbu? To źle myśleliście. Ja go znajdę i zawładnę miastem.- powiedział podekscytowany Boss mafii.
-Nie zrobisz tego, nie uda ci się. Demony tam są... Ups. -wypaplał Koper.
-A demony?- powiedział z ironią Umer.- No to pójdziecie przodem.
Więc weszli do świątyni. Świątynia była piękna. Przepełniona złotem, brylantami, były tam obrazy królów. Było tam też wiele komnat. Więc droga dzieliła się na trzy części. Jedna była tylko tunelem do złota.
-Dobra, sprawdźmy to. Darek idź do pierwszej. Zobaczymy.- powiedział Umer.- Koper, dalej co tu jest napisane tylko, bez głupstw, bo powystrzelam.
Więc zmuszony Malicki musiał czytać:
-Tu jest napisane: Tylko człowiek o czystym sercu może tam przejść bez szwanku.
-Aha, więc tak?- zdziwił się Umer. Darek idź to sprawdź.
Więc poszedł. Niestety otworzyła się pułapka. Darek zginął.
-Ach, co za szkoda. ironicznie powiedział Kwaskow.- Więc kto tu ma czyste serce? Koper, może ty? Idź ty i się nie zastanawiaj, bo wiesz co będzie jak nie pójdziesz? Pewnie tam jest dźwignia, która to zatrzymuje.
-Uważaj na siebie. -powiedzieli przyjaciele i ojciec.
Więc poszedł. Ryzykował.
-Ach, jak zginę to zginę. Raz kozie śmierć!- powiedział do siebie Koper.
Szedł. Ile pułapek. Oj, musiał uważać. Trochę w lewo, w dół i o nie! Pułapka by dosłownie zmiażdżyła Kopra, ale udało się zobaczył dźwignię i pociągnął.
-Już wyłączyłem. Możecie przyjść. - powiedział Młody Malicki.
-No i to nasz Koper- ucieszyli się przyjaciele.
-Nie tak prędko. Idziemy. - powiedział Boss.
Koper szedł pierwszy. Zobaczył komnatę przepełnioną złotem i kosztownościami.
-Ale super!!!- pomyślał.
-No jesteśmy.- powiedział Umer.
Zakochał się we złocie.
-Jestem bogaty! To wszystko moje. Ha, ha, ha.- powiedział szczęśliwy Boss.
-O nie!- zdenerwował się chłopak. O ile wiem, te skarb należy tutaj i demony go strzegą.
-I co z tego?- powiedział bez przejęcia Umer. Ja teraz jestem bogaty i wy już nie jesteście potrzebni. Qwas, Rasputin i Marco zabierzcie ich i zabijcie.
Nagle ukazały się demony i zaczęły krzyczeć. Rzuciły się na Bossa.
-Och uciekajmy- powiedział Koper.
-Nie tak prędko.- powiedział Kwaskow.- Jeszcze wygram.
Strzelał, gdzie popadnie, ale to mu nic nie dało. Drzwi do komnaty zaczęły się zamykać i bohaterowie musieli uciekać.
Świątynia zaczęła się trząść, co jeszcze utrudniało ucieczkę. Już byli przy drzwiach, gdy nagle demony chciały im przeszkodzić.
-Umerto, asweto, gazurtu! (odejdźcie Demony wy nie chcemy skarbu.) powiedział Koper w ich języku.
Nagle, gdy już wszyscy wychodzili zahaczył nogą ojciec Kopra.
-Ojcze!- powiedział Koper.
-Ratujcie się. Opiekuj się mamą. Ja dam radę. Nie zastanawiaj się tylko idź.- powiedział ojciec.
Więc uciekli. Już gdy uciekli z dżungli byli smutni.
-Dlaczego, Boże zabierasz mi go znowu? Dlaczego?- krzyczał zrozpaczony Koper.
-Ech, no dobry był z niego człowiek.- powiedział Davit. -Ale co zrobisz tak musiało być.
Już mieli plany opuścić tą wyspę jak najszybciej. Już weszli do Jachtu Kwaskowa, gdy nagle ktoś zakrzyknął:
-Czekajcie!!!- powiedziała postać.
-Ludzie, kto to?- zdziwił się Koper. -Może to Kwaskow? Lepiej uciekajmy.
-Nie, to.... Armkus.- powiedział Davit.
-Tata? Tata!!!- powiedział Koper i od razu rzucił się w ramiona ojca.- Tato, ty żyjesz? Jak ci się udało uciec.
-Sposobem- powiedział ojciec.-Sposobem, który umie tylko Król Tygrysów. Resztę ci opowiem w domu. Ruszajmy.
-A co ze skarbem?- zapytała Marina.
-Oj, to chyba się nie dowiemy. - powiedział Koper wyciągając brylant. - A co to? Aha, mam tu takie cudeńko.
-Mamy jednak ten skarb! Jesteś kochany.-powiedziała Marina i pocałowała Kopra.
-Ech... kochają się. Widzę to, Davicie.- powiedział Armkus.
-No, tak. Wiedziałem od początku. Ale Koprze lepiej schowaj ten brylant.- powiedział Davit. Demon go jeszcze zobaczy i przyleci.
Więc wszyscy byli szczęśliwi i wypłynęli do domu. Do dziś słychać tam w Gasheine jęki Kwaskowa.
KONIEC

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Pt, 14 cze 2013, 21:06
Zgłoś post
YIM WWW
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 7 maja 2013, 21:25
Posty: 225
Lokalizacja: Pałac Cesarski, Archipelag Kreacji
Naklejki: 0
Post Re: #11 Wielka Podróż
-Trochę lepiej, ale tylko trochę. Podwyższam o jeden punkt.
7/10

_________________
Cesarzuję pogrubionym złotym. Bo niby czym innym?


N, 16 cze 2013, 19:33
Zgłoś post
WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 4 ] 

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL