Oczyszczony z polskich znaków i połączony scenariusz:
 |  |  |
 | Kod: [b]Scena 1[/b] Narrator [Mątek]: [i]Sciana mgly owijala sie miedzy stolikami pomieszczenia. Priam czul sie nieco skrepowany w obecnosci bogini. [/i]
Eris [Ciszu]: Nie napijesz sie soku, Priamie? Priamie [Czarnoksieznik]: Dawka która wypilem wydaje mi sie juz wystarczajaca. Eris [Ciszu]: To moze ciasta? Szarlotka, sama pieklam.
Priam [Czarnoksiężnik] Ciekawe z jakiej ilosci trujacych jablek... Narrator [Mątek] [i]Pomyslal Priam. [/i]
Priam [Czarnoksiężnik]: Tez podziekuje. Nie jestem glodny. Eris [Ciszu]: Wydajesz mi sie skrepowany, Priamie. Cos Cie martwi? Priam [Czarnoksiężnik: Nie, skądze...
Narrator [Mątek]: [i]Nie ufal jej. Nie mógl. Jej oczy zwrócily się na twarz bohatera. Spróbowal zmienic temat. [/i]
Priam [Czarnoksiężnik]: Piekny palac. Eris [Ciszu]: Dziekuje. Niemniej jednak nie o tym chcialam dzisiaj z toba porozmawiac. Priam [Czarnoksiężnik]: Wiec o czym? Czemu zawdzieczam zaproszenie do twojego palacu?
Narrator [Mątek] Jej oczy przybraly chytrego spojrzenia.
Eris [Ciszu]: Chodzi o Troje.
Narrator [Mątek]: [i]Bohater podniósl glowe. [/i]
Priam [Czarnoksiężnik]: Zatem? Eris [Ciszu]: Naprawde, Priamie, uwazasz, ze te zaniedbane mury, ta bron z muzeum chyba wypozyczona... to towarzystwo rodem z Wilkowyjskiej ławeczki, które ty nazywasz "armia"... to wszystko jest w stanie twoim zdaniem ochronic Troje w razie wojny? Priam [Czarnoksiężnik]: Nie przesadzasz aby troche, Eris? Przeciez to wspaniali zolnierze, ale czasami im trzeba troche pozwolic się zabawic... Eris [Ciszu]: Serio? Widzialam ostatnio jednego lezacego na ulicy... Priam [Czarnoksiężnik]: Moze on mial wyjatkowo slaba glowe... Eris [Ciszu]: Zamierzasz ze mnie drwic, Priamie? To nie sa zarty. Tu chodzi o Troje. Priam [Czarnoksiężnik]: Martwisz sie? Czyzby? Eris [Ciszu]: Mam co do niej obawy. To miasto nie wytrzyma nawet krótkiego oblezenia! Priam [Czarnoksiężnika]: Niepotrzebnie sie martwisz, uwierz.
Narrator [Mątek]: Mówil z pogarda.
Eris [Ciszu]: Jestes slepy?! Nie radze ci mnie denerwowac! Nie w tej chwili! Priam [Czarnoksiężnik]: Droga Eris, nie jestes królowa Troi. Królem jestem ja! Ja zamierzam decydowac co sie z miastem dziać bedzie. Przykro mi, pogódz sie z tym! Eris [Ciszu]: I tu lezy pies pogrzebany! Priamie, ja powinnam zostać wladczynia tego miasta. Bedziesz zaraz za mna! Uratuje to miasto!
Narrator [Mątek]: Priam rozesmial sie.
Priam [Czarnoksiężnik]: Hahahah, a wiec o to sie tu rozchodzi. Po to mnie tutaj wezwalas... marne twe starania. Tym razem nie wygrasz. Eris [Ciszu]: Przemyśl to. Ja nie zartuje. Priam [Czarnoksiężnik]: Phi. Jesteś okropna. A teraz zamierzam cie opuscic, zegnam!
Narrator [Mątek]: [i]Wstal i ruszyl przed siebie. [/i]
Eris [Ciszu]: Stój, glupcze! Pozalujesz tego! Twój lud pozałuje! JA, BOGINI NIEZGODY PRZEKLINAM CIE I TWOJE MIASTO, PRIAMIE! ZEMSTA BEDZIE SLODKA! NIECH JABLKO NIEZGODY ROZDZIELI TWE SERCE!
Narrator [Mątek]: [i]Znikla. Priam udal sie do wyjscia. [/i]
Priam [Czarnoksiężnik]: Ech... jak ja nie rozumiem kobiet.
Narrator [Mątek]: Tymczasem w mrocznej wiezy..
Eris [Ciszu]: Jest tylko jedno. Jedno, ktore serca wszystkie sklóci. Jedno, które mrok w czlowieka wprowadzi. Jedno, które zniszczy wszystko co wspaniale. Niech serce wasze zniszczy. Niech mrok w nie wprowadzi. Niech zniszczy Troje. DLA NAJPIEKNIEJSZEJ. HEEE HEEE HEEE.
[b]Scena 2[/b] [Afrodyta, Atena, hera koka hasz elesdi, Eris] Narrator [Czarnoksiężnik]: [i][Palac na Olimpie][/i] Narrator [Czarnoksiężnik]: [i]Eris kladzie Zlote Jablko na podlodze i chowa się za rogiem; wchodzą Atena, Afrodyta i hera koka hasz elesdi[/i] hera koka hasz elesdi [Mątek]: Nie mozecie zaprzeczyc, ze ja, jako pani Olimpu, jestem piekna! Afrodyta [Dawid6]: Ale to ja jestem boginia milosci i piekna... Atena [Lobon]: [podnosi jablko] A co to? "Dla najpiekniejszej"... Afrodyta [Dawid6]: Dla mnie! hera koka hasz elesdi [Mątek]: Smiesz podwazac moja urode!? Wszak to ja jestem pierwsza i najpiekniejsza dama Olimpu! Atena [Lobon]: Obie sie mylicie. To jablko nalezy sie mnie! Eris [Ciszu]: [wychodzi zza rogu] Przypadkiem słyszalam wasz spor... nie uwazacie, ze takie klótnie sa dziecinne? Czyz nie lepiej spytac o zdanie niezaleznego sedziego? Atena [Lobon]: Kogo masz na mysli? Eris [Ciszu]: Parys, ksiaze Troi. On zna sie na pieknie. hera koka hasz elesdi [Mątek]: Masz racje. Prowadz do tego Parysa!
[b]Scena 3[/b] [Parys, Eris, hera koka hasz elesdi, Afrodyta, Atena] [Parys przechadza się uliczkami Troi, gdy nagle pojawiają się przed nim cztery boginie] Eris [Ciszu]: Witaj, Parysie. Parys [AdamZet27]: [pada na twarz przed boginiami] Eris [Ciszu]: Te trzy boginie znalazly jablko, przeznaczone najpiekniejszej, i nie moga dojsc, której sie nalezy. Czy móglbys rozwiazac ten spór? [wrecza Parysowi jabłko] Parys [Adam]: Eee... mam wybrac najpiekniejsza sposród bogin? Eris [Ciszu]: [w myslach robi facepalma] Tak. Atena [Lobon]: [podchodzi do Parysa, dyskretny szept] Psst! Jeśli mnie wybierzesz, dam ci wladze nad calym swiatem! hera koka hasz elesdi [Mątek]: [podchodzi do Parysa, dyskretny szept] A ja nad całym swiatem i okolicą! Afrodyta [Dawid6]: [podchodzi do Parysa, dyskretny szept] Jesli mnie wybierzesz, dam ci milosc pieknej kobiety! Parys: O! Afrodyta: Ale zonatej. Parys: Eee... Afrodyta: Ale to najpiekniejsza kobieta na swiecie. Parys: O! Afrodyta: Ale jesli siegniesz po jej milosc, wywolasz wielką wojne. Parys: Eee... Afrodyta: Ale pokonasz najpotezniejszego sposród wrogich zolnierzy i okryjesz się wieczną chwała. Parys: O! Afrodyta: Ale sam tez zginiesz. Parys: Eee... Eris: Która wybierasz, Parysie? Która jest najpiękniejsza? Parys: Eee... wybieram... najpiekniejszą kobiete na swie... to znaczy Afrodytę! Afrodyta: [chichot] Oh! Słyszalyscie, jak mnie nazwał? Najpiekniejsza na świecie! [hera koka hasz elesdi i Atena znikają z wyraźną zloscia] A teraz, chlopcze, daj mi te jablko! [próbuje wziac zlote jablko] Parys: [cofa reke] Chwila! A nasza umowa? |  |
 |  |  |
Scena 4[Eris, Menelaos, pózniej spartanscy zolnierze]
[miejsce: palac Menelaosa w Sparcie]
Tak wiec Parys za namowa Afrodyty porwal Helene - zone króla Sparty Menelaosa. Wkrótce dwór Menelaosa odwiedza Eris.
Eris: To skandal! Przyjales tego barbarzynce na swój dwór, ugosciłes jak wlasnego syna, a on... zone ci porwal! Ten czyn musi zostac pomszczony!
Menelaos: Kiedy ja jej nawet nie kochalem... bylem z nia tylko ze wzgledu na jej urode...
Eris: Ten smarkacz wystapil przeciw swietemu zwiazkowi malzenskiemu! Cos z tym trzeba zrobic!
Menelaos: Ale... Trojanie to wspaniali partnerzy handlowi... cale bogactwo, które tu widzisz, wlasnie handlowi z nimi zawdzieczamy... mam im wypowiedziec wojne?
Eris: Pomysl tylko, Menelaosie! Nigdy nie slyszales o skarbach Priama w Troi? O bogactwie, stertach zlota i srebra? A Troja jest bardzo oslabiona, Priam zbytnio zadufany we wlasne sily... czemu nie mialbys po to siegnać? W ten sposób nie tylko odzyskasz zonę, ale i zdobedziesz moze nawet dziesiec razy tyle, co przez handel z nimi. Menelaosie! Z takim bogactwem Sparta stanie sie najpotezniejszym panstwem w calej Helladzie, a moze i na swiecie!
Menelaos: No dobrze. Niech ci bedzie. [wchodzi dwóch Spartan] Przygotowac nasza flote wojenna. Rozeslac poslów do Achillesa, Odyseusza, Agamemnona i Ajaksa. Ruszamy na Troje!
Spartanie: Tak jest! [odchodza]
Scena 5[Achilles, Hektor]
[miejsce: pod brama Troi]
Eris nie docenila potegi Troi. Pomimo dziesieciu lat oblezenia nie udalo sie zdobyc miasta. Az wreszcie...
Hektor: [wyciaga miecz, patrzac z nienawiscia na Achillesa] Stan do walki! [podchodzi do Achillesa, przebija go mieczem - rana natychmiast sie zrasta] Walcz! [wyciaga wlócznie, przebija Achillesa] Walcz! [wyciaga karabin, strzela seria] WALCZ, TCHÓRZU! [wyciaga miotacz ognia, strzela] WAAAAAAAAAAAAALCZ!
Achilles: O, dziekuje. Własnie mi sie zimno zrobilo...
Hektor: WALCZ!
Achilles: Niech ci bedzie... [zabija Hektora jednym pchnieciem] Taki los czeka kazdego, kto bedzie mnie próbowal pokonac. [odwraca sie i odchodzi]
Scena 6[Achilles, Parys, Eris]
[miejsce: pod brama Troi]
Parys: [podbiega do zwlok Hektora] Bracie!
Eris: Widzisz!? Ci barbarzyncy najpierw bez powodu najechali twe rodzinne miasto, a teraz zabili brata! Musisz stanac do walki!
Parys: Ale... ja jestem tylko prostym ksieciem...
Eris: Hektor tez byl ksieciem, a stanal do walki! Musisz go pomscic! Zabij Achillesa!
Parys: Ale... on jest niepokonany...
Eris [rzuca na Parysa czar, sprawiajac, ze ten w szale podnosi miecz Hektora i rzuca sie na Achilla]
Parys: GIN! [Achilles odwraca sie, Parys sie potyka i niechcacy lekko zadrapuje go w piete]
Achilles: AAA! Mój slaby punkt! Trafil mnie w mój slaby punkt! Ja tego nie przezyje! Umre! Umieram! [pada martwy]
Parys: Oj... [wypuszcza miecz] Eee... to ja sobie moze pójde...
Scena 7[Eris, Odyseusz]
[miejsce: obóz Achajów]
Odyseusz: [kleczy nad zwlokami Achillesa] I jak my mamy teraz wygrac to przeklete miasto?
Eris: To proste. Wystarczy po prostu, ze... [nachyla sie nad Odysem] Pssst... pssst... a potem pssst...
Odyseusz: To jest genialne... pójde tylko po moje przyrzady kreslarskie i ide rysowac projekt...
Scena 8[Trojanin, spartanski posel, Odyseusz, dwaj Spartanie, pózniej Priam]
[miejsce: pod brama Troi]
[posel Achajów przybywa pod brame Troi, na której stoi samotny wartownik; za nim przyjezdza olbrzymi drewniany kon]
Spartanin 1: [szept] Panowie... moge tak cichutko kichnac?
Spartanin 2: [szept] Odyseuszu... oczywiscie nie pomyslales o zamontowaniu tu toalety?
Spartanin 1: [szept] Ale jakis wizjer czy chociaz peryskop mogles zamontowac, Odysie.
Spartanin 2: [szept] Odyseuszu...
Odyseusz: CICHO BYC! JAK PRZEZ TE WASZE SZUMY COS NIE WYJDZIE... [w tym momencie kon zatrzymuje sie pod brama]
Trojanin: Co to bylo?
Posel: Eee... pewnie wiatr...
Priam: [wchodzi na mur, patrzy na konia] Co... co to ma byc?
Posel: Wielki król Sparty, Menelaos, wzywa twój majestat, panie... i ksiecia Parysa...* na bitwe ostateczna. I aby odwagi wam dodac... której wam, widac, brakuje... przysyla wam tego jednego nagiego drewnianego konia, który wprawdzie jest dostatecznie duzy, aby pomiescic oddzial Achajów, a po jego budowie od razu widac, ze jest pusty w srodku, ale to nie jest zaden podstep!
Priam: Koni ci u nas dostatek, ale i tego przyjmiemy. Przyda sie na podpalke pod grilla, jak juz wygramy. Wprowadzic. [kon wjezdza przez otwarta brame]
Scena 9[Priam, Trojanin, Odyseusz, obaj Spartanie]
[miejsce: ulice Troi, pózny wieczór]
Priam: Jestes pewny, kapitanie, ze wygramy?
Trojanin: Widac, ze Achajom koncza sie zapasy, skoro przystepuja do ostatecznego szturmu. A kiedy juz przystapia... bedziemy gotowi.
Odyseusz: [ostroznie otwiera ukryte drzwi i wraz ze Spartanami wychodzi z wnetrza konia]
Spartanin 1: [potyka sie]
Odyseusz, Spartanie: [chowaja sie]
Priam: Co to bylo!?
Trojanin: Pewnie wiatr...
Odyseusz: Podkrada sie do Priama i chwyta go za szyje; to samo robi Spartanin 1 z Trojaninem] [szept] Myslales, ze tak latwo sie poddamy? [zabija]
Spartanin 2: [otwiera brame]
[kurtyna spada, w tle slychac odglosy rzezi]
Scena 10[Eris]
[miejsce: ruiny Troi]
Eris: Widzisz, Priamie? Mówilam ci, ze to miasto nie wytrzyma oblezenia,ale ty, glupcze, nie wierzyles! Tak wlasnie koncza ci, którzy nie sluchaja madrzejszych od siebie!
Narratorzy:
Scena 1 - Mątek
Scena 2 - Czarnoksiężnik
Scena 4 - Dawid
Scena 5 - Adam
Obsada:
Ciszu - Eris, poseł
Ja - Priam, Achilles
Lobon - Atena, Odys
Mątek - hera koka hasz elesdi, Spartanin 2
Kacper - Menelaos, Trojanin
AdamZet27 - Spartanin 1, Parys
Dawid6 - Afrodyta, Hektor