@odkop
Bardzo lubię historię, szczególnie epokę współczesną/czasy najnowsze. Według mnie powinniśmy znać tą epokę właśnie najlepiej, głównie dlatego, że to ona ukształtowała dzisiejszą Europę, Ameryki i Azję. To ona wpływa na naszą tożsamość i tryb życia.
Starsze epoki jakoś mnie nie przekonują, pewno z tego powodu, że nie lubię prymitywności i braku higieny. Jakoś nie przepadam za prahistorią człowieka. Oddala mnie od niej fakt, że o niej mało wiemy.
Starożytność też lubię, głównie za powstanie Pisma świętego i ogólnie Kościoła. Ta epoka jest całym fundamentem Europy i no nie porzucimy nigdy naszych chrześcijańsko-mitologicznych korzeni (w końcu naszą kulturę ukształtowało właśnie chrześcijaństwo i mitologia grecka i rzymska).
Średniowiecze bardzo lubię, chociaż miejscami były to wieki bardzo ciemne.
Nowożytność to już mniej lubię. Sam nie wiem czemu, ale po prostu jej nie lubię.
Przyszłość... no, ja się trochę jej boję, jak Kretes. Jestem raczej konserwatystą, nie przepadam za wielkimi zmianami. Z drugiej strony, nie lubię też gdy jakaś cywilizacja stoi w miejscu. Konfliktu atomowego raczej się nie boję, bardziej chodzi mi o konflikt biologiczny. Broń biologiczna jest według mnie jeszcze większym zagrożeniem od jądrowej. Wyprodukowanie tej bomby jest stosunkowo tanie, strasznie skuteczna i prawie niemożliwa do wykrycia na początku jej występowania. Szczególnie się boję Państwa Islamskiego, które ciągle się rozrasta. Jakby nie patrzeć, to Polska jest dosyć aktywna w akcjach antyterrorystycznych, więc islamiści pewno nie przepadają za nami. Mam nadzieję, że USA szybko zniszczy tamten totalitaryzm i będziemy mieć go z głowy.
Raczej nigdy roboty nie będą myśleć tak jak ludzie. Ludzki mózg jest zbyt skomplikowany. Nie mówiąc już, że bez duszy nie ma świadomości.
Jak już to "Ziemię"
#Autor to grammar nazi #Poprawność ortograficzna przede wszystkim. Jakby nie patrzeć to niektórzy ludzie już dbają. Mam nadzieję tylko, że Zieloni nigdy nie osiągną władzy nigdzie, gdyż często są feministami i wyznawcami pewnej ideologii, a takie rzeczy to zaprowadzą tylko ludzkość do końca. A po co komu Ziemia bez ludzi, którzy jakby nie patrzeć są jej głównym elementem? A tak btw, słyszałem, że ostatnio warstwa ozonowa zaczyna wracać do swojego dawnego kształtu, więc... może za kilkadziesiąt lat nie będziemy już używać kremów z filtrem? ;P
Heh, z tego co wiem, to wszyscy bierzemy energię od Słońca. Każda roślina używa fotosyntezy by zabrać ze Słońca energię niezbędną do stworzenia pożywienia. Potem tą roślinę je zwierzę roślinożerne/człowiek i pobiera też energię od Słońca. Wprawdzie pośrednio, ale jednak. A zrobienie Słońca jedynym źródłem energii jest co najmniej głupie. Przecież nie jest źródłem nieskończonym, do tego nie znamy go zbyt dobrze.
Benzyna powiedzmy jest już na wyczerpaniu. Ludzie mają naprawdę wielkie zapotrzebowanie na takie rzeczy i niestety szybko się skończą. Podobno jeszcze w tym wieku. A wtedy będzie bardzo nieciekawie.
Po co to komu? ;-; Po co nam znać 1049390309403 planet i dużo galaktyk, skoro nie znajdziemy żadnej "Drugiej Ziemi"? Powiedzmy, że teoria rzadkiej Ziemi, choć może niektórych rozczarowywać, jest najbardziej prawdopodobną na chwilę obecną teorią. Ziemia ma powiedzmy wielkie szczęście, że znalazła się w tak dobrym otoczeniu. Mamy nie za daleko i nie za blisko gwiazdę, która jest bardzo potrzebna. Znajdujemy się w odpowiednim rejonie galaktyki. Czemu? Spójrzcie na rysunek:
Zielony kolor to strefa, w której mogłoby powstać życie. Dalej... supernowy rzadko wybuchają w naszej okolicy. Nie ma u nas promieniowania z czarnych dziur... Czemu? Bo są za daleko. Mamy Jowisz, który blokuje wszelkiego rodzaju asteroidy, komety... Niektóre masowe wymierania w historii Ziemi można powiązać z takimi uderzeniami – jednak życie za każdym razem zdołało się odrodzić. Takich planet nie może być jednak zbyt dużo, gdyż destabilizują one również orbity innych planet, zwiększając ryzyko wyrzucenia poza system planety, na której mogłoby rozwinąć się życie. Zbyt małe planety nie mogą utrzymać grubych atmosfer, izolujących od wpływów zewnętrznych. Z kolei na planetach skalistych o masie dużo większej od Ziemi, silne ciążenie utrudnia powstawanie gór i kontynentów. Jeśli planeta taka posiadałaby oceany, to z powodu niewielkich różnic wysokości mogłyby one pokrywać całą planetę. Bez Księżyca pływy morskie wywoływane jedynie przez Słońce byłyby znacznie słabsze. Zmniejszyłoby to znacznie ilość basenów pływowych, które uważa się za kluczowe dla ewolucji złożonego życia. Nawet spełnienie wszystkich powyższych warunków nie gwarantuje jeszcze ewolucji życia. Na Ziemi pierwsze bakterie pojawiły się prawdopodobnie około 3,8 miliarda lat temu. Wedle obecnej wiedzy przez kolejne 3,2 miliarda lat nie wyewoluowały one w nic bardziej skomplikowanego, a w każdym razie nie wytworzyły szkieletów. Jeśli życie po wypełnieniu wszystkich nisz ekologicznych nie ma powodu, żeby dalej ewoluować, to jego ewolucja może zachodzić bardzo powoli, może w sumie się nie zacząć aż do końca wszechświat, który nadejdzie. Jacyś tam mądrzy naukowcy oszacowali, że
najwyżej 5% galaktyki Drogi Mlecznej nadaje się na powstanie cywilizowanego życia. Z tego co wiem, to takie tunele raczej zaprzeczają prawom fizyki. Fakt, każdy koniec epoki masakrował taką... naukę, ale na razie musimy uznać panującą wersję za prawdziwą. Powiedzmy szczerzę, że najczęściej rzeczywistość jest dziwniejsza od fikcji.