Kretes102
Poznaniak Nieszczelny
Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47 Posty: 2434 Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
|
Superquest Cesarski- Wybraniec
Rozdział I
Pewnego razu żył sobie pewien chłopak o imieniu Marcel. Był zapalonym podróżnikiem. Kiedyś znalazł pewien przedmiot. -Ciekawe co to?- zastanawiał się chłopak. Było to jakieś brązowe i przypominało szkatułkę. Poszedł z tym do matki. -Mamo, spójrz co znalazłem.-powiedział chłopiec. -Co znalazłeś?-spytała się matka. -Jakąś szkatułkę. Tylko, że nie chcę się otworzyć.-oznajmił chłopiec. -Pokaż mi no ją.-powiedziała mama. Mama to próbowała podważyć nożem, ale nic z tego. Aż wreszcie chłopiec przekręcił tą szkatułkę i się otworzyła. -Hmm.... co to jest?- zdziwił się Marcel.- To mi wygląda na jakiś list i mapę. Marcel otworzył i przeczytał:
Witaj, wybrańcu Marcelu. Jeżeli zapewne to czytasz, właśnie jesteś nim. Sprawa jest taka pewien człowiek o imieniu Gastro chce zawładnąć naszą krainą. Więcej informacji znajdziesz u Nas, w Malicji. Załączam mapę do nas. Ale najpierw musisz znaleźć Skałę siedmiu rzek. Masz wszystko na mapie. Marek €nter.
-Co to jest?- spytała się Mama. -Hmm, muszę ratować ich. Nie mam wyjścia jestem wybrańcem. Ale ciekawe dlaczego?- zdziwił się Marcel -Nie wiem, może cię widzieli jak pokonujesz te potwory w Kecji? Nie wiem, ale radzę ci ratować. -powiedziała Mama -Ale....- nie dokończył chłopak. -Idź! Idź!- powiedziała mama. - Dam ci zapas prowiantu i rzeczy na zmianę. -Dobrze, pa mamo. - powiedział chłopak. -Pa i uważaj na siebie.
Rozdział II
Więc nasz Wybraniec wyruszył w drogę. Gdy szedł zobaczył pewną polanę. Bez wahania wszedł do niej. -Ale, tu ładnie. -zachwycał się chłopak. Nagle napotkał jakiegoś człowieka. Był dziwnie ubrany. Czarne, umorusane kapcie, stara koszula, spodnie krótkie i miał tylko jakąś laskę, jakby pasterską. -Kim pan jest?-spytał się Marcel. -Jestem, jestem Ga.... Ga... Galicjusz. Jestem sekretarzem uwięzionego króla Malicji, Felicjana. Czekam na ciebie od dawna, wybrańcu. -Jak to?- zdziwił się chłopak.- przecież nic o mnie nie wiesz. -Jak to nie? Przecież jesteś Marcel Sącki- chłopak o czystym sercu i wybrańcem. Więc zapraszam do nas. Więc nasz bohater poszedł do krainy. Kraina była piękna. Obfitowała w kolory rozmaite. Były tam stworzenia różnej maści, do potworów, po ludzi. Zamieszkują tam też ślimaki i wszystkie są zielone i mają kilka języków. Mieszkają w budach. Ulica przypomina gumę do żucia, rondo ciasteczko. Wszystkie budynki są kolorowe, jak cała kraina. -Dobra, to żeś się pozachwycał, to teraz choć do mnie.- powiedział Galicjusz. Więc poszli. -Galicjuszu, a opowiesz mi jak to się stało, że ja jestem wybrany?- spytał się chłopak -To długa historia.- powiedział sekretarz. Kiedy pokonywałeś potwory w Kecji, to jeden nasz fotograf Steve zrobił zdjęcia. Pamiętasz chyba go? -No, tak stary dobry Steve.-powiedział Marcel. Nie wiedziałem, że jest z Malicji -Dalej, to tylko odznaczenia i różne takie. - Hmm.... A kto to jest Marek €nter?- spytał się chłopak. -Marek €nter to nasz wierny rycerz i sługa narodu Malijskiego. O wilku mowa! Idzie.- powiedział Galicjusz.
Rozdział III
-Witajcie, właśnie wracałem od Steve'a. O, kogo ja widzę. Wybrańca. Nareszcie jesteś- powiedział €nter. No zamieniam, się w słuch!- zaciekawił się Marcel. -Więc sprawa ma się tak: Kiedy do kraju wjechał Gastro, to nikt nie mógł spać spokojnie. Wywołał Rewolucję, wprowadził terror i chaos. Jednak został pokonany przez króla i rozdrobnił się na kilka kawałków. Teraz znowu wrócił, Król zrobił przeszukiwania i nic one nie wykazały. Potem, gdy król szedł sobie w domu to został porwany i słuch o nim zaginął. O Gastro też. Ale wiemy, że tutaj jest i się ukrywa. Najpierw porwał króla i czeka na odpowiedni moment, żeby zaatakować. Jego motto to było: "zapraszam więc..". Jeżeli ktoś tak powie to znaczy, że to on. Pamiętaj, nie działa sam.-powiedział Marek. -No to ja muszę iść, bo mam ważną sprawę.- powiedział Galicjusz. I poszedł sobie. -Ciekawe, czemu tak szybko poszedł?- zdziwił się Wybraniec. Może coś ukrywa? -Lepiej go pilnuj, on jest podejrzany. Ale najpierw musisz go zdemaskować.- powiedział Marek.- Tylko, wiesz dlaczego my tego nie robimy? Bo nie mamy dowodów i reszta jak za nim szła, nic nie znalazła. Tylko to o tą mapę. Nie wiem co ona oznacza, ale idź do Steva. On się zna ma tych starych mapach. Idź do niego, szybko. Fast!!!-powiedział €nter. -Idę już.- powiedział. Gdy szedł zobaczył rozmaite sporty tj. piłka nożna, koszykówka itp. . Więc doszedł. -O witaj, Steve. -powiedział chłopak. -Witaj. Co cię tutaj sprowadza?- powiedział Steve. -Mam sprawę. Musisz odczytać tę oto mapę dla mnie. Muszę ratować wasz świat. -Aha, już. Czytał. To co zobaczył, przeraziło go. -To mapa naszego królestwa, ale w innym świetle. Tam gdzie jest siedziba Króla, jest napisane Wieża Gastra.-powiedział Steve -A to tak? Dziwię się tylko, jak to możliwe. Ale to znaczy, że jest tutaj ten Gastro.-powiedział Marcel. -No. Musimy go znaleźć! Nagle, ktoś się przewrócił. Był to Galicjusz. -Co ty?- spytał się Marcel. Podsłuchujesz nas? -Ale gdzieżbym śmiał.-powiedział sekretarz. Ja tylko biegłem dla zdrowia. Ale przejdźmy do sedna sprawy. €nter już tam jest. Choćcie ze mną do W... zamku Króla. Musimy się naradzić w sprawie poszukiwań tego złodzieja. Więc nasi bohaterowie poszli z Galicjuszem do zamku. -O jaką ważną wiadomość chodzi?-pytał się Wybraniec. -Teraz nie powiem.-powiedział Sekretarz.-Dowiecie się w swoim czasie. -Ech.... spytać się mu nie można...- powiedział Steve. -CICHO!!!! Bo zaproszę was do mojego domu.- oburzył się Galicjusz. Szli dalej. Doszli już do zamku. Weszli. Komnata była przepiękna, pełna złota i innych różności. -Hmm. I gdzie jest €nter. - spytał się Marcel. -Tutaj, jestem. Ratunku.-krzyczał Marek. -Cisza tam!!! - powiedział jakiś głos. -Co tu jest grane? Galicjuszu co to jest? A raczej Gastro.- powiedział Wybraniec. -HAHAHAHAHAHAH!!! TO JA. KRÓL GASTRO I. Nie macie szans ze mną. Zrównam was z ziemią. -Zobaczymy.- powiedział Steve. Nagle weszli strażnicy i ich uwięzili. -Co wy robicie?- Pytał się Marcel. -My tylko wykonujemy rozkaz króla!-powiedzieli strażnicy. -Ach te życie....- powiedział Marcel.
Rozdział IV- ostatni.
Nasi bohaterowie zostali uwięzieni w lochu. - Co my zrobimy?- szlochał €nter. -Zaraz cos wymyślę. Od czego jestem Wybrańcem?- powiedział Marcel. Tak też się stało. Na szczęście w lochu był kijek i też strażnik spał. -Co ty kombinujesz?- dziwili się przyjaciele -Jak to co sięgam klucz.-powiedział Marcel. Więc próbował. Umm, strażnik się przewrócił na bok. -Och! Czekajcie!-powiedział Wybraniec. No nasz bohater wyciągał powoli klucz z sakiewki strażnika. Trochę to trwało. Ale po paru próbach i błędach udało się -No udało się. Tylko cicho, na paluszkach do Gastra.- powiedział chłopak. A kosę pożyczamy. Więc szli długimi korytarzami do komnaty królewskiej. Nagle znaleźli się przy komnacie i zobaczyli Gastra. -No to już mamy koniec królestwa! HAHAHA. Ja Gastro dziś o 20:00 koronuję się na króla!!! Hahaha. Niestety nie mogli wejść bo wejście było pilnie strzeżone. -Poczekamy.- powiedział Wybraniec. Jest 18:42. Mam plan... No więc nasi bohaterowie poszli tam gdzie byli wcześniej, czyli do miejsca oddzielającego od prawdziwego świata. -Ech... wy namówcie innych do pomocy ja czegoś poszukam. Spotykamy się tutaj.- powiedział Marcel. -Już się robi!- ucieszyli się przyjaciele i poszli po innych. Nasz bohater szukał. Nagle trafił na jakąś ulicę. Przechodząc się po ulicy, znalazł na niej bardzo dziwną rzecz. Przypominała broń. Miała wiele przycisków, pocisków. Wyglądała na bardzo niebezpieczną. -No to się przyda. - powiedział do siebie Marcel. Wrócił więc do umówionego miejsca spotkania. Był tam już tłum ludzi i innych stworów. -Ile ludu....- zdziwił się Wybraniec. -No, tyle osób nie lubi Gastra. -No to szturmem na zamek. Była godzina 19:58. Wszyscy biegli obalić samozwańczego króla. -AAA.....- krzyczeli wszyscy. Już byli przy zamku i zaczęła się wojna. Strażnicy byli oszołomieni i też walczyli. Wszystkiemu przyglądał się Gastro. -Zobaczcie, Gastro!!!-krzyknął Marcel. Gdy zobaczył to Gastro uciekł. Nasi bohaterowie weszli do zamku. Gastro uciekał co sił w nogach. Gdy jednak stanął twarzą w twarz z Wybrańcem. -Hahaa. Nie uciekniesz nam! Poddaj się!- krzyknął Marcel. -No, niestety. Poddaje się.- powiedział Gastro. Gdy pewni siebie bohaterowie chcieli złapać Gastro ten gwizdnął i uciekł przez okno. -Co za łobuz!!! Szybko mam linę. Lecę za nim!- powiedział Marcel. Wy szukajcie króla. Więc zaczął się pościg za złym. -Ucieknę ci!!! I tak będę królem. - powiedział Gastro. -Nic z tego!- oznajmił Marcel. Gdy wszyscy spadli na ziemię, Gastro uciekał przez las. Oczywiście Marcel gonił go. -STÓJ!!!- Krzyczał Wybraniec. -NIE!!!. - śmiał się Gastro. Nagle Gastro się zatrzymał i powiedział: -Teraz choć! Nasz bohater został uderzony gałęzią. Co za pech!. -HURRA! UCIEKŁEM!!!- cieszył się zły. Z tej radości wpadł w dziurę. -Haha i co teraz? Uciekniesz?- powiedział ironicznie Marcel. -Ech... A było tak blisko.- krzyknął smutny i zawiedziony Gastro. Gdy Wybraniec związał Gastra, spytał się gdzie jest król. Oczywiście pokazał mu drogę. Nie miał wyjścia. -Tutaj jest.- wskazał Gastro. Był ukryty w lesie. -Królu, to ty!- krzyknął Wybraniec. -Co się dzieje? Gdzie ja jestem?- pytał ogłuszony Król -Jak to gdzie? Tu u siebie.- powiedział Marcel. Gdy król doszedł do siebie, powiedział: -To on, ten co mnie uwięził!- wskazał palcem na Gastra. -Już nie jest taki straszny. Dasz na niego wyrok. Ale najlepiej pójdź pokazać się ludziom, bo się tam biją. Więc król, Marcel i Gastro poszli pod zamek. Król krzyknął do tłumu: -STAĆ. KONIEC TYCH WAŚNI!!! -Królu!!! Nareszcie!!!- powiedział tłum i strażnicy. Tak więc wszyscy się ukłonili królowi, nawet strażnicy. -Dobra, teraz musimy wydać wyrok na złego człowieka.- powiedział Król. Niech popłynie w beczce zabitej wieczkiem i nie prądy morskie go poniosą. A ciebie Wybrańcu odznaczę Orderem Królewskim. I niech będzie uczta na twą cześć. -Niech żyje, niech żyje.-krzyczeli wszyscy. -Brawo, no. Wiedzieliśmy, ze ci się uda.- powiedzieli przyjaciele. -Drobiazg. -powiedział tylko Wybraniec. Tak też się stało. Ucztom i zabawom nie było końca. Tak więc, nasz bohater mógł spać spokojnie. I wszyscy żyli długo. Ale nie wiem czy szczęśliwie. KONIEC
_________________Co ja będę się rozpisywał, zapraszam: "Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu. Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście
|